Wojna na górze. Czy konflikt o TVP jest możliwy do rozwiązania?

Zarobki „gwiazd” TVP, ujawnione na wniosek posłów KO, rzucają dodatkowe światło na determinację, z jaką pracownicy opanowanej przez PiS telewizji bronili medialnego status quo.

29.12.2023

Czyta się kilka minut

Zmiana władz w TVP
Zmiana władz w TVP. Warszawa, 21 grudnia 2023 r. / fot. Tomasz Jastrzębowski / REPORTER

Pod koniec 2016 r. salę plenarną Sejmu okupowali posłowie opozycji w proteście przeciwko demolowaniu przez PiS polskiej praworządności. Po siedmiu latach mamy z kolei świąteczną okupację siedzib mediów publicznych, jako efekt ogłoszonej przez ministra kultury decyzji o wymianie władz TVP, Polskiego Radia i PAP oraz powołaniu nowych rad nadzorczych tych spółek. Wywołała ona gwałtowny opór polityków PiS, ale nie możemy tu mówić o symetryzmie. Odchodząca władza nie broni demokracji, ale „swoich” mediów, czyli jednego z ostatnich bastionów. Przez osiem lat ludzie Jarosława Kaczyńskiego wykorzystywali je, głównie TVP, jako instrument prymitywnej partyjnej propagandy. Szefowie programów informacyjnych oraz najpopularniejsi prezenterzy nawet nie udawali, iż przestrzegają zawodowych standardów. 

Właśnie się okazało, że szefowie TVP odpowiedzialni za „informacje” nie wszystko robili dla idei. Otrzymywali przy okazji gigantyczne wynagrodzenia, idące w miliony, choć żadnymi gwiazdami mediów nie byli, a ich firma m.in. przez bizantyjskie kontrakty jest dziś w fatalnej sytuacji finansowej.

Zarobki te, ujawnione na wniosek posłów KO, rzucają dodatkowe światło na determinację, z jaką pracownicy TVP bronią medialnego status quo.

Wszystko to tworzy określony kontekst dla decyzji ministra Bartłomieja Sienkiewicza. Są one przedstawiane, nie bez racji, jako próba przywrócenia publicznego charakteru TVP i Polskiego Radia. Nowe władze obu spółek od pierwszego dnia manifestują to, unikając wszelkiej propagandy, a tym samym zarzutów o polityczną stronniczość. „Przezroczysty” do granicy nijakości stał się zwłaszcza sztandarowy program informacyjny TVP, który zastąpił skompromitowane „Wiadomości”.

Problem w tym, że politycy PiS i sekundujący im publicyści, którzy po ośmiu latach niszczenia pluralizmu w mediach nagle stali się obrońcami wolności słowa, mają w ręku także merytoryczne argumenty. Decyzja Sienkiewicza była bowiem naruszeniem prawa; tak uważa większość prawniczych autorytetów. Ich zdaniem przepisów wyższej rangi nie można zmieniać decyzjami rangi niższej, co oznacza, że przedstawiciel rządu nie powinien swoimi zarządzeniami zmieniać rzeczywistości w instytucjach, których funkcjonowanie regulowane jest osobnymi ustawami. Na tej podstawie w Polsce wyboru władz mediów publicznych dokonuje Rada Mediów Narodowych, choć faktem pozostaje, iż jest to pisowski potworek prawny, naruszający konstytucję, wchodzący w kompetencje KRRiT i umożliwiający bezpośredni nacisk na prezesów TVP, Polskiego Radia oraz PAP. Władza wykonawcza nie ma jednak prawa decydować, które ustawy są zgodne z zasadami prawa i demokracji oraz ingerować w nie swymi decyzjami. Oczywiście, jeśli założymy, że przywracanie podmiotowości instytucjom państwa po niszczycielskiej epoce PiS jest możliwe bez użycia w pewnych miejscach logiki rewolucyjnej.

Pozytywne sygnały dla ochrony zdrowia: pula środków publicznych zwiększyła się o ponad 3 mld zł

Powiedzenie „z próżnego i Salomon nie naleje” jest w zdrowiu dojmująco prawdziwe i pokazuje realny problem: pustką nie da się zarządzać efektywnie. Co nie znaczy, że nie należy próbować i z tą misją będzie się mierzyć nowe kierownictwo Ministerstwa Zdrowia.

Szef KRRiT Maciej Świrski zwraca uwagę na naruszenie art. 7 konstytucji, wedle którego organy państwa działają na podstawie i w granicach prawa. Ma rację, tak jak prezydent Andrzej Duda, gdy mówi, że przy wymianie władz spółek medialnych złamano prawo – i właśnie sytuacją w mediach po „przewrocie” ministra Sienkiewicza prezydent uzasadnił weto do ustawy okołobudżetowej na rok 2024, w której 3 mld zł chciano przeznaczyć na media publiczne.

