Rasowy człowiek

W Polsce wiemy o niej niewiele, choć z początkiem XX wieku rozpalała umysły wybitnych uczonych na całym świecie. Dyskusje o eugenice nie milkną nawet mimo zbrodni III Rzeszy.

23.08.2011

Czyta się kilka minut

/ rys. Joanna Grochocka /
/ rys. Joanna Grochocka /

Nieprzyjaźnie brzmiące słowo eugenika (z gr. "dobre urodzenie") przywołuje dziś niemal wyłącznie skojarzenia historyczne: nieludzkie eksperymenty i praktyki medyczne dokonywane w hitlerowskich obozach zagłady przez nazistowskich lekarzy, dążących do dominacji "czystej rasy germańskiej". Eugenik kojarzy nam się ze zbrodniarzem lub co najmniej z "szalonym naukowcem". Tym samym problem higieny czy biologii rasowej zostaje w naszej społecznej świadomości zepchnięty w przestrzeń marginalnego, choć niebezpiecznego dziwactwa.

Dziwactwo to jednak ma długą i wcale nie marginalną historię, w której nieraz urastało do rangi poważnej i szanowanej dyscypliny naukowej. A jego orędownicy rekrutowali się nawet spośród noblistów.

Nie jesteśmy sami

Kiedy w 1942 r. ginekolog z Królewca doktor Carl Clauberg wstrzykiwał cygańskim i żydowskim więźniarkom w Ravensbrück i Auschwitz trujące substancje powodujące niedrożność jajowodów, służba zdrowia III Rzeszy miała już za sobą bogate doświadczenie w ponurym procederze higieny rasowej. W ramach Akcji T4 prowadzonej pod hasłem "likwidacji życia niewartego życia", nazywanej także "eutanazją", tylko w latach 1940-41 wymordowano około 70 tys. pacjentów szpitali psychiatrycznych na terenach okupowanych - wielu z nich zginęło wówczas w pierwszych eksperymentalnych komorach gazowych. Także i ten masowy mord nie stanowi niestety precedensu - już podczas I wojny światowej w Niemczech z racji eugeniczno-ekonomicznych zagłodzono 140 tysięcy pensjonariuszy zakładów dla psychicznie chorych.

Wstrząsający epizod nazistowski to jednak tylko część mrocznej historii. Na propagandowym plakacie nazistowskim z 1936 r., przedstawiającym dorodną parę Aryjczyków na tle mapy Europy, zebrano 12 flag państwowych. Nad nimi napis: "Wie stehen nicht allein" - "Nie jesteśmy sami". Pierwsze pięć ma przedstawiać kraje, które, podobnie jak Niemcy, wprowadziły ustawy sterylizacyjne, pozostałe siedem - te, które dopiero nad nimi pracują.

W pierwszej grupie znalazły się USA, Dania, Norwegia, Szwecja i Finlandia. Już przed II wojną w krajach tych funkcjonowały ustawy zobowiązujące lekarzy do działań ograniczających rozrodczość wśród grup uznanych za niepełnowartościowe (od chorych psychicznie, upośledzonych fizycznie, alkoholików, po grupę najbardziej podatną na manipulację: tzw. "niezaradnych życiowo" lub zwyczajnie biednych). Ustawy sterylizacyjne istniały ponadto w latach 30. w Kanadzie, Łotwie, Estonii i szwajcarskim kantonie Vaud.

W obrębie tej tzw. eugeniki nordyckiej, gdzie w parze z teorią opartą na społecznym darwinizmie szła sterylizacyjna praktyka, greckojęzyczny termin został wyparty przez "higienę rasy".  Jak oblicza w wydanej niedawno książce pt. "Higieniści" Maciej Zaremba Bielawski - Skandynawia, Trzecia Rzesza oraz (równie "nordycka" pod tym względem) Japonia odpowiadają łącznie za 95 proc. wszystkich zabiegów sterylizacyjnych na świecie.

Szwecja była za to jednym z pierwszych krajów, który uznał eugenikę za dyscyplinę naukową. W 1921 r. powstał tam pierwszy państwowy instytut biologii rasy. Kolejny, siedem lat później, otworzyli Niemcy. Mniej więcej w tym samym czasie powstało w USA najprężniejsze i najbogatsze na świecie laboratorium eugeniczne Cold Spring Harbor, współfinansowane zresztą przez fundację Andrew Carnegie. Fundatorowi należy przy tym poczytać za zasługę, że w latach 40. wycofał poparcie dla eugeników.

