Zapomniana izolacja

Pomimo skutecznej akcji szczepień wiele DPS-ów nadal nie pozwala ani na wyjścia, ani na przyjmowanie odwiedzin przez mieszkańców. Czy dyrekcje niektórych placówek wykorzystały pandemię, by zaprowadzić u siebie quasi-więzienny reżim?

05.07.2021

Czyta się kilka minut

Przypadkowe spotkanie seniorki z bliskimi po długim okresie rozłąki. 17 czerwca 2021 r. / KATARZYNA PIECHOWICZ
Przypadkowe spotkanie seniorki z bliskimi po długim okresie rozłąki. 17 czerwca 2021 r. / KATARZYNA PIECHOWICZ

Szczecin, styczeń 2021: seniorzy z Domu Pomocy Społecznej przy ulicy Kruczej mają nie tylko zakaz wychodzenia z budynku, nie wolno im nawet przejść na inne piętro. Rodziny mogą zostawiać im paczki przed budynkiem. Po ujawnieniu sprawy przez media wojewoda zleca kontrolę.

Racławice Śląskie, marzec 2021: większość pensjonariuszy tutejszego DPS-u przyjęła już dwie dawki szczepionki. Mimo to nadal nie mogą wyjść na zakupy ani spotkać się z bliskimi. Mówią, że są traktowani jak zwierzęta w klatkach.

Kraków, początek czerwca 2021: w DPS-ie im. Anny i Ludwika Helclów mieszka 380 osób. Od początku pandemii, z krótkimi przerwami, byli odcięci od świata. Pierwsze odwiedziny bliskich mogą się odbywać dopiero od 3 czerwca, z zachowaniem ścisłego reżimu sanitarnego. Wyjścia – tylko w ważnych sprawach, np. do lekarza czy optyka. Niektórzy mieszkańcy porównują to do więzienia.

Mieszkańcy DPS-ów, ale także Zakładów Opiekuńczo-Leczniczych i innych placówek stacjonarnego pobytu, na powrót do normalności czekają od ponad roku. Czekają z wytęsknieniem, bo też ich wolność została ograniczona dużo mocniej niż ogółu społeczeństwa. Nie mogli zobaczyć się z rodzinami, załatwić spraw, a nawet wyjść na spacer. Nadzieją były szczepienia: wszyscy mieszkańcy placówek stacjonarnego pobytu byli w priorytetowej grupie I programu szczepień. Według Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej w kwietniu 2021 r. zaszczepionych było już ok. 84 proc. mieszkańców.

Tych, dla których zastrzyk był też nadzieją na spotkanie z bliskimi i odzyskanie wolności, czekało rozczarowanie. I nadal czeka. Pomimo spadającej liczby zakażeń i luzowania obostrzeń w całym kraju wiele DPS-ów i ZOL-ów nadal ogranicza wolność swoich mieszkańców.

– Ostatnio postawiłem tezę, że ograniczanie praw mieszkańców domów pomocy jest jednym z największych, ale najmniej dostrzeganych problemów przestrzegania praw człowieka w Polsce – mówi Krzysztof Kurowski, przewodniczący Polskiego Forum Osób z Niepełnosprawnościami. – Mamy świadomość, że takie ograniczenia najprawdopodobniej nie wywołają jakiejś dużej społecznej dyskusji. W świadomości społecznej jest zakorzenione przekonanie, że prawa mieszkańców DPS-u powinny być ograniczane dla ich dobra i inaczej po prostu być nie może.

O aktualną sytuację pytam w ministerstwie. W odpowiedzi czytam, że dzięki wielu staraniom i m.in. sprawnie zorganizowanym szczepieniom „większość domów pomocy społecznej umożliwia odwiedziny mieszkańców przez osoby bliskie (według stanu na dzień 12 maja br. było to ponad 85 proc. domów)”. To oznacza, że prawie 15 proc. DPS-ów nadal przypomina więzienie.

Karton na schodach

– Personel mieliśmy zaszczepiony już w styczniu, to były jedne z pierwszych dawek w Polsce. Seniorzy zostali zaszczepieni w marcu. Przy zastrzyku co druga mieszkanka pytała mnie, czy teraz będzie już mogła zobaczyć swoją rodzinę. A ja mówiłam, że oczywiście, że będzie mogła – wspomina Katarzyna Piechowicz.

Piechowicz jest terapeutką w jednym z ZOL-ów. W ośrodku zaszczepieni są wszyscy – ani pacjenci, ani personel nie mieli medycznych przeciwwskazań. Mimo to seniorzy nadal nie mogą swobodnie wyjść z ośrodka ani spotkać się z bliskimi.

Na schodach w placówce stoi karton, w którym rodziny mogą zostawiać paczki. Przynoszą głównie jedzenie, bo to zapewnione przez ZOL nie wystarcza. Słodycze, soczki, teraz dużo truskawek, bo przecież sezon. Te paczki to jedyna dozwolona forma interakcji z seniorami.

– Ciężko mi na to patrzeć – mówi Piechowicz. – Oni wpadają w apatię. Pojawia się melancholia, bezsens. Zrozum, w ich życiu nie dzieje się wiele. Spotkanie z rodziną jest świętem. Czymś, na co można czekać, co można później wspominać. A kiedy nie masz na co czekać? Poddajesz się. Niewiele się o tym mówi, ale badania pokazują, że samotność zwiększa ryzyko śmierci o 14 proc.

– Ośrodek, który zakazuje wyjść i odwiedzin, staje się więzieniem. Taką przechowalnią dla seniorów. Duże DPS-y pomimo ciepła i starań personelu często tak wyglądają. I trzeba pamiętać, że to nie pozostaje bez wpływu na zdrowie fizyczne – tłumaczy dr hab. Paweł Kubicki, gerontolog ze Szkoły Głównej Handlowej. – Jest jeszcze jedna kwestia: odwiedziny rodzin są formą dodatkowej mobilizacji dla pracowników placówek. Może nawet kontroli. Nie mówię, że w każdym zamkniętym ośrodku dzieją się teraz straszne rzeczy. Ale jeśli się dzieją, to taki DPS jest pozbawiony dodatkowej szansy reagowania na problem.

Na kolejny aspekt zwraca uwagę Krzysztof Kurowski: – Mieszkańcy ­DPS-ów mogą czuć się jak obywatele drugiej kategorii, wiedząc, że i tak znacznie łagodniejsze obostrzenia dla pozostałej części społeczeństwa są luzowane o wiele szybciej.

Jeszcze w marcu Kurowski napisał list do premiera, pod którym podpisali się przedstawiciele 28 organizacji pozarządowych: „Nasze doświadczenie wskazuje, że tak daleko idące ograniczenie kontaktów i relacji społecznych dla tych osób skutkuje znacznym pogorszeniem jakości ich życia, a nawet, co jest szczególnie ważne, wpływa na długość ich życia”.

Myjcie owoce

Już w 2017 r. zespół Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur działającego przy biurze Rzecznika Praw Obywatelskich rekomendował określenie ustawą konkretnych sytuacji, w których możliwe będzie ograniczanie swobodnych, samodzielnych wyjść mieszkańców z budynku i terenu należącego do DPS-u.

– Po latach zwracania na to uwagi została wprowadzona nowelizacja ustawy o pomocy społecznej, pozwalająca ograniczyć możliwość wychodzenia jedynie w przypadku indywidualnie stwierdzonych powodów medycznych, ale nie dłużej niż na pół roku – mówi Krzysztof Kurowski. – Przepis ten miał wprowadzić nową jakość i nowe zasady, jednak pandemia spowodowała, że poszliśmy w całkowicie odwrotną stronę.

W stronę samowolki. Ministerstwo wydawało bardzo ogólne zalecenia, które następnie przekazywało wojewodom, a ci rozsyłali je do poszczególnych placówek. W efekcie do dziś każdy dyrektor podejmuje decyzje samodzielnie.

– Te daleko idące obostrzenia często nadal obowiązują, bo dyrektorzy boją się odpowiedzialności – mówi Justyna Zarecka z Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur. – Ministerstwo wskazuje, że jest zbyt wiele indywidualnych czynników, by dać konkretne rekomendacje. Chodzi np. o odsetek zaszczepionych. My zwracamy uwagę, że te ograniczenia muszą być proporcjonalne. Jeśli nie ma odwiedzin, to muszą być alternatywne formy kontaktu. Już rok temu, bez szczepionek, odbywały się w DPS-ach np. spotkania na świeżym powietrzu.

Zarecka przyznaje, że zawsze jest ryzyko lokalnego ogniska koronawirusa w DPS-ie, potencjalnie tragicznego w skutkach. Ale to nie może być podstawą do odbierania ludziom podstawowych praw. Tymczasem w niektórych DPS-ach nie można było się nawet przemieszczać między pokojami.

– Dzisiaj podczas wizytacji wiele ­DPS-ów zaskakuje nas pozytywnie. A jeśli jakieś obostrzenia wydają się zbyt restrykcyjne, to warto, aby mieszkańcy lub ich bliscy zwrócili się ze skargą do Urzędu Wojewódzkiego. W ubiegłym roku przeprowadzany przez wojewodów nadzór był w tym zakresie skuteczny – mówi Zarecka. – Największym problemem były bardzo ogólne i niedostosowane do rzeczywistości zalecenia. Np. w wielu ­DPS-ach nie ma technicznej możliwości wydzielenia stref dla osób zdrowych i chorych, a taka była rekomendacja. Albo „dostęp do pomocy psychologicznej”: co to znaczy? Czy infolinia z dyżurującym psychologiem, którego seniorzy nigdy nie widzieli i nie znają, ma szansę być skuteczna? Gdy na początku pandemii pytaliśmy Główny Inspektorat Sanitarny o to, jak mają postępować takie placówki, dostaliśmy ogólne pismo, w którym było m.in. zalecenie mycia owoców i płacenia kartą. Dyrektorzy DPS-ów czuli się wtedy pozostawieni sami sobie.

Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej dopiero 4 marca przesłało wojewodom zaktualizowaną wersję rekomendacji dla DPS-ów. W maju wysłano kolejną aktualizację. Po dwóch prośbach do ministerstwa o pełny tekst rekomendacji uzyskałem informację: „możliwa jest aktywność mieszkańców, którzy zostali zaszczepieni lub przebyli COVID-19, poza terenem placówki, jak również odwiedziny mieszkańców przez osoby bliskie. Możliwa jest również aktywność innych mieszkańców niż zaszczepieni oraz tzw. ozdrowieńcy poza terenem placówki (niemniej jednak decyzje w tym zakresie podejmują organy prowadzące domy w zależności od analizy sytuacji epidemicznej na danym terenie)”.

Na stronie ministerstwa jako aktualne nadal można znaleźć zasady z 8 października 2020 r.

Ręce przy sobie

Większość DPS-ów i ZOL-ów dopuszcza dzisiaj jakąś formę kontaktu z rodzinami, choć nie zawsze jest to proste. Regulamin odwiedzin i samodzielnych wyjść w ­DPS-ie przy ulicy Bachusa w Warszawie ma sześć stron. Punkt 3: odwiedziny odbywają się nie częściej niż raz na dwa tygodnie. Punkt 4: w trakcie jednego kontaktu mieszkańca może odwiedzić tylko jedna osoba. Punkt 5a: na każde odwiedziny przeznaczone jest nie więcej jak 60 minut. Punkt 5b: zabronione są bliskie kontakty takie jak przytulanie, całowanie, a nawet podanie sobie rąk. Punkt 12: w uzasadnionych sytuacjach dyrektor DPS-u może odwołać odwiedziny.

– Dowiedziałem się o sytuacji w jednym z domów. Mieszkaniec może opuścić placówkę, jeśli wcześniej ktoś napisze podanie z prośbą o jego wyjście i zadeklaruje, że odbierze go z DPS-u samochodem – mówi Krzysztof Kurowski. – Widać, że to absurd i nie chodzi tu o żadne zagrożenie epidemiczne, tylko o powrót do utrwalonych zasad, zgodnie z którymi DPS kontrolował całe życie swojego mieszkańca.

W ośrodku, w którym pracuje Katarzyna Piechowicz, nadal obowiązują bardzo ostre ograniczenia. Nie chodzi tylko o balans między bezpieczeństwem a wolnością. Chodzi też o zdrowie podopiecznych. O to, że depresja może być równie groźna jak koronawirus. A kontakt może być leczeniem.

– Często wychodzę z seniorami na podwórko, teraz przecież ciepło – opowiada Piechowicz. – Kilka dni temu pod drzwi podchodziła rodzina, żeby zostawić paczkę. Zobaczyli swoją krewną, podeszli bliżej. Oczywiście, że nie wolno. Powinnam ich zatrzymać, powiedzieć, że nie wolno. Nie umiałam.

Według terapeutki rodzina często przeżywa rozłąkę równie mocno jak senior. Tym bardziej że nie widzą dla tych ograniczeń uzasadnienia, zwłaszcza jeśli wszyscy są zaszczepieni.

– Tamci podeszli do pani Pelagii – opowiada Piechowicz. – Ma kochającą rodzinę, ale wymaga całodobowej opieki, której nie są w stanie jej zapewnić. W trakcie pandemii jej stan zdrowia znacznie się pogorszył. Ucieka jej pamięć, od jakiegoś czasu podśpiewuje wciąż to samo. Wtedy też siedziała tylko i podśpiewywała pod nosem. Nagle zobaczyła rodzinę. Źrenice jej się powiększyły, jakby ducha zobaczyła. Bałam się, czy to nie będzie zbyt mocne przeżycie. A ona z miejsca zaczęła do nich mówić po imieniu, po nazwisku. Pytała, co u tego, a co u tamtej? Już po wszystkim bardzo fajnie z nami, personelem, rozmawiała. Dla nich te spotkania naprawdę są całym życiem. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter „Tygodnika Powszechnego”, członek zespołu Fundacji Reporterów. Pisze o kwestiach społecznych i relacjach człowieka z naturą, tworzy podkasty, występuje jako mówca. Laureat Festiwalu Wrażliwego i Nagrody Młodych Dziennikarzy. Piękno przyrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 28/2021