Znamy nazwiska. To ma być gabinet powrotu do przyszłości

Sprawy personalne należą do najbardziej konkretnych fragmentów umowy koalicyjnej. Premierem będzie Donald Tusk, pierwszym wicepremierem Władysław Kosiniak-Kamysz, kolejnym – Krzysztof Gawkowski z Lewicy.

11.11.2023

Czyta się kilka minut

Liderzy opozycji podpisują umowę koalicyjną, 10 listopada 2023 r. Fot. Andrzej Iwańczuk / Reporter

W piątek liderzy nowego większościowego sojuszu – Donald Tusk, Szymon Hołownia, Władysław Kosiniak-Kamysz, Włodzimierz Czarzasty i Robert Biedroń podpisali umowę koalicyjną między swoimi ugrupowaniami. Kilkunastostronicowy dokument zdominowany jest raczej przez słuszne ogólniki, choć nowa koalicja zapowiada jednocześnie konkretne posunięcia: odpolitycznienie spółek skarbu państwa, kultury, nauki, policji i służb, a przede wszystkim mediów publicznych. 

Zapowiedziany jest także „rozdział kościoła od państwa”. W najbardziej kontrowersyjnej sprawie aborcji mamy jedynie obietnicę cofnięcia wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2020 r. Drugą część umowy poświęcono rozliczeniom PiS, m.in. zapowiedziane jest pociągnięcie do odpowiedzialności konstytucyjnej winnych „bezprawnej zmiany ustroju państwa”.

Zgrzytem w tym uroczystym dniu było ogłoszenie, że będąca jednym z dwóch – obok Nowej Lewicy – podmiotów klubu parlamentarnego Lewicy Partia Razem ogłosiła, że choć poprze powstający rząd Tuska, to nie wejdzie do niego, bo w umowie koalicyjnej nie zostały spełnione jej najważniejsze postulaty programowe. 

Poszło o Zawiszę?

Adrian Zandberg wyjaśniał w Sejmie dziennikarzom, że w umowie koalicyjnej nie znalazły się kluczowe dla Razem punkty, takie jak depenalizacja aborcji, a także gwarancje finansowe przeznaczenia 1 procent PKB na publiczne budownictwo mieszkaniowe, 8 proc. PKB na ochronę zdrowia oraz 3 proc. PKB na badania i rozwój. – Te gwarancje były dla nas kluczowe, by wziąć odpowiedzialność za rządzenie, choć Razem podniesie rękę za nowym rządem, bo potrzebna jest zmiana władzy, by jak najszybciej uzyskać środki europejskie – powiedział.

Była to łyżka dziegciu w miodzie ogólnej zgody wszystkich liderów, stąd inni politycy Lewicy komentowali w nieoficjalnych rozmowach z dziennikarzami, że prawdziwym powodem wolty Razem nie są żadne sprawy programowe, tylko to, że Marcelina Zawisza nie zostanie ministrem zdrowia w nowym rządzie Tuska. Nie wiadomo, czy to prawda, faktem jest jednak, że Razem uczestniczy w ogólnej koalicyjnej układance personalnej – Magdalena Biejat ma zostać wicemarszałkiem Senatu i przedstawicielką Lewicy w prezydium drugiej izby.

Sprawy personalne należą do najbardziej konkretnych fragmentów umowy koalicyjnej. Jest w niej mowa o tym, że premierem będzie Donald Tusk, pierwszym wicepremierem Władysław Kosiniak-Kamysz, kolejnym – Krzysztof Gawkowski z Lewicy. Jest też mowa o tym, że do 13 listopada 2025 r. marszałkiem Sejmu będzie Szymon Hołownia, a po tej dacie Włodzimierz Czarzasty. Poza tym Koalicja Obywatelska ma mieć dwóch wicemarszałków Sejmu, PSL jednego, Lewica też jednego, ale w drugiej połowie kadencji zamiast niej wicemarszałka otrzyma Polska 2050. 

Dziś już wiadomo, że wicemarszałkami z KO mają być Monika Wielichowska i Dorota Niedziela, z PSL dotychczasowy wicemarszałek Piotr Zgorzelski, z Lewicy Włodzimierz Czarzasty. Układankę tę mają uzupełniać kandydaci na wicemarszałków z PiS i Konfederacji, czyli Elżbieta Witek (jeśli zgodzi się na nią większość, bo są wobec tego opory) oraz Krzysztof Bosak.

Umowa koalicyjna obejmuje też Prezydium Senatu – marszałkiem ma zostać Małgorzata Kidawa-Błońska z KO (choć też tylko na pół kadencji, ma być zastąpiona przez kogoś innego z KO, w kuluarach spekuluje się o Sławomirze Rybickim), a Koalicja Obywatelska ma oprócz tego otrzymać jednego wicemarszałka Senatu, podobnie jak Lewica (wspomniana już Biejat), PSL i Polska 2050. Kandydatem KO na wicemarszałka jest Rafał Grupiński, kandydatem PSL ma być nie dotychczasowy wicemarszałek Michał Kamiński, tylko Kazimierz Michał Ujazdowski, a kandydatem Polski 2050 były wojewoda Maciej Żywno. Wicemarszałka Senatu otrzyma też PiS, ma nim być nadal Marek Pęk.