Ten ostatni ruch Dudy rząd Donalda Tuska postanowił wykorzystać do swoistej ucieczki do przodu. Przygotował nową ustawę okołobudżetową bez 3 mld zł na media, a Sienkiewicz podjął nagłą decyzję o postawieniu w stan likwidacji TVP, Polskiego Radia i PAP. Argumentuje to właśnie spodziewanym brakiem pieniędzy. W ten sposób, dzięki piłce „wystawionej” przez prezydenta, minister kultury mógł wycofać się z decyzji wątpliwej prawnie na rzecz takiej, która budzi już znacznie mniejsze opory. Zaznaczmy, faktycznego końca TVP oczywiście nie będzie.

Politycy PiS podnoszą, że minister kultury nie może spółek medialnych postawić w stan likwidacji, bo ich działalność jest regulowana nie tylko kodeksem handlowym, ale stosownymi ustawami. Faktem jest jednak, iż nie ma w nich mowy o procedurze likwidacyjnej, co daje pole do  interpretacji – a w tym akurat PiS był przez osiem lat mistrzem.

To, że decyzja Tuska i Sienkiewicza jest nie tylko reakcją na weto Dudy, potwierdza casus PAP. Spółka ta otrzymuje dotację budżetową z innej puli niż zakwestionowane przez Dudę 3 mld zł, poza tym głównym źródłem jej dochodów są przychody ze sprzedaży dostępu do serwisu i innych produktów. Nie była więc zagrożona wetem prezydenta, a mimo to podzieliła los TVP i Polskiego Radia.

Wszystko, co działo się po 20 grudnia, nie nastraja optymistycznie, jeśli chodzi o perspektywę współdziałania rządu z prezydentem.

Andrzej Duda postanowił instrumentalnie potraktować ustawę okołobudżetową, regulującą wydatki nie tylko na media, by politycznie zaistnieć w ramach tego kryzysu i odpowiedzieć na krytykę Kaczyńskiego, iż robi w sprawie mediów za mało. Może to sugerować, że w przyszłości nie będzie się wahał wykorzystywać prawa weta z powodów czysto politycznych. To ani dla rządu, ani dla obywateli Polski nie są dobre wiadomości.

Ale i gabinet Tuska, owładnięty pragnieniem zamknięcia medialnej „szczekaczki”, opanowanej przez odsuniętą w wyborach partię – jak najszybciej i za wszelką cenę – nie wykorzystał wszystkich możliwości, by problem rozwiązać w sposób bardziej cywilizowany i zgodny z prawem, choć zapewne nie tak szybki. Było kilka możliwości, choćby próba odwołania z RMN Krzysztofa Czabańskiego (z powodu rzekomego naruszenia przez niego zakazu zasiadania w innych gremiach związanych z mediami) i powołania na jego miejsce kogoś innego, co zmieniłoby układ sił w radzie. Była również opcja negocjacji z prezydentem, by przynajmniej spróbować z nim kompromisu, wobec histerii w samym PiS. Z żadnego z tych scenariuszy nie skorzystano. Zarazem podejmowano decyzje nie do końca przemyślane, które już po tygodniu trzeba było zmieniać.

Temperatura polityczna ostatnich dni 2023 roku przywodzi na myśl czas kohabitacji prezydenta Lecha Wałęsy z rządem SLD-PSL w połowie lat 90. Stosowane wówczas praktyki – głównie przez prezydenta – nadszarpnęły naszą demokrację i zyskały publicystyczne miano „falandyzacji prawa”, od nazwiska ówczesnego prawnika Wałęsy. Różnica polega jednak na tym, że wtedy za wschodnią granicą mieliśmy Rosję Borysa Jelcyna, a teraz w naszym sąsiedztwie jest agresywna Rosja Władimira Putina. Elity polityczne powinny to mieć na uwadze i nie czynić wszystkich sfer życia politycznego przedmiotem totalnej politycznej wojny w sytuacji, gdy za wschodnią granicą toczy się wojna realna.

Premier Donald Tusk zapowiada, że nowy kształt mediów publicznych będzie wypracowywany z udziałem i prezydenta, i PiS. Miejmy nadzieję, że to nie tylko słowa i że nowej władzy uda się w ogóle namówić adwersarzy do rozmów. A w kolejnej gorącej politycznie rozgrywce – odwracaniu „reform” przeprowadzonych przez PiS w wymiarze sprawiedliwości – koalicja 15 października będzie postępować już bardziej rozważnie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Z wykształcenia biolog, ale od blisko 30 lat dziennikarz polityczny. Zaczynał pracę zawodową w Biurze Prasowym Rządu URM w czasach rządu Hanny Suchockiej, potem był dziennikarzem politycznym „Życia Warszawy”, pracował w dokumentującym historię najnowszą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 1/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Wojna na górze