Papież Franciszek odpowiedział na doktrynalne wątpliwości pięciu (konserwatywnych) kardynałów, tzw. dubia. Na tego rodzaju poprzednie pisma papież po prostu nie odpowiadał. Tym razem, „gdy zbliża się Synod – postanowił podjąć rozmowę” . O tej wymianie korespondencji i w ogóle o rozmowie (chyba zdalnej) z papieżem napisał Piotr Sikora. Bez takich materiałów nie ma mowy o prawdziwej informacji o Kościele.
Piotr Sikora podjął wątek niezwykle trudny. Trudny był zawsze, lecz w publicznej debacie pomijany, a jeżeli nie mógł być pomijany, to był pomniejszany. Tak nie mogło być bez końca, a koniec tego pomniejszania (czy pomijania) przyszedł wraz ze stylem obecnego papieża. Ten styl to zasada, by nie przemilczać realnych problemów nawet wtedy, kiedy nie wiadomo, jak je rozwiązać.
Mamy więc z jednej strony dubia – skierowane przez pięciu kardynałów do papieża, czyli pytania dotyczące, zdaniem pytających, „zmian w niezmiennej tradycji Kościoła”, a z drugiej strony odpowiedzi papieża. Odpowiedzi papieża są zdaniem pytających niewystarczające. Można jednak wnosić, że z jego strony innej odpowiedzi nie będzie. Piotr Sikora w syntetycznym tekście stara się obiektywnie przedstawić myślenie zarówno pięciu (prawdopodobnie nie tylko ich) pytających kardynałów, jak również sposób myślenia papieża Franciszka. Konkluzja Sikory jest… zobaczcie zresztą sami. Choć, moim zdaniem niemożliwa do zrealizowania, to jednak najlepsza.
O ile wiem, nie jest jasne, jaki walor będą miały konkluzje obecnego Synodu. Myślę, że jak zawsze do tej pory, ostatnie słowo będzie należało do papieża. Papież jest właśnie od tego, żeby czuwać nad autentycznością naszej wiary. A ludziom różne rzeczy przychodzą do głowy. Wiara jest relacją z Bogiem. W moim odczuciu w te nasze relacje z Bogiem wkradło się, czy po prostu weszło, wiele elementów ludzkich relacji. Relacje z Bogiem stały się dziwnie odległe od wiary.
Bóg wymaga od człowieka… Właśnie czego? W Ewangelii mamy odpowiedź. Zrozumienie tego nazywamy ogólnie nawróceniem. Ma ono wiele form, tak w Ewangelii, jak i w historii życia ludzi świętych (niekoniecznie kanonizowanych). Tego nie da się wymazać z Ewangelii, choć nie zawsze i niezobowiązująco będzie to miało formę popularnie rozumianej „pobożności”. Pod szyldem „dobry katolik” nie zawsze kryje się świętość. Sfera motywów działających w człowieku świętym – wynika to zresztą z samej Ewangelii – nie musi być doktrynalnie absolutnie poprawna. Musi być czysta, jeśli chodzi o motywację. Motywy zresztą także nie muszą być doktrynalnie w porządku. Bezinteresowna miłość bliźniego – według Ewangelii – często zastępuje doktrynalną poprawność.
Relacja z Synodu: Kościół musi zmienić język, by dotrzeć także do tych, którzy są „z innego świata”
W doktrynie Kościoła katolickiego wiele spraw ewoluowało, obecne jednak były wymagania. Zmieniały się, to prawda. Nawet można powiedzieć, że łagodniały. W niektórych dziedzinach niezwykle łagodniały, za to w innych rosły, a przynajmniej nie malały. Czy było to coraz lepsze rozumienie myśli Stwórcy? Uczciwa odpowiedź brzmi: czasem tak, czasem nie. Czy zaproponowane (być może) na Synodzie zmiany będą lepszym rozumieniem bożych oczekiwań? Nie spieszmy się z odpowiedzią i ufajmy. Kościół to nie papież i nie większe czy mniejsze grono kardynałów. Wierzymy, że mimo wszelkich ludzkich przeszkód w Kościele powoli, lecz skutecznie działa Duch Święty.
W ciągu stuleci dziejów Kościoła wprowadzano korekty, a czasem wielce komplikowano sprawy. Chrystus stawiał i stawia wymagania. Mówił „jeśli chcesz”. A skoro chcesz, to weź na siebie trud. Myśmy czasem umieli to wziąć, tłumacząc rzecz na sposób bardzo ludzki. Sposób boski był i jest prosty: kto chce iść za Mną, niech weźmie swój krzyż.©℗