Ambasador antyku. Zmarł prof. Aleksander Krawczuk

Starożytność była dla niego światem bohaterów, poezji i sztuki, pasji i piękna. Chyba wyczuwał, że tylko taka opowieść może być do czegoś przydatna dwa tysiące lat później.

03.08.2023

Czyta się kilka minut

Prof. Aleksander Krawczuk / ANDRZEJ BANAS / POLSKA PRESS

Mam nadzieję, że Profesor odszedł spokojnie w domu, leżąc w ulubionym łożku, które było jego własnością od czasów licealnych. Nie znam nikogo innego, kto niemal całe życie przespałby w jednym łóżku.

Pod tym względem wiek XX obszedł się z Aleksandrem Krawczukiem łagodnie, choć – jak mówił sam Profesor – niewiele brakowało, by nić jego żywota Parki przecięły stosunkowo szybko, za sprawą incydentu pod krakowskim Barbakanem podczas okupacji. Wracającego z tajnych kompletów Krawczuka zaczepił pijany niemiecki oficer i zmusił pistoletem, żeby odprowadził go do domu. Cokolwiek miałoby to znaczyć. Profesora miał wówczas uwolnić z tarapatów sam Gaius Petronius Arbiter, rzymski pisarz i polityk żyjący w I wieku n.e., który do historii przeszedł głównie za sprawą wysmakowanego dziełka „Satiricon”. Jeden z bohaterów tego opowiadania, zgubiwszy się w plątaninie ulic rzymskiego miasteczka, w akcie desperacji pyta ulicznej handlarki, czy przypadkiem nie wie, gdzie on mieszka, a chytra kobieta prowadzi go do pobliskiego burdelu. Miast uciekać lub kluczyć z pijanym Niemcem po Krakowie, tamtego wieczora Krawczuk również postanowił zaciągnąć niechcianego towarzysza do lupanaru, mieszczącego się wówczas przy ul. Przemyskiej. Na szczęście chwilę potem pijanego oficera odnaleźli kompani.

Profesor uwielbiał przywoływać tę historię, podobnie jak wspomnienie mieszkania w Rynku Głównym 15, w którym przyszedł na świat w czerwcu 1922 roku, a gdzie obecnie mieści się restauracja Wierzynek. Z taką samą lubością przedstawiał się jako politeista, nie tyle gorliwie wierzący w antycznych bogów, co patrzący w ich stronę z większą nadzieją niż na pryncypialnego Boga Starego i Nowego Testamentu. Jak było naprawdę? To nie miało znaczenia. Jako ambasador starożytności w świecie współczesnym, Aleksander Krawczuk musiał ukryć duszę za takim emploi.


PRZECZYTAJ TAKŻE:
Marek Rabij: Dwa i pół tysiąca lat temu pod Termopilami zrodził się mit szlachetnej walki do ostatniego żołnierza. Nigdy tak nieliczni nie zaszkodzili tak bardzo tak wielu kolejnym pokoleniom >>>


Poznaliśmy się późno. To znaczy, ja poznałem go osobiście wiele lat po tym, gdy na dobre zagościł w moim życiu. Wpadał, o ile pamiętam, w piątkowe wieczory. Czarno-biały telewizor paskudnie śnieżył, ale gasiłem światło w pokoju i z nabożeństwem śledziłem kolejny odcinek „Antycznego świata profesora Krawczuka”. Wtedy, mając niespełna dwanaście lat, zrozumiałem, że moim powołaniem jest starożytność. Wpadłem w nią z zapałem, na jaki stać tylko nastolatka. Kolejne książki profesora na półce. Wyczekiwanie na publikację drugiego tomu „Pocztu cesarzy rzymskich”. Próby samodzielnej nauki łaciny z dwujęzycznego wydania „Pieśni” Horacego. Wreszcie klasa humanistyczna w liceum i studia historyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim – bo gdzieżby indziej. Pamiętam nadal tremę, z jaką zapukałem do drzwi Zakładu Historii Starożytnej UJ, mieszczącego się wówczas na pierwszym piętrze kamienicy przy ul. Studenckiej 3, żeby zapisać się na kurs dziejów starożytności. I jeszcze większe zdumienie, kiedy dowiedziałem się, że profesor Krawczuk właśnie przeszedł na emeryturę...

Pomieszczenia przy Studenckiej 3 pachniały historią. Góry starych książek, głównie antycznych źródeł literackich wydanych jeszcze w XIX wieku. Meble pamiętające okres przedwojenny. Ciężkie biurko w gabinecie z psującym kompozycję, nowoczesnym wówczas komputerem z łacińską frazą „Ignavis semper feriae” („Leniwi zawsze mają wolne”), którą jakiś żartowniś ustawił jako wygaszacz ekranu.

