Beka ze śmierci: kto robi memy z kraksy w Krakowie i morderstwa w Poznaniu

Jak czuje się ktoś, kogo tragicznie zmarła bliska osoba staje się obiektem internetowego śmiechu?

19.07.2023

Czyta się kilka minut

Znicze w miejscu wypadku do którego doszło w nocy z 14 na 15 lipca. Zgineły w nim cztery osoby. Kraków, 17 lipca 2023 r. Fot. Beata Zawrzel/REPORTER

Reprodukowane setki, tysiące razy, w atmosferze radosnego luzu, opatrywane coraz to bardziej komicznymi, absurdalnymi komentarzami. Stop klatki, na których człowiek, który przed chwilą zabił innego człowieka, stoi nad jego ciałem, a obok przerażona dziewczyna bezradnie unosi ręce.

Zapętlone kadry, kiedy ten człowiek strzela sobie w głowę i upada. GIF-y, czyli ruchome obrazki, z żółtym samochodem ślizgającym się po jezdni i taranującym kolejne barierki. Unieruchomione chwile, o których doskonale wiemy, jakiej ciemnej sekwencji są ogniwem i do czego prowadzą. Tu wszakże – przemienione w mem – naraz tracą cały swój mrok i tragizm, a stają się farsą, ćwiczeniem z asocjacji, obiektem, z pomocą którego można zademonstrować przepastne zasoby własnej ironii.

Są w tym bezliku, owszem, dzieła niezwykle pomysłowe. Są takie, które wywołują mimowolną wesołość także w kimś, kto by wcale nie chciał z czegoś takiego się śmiać. Są też i takie, które nawet zaprawionego w makabrycznym humorze odbiorcę czy odbiorczynię przyprawią o poczucie przekroczenia. Niektóre udostępniane masowo przez anonimową armię trolli, spośród których jakaś nieokreślona część to zapewne pozbawione świadomości i intencjonalności boty zaprogramowane wyłącznie do mechanicznego ubijania internetowej piany.

Niektóre – jak się wydaje, sądząc po ortografii, składni i treści towarzyszących im wynurzeń – obsługują emocjonalne zapotrzebowania użytkowniczek i użytkowników o cokolwiek niewyrafinowanych gustach i skromnym kapitale kulturowym. Inne znowu propagują się wśród nominalnej inteligencji. W tym z kolei przypadku, tak przynajmniej można wnosić, mamy (w przekonaniu komentujących) do czynienia ze swoistą grą znaczeniami dla samej gry, demonstracją dystansu, intelektualną wprawką, badaniem i katalogowaniem niezliczonych form i odmian internetowych reakcji na koszmar. Zwłaszcza tutaj najbardziej radykalnym transgresjom estetycznym i moralnym towarzyszy lekkość, porozumiewawcze mruganie okiem, emotikon z roześmianą buźką. Skądinąd, często dotyczy to osób, które przy innych okazjach chętnie manifestują oburzenie i afektowany moralizm – np. piętnując tych, którzy w ich tożsamościowym kokonie uznawani są za obcych.

Kiedy jednak rzecz nie dotyczy ich świeckich świętości, przyjmują najwidoczniej zupełnie inny modus operandi. Jest to zresztą zjawisko samo w sobie zastanawiające, będące częścią szerszego fenomenu współczesnej plemienności i podwójnych standardów.

Ale stawką jest tutaj coś więcej. Zamiana tragedii w farsę to oczywiście skuteczny sposób radzenia sobie z nieodwołalnością i okrucieństwem życia. Nic tak nie rozmontowuje nieznośnego ciężaru egzystencjalnej grozy jak siarczysta puenta. Umiejętnie skonstruowany mem – ta osobliwa mieszanina obrazu i (w śladowych ilościach) tekstu transformująca ciąg zdarzeń w punktowy kondensat sensu; ten czynnik wytrącający z najbardziej nawet nieśmiesznej sytuacji kwant absurdu, a następnie rozdymający go do niebotycznych rozmiarów, jak gdyby nic innego tam wcześniej nie było – posiada w kulturze obrazkowej moc równą energii uwalnianej w procesie rozszczepiania atomu. Z wyjściowej sytuacji pozostaje nieledwie pył.

A przecież gdzieś tam, po drugiej stronie sieci zalewanej memami zbudowanymi ze zdjęć wypadków, tragicznych morderstw i samobójstw, po drugiej stronie sieci zalewanej nienawistnymi komentarzami (o czym niedawno na łamach „Tygodnika” pisałem przy okazji historii dziewczyny zamordowanej na wyspie Kos) są ludzie bezpośrednio tymi tragediami dotknięci. Świadkowie, rodziny ofiar, ich bliscy, przyjaciele, mężowie, żony, rodzice. Nasuwa się więc, czy raczej natarczywie narzuca, pytanie: jak czuje się ktoś, czyje tragicznie zmarłe dziecko/mąż/żona/rodzic stają się nagle obiektem rozprzestrzeniającego się we wszystkie możliwe strony śmiechu? Jak czuje się ktoś, czyje tragicznie zmarłe dziecko/mąż/żona/rodzic stają się nagle tworzywem dla budzących powszechne rozbawienie praktyk humoru, dekonstrukcji, dekontekstualizacji, a może raczej zwykłej „beki”?

Z pewnością zostanę posądzony o brak stosownego dystansu – nie mogę się jednak oprzeć tym pytaniom, ilekroć widzę, jak beztrosko rozsiewane są w internecie takie treści. I nie chodzi tu wcale o jakąś hipernadwrażliwość, o jakąś emocjonalną sterylność, utopijne pragnienie, żeby nikt nigdy nie czuł się niczym dotknięty. Jestem – proszę mi wierzyć – jak najdalszy od tego typu doktryn. Nie tylko dlatego, że są czystą fikcją, ale przede wszystkim dlatego, że najczęściej mają wymiar plemienny, to znaczy dotyczą wyłącznie „naszych”, a z „tamtymi” pozwalają poczynać sobie bez litości.

Ale to temat na inne rozważania. Tu chodzi mi wyłącznie o postawę elementarnej powagi i milczenia wobec niewypowiedzianego bólu, tragizmu i śmierci – zachowywaną w sferze wirtualnej, w której na co dzień wszystko wymyka się nam spod kontroli. Tymczasem sprawa jest w gruncie rzeczy bardzo prosta: wystarczy powściągnąć odruch i nie klikać „lubię to” albo „udostępnij”.


Tomasz Stawiszyński: Ze swoją afektowaną despotią Krystian Lupa staje się postacią z coraz bardziej egzotycznej przeszłości.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Eseista i filozof, znany m.in. z anteny Radia TOK FM, gdzie prowadzi w soboty Sobotni Magazyn Radia TOK FM, Godzinę filozofów i Kwadrans Filozofa, autor książek „Potyczki z Freudem. Mity, pokusy i pułapki psychoterapii”, „Co robić przed końcem świata” oraz „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 31/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Śmierć i mem