Biały Dom, talibowie i czerwonoarmiści

Rosjanie płacili talibom za zabijanie Amerykanów, a Biały Dom, wiedząc o wszystkim, nie reagował – o skandalu z udziałem prezydenta Donalda Trumpa piszą gazety z Waszyngtonu i Nowego Jorku.
w cyklu STRONA ŚWIATA

01.07.2020

Czyta się kilka minut

Donald Trump pozuje do zdjęć z amerykańskimi żołnierzami podczas wizyty zorganizowanej z okazji Święta Dziękczynienia w Afganistanie, 28 listopada 2019 r. Fot. OLIVIER DOULIERY/AFP/East News /
Donald Trump pozuje do zdjęć z amerykańskimi żołnierzami podczas wizyty zorganizowanej z okazji Święta Dziękczynienia w Afganistanie, 28 listopada 2019 r. Fot. OLIVIER DOULIERY/AFP/East News /

Bombę odpaliła gazeta „New York Times”, która w piątkowym wydaniu napisała, że rosyjski wywiad wojskowy GRU wypłacał afgańskim partyzantom nagrody pieniężne za każdego zabitego Amerykanina i żołnierza zachodniego sojuszu, w skład którego wchodzi również Polska. Powołując się na źródła w amerykańskich służbach wywiadowczych gazeta podała, że z ofertą nagród za głowy amerykańskich i zachodnich żołnierzy zgłosili się do talibów i ich afgańskich zleceniobiorców (przemytników narkotyków, handlarzy „żywym towarem” i pospolitych rzezimieszków) przedstawiciele oddziału do zadań specjalnych GRU, określanego kryptonimem „29155”.

Wedle informacji zebranych przez zachodnie wywiady to właśnie „Oddział 29155” odpowiedzialny był za próbę otrucia w 2018 roku w brytyjskim Salisbury byłego podwójnego agenta rosyjskiego i brytyjskiego wywiadu Siergieja Skripala i jego córki, a także inne polityczne zabójstwa. „Oddział 29155” podejrzewany jest także o udział w nieudanej próbie przewrotu w Czarnogórze i Mołdawii, a jego hakerzy – o włamanie w 2016 roku do archiwów amerykańskiej Partii Demokratycznej i ujawnienie korespondencji kompromitującej jej kandydatkę Hilary Clinton przed wyborami w USA w 2016 roku. Beneficjentem tej ostatniej intrygi okazał się zwycięzca elekcji, Donald Trump. Późniejsze amerykańskie śledztwo potwierdziło, że sztab Trumpa wiedział o poczynaniach Rosjan, ale uznał je za korzystne dla swojego kandydata.

Ugoda w Dausze

W 2018 roku zginęło w Afganistanie 10 amerykańskich żołnierzy, w zeszłym roku – 18, a w tym – czterech. Według „New York Timesa” przynajmniej jeden z poległych Amerykanów stracił życie z powodu rosyjskiej oferty, według agencji informacyjnej Associated Press – kilku. „New York Times”, a także „Washington Post” i Associated Press twierdzą, że Rosjanie złożyli talibom ofertę jeszcze pod koniec 2018 roku, a na początku 2019 roku zaczęli wypłacać obiecane pieniądze. Amerykańskie służby wywiadowcze znalazły je w ogromnych ilościach (co najmniej pół miliona dolarów w gotówce) podczas rajdów na kryjówki talibów, a pojmani do niewoli partyzanci przyznali podczas przesłuchań, że dolary pochodziły od Rosjan, którzy namawiali talibów do zabijania Amerykanów w czasie, gdy ich emirowie dobijali z Białym Domem politycznego targu mającego doprowadzić do wycofania wszystkich wojsk USA z Afganistanu.

Umowa została zawarta ostatniego dnia lutego w katarskiej stolicy, Dausze. Amerykanie obiecali talibom, że wycofają z Afganistanu nie tylko swoje, ale także sprzymierzone, cudzoziemskie wojska, jeśli talibowie powstrzymają się od ataków na wycofywane oddziały, a po ich ewakuacji spod Hindukuszu nie pozwolą, by zagnieździli się tam dżihadyści z al-Kaidy i Państwa Islamskiego. Amerykanie nie uzależnili ewakuacji wojsk od rozejmu między talibami a ustanowionym przez Waszyngton rządem w Kabulu ani od jakiejkolwiek politycznej ugody między Afgańczykami. „Nie będziemy policjantem w dalekim kraju, którego wielu w Ameryce nie potrafi nawet znaleźć na mapie” – powtarza amerykański prezydent Donald Trump, który w listopadzie będzie walczył o reelekcję.

