Mrok i słodycz Depeche Mode

Dla wielu nastolatków w latach 80. i 90. Depeche Mode oznaczało nie tylko ukochany zespół, specyficzny styl ubierania się, ale także światopogląd, wrażliwość, perspektywę, z której patrzy się na rzeczywistość.

06.06.2022

Czyta się kilka minut

Na zdjęciu od lewej Andrew Fletcher, Dave Gahan i Martin Gore z Depeche Mode, październik 2016 r. Fot. AP/East News /
Na zdjęciu od lewej Andrew Fletcher, Dave Gahan i Martin Gore z Depeche Mode, październik 2016 r. Fot. AP/East News /

Wielokrotnie zastanawiałem się nad fenomenem nie tyle popularności, ile raczej kultowości Depeche Mode. Choć niewykluczone, że nie jestem do takich analiz najlepszym kandydatem. To zadanie niebywale trudne, a możliwe nawet, że niewykonalne: dokonać zobiektywizowanego rozbioru jakiegoś zjawiska, pozostając w jego ścisłym wnętrzu. Podobnie jak rozważania o religii – dajmy na to, chrześcijańskiej – prowadzone przez katolika będą siłą rzeczy obarczone pewnym zakrzywieniem poznawczym, tak i moje rozważania o źródłach radykalnej czci, jaką fani i fanki otaczają Depeche Mode, również ulegną takiemu zakrzywieniu. Z prostego powodu, który najwyższy czas już wypowiedzieć na głos – otóż od 32 lat sam się zaliczam do grona wielbicieli, ba, wyznawców tej niezwykłej grupy. Grupy, której już nie ma – mówię to z pełną odpowiedzialnością – odkąd 26 maja 2022 r. zmarł Andrew Fletcher, jej współzałożyciel, a zarazem, podobnie jak David Gahan i Martin Gore (wspomnijmy też Alana Wildera, który odszedł z zespołu w latach 90.), jej nieusuwalna składowa, niemożliwy do zastąpienia element.

Oczywiście, Fletcher muzycznie nigdy nie odgrywał takiej roli jak dwaj pozostali. Niepowtarzalne brzmienie brytyjskiego tria, niepowtarzalna aura przez to brzmienie ewokowana, to przede wszystkim utwory Gore’a w interpretacji Gahana (tu ważne uzupełnienie: na ostatnich albumach pojawiły się także piosenki napisane przez tego ostatniego, niektóre brzmiące niczym esencjalne DM, choćby „Should Be Higher” z „Delta Machine”). Niemniej okoliczność, że ten złożony z bardzo intensywnych osobowości zespół przetrwał ponad 40 lat, niezmiennie wydając płyty i koncertując – to była w ogromnym stopniu właśnie zasługa Fletchera. Spełniał on funkcję swoistego intermediariusa, łącznika pomiędzy Gahanem i Gore’em, dzięki któremu – pomimo periodycznych kłótni i emocjonalnych zawirowań – ci dwaj byli w stanie tworzyć kolejne płyty. Czy więc bez Fletchera jeszcze jakieś – sygnowane marką Depeche Mode – powstaną?

Zastanawiają się nad tym dzisiaj miliony fanów na całym świecie. A raczej – znowu się poprawię – miliony wyznawców. Pojęć o konotacji religijnej uporczywie używam w tym tekście z pełną świadomością, choć – żeby było jasne – metaforycznie, a nie dosłownie. Nie chcę powiedzieć na poważnie, że miłość do muzyki Depeche Mode to religia, lecz raczej, że w tym specyficznym konglomeracie fanowskich emocji, wyobrażeń i postaw pobrzmiewa jakaś duchowa nuta. Bierze się to bezpośrednio z twórczości samego zespołu, nie bez powodu definiowanej czasami jako ekspresja wrażliwości bez mała gnostyckiej.

Jak ją najkrócej scharakteryzować? Oto pobieżna rekonstrukcja wraz z odnośnikami do poszczególnych utworów. Świat jest miejscem okrutnym, w którym mnóstwo cierpienia i śmierci („Fly on the Windscreen”, „New Dress”); relacje społeczne naznaczone są przemocą i pragnieniem dominacji („People Are People”, „Master and Servant”); nie istnieje żaden ogólny sens, żadna opowieść, dzięki której da się pomyśleć rzeczywistość jako coś więcej niż tylko ślepe, rządzone przypadkiem dzieło procesów fizycznych i przyrodniczych („Blasphemous Rumours”, „Nothing”); jedynym doświadczeniem zdolnym wyprowadzić poza ten bezsens i pustkę jest miłość, ale nie abstrakcyjna, tylko erotyczna, nie agape, lecz eros („Stripped”, „Black Celebration”, „World in My Eyes”, „I Feel You”, „Higher Love”).

Ten przekaz – rzecz jasna, o wiele bogatszy, można by jeszcze długo o nim pisać – współtworzą literackie, piękne teksty Martina Gore’a, oryginalna barwa wokalu Davida Gahana, specyficzna estetyka wypracowana przez Antona Corbijna oraz niepokojące, jedyne w swoim rodzaju muzyczne aranżacje. Daje to efekt niepowtarzalny, niepodrabialny, niepodobny do niczego innego. Dwiema zaś fundamentalnymi jakościami – z pozoru tylko pozostającymi w kontradykcji – charakteryzującymi to dalece wykraczające poza muzykę popularną zjawisko, jakim jest Depeche Mode, są mrok i słodycz. Taka właśnie, mroczno-słodka, jest ich twórczość. Taki właśnie świat się z niej wyłania. Takie właśnie jest doświadczenie przez nią uruchamiane.

Dla wielu nastolatków w latach 80. i 90. – w tym i dla mnie – Depeche Mode oznaczało nie tylko ukochany zespół, specyficzny styl ubierania się, ale także światopogląd, sposób przeżywania, wrażliwość, perspektywę, z której patrzy się na rzeczywistość. I nawet jeśli w miarę dorastania nasz obraz świata, nasza filozofia zmieniła się, dojrzała, rozbudowała – jakiś zasadniczy depeszowski rdzeń pozostał niezmienny. To jest chyba najbardziej dobitny dowód nieprzemijalności przesłania Depeche Mode, choć śmierć Fletchera niewątpliwie kończy pewną epokę. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Eseista i filozof, znany m.in. z anteny Radia TOK FM, gdzie prowadzi w soboty Sobotni Magazyn Radia TOK FM, Godzinę filozofów i Kwadrans Filozofa, autor książek „Potyczki z Freudem. Mity, pokusy i pułapki psychoterapii”, „Co robić przed końcem świata” oraz „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 24/2022