Zakładem rządził już prof. Edward Dąbrowa, miłośnik rzymskiej wojskowości i wschodnich rubieży świata antycznego, ale od czasu do czasu zaglądał na Studencką także profesor Krawczuk. Wpadał także jego poprzednik na stanowisku kierownika zakładu, prof. Józef Wolski, zięć i następca samego prof. Ludwika Piotrowicza, założyciela katedry! Przyglądanie się z bliska tej naukowej sztafecie pokoleń, najpierw w roli studenta, a potem doktoranta, dawało wiele satysfakcji, ale też z rosnącym zdumieniem odkrywałem, że człowiek, który mnie w to miejsce sprowadził, dorobkiem ściśle naukowym nie dorównuje poprzednikom. Nasi wykładowcy pozwalają sobie nawet na kąśliwe uwagi pod adresem list studenckich lektur, na których dominują, jak mawiali, „krawczuki”.

Sprawdzam teraz biogram profesora w Wikipedii. Z blisko 40 książek Aleksandra Krawczuka, w ponad 30 nie ma śladu aspiracji naukowych. Ze świecą szukać tu przypisów, bibliografii, polemik z innymi badaczami. Z każdej bije za to wielka kultura języka, wysokie umiejętności narracyjne, a nade wszystko – pasja. Kiedy jako uczeń i student pochłaniałem „Maraton”, „Groby Cheronei”, „Stąd do starożytności”, „Nerona”, „Tytusa i Berenikę” czy „Siedmiu przeciw Tebom”, oczywiście nie zadawałem sobie pytań, dlaczego ich autor snuje tamte opowieści właśnie w taki, a nie inny sposób. Dziś myślę, że po prostu nie chciał inaczej. Starożytność była bowiem dla Aleksandra Krawczuka nie tyle obiektem badań, ile rzeczywistością, w której funkcjonował niejako równolegle, chodząc na co dzień ulicami Krakowa. Mam wręcz wrażenie, że profesor z niechęcią przyjmował do wiadomości wysiłki młodszych pokoleń starożytników, którzy spod idyllicznej patyny, jaką badaniom nad antykiem narzuciła epoka romantyzmu, próbowali wydobywać na powierzchnię prawdę o tamtym, wcale nie idealnym świecie. Próby nowego, krytycznego odczytywania klasycznych źródeł literackich Aleksander Krawczuk uważał wręcz za rodzaj naukowej uzurpacji. „Wszystko sobie można domyślić, tylko po co” – zgasił mnie kiedyś, kiedy zapytałem go o wydaną właśnie biografię cesarza Kaliguli, której autor sugerował, że opisywane przez Swetoniusza szaleństwa tego władcy były rodzajem politycznego happeningu.

Starożytność Aleksandra Krawczuka była światem bohaterów, poezji i sztuki, pasji i piękna. W południowym słońcu lśniły tam marmurowe portyki budynków porośnięte wawrzynem, bogowie raz za razem schodzili na ziemię, aby mieszać szyki śmiertelnikom. Wojownicy dokonywali niezwykłych wyczynów, zdobywali (lub porywali) piękne kobiety, a filozofowie przechadzali się po agorze otoczeni wiankiem uczniów. Głód, niewolnictwo czy okrutne praktyki religijne stanowiły nieistotny z punktu widzenia całości margines. Możliwe, że profesor instynktownie wyczuwał, że tylko taka starożytność, bajeczna i piękna, może być do czegoś przydatna dwa tysiące lat później. A chyba bardzo chciał, żeby kanon życia codziennego, jak za czasów jego młodości, trzymał się blisko świata antyku.

Ostatni raz spotkaliśmy się kilka lat temu w Rynku. Przeszło dziewięćdziesięcioletni już Profesor wracał spacerkiem z tradycyjnego środowego spotkania w jednej z krakowskich kawiarni, w której od lat widywał się z przyjaciółmi, a po drodze zamierzał jeszcze zajrzeć do antykwariatu. Książki w jego domu miały klauzulę najwyższego uprzywilejowania przestrzennego, a każdy spacer po mieście przeradzał się w rajd po księgarniach. Zaproponowałem podwiezienie do domu, na co Profesor chętnie przystał. Był ciepły wiosenny dzień, siadłem więc z kawą w ogródku kawiarni opodal antykwariatu i zająłem swoimi sprawami. Minęła godzina. W końcu zaniepokojony zajrzałem do środka. „Krawczuk? Wyszedł dawno temu, znalazł album, którego od dawna szukał. Był tak podekscytowany, że pewno o panu zapomniał” – wyjaśniał właściciel antykwariatu.     

Muszę Panu powiedzieć, Panie Profesorze, że ja o Panu nie zapomnę. Życie nie pozwoliło mi ostatecznie zostać zawodowym badaczem antyku, ale jestem Panu winien podziękowanie za wielką życiową pasję, którą zaszczepił Pan we mnie swoimi książkami i programami. Civis Romanus sum. Jestem i pozostanę obywatelem rzymskim.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Historyk starożytności, który od badań nad dziejami społeczno–gospodarczymi miast południa Italii przeszedł do studiów nad mechanizmami globalizacji. Interesuje się zwłaszcza relacjami ekonomicznymi tzw. Zachodu i Azji oraz wpływem globalizacji na życie… więcej