Black metal: arcypolska muzyka

Blackmetalowcom pod osłoną mroku udało się coś, na czym poległy kosztowne programy promocyjne, edukacyjne i propatriotyczne: rozbudzili fascynację polskim dziedzictwem i mową.

08.11.2023

Czyta się kilka minut

Olga Drenda - Felieton w "Tygodniku Powszechnym"
Mamy księżyc w domu.

Mam wspomnienie z czasów szkoły średniej, jak to podczas zebrania z udziałem uczniów całej szkoły grono nauczycielskie wyraziło zaniepokojenie faktem, że niektórzy spośród nas noszą subkulturowe emblematy. 

Tu trzeba zarysować szerszy kontekst. Po pierwsze, nasze liceum nie obfitowało w subkulturową młodzież, większość stanowili umiarkowani ludzie środka, i adresatów tego komunikatu można było policzyć na palcach może dwóch rąk. Po drugie, troski ciała pedagogicznego stanowiły odprysk wieloletniej paniki moralnej na tle niebezpiecznych sekt, a media, grożąc i strasząc, niespecjalnie się wdawały w niuanse czy nawet wykazywały minimalną wiedzą i dobrą wolą pozwalającą odróżnić subkulturę muzyczną od grupy opartej na psychomanipulacji. Po trzecie, ponieważ mowa o Górnym Śląsku, naturalne było, że podstawową subkulturą jest tutaj metal – jak śpiewał nasz lokalny poeta-wizjoner Roman Kostrzewski, „prawda to metal czarny jak noc”. Wreszcie po czwarte i ostatnie, wszyscy nosiciele i nosicielki tych rzekomo złowrogich emblematów byli uczniami spokojnymi, co najmniej dobrymi, a czasem wręcz wyróżniającymi się, więc akurat padło na osoby, wobec których wszelką troskę należało raczej uznać za zbyteczną. Ale panika moralna ma do siebie niestety to, że rozprzestrzenia się jak pożar lasu i nie zostawia wiele miejsca na chłodny osąd.

Po latach bohaterowie tej anegdotki, przynajmniej niektórzy, pozostali wierni swoim dawnym pasjom. Jedna z nich to Wasza felietonistka, a uczeń ze starszej klasy, którego kojarzyłam jedynie z widzenia, został, jak się później okazało, nieoczekiwanym kustoszem dziedzictwa kultury rodzimej – muzykiem arcypolskiej, arcyśląskiej grupy Furia, który z ponurej, zagrzybiałej krypty dotoczył się, między innymi, na scenę szacownego Teatru Starego. Cała przygoda zaś – obrazek jakże charakterystyczny dla swoich czasów – przypomniała mi się z okazji premiery nowego albumu tegoż „zespołu pleśni i końca”, czyli „Huty Luna”. Być może będą jej słuchać i nasi niegdysiejsi licealni nauczyciele, bo takim to zmyślnym trefnisiem bywa los.

Albo trafią na niezmiernie popularny wykład Łukasza Orbitowskiego w Muzeum Śląskim, poświęcony wielkiej polskiej tradycji black metalu. Od czasów szkolnych zmieniło się bowiem wiele i dzisiaj muzyka ta zmieniła swój status: z szatańskiego wywaru wiodącego do nieuchronnego zatracenia, postrachu rodziców i nauczycieli – w wyrób kultury z kategorii „odrobinę trudny, lecz ambitny”, sięgający już różnych uszu. Z pewnością pomógł w tym teatralny epizod Furii: muzyka do „Wesela” Jana Klaty sprawiła, że rozmiłowali się w dramaturgii, ale też charakterystyczny blackmetalowy efekt burzy i naporu ukierunkowali w stronę tętentu i niezmordowanych hołubców, kojarzących się z ekstatycznym zapętleniem prawdziwej polskiej muzyki ludowej. Również Odraza nawiązała udaną współpracę z Muzeum Miasta Krakowa, a Mgła grała na Off Festivalu: normalizacja muzyki niegdyś ekstremalnej postępowała stopniowo i skutecznie.

I bardzo dobrze, bo to jest muzyka najpolsksza z polskich. Blackmetalowcom dyskretnie i pod osłoną mroku udało się coś, na czym poległy bardzo kosztowne programy promocyjne, edukacyjne i propatriotyczne: rozbudzili fascynację polskim dziedzictwem i mową. Za tzw. moich czasów w metalu dobierano sobie obco brzmiące nazwy i ryczano po angielsku, z pragmatyczną nadzieją na eksport (bo oprócz jazzu był to najchętniej słuchany za granicą gatunek polskiej muzyki). Wkrótce okazało się, że i cudzoziemców pociąga gąszcz spółgłosek, pojawiły się więc nowe projekty, w warstwie lirycznej inspirowane często nazewnictwem chorób oraz zjawisk pogodowych. 

Zamiast nieco zgranego jasełkowego diabła w metalowym uniwersum pojawił się diabeł jakby młodopolski. Niedosłowność, wyobraźnia, ale też świadome działanie z pogranicza art brut, czyli też większa swoboda. Eksplorowanie nie tego, co pomnikowe, lecz raczej tego, co fascynująco odrażające i niesamowite, bo słownik języka polskiego daje wiele możliwości, by to nazwać. Sama Furia, od której zaczęłam, wzbogaca wyziewy młodopolszczyzny o niepowtarzalny aromat hałdy, bo jako twór ziemi śląskiej powołują się na sztafetę wielkich artystów outsiderów, od malarzy z Grupy Janowskiej po mistycznych wizjonerów z Piastowskiej 1.

Są to oczywiście wyroby rozmaitej jakości, w przypadku niektórych zespołów przypominające nieco poezję typową dla wieku licealnego. Ale wszak od liceum zaczęliśmy. To przypomina mi, że jedno z najbardziej oszałamiających, a zarazem odpychających dzieł pionierskich dla surrealizmu, „Pieśni Maldorora” Lautreamonta, miało powstać z inspiracji lekturą Mickiewicza i Krasińskiego. Jak widać, i z korpusu lektur szkolnych mogą powstać twory zupełnie osobne.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Badaczka i pisarka, od września 2022 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Autorka książek „Duchologia polska. ­Rzeczy i ludzie w latach transformacji”, „Wyroby. Pomysłowość wokół nas” (Nagroda Literacka Gdynia) oraz rozmów „Czyje jest nasze życie” ­(… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 46/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Niepowtarzalny aromat hałdy