Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Szkoda, bo ich myślenie i głos z pewnością są godne uwagi, a sprawy Kościoła leżą im na sercu. Czują się zawiedzeni. Marzy im się Kościół, który nie „zamyka drzwi z obawy przed Żydami” (por. J 20, 19), ale „idzie na cały świat”. Nie chcą Kościoła – oblężonej twierdzy, obronnie agresywnego, wykluczającego myślących inaczej. Boleją nad odchodzeniem ich dzieci od Kościoła, często na etapie szkolnej katechezy, która nie odpowiada na problemy i pytania tych młodych ludzi. Są rozczarowani biskupami. Zarzucają im sojusz ołtarza z tronem (tu także wymienia się Radio Maryja). Tym sojuszem tłumaczą milczenie biskupów w sprawach etyki życia publicznego. Podejrzewają, że gwałtowny atak Kościoła na LGBT+ ma służyć odwróceniu uwagi od win ludzi Kościoła.
Narzekają na brak możliwości spokojnej wymiany poglądów między świeckimi a biskupami i księżmi. Kiedy radziłem, żeby zamiast narzekać, zapraszali do Klubów „Tygodnika Powszechnego” swoich biskupów, to się śmiali. Powiedzieli mi, że hierarchowie przecież nie przyjdą, i zapewnili, że jednak spróbują. Podziwiają i kochają papieża Franciszka, ale mają wrażenie, że nie jest on ulubieńcem Kościoła w Polsce, i pytają dlaczego. Czytają ojca Wiśniewskiego. Opowiadają o poszukiwaniach (i znajdowaniu) kościołów, w których chce się słuchać kazań, bo nie ma tam powtarzania banałów, nasuwających podejrzenie, że kaznodzieja nie ma nic ważnego do powiedzenia. Dopytują o formację młodych księży i nauczanie w seminariach, widząc, jak młodzi katecheci nie potrafią prowadzić spokojnej dyskusji na trudne tematy dotyczące wiary.
Pytają też o stosunek instytucji Kościoła i duchownych do pieniędzy otrzymywanych od wiernych i nierozliczanych. O przywileje dla duchownych. I wciąż powtarza się pytanie o rzeczywistą rolę ludzi świeckich w Kościele.
Pytają, co oni mogą zrobić dla złagodzenia podziałów w Kościele.
Nie są to jacyś malkontenci, ale ludzie, dla których Kościół jest ważny... Należą do grup modlitewnych, do szkół medytacji i znajdują księży, z którymi mogą rozmawiać. Zresztą niemal każdy ma takiego księdza, o którym mówi, że „gdyby wszyscy księża byli tacy jak ten ich, to Kościół wyglądałby inaczej”.
„Kościół święty”, który jest przedmiotem wiary wyznawanej w Credo, nie jest dokładnie tym samym co znana nam instytucja. Właśnie o tym napisał papież Franciszek, stwierdzając, że „niektóre jego [Kościoła] zwyczaje nie są bezpośrednio związane z sercem Ewangelii i – choć niektóre z nich bardzo zakorzeniły się w historii – dziś nie są interpretowane tak samo, a ich przesłanie zwykle nie jest właściwie odbierane. Mogą one być piękne, ale dzisiaj nie służą już właściwemu przekazowi Ewangelii. Nie bójmy się dokonać ich rewizji. Podobnie istnieją normy lub przykazania kościelne, które mogły być bardzo skuteczne w innych epokach” (EG 43).
Dziś samo życie doprowadza do takiej rewizji. Ze zbudowanej przez Jezusa i apostołów budowli Kościoła obsypują się dobudówki i sztukaterie, którymi starali się ją „ubogacić” ludzie różnych epok i kultur. Trwający – przynajmniej od II Soboru Watykańskiego – nieodwracalny proces oczyszczania i powrotu do źródeł powoli i nie bez trudności wciąż się dokonuje.
Jaka będzie przyszłość Kościoła w Polsce, tego nie wiem. Trzymając się starej teorii etapów każdego przedsięwzięcia: „voir, juger, agir” (zobaczyć, ocenić, działać), myślę, że jako społeczeństwo i Kościół mamy za sobą etap pierwszy (widzimy wielostronny kryzys) i z drugiego tylko co nieco (bo wciąż w naszych osądach zbyt wiele jest gniewu, lęku i innych emocji). Bez rozeznania i oceny każde poczynanie będzie chaotycznym reagowaniem albo działaniem na oślep.
Jeśli jednak Kościół jest sprawą Boga, to na szczęście On jest mistrzem rzeczy niemożliwych, może działać cuda. Jeśli zechce. ©℗