Czytanka dla dorosłych

Zalety, które przynosi czytanie, toną w morzu wad. Zalety czytania są trudne do opisania. Są zbyt - powiedziałbym - salonowe, by się nad nimi głowić. O wiele prościej wymienić wady.

29.03.2011

Czyta się kilka minut

Zacznijmy dowolnie. Czytanie - co wydaje się bardzo przykre - może w proch obrócić nasze słuszne poglądy. Czytanie może zmącić spokój i pewność. Czytanie, a jakże, często demoralizuje. Jest bardzo wiele książek, które zdemoralizowały narody, ba! - nie bójmy się patosu - zdemoralizowały ludzkość. Są książki, które pod pozorem uczoności ogłupiają. I na odwrót. Ponieważ bardzo trudno rozpoznać, które są które - najlepiej ich nie czytać. Są książki śmieszne, które nie śmieszą i książki nieśmieszne, które śmieszą. Są oczywiście i takie, które śmieszą, bo taki był zamysł autora. Podobnie jest z książkami smutnymi.

Są, czego nie da się zmilczeć, książki straszne, niektóre tak bardzo, że nie należy ich czytać. Są książki dobre i złe - niby banał, ale nieczytającym trzeba rzec, że to się zdarza. Ta przytłaczająca liczba możliwości oszałamia - salonowo powiedziałbym - wybija rozum z głowy do tego stopnia, że na wszelki wypadek lepiej nie czytać w ogóle. Nie czytać!

Czytanie zabija kontakty międzyludzkie. Wielu ludzi nie czyta właśnie dlatego. Człowiek rozmyślający nad tym, co przeczytał, jest jakby obcy. Jest nieswój. Nie wiadomo, co i o czym myśli. Czytanie - wreszcie - może wywołać u czytającego wiarę bądź niewiarę. W coś. Bardzo to niebezpieczne. Uwierzyć po przeczytaniu oznacza zmianę poglądu. Zmiana poglądu upokarza. Dlatego nie należy czytać. Nie czytam! Oto poczciwa maksyma.

Czytanie jako czynność umysłowa i fizyczna ma też czarną kartę u wielu lekarzy. Od okulistów, przez dermatologów, po psychiatrów. Ślepota, wysypki i bzik. Bzik, powiadam, i wiem, że brzmi to bardzo mocno. Wysypki złapanej od czytania nie da się zwalczyć pudrem. Każdy to wie. Każdy czytający taką wysypkę miał. Takie życie.

Dlatego oto, prócz wołania o nieczytanie, na największą pochwałę zasługuje apel, by książki bojkotować. To najwyższa i najlepsza forma walki z czytelnictwem i z ciekawością świata. Ciekawości świata nie da się pogodzić z nieczytaniem. Dlatego jest ona tak wstrętna.

Od bojkotu książek bardzo jest blisko do bojkotu czytających. Czytający są bardzo obcy nieczytającym. Tego nie trzeba sprawdzać, tę obcość czuje każdy nieczytający w rozmowie z czytającym. Należałoby tę obcość znieść. Bojkot czytających musi pociągnąć za sobą bojkot piszących i winien przynieść skutek taki, by owi nie pisali. By się zajęli niepisaniem i nieczytaniem. Czytający są bardzo niebezpieczni. Piszący też. Należy im się łomot. Bojkotującym chwała. Nieczytającym sława.

Wszystko to udało mi się tak bardzo inteligentnie uporządkować dzięki Piotrowi Zarembie. Podzielił się on w uniesieniu z czytelnikami (?) pisma "Rzeczpospolita" swym absolutnym zrozumieniem dla bojkotu książki pt. "Złote żniwa". Stało się to dnia 21 marca 2011 r. To ważna data w życiu człowieka piszącego i czytającego. I zupełnie obojętna dla nieczytającego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2011