Zanim to jednak nastąpiło, 27 stanów amerykańskich (i dwa kanadyjskie) zdążyło zaakceptować ustawy dyskryminujące nienarodzonych jeszcze obywateli. Tylko w wybranych rejonach Wschodniego Wybrzeża, jak np. Nowy Jork czy Waszyngton, idee eugeników spotkały się ze zdecydowanym oporem. Senatorzy Florydy wykazali się przy tym zdrowym rozsądkiem, w poprawkach do ustawy ze śmiertelną powagą proponując, by zabiegi ubezpładniające dokonywane były wyłącznie podczas pełni księżyca przez lekarzy o zdolności jasnowidzenia. Dopiero jednak w 1965 r. USA zniosły ostatnie prawa sterylizacyjne, choć praktyki takie, szczególnie wymierzone w Afroamerykanów, tolerowano o wiele dłużej.

Dziesięć lat później ze sterylizacji wycofała się Szwecja (liczba wysterylizowanych tam kobiet przekroczyła 60 tys.), Japonia zaś uległa międzynarodowej presji dopiero w 1996 r. (850 tys. oficjalnie udokumentowanych sterylizacji). Była ona bodaj jedynym krajem obok hitlerowskich Niemiec, który w ustawach eugenicznych dopuszczał użycie siły wobec pacjentów-ofiar (można ich było związać, uśpić lub wprowadzić w błąd).

Na tym tle o wiele lepiej prezentuje się nurt eugeniki określany jako łaciński, a dominujący w państwach o romańskich korzeniach: Francji, Włoszech czy Ameryce Południowej. Paradoksalnie zresztą, to właśnie we Francji narodziły się pierwsze nowożytne manifesty eugeniczne, jak choćby poemat Claude’a Quilleta "Callpedia" z 1655 r. I choć żaden kraj nie może się równać z Francją, jeśli chodzi o popularyzację idei eugenicznych (przyjęło się tam określenie "puerikultura"), w żadnym z państw łacińskich nigdy nie udało się wprowadzić ustaw sterylizacyjnych, choć istniały tam liczne stowarzyszenia eugeniczne. Jak to możliwe? Być może zdecydowało silniejsze niż gdziekolwiek indziej przywiązanie do idei ewolucyjnych Lamarcka (inaczej niż Darwin, ten francuski uczony widział szansę na ulepszenie nowych pokoleń w polepszeniu warunków bytowych). Być może jednak ważniejszą rolę odegrał tu Kościół katolicki - do tego wątku jeszcze wrócimy.

Polska czysta przyszłość

Pośród siedmiu flag z nazistowskiego afisza widnieje m.in. brytyjska i polska. Jednak w roku powstania plakatu Wielka Brytania zdążyła już ostatecznie odrzucić projekt takiej ustawy. Polski Sejm tymczasem nawet go nie rozpatrywał.

Co nie znaczy, że idea doskonalenia rasy ominęła naszych rodaków (znakomite opracowanie historyczne polskiej eugeniki można znaleźć w książce Magdaleny Gawin "Rasa i nowoczesność"). Rzeczpospolita doczekała się nawet gorącego orędownika eugeniki na stanowisku... ministra zdrowia publicznego. Tomasz Janiszewski, powołany na ten urząd w 1919 r. przez Ignacego Paderewskiego, zasłynął wiele lat później projektem reformy służby wojskowej zakładającym m.in. obowiązkowy pobór starców i osób kalekich, aby w razie wojny wysłać ich na pierwszą linię celem oszczędzenia młodych i sprawnych.

Dzieje polskiej eugeniki - z braku woli politycznej i odpowiednich instytucji, a także katolickiej tożsamości Polaków ograniczone do teoretycznych postulatów - odsłaniają jej bardzo ścisły związek z działaniami, które, choć z natury wpisane w tzw. eugenikę pozytywną, łatwo skłonni jesteśmy przeoczyć. Chodzi o walkę z alkoholizmem, nierządem i chorobami zakaźnymi. Polskie Towarzystwo Eugeniczne wywodziło się zresztą wprost z Polskiego Towarzystwa do Walki z Nierządem i Chorobami Wenerycznymi, a jedną z zasadniczych trosk polskich eugeników było propagowanie zdrowego trybu życia. Ten rodzaj eugeniki, niewinny w gruncie rzeczy i przyjazny, legł w końcu także - jak zauważa Zaremba - u podstaw idei skautingu i nowożytnego olimpizmu.

