Zamach stanu w Gabonie. Oficerowie przejmują władzę

Wojskowe przewroty wracają do mody w afrykańskiej polityce. Od kilku lat dawne francuskie kolonie pogrążają się w coraz głębszym chaosie.
w cyklu STRONA ŚWIATA

30.08.2023

Czyta się kilka minut

Telewizja Gabon24 pokazała gabońskich żołnierzy obwołujących generała Brice'a Oligui Nguemę (w środku), szefa straży prezydenta Alego Bongo Ondimby, nowym przywódcą kraju. Gabon, 30 sierpnia 2023 r. / fot. Gabon24 / AFP / EAST NEWS
Telewizja Gabon24 pokazała gabońskich żołnierzy obwołujących generała Brice'a Oligui Nguemę (w środku), szefa straży prezydenta Alego Bongo Ondimby, nowym przywódcą kraju. Gabon, 30 sierpnia 2023 r. / fot. Gabon24 / AFP / EAST NEWS

Zamachu dokonali oficerowie z samozwańczej Rady na Rzecz Transformacji i Przywrócenia Instytucji Państwa, która w środowy poranek przejęła władzę w kraju. Powiadomili o tym rodaków w telewizyjnym orędziu, wygłoszonym w pałacu prezydenckim w stołecznym Libreville. Niedługo wcześniej w tej samej telewizji wystąpił przewodniczący komisji wyborczej i ogłosił, że zwycięzcą sobotnich wyborów i prezydentem na kolejną, trzecią już kadencję pozostanie obecny szef państwa Ali Bongo, miłościwie panujący od 2009 roku.

Ten rezultat popchnął zamachowców w mundurach do działania. Głosząc, że występują w imieniu „ludu gabońskiego” oraz (co ważniejsze) w imieniu wszystkich rodzajów sił zbrojnych i służb bezpieczeństwa, przejęli władzę w kraju. Rozwiązali wszystkie instytucje z parlamentem, trybunałem konstytucyjnym i komisją wyborczą na czele, a sobotnie wybory unieważnili jako nieuczciwe. Zamknęli też do odwołania granice morskie, lądowe i przestrzeń powietrzną nad Gabonem. Obalonego prezydenta osadzili w areszcie domowym (znalazł się też w nim jeden z jego trzech synów, oskarżony o zdradę stanu, najprawdopodobniej najstarszy Noureddine).

Kiedy po gabońskiej stolicy rozniosła się wieść o przewrocie, na jej ulice wyległy rozradowane i wiwatujące tłumy. „Niech żyje nasze wojsko!” – niosło się po bulwarach przy ujściu rzeki, od której imienia nazwę wziął cały kraj.

Czas dynastii dobiegł końca

Gabon to była francuska kolonia. Od uzyskania niepodległości w 1960 roku niemal przez cały czas był rządzony przez rodzinę Bongów. Założyciel tej dynastii objął władzę, gdy w 1967 roku zmarł Leon Mba, pierwszy władca Gabonu. Bongo, jako wiceprezydent, automatycznie przejął po nim urząd. Wtedy nosił jeszcze imię Albert-Bernard. Dopiero sześć lat później porzucił chrześcijaństwo, przywiezione do Afryki przez kolonialnych zdobywców z Europy, i przyjął wiarę muzułmańską, a także zmienił imię na Omar. 

Bongo senior rządził po dyktatorsku, jak na tamte czasy przystało. W kraju działała tylko jego Gabońska Partia Demokratyczna, a do regularnie przeprowadzanych wyborów prezydenckich stawał tylko on, Bongo. W świecie podzielonym przez zimną wojnę trzymał z Zachodem, a zwłaszcza z Francją – byłą kolonialną metropolią, której starał się być najwierniejszym sojusznikiem. Francuskie koncerny otrzymywały licencje na wydobycie ropy naftowej i kopalnie manganu, a także wyrąb tropikalnych lasów (porastają 90 proc. obszaru kraju, niewiele mniejszego niż Polska) na egzotyczne drewno. Bongo pozwalał też Francuzom utrzymywać bazę wojenną na pół tysiąca żołnierzy.

Gabońskim elitom, a zwłaszcza rodzinie panującej, pieniędzy nie brakowało nigdy. Gabon jest ósmym największym wydobywcą ropy naftowej w subsaharyjskiej Afryce, a na jego obszarze znajduje się też największa na świecie kopalnia manganu. Skarbów tych, pomnożonych przez tropikalne lasy i łowiska ryb w Zatoce Gwinejskiej, wystarczyłoby aż nadto, by zapewnić dobre i godne życie niewiele ponad 2-milionowej ludności kraju. Cały zarobek od początku istnienia niepodległego państwa lądował jednak w kieszeniach Bongów i ich dworzan, a jedna trzecia ich poddanych niezmiennie klepała biedę.

Starszy Bongo panował aż do śmierci w 2009 roku. Władzę przejął jego syn Ali, który jako minister obrony przygotowywany był na następcę tronu. Sukcesja nie spodobała się jednak Gabończykom ani gabońskiemu wojsku. Ludzie wyszli na ulice już w 2009 roku, gdy obejmował władzę, a w 2016 roku, gdy ogłoszono, że wygrał drugą kadencję, w Gabonie doszło do krwawych rozruchów, w których zginęło kilkadziesiąt osób. Trzy lata później, gdy Ali Bongo leczył się w Arabii Saudyjskiej i Maroku po rozległym udarze, wojskowi próbowali przejąć władzę, ale nie porozumieli się między sobą i pucz upadł. W środę, gdy ogłoszono, że Bongo znów wygrał wybory, oficerowie zadbali już o zgodę i wspólnymi siłami ogłosili, że „czasy reżimu Bongów dobiegły końca”.

Bolesna nauczka dla Francji

Pucz w Gabonie przyprawi o nowy ból głowy Francję, która pożegnawszy się na początku lat 60. z koloniami w Afryce, robiła wszystko, by tak naprawdę nigdy się z nimi nie rozstać. Francuski, postkolonialny paternalizm sprawił, że zwłaszcza w ostatnich latach głębokiego kryzysu i rozczarowania młodzi Afrykanie zwracają się przeciwko Paryżowi i obwiniają go o wszystkie swoje nieszczęścia. Francuzi odpowiadają także za fiasko demokracji, którą próbowali zaszczepić w swoich dawnych koloniach na początku lat 90. Tu i ówdzie (Senegal, Ghana, Nigeria, Zambia czy Kenia) eksperyment powiódł się i demokracja zapuściła głębsze korzenie. Tam, gdzie się nie udała i wyniosła do władzy głupców, łajdaków lub kandydatów na nowych tyranów, winą za niepowodzenia obarczani są jej siewcy z Zachodu. Kryzys ten sprawił, że w ostatnich pięciu latach znów do mody wracają wojskowe zamachy stanu, których autorzy obiecują położyć kres złodziejstwu i niekompetencji rządzących, zaprowadzić porządek i sprawiedliwość. 

W Sudanie, byłej kolonii brytyjskiej, do zamachów stanu doszło dwukrotnie (w 2019 i 2021 roku), a w kwietniu przywódcy puczów starli się w wojnie o władzę. W Czadzie władzę z rąk zabitego w 2021 roku na wojnie Idrissa Deby’ego przejął, łamiąc konstytucję, jego syn Mahamat. W Mali wojskowi dokonywali puczów w 2020 i 2022 roku, w Gwinei – w 2021, w Burkina Faso – w 2022, ale za to dwukrotnie. W lipcu do puczu doszło w Nigrze.

Mali, Niger, Czad i Gabon należały, obok Wybrzeża Kości Słoniowej i Senegalu, do najważniejszych sojuszników Francji w Afryce. Kiedy w Czadzie doszło do przewrotu, Francja postanowiła przymknąć na to oko. Na pucze w Mali, Burkina Faso i Nigrze zareagowała świętym oburzeniem, czym nastawiła do siebie wrogo puczystów, którzy wojenne wyszkolenie zdobywali na francuskich akademiach i poligonach. Z Mali i Burkina Faso francuscy żołnierze zostali już wyproszeni. Puczyści z Nigru pokazali już drzwi francuskiemu ambasadorowi, ale ten odmawia wyjazdu twierdząc, że może posłuchać jedynie prawowitych władz, a nie uzurpatorów. Na wieść o puczu w Gabonie, niewykluczone, że wyciągając wnioski z bolesnych nauczek z Sahelu, Francuzi na początku zareagowali bardzo wstrzemięźliwie. Francuska premier Elisabeth Borne oznajmiła, że „bacznie się temu wszystkiemu przygląda”. Dopiera kilka godzin później rzecznik rządu potępił zamach stanu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej