Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Tę książkę się odchorowuje, ale trudno przerwać jej czytanie. Nie tylko dlatego, że podejmuje temat słabo obecny w naszej narracji martyrologicznej – choć przecież mamy „Szpital Przemienienia” Stanisława Lema i ekranizację tej powieści dokonaną przez Edwarda Żebrowskiego. W trakcie lektury narasta w nas poczucie obowiązku wobec ofiar, które Kalina Błażejowska wydobywa z niepamięci i przywraca im indywidualne rysy. Rzekomo „pozbawieni duszy”, systemowo eliminowani w myśl zasad nazistowskiej eugeniki, traktowani jak materiał do doświadczeń, ożywają i stają przed nami. Podziwiam zarówno pisarskie umiejętności autorki, jak i jej odwagę, by wprowadzić tych ludzi we własne życie. Musiało być niełatwo.
Siła tej książki tkwi także w tym, że nakreśliwszy historyczne tło eugenicznych pasji kwitnących przed wojną w wielu krajach i ich zbrodniczej nazistowskiej odmiany, Błażejowska zawęża pole widzenia do trzech miejsc na obszarze włączonym po klęsce Polski do Rzeszy: szpitala psychiatrycznego w Gostyninie, dziecięcej kliniki psychiatrycznej w Lublińcu i domu opieki w Śremie. Zwłaszcza obraz lublinieckiego piekła zapiera dech; długo widzi się dzieci słaniające się po coraz większych dawkach luminalu niosącego powolną śmierć i trzymane na „diecie eutanazyjnej”. Albo poddawane bolesnemu i niebezpiecznemu zabiegowi pneumoencefalografii. Po śmierci ich mózgi wysyłane są do Wrocławia, gdzie bada je wybitny neuropatolog Hans-Joachim Scherer, skądinąd przeciwnik nazizmu.
Czy Scherer wiedział, co działo się w Lublińcu? Zachowało się 217 podpisanych przez niego protokołów badań – czy domyślał się, jaki był los dzieci, których mózgi krajał? To jest także książka o odpowiedzialności i współodpowiedzialności za zbrodnie. Co do potworów takich jak Ernst Buchalik i Elizabeth Hecker z Lublińca trudno mieć wątpliwości – ale niższy personel, w tym także pielęgniarki Polki? Dużo pytań – i zażenowanie, z jakim się czyta uzasadnienia wyroków RFN-owskich sądów, usprawiedliwiające oczywistych współsprawców.
W pamięć zapada spotkanie z wiekową Edeltraudą Mateją, Ślązaczką z Suchej Góry, której braciszek bliźniak Herbert umarł w Lublińcu. I jedyny może krzepiący, ostatni fragment książki, gdy odnajduje się uratowany stamtąd Henryk Lelonek. Dziś ma 87 lat i mówi: „No więc żyję, inni nie mieli tyle szczęścia”.
Kalina Błażejowska
BEZDUSZNI. ZAPOMNIANA ZAGŁADA CHORYCH
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2023