Wiele osób ma kłopot z modlitwą. Jest sposób na to, by przełamać duchowy kryzys

Formuły modlitwy nie powinny przeszkadzać ani rozpraszać. Oto konkretny przykład.

20.02.2024

Czyta się kilka minut

Święto Przemienienia Pańskiego na Górze Garbarce, sierpień 2016 r. // Fot. Maciej Stanik / Reporter
Święto Przemienienia Pańskiego na Górze Garbarce, sierpień 2016 r. // Fot. Maciej Stanik / Reporter

Wielu ma kłopot z modlitwą. Wyrośli z odklepywania „pacierza” i chcieliby pójść dalej w rozwoju  duchowym. Czasem modlą się modlitwą myślną (rozmawiając po prostu z Bogiem). Odczuwają jednak potrzebę usystematyzowania życia modlitewnego, tylko nie wiedzą, jak to zrobić. Oto opowieść o pewnej modlitwie.

Góra Grabarka

Na początku lat 90. XX wieku z grupą kolegów zorganizowaliśmy w lecie rowerową wyprawę po wschodniej Polsce – od Białegostoku do Jarosławia. Pamiętam, że na Białostocczyźnie w małomiasteczkowych barach objadaliśmy się ogromnymi schabowymi, które były bardzo tanie – te tereny były wtedy mięsnym zagłębiem Polski. Pamiętam też kraskę skrzącą się w słońcu rajskimi kolorami – jakby gościa z innego świata. Siedziała na drutach linii telefonicznej ciągnącej się wzdłuż drogi, którą jechaliśmy.

Grzesiek był pobożniejszy od nas wszystkich, a w dodatku interesował się prawosławiem. Gdy zbliżaliśmy się do Siemiatycz, namówił nas, by skręcić na Górę Grabarkę – święte prawosławne miejsce pielgrzymkowe. Niewiele wtedy zwiedziliśmy, główna cerkiew Przemieniania Pańskiego była w remoncie. Jakiś czas wcześniej została podpalona – wśród prawosławnych krążyło przekonanie, że przez katolików. Wrażenie robiło tysiące krzyży pokutnych powtykanych w ziemię wokół cerkwi – to zwyczaj prawosławnych pielgrzymów.

Prośba o słowo

Zatrzymaliśmy się dłużej u podnóża grabarskiego wzniesienia przy cudownym źródełku – nie było jeszcze wtedy nad nim murowanej kopuły, która stoi dziś. Chcieliśmy nabrać wody i trochę odpocząć. Wtedy nadeszła duża grupa prawosławnych pielgrzymów wraz z duchownym w czarnym podrazniku (sutannie). Gdy kapłan nachylił się, by napić się cudownej wody, Grzesiek podszedł i zagadnął: 

– Ojcze, proszę o słowo!

Zaskoczony ksiądz przyjrzał mu się uważnie. Pewnie pomyślał, że ma do czynienia z kimś nieprawosławnym. A Grzesiek naczytał się po prostu różnych opowieści o prawosławnych mnichach, stąd to proszenie „o słowo”. Cierpliwie jednak czekał na odpowiedź. Duchowny, widząc, że musi zareagować, powiedział:

– Módlcie się!

Na co nasz pobożny kolega szybko zadał drugie pytanie:

– Ale jak?

Ksiądz, równie szybko odwracając się i odchodząc w stronę cerkwi Przemienienia Pańskiego, rzucił: 

– Gorliwie.

Tajemniczy pielgrzym

Nieusatysfakcjonowany Grzesiek wrócił do nas, siedzących na ławkach i jedzących kanapki. Mruczał: „Pewnie, że gorliwie! Ale jak? Modlitwa wcale nie jest taka prosta”.

– Spróbuj się modlić Modlitwą Jezusową. Znasz ją? – usłyszeliśmy głos obok. Na sąsiedniej ławce siedział pielgrzym, który właściwie wyglądał jak turysta: czapeczka z powtykanymi turystycznymi odznakami, koszula flanelowa w kratę, buty trapery, które właśnie zdejmował.

Grzesiek wyraźnie się ożywił: – Znam. Próbowałem się modlić. Ale ten wers do powtarzania, „Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną, grzesznikiem”, wcale mi nie pomaga. Przeciwnie, rozprasza mnie.

– Dlaczego rozprasza?

– Jest długi, skomplikowany i paradoksalnie nakierowuje moje myślenie egocentrycznie na mnie – odpowiedział Grzesiek. – Wiem, że jestem grzesznikiem, ale nie chcę się w kółko modlić o siebie – dopowiedział.

Turysta milczał przez chwilę, skupił się na przyklejaniu plastrów na swoich obolałych stopach.

W końcu powiedział:

– Odkryj takie wezwanie, wobec którego nie będziesz czuł oporu.

– Na przykład?

– Sam próbuj!

– A jakaś podpowiedź? – nie dawał za wygraną Grzesiek.

– Jeśli imię Jezus cię rozprasza... – tutaj turysta sam się do siebie uśmiechnął, choć wiedzieliśmy, że nic takiego Grzesiek nie zasugerował – zacznij od „Panie!”, a jeśli nadal źle ci się to kojarzy, to np. „Ojcze!”.

– A potem?

– A potem prośba o jakiś najbardziej elementarny pożądany stan rzeczy. Na przykład „Panie, bądź!”.

Grzesiek jakby zaskoczył: – Tak! Panie, bądź... nie tylko ze mną, ale z moimi bliskimi, z przyjaciółmi, z Kościołem, z Polską...

Turysta nadal tajemniczo się uśmiechał. – To wezwanie może być uniwersalne na wiele sposobów – zauważył.

– Jakich jeszcze? – zaciekawił się Grzesiek.

– Są trzy ważne słowa. Pierwsze to: „Panie, bądź pomimo!”.

Prosta logika

Grzesiek zastanowił się, my także. – Pomimo moich słabości, grzechów, niewierności, czy tak? – zapytał.

Turysta nie zareagował – jakby nie chciał wszystkiego dopowiadać. W końcu powiedział: – Drugie słowo jest jeszcze ciekawsze, bo wymaga większej dojrzałości. Brzmi: „Panie, bądź tym bardziej!”.

– A trzecie? – Grzesiek chciał szybko wszystko wyciągnąć z przypadkowego rozmówcy.

– „Bądź po prostu!”.

Prostota logiki tych słów nas zaskoczyła. Zaczęliśmy się nad nimi zastanawiać. Wtedy prawosławna pielgrzymka postanowiła opuścić cudowne źródełko i udać się na Górę Grabarkę. Zrobiło się zamieszanie. Gdy główna grupa przeszła już obok naszych ławek, zauważyliśmy, że naszego rozmówcy nie ma. Rozglądaliśmy się dookoła, ale nigdzie go nie było. Jakby się rozpłynął. Prawdopodobnie poszedł z nimi.

Wsiedliśmy na rowery i pojechaliśmy do mostu na Bugu. A potem wzdłuż wschodniej granicy – przez Kostomłoty, Kodeń, Włodawę do Chełma i dalej.

Miałem dużo czasu do rozmyślań. Z każdym kilometrem zdawałem sobie coraz bardziej sprawę z zalet tej modlitwy. 

Pomimo

Jest ona mocno medytacyjna, a jednocześnie myślna. Podobnie jak różaniec. Ale różaniec to skomplikowana modlitwa – obrazowość medytowanych scen biblijnych nakłada się na obrazowość i głębokie znaczenie słów modlitwy „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Mario”, właściwie je tłumiąc. W modlitwie trzech słów mamy bardzo prostą obrazowość, która niczego nie tłumi, tylko prowadzi do podstawowych aktów religijnych. Reprezentują one wszystkie trzy główne typy modlitwy: skruchę, prośbę, wielbienie. W zależności od życiowej sytuacji i chwilowej potrzeby można modlić się każdym z tych typów osobno albo po kolei wszystkimi trzema.

Modlitwa, by Bóg był pomimo naszych grzechów, zakłada skruchę, a jednocześnie jest zuchwała. Wiemy jednak, że Bóg lubi zuchwałość w modlitwie – wiele fragmentów Ewangelii na to wskazuje. Wezwanie to trzyma Boga za słowo. On sam objawił, że wychodzi pierwszy do grzeszników, nie brzydzi się nimi, przeciwnie – gdzie wzmaga się grzech, tam jeszcze bardziej rozlewa swoją łaskę. Natarczywość jest tu wręcz wskazana.

Gdy mówimy „Bądź pomimo!”, to odruchowo zastanawiamy się: pomimo czego? To wezwanie prowokuje rachunek sumienia, który nie wymaga jakichś długich, wnikliwych roztrząsań – z grubsza wiemy, co dzieje się w naszym życiu pomimo Boga. To nadaje temu wezwaniu ekspiacyjny charakter.

Tym bardziej

Ktoś mógłby powiedzieć, że natarczywość przypisać należy przede wszystkim drugiemu wezwaniu: „Bądź tym bardziej!”. Powiedzenie tego jednak z pełną świadomością wymaga odwagi i ufności. 

Trudno jest szczerze powiedzieć do Boga-sędziego: „Bądź tym bardziej!”. Gdy to mówimy, mamy na myśli Boga-lekarza. I gdy świadomie to wezwanie wypowiadamy, następuje w naszej głowie wymiana wizerunku Boga, który sądzi, na wizerunek Boga, który leczy i ratuje. To bardzo poważna przemiana. Dlatego modlitwa trzech słów prowadzi do religijnego dojrzewania. Jest wtajemniczaniem w doświadczenie Boga.

Po prostu

Nie jest zatem dziwne, że jej zwieńczeniem jest wezwanie „Bądź po prostu!”. Tak zwracamy się do przyjaciela czy kochanej osoby.

Sądzę, że ważniejsza od samych konkretnych formuł jest zasada, według której ta modlitwa powstała. Idealna modlitwa powinna być „przeźroczysta”. Powinna stanowić narzędzie prowadzące do celu na tyle sprawnie, że się nie zwraca na nie uwagi – jak wyuczony język, gdy rozmawiamy. Celem zaś jest relacja z Bogiem. 

Formuły modlitwy zatem nie powinny przeszkadzać czy rozpraszać. Dam konkretny przykład. Niektórzy nawet przed samym sobą boją się przyznać, że z powodu potępiających wypowiedzi Jezusa, które znajdują w Ewangeliach, trudno jest im się do Niego modlić. A ponieważ zapadło im w pamięć stwierdzenie z Dziejów Apostolskich, że „nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni” (4, 12), nie modlą się wcale. Wezwanie „Panie, bądź!” albo „Ojcze, bądź!” pozwala uchwycić się mimo wszystko modlitwy i z czasem wchodzić w nią coraz głębiej. Niewykluczone, że gdzieś na tej drodze nastąpi spotkanie z ewangelicznym Jezusem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kierownik działu Wiara w „Tygodniku Powszechnym”. Ur. 1966 r., absolwent Wydziału Mechanicznego AGH, studiował filozofię na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie i teologię w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Dominikanów. Opracowanymi razem z… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 8/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Modlitwa trzech słów