Tusk prosi o cierpliwość

Sprawy obsady personalnej rządu nie zostały ujawnione, poza fotelami wicepremierów dla Kosiniaka-Kamysza i Gawkowskiego. Sam Tusk mówił dziennikarzom po podpisaniu umowy koalicyjnej, że oczekuje, iż jego rząd nie będzie powrotem do przeszłości, tylko „powrotem do przyszłości”. Pytany o personalia zaznaczył, że skład rządu zostanie przedstawiony wtedy, kiedy będzie miał być formalnie powołany przez Sejm. 

– Proszę więc o cierpliwość, ale mogę potwierdzić, że praktycznie wszystkie rozstrzygnięcia, które budowały harmonię między partiami są już za nami, zostały pewne kosmetyczne korekty – powiedział Tusk, dodając, że gdyby dziś rząd miał powstać, koalicjanci na pewno byliby już gotowi.

Tym niemniej na kuluarowej giełdzie krążą informacje na temat składu rządu Tuska, z których część jest niemal potwierdzona, a część ma charakter spekulacji. Pewne jest, że Kosiniak-Kamysz będzie łączył fotel wicepremiera z kierowaniem MON, a Gawkowski z funkcją ministra cyfryzacji. Mniej więcej znany jest też podział resortów, choć o obsadę niektórych – jak choćby MEN – toczą się jeszcze spory.

Z KO kandydatami na ministrów mają być, według kuluarowych spekulacji, politycy doświadczeni i cieszący się zaufaniem Tuska. Mają oni być swoistymi „zderzakami”, którzy uporządkują państwo po rządach PiS, po czym być może odejdą i zostaną zastąpieni przez kogo innego. Okazją mogą być planowane na wiosnę wybory do Parlamentu Europejskiego, w których część z nich zamierza wystartować. 

Dotyczyć to może np. Radosława Sikorskiego, który według kuluarowych spekulacji miałby objąć MSZ i w tym celu musi zrzec się teraz mandatu europosła. Według tej samej koncepcji szefem MSWiA miałby zostać Marcin Kierwiński, ministrem aktywów państwowych Borys Budka, a resort kultury – strategiczny z uwagi na problem mediów publicznych – miałby objąć Bartłomiej Sienkiewicz. 

W koncepcji „zderzaków” mieści się też koncepcja powierzenia stanowiska ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Romanowi Giertychowi, choć jako kandydat na to stanowisko pojawia się w kuluarach też Adam Bodnar. Ministrem finansów – też według kuluarowych spekulacji - miałby zostać Andrzej Domański (choć on sam zaprzecza), zdrowia Bartosz Arłukowicz, sportu Sławomir Nitras, a szefem KPRM Jan Grabiec.

Spór o edukację

KO cały czas spiera się o edukację z Lewicą, której kandydatką jest Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, a aspiracje do tego resortu zgłasza też Polska 2050. Wiadomo tyle, że obecny resort edukacji i nauki zostanie podzielony (choć generalnie obecna struktura rządu zostanie przynajmniej na razie utrzymana, bo nowa koalicja docelowo chce ją tak zmienić, że wymagałoby to zmiany ustawy o działach administracji rządowej, a do tego potrzebny jest podpis prezydenta) na MEN oraz Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. 

Najpewniejszą kandydatką KO na MEN jest Katarzyna Lubnauer, choć pojawia się też kandydatura Barbary Nowackiej. Ta druga jest o tyle bardziej prawdopodobna, że wśród kandydatów na koordynatora służb specjalnych wymienia się Adama Szłapkę, który podobnie jak Lubnauer reprezentuje Nowoczesną. A jeżeli Nowoczesna coś miałaby dostać, to Inicjatywa Polska, której szefową jest Nowacka też. W przypadku rozdzielenia edukacji od nauki wśród kandydatów na ten drugi resort wymienia się dotychczasowego marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego.

PSL poza MON-em dla Kosiniaka-Kamysza ma otrzymać resorty rolnictwa, infrastruktury, a także rozwoju i technologii. Wśród kandydatów do ich obsady wymienia się w kuluarach Zbigniewa Ziejewskiego i Mirosława Maliszewskiego (na rolnictwo), Stefana Krajewskiego (na infrastrukturę), Dariusza Klimczaka (na rozwój).

Partner ludowców z Trzeciej Drogi Polska 2050 ma otrzymać Ministerstwo Klimatu i Środowiska – kandydatką jest Paulina Hennig-Kloska, a także Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej, gdzie wśród kandydatów wymienia się w kuluarach Michała Koboskę i byłego wojewodę mazowieckiego Jacka Kozłowskiego.

Lewica ma na razie pewny poza cyfryzacją tylko resort pracy i polityki społecznej (z nazwy zniknie rodzina). Kandydatką jest Katarzyna Kotula.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Z wykształcenia biolog, ale od blisko 30 lat dziennikarz polityczny. Zaczynał pracę zawodową w Biurze Prasowym Rządu URM w czasach rządu Hanny Suchockiej, potem był dziennikarzem politycznym „Życia Warszawy”, pracował w dokumentującym historię najnowszą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 47/2023