Wobec epidemii koronawirusa i rasowych zamieszek ugoda z talibami i wyplątanie amerykańskich wojsk z 20-letniej afgańskiej wojny, najdłuższej w historii Ameryki, może okazać się największym atutem Trumpa w wyborach. Prezydent chce do niej doprowadzić za wszelką cenę – już zmniejszył liczebność amerykańskiego kontyngentu z 12 tys. do ośmiu, a do wyborów chce wycofać jeszcze 4-5 tys. żołnierzy.

Podarek dla Putina

Amerykańskie gazety twierdzą, że oficerowie wywiadu z Afganistanu już na początku 2019 roku powiadomili kwaterę główną w Waszyngtonie o ofercie Rosjan, a według korespondentki AP Kathy Gannon, jednej z najlepszych znawczyń Afganistanu, wywiadowcze informacje otrzymali w tym samym czasie najważniejsi urzędnicy Białego Domu. Przynajmniej jeden pisemny raport w tej sprawie miał trafić na biurko Donalda Trumpa. Także John Bolton, zwolniony jesienią z pracy były doradca prezydenta od bezpieczeństwa narodowego, potwierdza, że mówił o tym Trumpowi w marcu 2019 roku. Według AP drugi pisemny raport w tej sprawie trafił do rąk prezydenta na początku tego roku, a następca Boltona, Robert O’Brien rozmawiał z nim o sprawie.

Urzędnicy z Białego Domu przygotowali także kilka wariantów odpowiedzi na działalność Rosjan, ale Trump nie skorzystał z żadnego. Co więcej, zabiegał o złagodzenie zachodnich sankcji przeciwko Rosji i zaproszenie jej przywódcy na narady G-7, ugrupowania siedmiu państw, uchodzących za światowe mocarstwa (USA, Kanady, Japonii, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec i Włoch), i przekształcenia go w G-8. Najbliższa narada G-7 miała się odbyć w czerwcu w letniej rezydencji amerykańskich prezydentów w Camp David, ale z powodu pandemii została przełożona na wrzesień. Ku rozczarowaniu Trumpa (poza rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem w Camp David mieli się zjawić prezydent Brazylii oraz premierzy Indii i Australii) na doproszenie Rosji nie zgodziły się kategorycznie Wielka Brytania i Kanada.

Amerykańscy i europejscy komentatorzy wyliczają, że nieudana próba włączenia Rosji na szczyt G-7 nie była jedyną przysługą wyświadczoną Kremlowi. Na wydłużającej się z każdym miesiącem liście uprzejmości czołowe miejsca zajmują kłótnie Trumpa z niedawnymi przyjaciółmi Ameryki z zachodniej Europy, niechęć do Unii Europejskiej, pomniejszanie znaczenia NATO, zapowiedź redukcji liczebności amerykańskich wojsk w Niemczech (przeniesienie części z nich do Polski nasili tylko, ku satysfakcji Kremla, europejskie nieporozumienia), wycofywanie się Ameryki z Bliskiego Wschodu. „Prezydentura Trumpa to podarek dla Putina” – twierdzi były wiceprezydent Joe Biden (2009-2017), który jako kandydat Partii Demokratycznej stanie w pierwszy wtorek listopada do rywalizacji z Trumpem o klucze do Białego Domu.

Trump ćwierka

W odpowiedzi na publikacje Trump, jak to ma w zwyczaju „ćwierknął” tylko, że o niczym nie wiedział. „Każdy normalny prezydent po takich, kierowanych pod jego adresem zarzutach, odwołałby zaplanowaną na weekend partyjkę golfa i albo odpowiedział rzeczowo na oskarżenia, albo, jeśli oskarżenia są nieprawdziwe, rozszarpał na strzępy tych, którzy je rozpowszechniają” – napisał Max Boot, komentator „Washington Post”. „Każdy normalny, ale nie nasz, nie Trump. On po prostu wszystkiemu zaprzecza i przysięga, że o niczym nie wiedział. Niestety, trudno wierzyć prezydentowi, który dziewiętnaście tysięcy razy skłamał lub wprowadził opinię publiczną w błąd”.

Urzędnicy z Białego Domu tłumaczyli dziennikarzom, że Trump nie otrzymał specjalnego raportu w sprawie rosyjskiej działalności w Afganistanie, ponieważ wśród służb wywiadowczych nie ma pełnej zgodności co do powagi sytuacji i zagrożeń. „Wciąż prowadzimy śledztwo” – powiedział szef służb wywiadowczych John Ratcliffe. „Niestety teraz, wobec rozgłosu, jaki nadano całej sprawie, śledztwo będzie dużo trudniejsze”.

Powołując się na źródła w Białym Domu agencja Reuters podała jednak, że zarówno wywiad, jak eksperci od spraw bezpieczeństwa i urzędnicy w Białym Domu uważają wywiadowcze raporty z Afganistanu za wiarygodne i zasługujące na najwyższą uwagę, gdyż pokazują prawdziwe intencje Rosji.

Żandarm i talibowie

Od początku amerykańskiej interwencji zbrojnej w Afganistanie jesienią 2001 roku Rosja, udzielając jej formalnie poparcia, starała się wykorzystać ją tak, by samej odnieść jak największe korzyści. Przystępując do obozu Ameryki i jej „światowej wojny z terroryzmem”, zażądała, by na listę terrorystów wpisać także kaukaskich partyzantów walczących o niepodległość Czeczenii. Wciąż trwała rozpoczęta jesienią 1999 roku druga odsłona czeczeńskiej wojny, zwolennicy niepodległości przeważali w partyzanckich władzach nad dżihadystami. Po 11 września nikt na Zachodzie, z Polską na czele, nie wykazywał więcej współczucia i poparcia dla czeczeńskiej sprawy.

Widząc Amerykanów lądujących w Afganistanie Kreml marzył, by odpłacić pięknym za nadobne Jankesom za ich wsparcie dla afgańskich partyzantów, które doprowadziło do klęski wojennej wyprawy czerwonoarmistów pod Hindukusz w latach 80. Tamta dziesięcioletnia, krwawa, wyniszczająca wojna przyspieszyła upadek Związku Radzieckiego i komunizmu, a Kreml ze światowego mocarstwa został zdegradowany do roli regionalnego żandarma.


Strona świata: specjalny serwis "TP" z reportażami i analizami Wojciecha Jagielskiego


 

Na początku amerykańskiej inwazji Rosja, wraz z Iranem, Chinami i Indiami, starała się jedynie nie dopuścić, by Amerykanie rozłożyli się wojskowym obozem pod Hindukuszem na dobre. Odkąd jednak na Kremlu przekonano się, że amerykańska inwazja, jak radziecka z lat 80. czy wojna w Wietnamie w latach 60. i 70., zakończy się prędzej czy później katastrofą, Rosjanie starają się, by ostateczna cena, jaką zapłaci za nią Waszyngton, była możliwie najwyższa.

Kreml od lat wspiera w Kabulu polityczną opozycję, wywodzącą się z afgańskich Tadżyków i Uzbeków (łącznie stanowiących około jednej trzeciej ludności), rywalizujących o wpływy z dominującymi i korzystającymi z amerykańskiej kurateli Pasztunami z południa kraju. Od lat również amerykański wywiad oskarża Rosję o sprzedaż broni walczącym z Amerykanami talibom. Kiedy kilka lat temu, widząc swoją porażkę, Amerykanie zaczęli próby nawiązania rozmów z talibami, Rosja torpedując te wysiłki, gościła talibów w Moskwie i tam usiłowała prowadzić alternatywne rokowania.

Priorytety Kremla

Gdyby rosyjska oferta pieniężnych nagród dla talibów za głowy zabitych amerykańskich żołnierzy miała okazać się prawdziwą, można by ją uznać za próbę zerwania lub utrudnienia prowadzonych przez Amerykanów rokowań i podwyższenia – przez kolejne ofiary – kosztów wojny. Albo próbę zemsty za krwawą klęskę, jaką rosyjscy najemnicy z podległej Kremlowi prywatnej firmy najemniczej Wagner ponieśli na początku 2018 roku w Syrii z rąk Amerykanów – w pustynnej bitwie zginęło wówczas 200-300 rosyjskich najemników.

Zamieszanie wywołane ujawnieniem sprawy (Rosjanie i talibowie, podobnie jak Trump, wszystkiemu zaprzeczają) przynosi także korzyść Rosji, ponieważ osłabia Amerykę, nasilając rozsadzające ją coraz bardziej polityczne i społeczne podziały. A osłabienie Ameryki, skłócenie jej z resztą Zachodu (i Zachodu między sobą) oraz odebranie roli światowego mocarstwa jest dla Kremla najważniejsze. Ważniejsze nawet niż to, by gospodarzem w Białym Domu był prezydent, dla którego Ameryka jest najważniejsza, ale z którego rządów Moskwa czerpie korzyści.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej