Wojna w Gazie rozbudza we Francji stare demony

Konflikt bliskowschodni toczy się także na francuskich ulicach. Władze próbują uspokoić napięcia, zakazując manifestacji poparcia dla Palestyńczyków. Na darmo.

31.10.2023

Czyta się kilka minut

Propalestyńska demonstracja na Placu Republiki w Paryżu, 19 października 2023 r. / Nathan Laine / Bloomberg / Getty Images
Propalestyńska demonstracja na Placu Republiki w Paryżu, 19 października 2023 r. / Nathan Laine / Bloomberg / Getty Images

Nad Sekwaną żyją obok siebie największe w Europie społeczności Żydów (ok. 450 tys.) i muzułmanów (ok. 5,5 mln). To podatny grunt dla napięć. Miejscowa prasa określa je zwykle jako „importowanie” konfliktu z Bliskiego Wschodu.

W niedawnych atakach Hamasu zginęło co najmniej 35 obywateli Francji lub osób mających podwójne obywatelstwo: francuskie i izraelskie. Terroryści Hamasu trzymają w niewoli zakładników z francuskim obywatelstwem (co najmniej kilkoro). W czasie wizyty w Izraelu prezydent Macron obiecał, że Paryż zrobi wszystko, by ich uwolnić.

Powszechna nerwowość  |  Tymczasem francuscy Żydzi boją się o swoje bezpieczeństwo. Według danych MSW w ciągu trzech tygodni bliskowschodniej wojennej eskalacji doszło we Francji do ponad 850 aktów antysemityzmu (grożenie śmiercią, nienawistne napisy na murach). To dwukrotnie więcej niż przez cały rok 2022. W ciągu jednej nocy na murach kamienic i sklepów w Paryżu pojawiło się co najmniej 60 identycznych graffiti z niebieską gwiazdą Dawida. Prokuratura bada, czy mają one antysemicki charakter, czy też są wyrazem poparcia dla Izraela (malowano je przypadkowo, bez związku z pochodzeniem właścicieli budynków). 

Wrze na uczelniach, gdzie aktywne są lewicowe organizacje studenckie wspierające sprawę palestyńską. Związek Studentów Żydowskich we Francji (UEJF) mówi o mnożących się – na kampusach i w sieci – inwektywach wobec Francuzów pochodzenia żydowskiego. Do powszechnej nerwowości przyczyniają się liczniejsze niż zwykle fałszywe alarmy bombowe w szkołach, muzeach (w tym w Luwrze) i synagogach na terenie całego kraju. 

Francuzami wstrząsnęła śmierć nauczyciela Dominique’a Bernarda z miasta Arras – 13 października zabił go nożem młody islamski radykał pochodzący z Inguszetii. Jednak, wbrew początkowym przypuszczeniom, atak ten nie wiąże się bezpośrednio z konfliktem izraelsko-palestyńskim. Śledztwo wskazuje, że 20-letni napastnik chciał „skopiować” zamach dokonany niemal dokładnie trzy lata wcześniej, gdy 18-letni radykał islamski z Czeczenii zamordował nauczyciela historii Samuela Paty’ego za to, że ten pokazywał uczniom karykatury Mahometa.

Święte prawo do protestu  |  Gorączkę wywołaną wojną w Gazie widać też na ulicach. W paryskim marszu wsparcia dla Izraela – zorganizowanym 9 października na apel CRIF, głównej organizacji żydowskiej we Francji – udział wzięło kilkanaście tysięcy ludzi. W kolejnych dniach ulicami stolicy i wielu innych miast przechodziły demonstracje domagające się, jak postulowano, „natychmiastowego wstrzymania ognia” przez Izrael i przerwania blokady Gazy. Prócz haseł wsparcia dla palestyńskich cywilów pojawiły się na nich też hasła antyizraelskie i antyrządowe, np. „Izrael mordercą, Macron wspólnikiem”.

W rezultacie, obawiając się zamieszek, prefekt paryskiej policji zakazał w stolicy propalestyńskich protestów (choć w wielu innych miastach pozwolono na nie). Mimo to w sobotę 28 października na ulice Paryża wyszły znowu – na ogół pokojowo – tysiące ludzi. Zabranianie demonstracji nie ma chyba większych szans powodzenia w kraju słynącym z upodobania do ulicznych kontestacji.

Apel o natychmiastowy rozejm w Gazie, opublikowany na łamach radykalnie lewicowego dziennika „L’Humanité”, podpisało wiele osobistości, w tym noblistka Annie Ernaux i aktorka Juliette Binoche.

Le Pen flirtuje z Izraelem, lewica się sypie  |  Niespodziewanie na paryskim marszu poparcia dla Izraela zjawili się – obok polityków centrum, prawicy i lewicy – także deputowani ze Zjednoczenia Narodowego (Rassemblement National, RN), skrajnie prawicowej partii Marine Le Pen. Dziennik „Le Figaro” pisze, że przyjęto ich tam owacyjnie. A przecież, jak przypomina gazeta, jeszcze kilka lat temu środowiska żydowskie uważały Marine Le Pen za persona non grata ze względu na dawne antysemickie wypowiedzi jej ojca, Jeana-Marie Le Pena, założyciela tej formacji (wtedy pod nazwą Front Narodowy). Jednak od kilku lat liderka RN robi wszystko, by zatrzeć plamy na rodzinnej przeszłości i dziś popiera całkowicie politykę Izraela wobec Palestyńczyków. 

Z kolei na drugim biegunie radykał Jean-Luc Mélenchon, lider opozycyjnej lewicowej koalicji Nupes, unika uparcie nazwania Hamasu organizacją terrorystyczną, aby nie drażnić swoich wyborców pochodzenia arabskiego. Stanowisko to doprowadziło do faktycznego rozpadu Nupes: wchodzący w skład tej koalicji socjaliści, Partia Ekologiczna (dawniej Zieloni), a nawet komuniści odcięli się w tej kwestii od Mélenchona. Prasa jest zgodna: Nupes sypie się od środka od wielu miesięcy, a sprawa palestyńska to przypieczętowała.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Wybrane teksty dostępne przed wydaniem w kiosku
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Wybrane teksty dostępne przed wydaniem w kiosku
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 46/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Gorączka z importu