Dwa polskie czasopisma eugeniczne założone w pierwszej dekadzie XX wieku, "Czystość" oraz "Przyszłość", syntetycznie streszczają zasadniczą ideę eugeniki pozytywnej, stawiającej sobie za cel stworzenie świeckiej etyki w duchu darwinizmu. (Pisma zerwały zresztą współpracę z tyleż prozaicznego, co wiele mówiącego powodu - jedno z nich opublikowało reklamę czekoladek z nadzieniem alkoholowym).

Skąd się biorą eugenicy

Choć i dziś, także w Polsce, wykonuje się zabiegi sterylizacyjne nie zawsze dostatecznie uzasadnione medycznie (by wspomnieć sprawę Wioletty Szwak ze wsi Błota Wielkie sprzed 2 lat), trudno mówić o przyzwoleniu społecznym i politycznym na takie praktyki. Dlaczego więc z początkiem ubiegłego wieku biologia rasy nie budziła dzisiejszych oporów? Dlaczego przyjmowano jej argumenty (już wtedy słabo poparte badaniami eksperymentalnymi) w parlamentach demokratycznych krajów?

Badacze dziejów eugeniki wskazują na kilka jej istotnych źródeł. Najbardziej wybuchową mieszanką ideową stało się połączenie niezwykle popularnego w II połowie XIX w. ewolucjonizmu Herberta Spencera - głoszącego, iż rozwój ludzkości dokonuje się poprzez wojny i konflikty, w których zwyciężają silniejsi i lepiej przystosowani - z teorią ewolucji przedstawioną kilka lat po Spencerze przez Darwina. I choć z odkryć tego ostatniego nie dało się wyciągnąć zasadniczych dla eugeniki wniosków o dziedziczeniu nie tylko cech fizycznych, ale także temperamentu, talentów, inteligencji i cnót moralnych, to jednak połączenie jej z filozoficzną wizją Spencera dało podstawy popularnemu darwinizmowi społecznemu. Znalazł on najgłośniejszy wyraz w pismach Darwinowego kuzyna Francisa Galtona, którego uważa się za właściwego ojca założyciela światowej eugeniki.

Był jeszcze jeden ważny powód, dla którego eugeniczne idee Galtona zyskały rozgłos i akceptację: chodzi o właściwy drugiej połowie XIX w. lęk przed cywilizacyjną degeneracją zachodniego świata. Niedająca się powstrzymać epidemia alkoholizmu, prostytucji, niż demograficzny czy plaga syfilisu (w latach 80. zmagał się z nim co dziesiąty Francuz) były przedmiotem powszechnej debaty, codziennych rozmów, tłem wielkich XIX-wiecznych powieści (Zoli, Balzaka, ale przecież też Prusa i Dygasińskiego). Darwinizm społeczny, budowany na takim podglebiu, przepowiadał wsteczną ewolucję: jednostki najlepiej wykształcone będą miały coraz mniej potomków, mnożyć się za to zaczną przede wszystkim mieszkańcy biednych i zaniedbanych dzielnic przemysłowych - najczęściej niedorozwinięci, mało inteligentni, życiowo niezaradni i podatni na całą gamę chorób dziedzicznych i zakaźnych. Dawniej sama natura dokonywała stosownej regulacji urodzeń: jeszcze w I połowie XIX w. niemal jedna trzecia "proletariackich" dzieci umierała przed 5. rokiem życia. Ale koniec XIX w. to także gwałtowny rozwój medycyny i opieki społecznej. Ktoś zatem, twierdzili zwolennicy Galtona, musi pomóc przyrodzie w dokonaniu właściwej selekcji "ludzkiego materiału".

Jednak sama idea zahamowania społecznej degeneracji, nawet jeśli poczytywana wówczas za naukową, nie była dla polityków wystarczającym powodem legalizacji programów sterylizacyjnych. Argumentem ostatecznym, tak dla powojennej Szwecji, jak i nazistowskich Niemiec, był rachunek ekonomiczny. Ustawy sterylizacyjne udało się przeforsować tylko w tych krajach, w których z początkiem XX w. rozwinęła się opieka społeczna, a więc z podatków obywateli utrzymywane były wielo­dzietne rodziny z rozmaitymi społecznymi dysfunkcjami, oraz pacjenci szpitali psychiatrycznych.

Grzeszność dziedziczna

Związki eugeniki z rasizmem okazują się niespodziewanie słabe. Te dwie idee dyskryminacyjne rozwijały się w gruncie rzeczy na dwóch niezależnych, choć - vide narodowy socjalizm i eugeniczne praktyki na południu USA - czasem przeplatających się drogach. Bywali w końcu i tacy wybitni eugenicy jak Fritz Lenz, kierownik katedry higieny rasy na Uniwersytecie Monachijskim, który na tym samym szczeblu rasowej hierarchii widział i Nordyków, i... Żydów.

Pojęcie rasy nabrało bowiem w ustach eugeników nowego, szerokiego znaczenia: osobną rasę stanowić mogli alkoholicy, oligofrenicy lub choćby uczniowie niewykazujący wystarczających postępów w nauce. Lub wszyscy oni razem przeciwstawieni rasie o "wyższym potencjale genetycznym".

Interesujące są za to niezwykłe związki idei eugenicznych z chrześcijaństwem w jego dwu głównych zachodnich denominacjach. Dość powszechnie podkreśla się, że żaden europejski kraj o przewadze religii katolickiej nie przyjął ustaw sterylizacyjnych. O tym, że biologia rasy jest nie do pogodzenia z nauczaniem rzymskiego Kościoła, pisał wprost Pius XI w encyklice "Casti Connubii" z roku 1930. O tym zaś, że "teorię tę trzeba całkowicie odrzucić i uważać za fałszywą i potępioną", mówił dekret Kongregacji św. Oficjum wydany dwa lata później.

Zgoła inaczej do problemu podchodziły Kościoły protestanckie. Z czego wynikała zgoda niektórych duchownych luterańskich i kalwińskich na tej rodzaj dyskryminacji? W pewnym stopniu z różnic teologicznych w problematyce łaski i usprawiedliwienia. Determinizm przyrodniczy łatwiej wpisać w przekonanie o podwójnej predestynacji człowieka (człowiek od początku jest przeznaczony bądź do zbawienia, bądź potępienia) niż w tomistyczną koncepcję łaski; łatwiej pogodzić dziedziczność ludzkich ułomności w religii, w której mówi się o grzechu "dziedzicznym", niż tam, gdzie funkcjonuje odmienne znaczeniowo pojęcie grzechu "pierworodnego". Łatwiej też zapewne przyjąć do wiadomości tezę o "życiu niewartym życia", jeśli sens ludzkiego życia mierzy się w dużym stopniu jego społeczną użytecznością. Łatwiej - ale czy to wystarczy? Problem wciąż domaga się głębszych studiów.

***

Łatwo zrozumieć, że jeśli dziś w ogóle używamy słowa "eugenika", czynimy to z zawstydzeniem, skupiając się jedynie na czynniku negatywnym, dyskryminacyjnym. Mówimy np. o eugenicznych racjach za aborcją wówczas, gdy płód wykazuje ciężkie i nieodwracalne upośledzenie. Ale też z eugenicznych w dużej mierze względów nie godzimy się na związki kazirodcze. A jeśli już zdecydujemy się na naprawdę szerokie użycie tego pojęcia, trzeba będzie zmieścić w nim badania prenatalne, metody wspomagające zapłodnienie (in vitro, sztuczna inseminacja), a może i po prostu higienę prokreacyjną. Czy odpowiednia dieta, powstrzymanie się przyszłej matki od tytoniu i alkoholu, to jedynie objaw zdrowego rozsądku? W końcu lat 30. ubiegłego wieku ten typ świadomego rodzicielstwa propagowały w Polsce i na świecie także specjalne poradnie eugeniczne...

Korzystałem z: Maciej Zaremba Bielawski, "Higieniści. Z dziejów eugeniki" (Wołowiec 2011), Magdalena Gawin, "Rasa i nowoczesność. Historia polskiego ruchu eugenicznego" (Warszawa 2004) oraz Agnieszka Rudziewicz, "Eugenika. Rzecz o dobrze urodzonych" ("Znak" 635, 4/2008).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 35/2011