W kleszczach Omikrona

Wraz z ekspansją nowej mutacji koronawirusa we Francji zaostrza się ton publicznej debaty.
z Paryża

17.01.2022

Czyta się kilka minut

Szczepienia na welodromie w mieście Saint-Quentin-en-Yvelines, należącym do paryskiej aglomeracji. 17 grudnia 2021 r. / CHRISTOPHE ENA / AP / EST NEWS
Szczepienia na welodromie w mieście Saint-Quentin-en-Yvelines, należącym do paryskiej aglomeracji. 17 grudnia 2021 r. / CHRISTOPHE ENA / AP / EST NEWS

Wariant Omikron rozpowszechnia się nad Sekwaną w błyskawicznym tempie. Liczby są alarmujące: Francja, gdzie codziennie notuje się już ponad 300 tys. nowych zakażeń – przy czym we wtorek 11 stycznia było to już prawie 360 tys. – wysunęła się na czoło w Europie pod względem tej statystyki.

W drugim tygodniu stycznia z powodu zakażenia koronawirusem codziennie umierało średnio dwieście kilkadziesiąt osób (jednak z tendencją od kilkunastu dni rosnącą: 11 stycznia było to już 339 zmarłych), zaś blisko 400 chorych trafia codziennie na oddziały intensywnej terapii. Od początku epidemii zmarło już ponad 126 tys. Francuzów.

Jeszcze mocniej od statystyk przemawiają do wyobraźni spektakularne przykłady – szczególnie, gdy dotyczą znanych osobistości. Prasa francuska podała na przełomie roku, że na covid zmarli w wieku 72 lat niemal jednocześnie najbardziej medialni francuscy bliźniacy, Igor i Grichka Bogdanoff. Pochodzący z rodziny imigranta z bolszewickiej Rosji, tworzyli nierozłączny duet; zasłynęli jeszcze w latach 70., gdy prowadzili popularny program telewizyjny science fiction „Temps X”, oglądany przez miliony Francuzów.

W ostatnich latach o braciach Bogdanoff było mniej głośno, jednak po wybuchu pandemii zabrali publicznie głos, podając w wątpliwość skuteczność szczepionek przeciw covidowi. Według dziennika „Le Monde”, żaden z nich się nie zaszczepił. Gdy w grudniu obaj zakazili się wirusem, lekarzom nie udało się ich uratować pomimo szybkiej hospitalizacji – bracia zmarli w odstępie sześciu dni.

Lekarze kontra antyszczepionkowcy

Czy historia braci Bogdanoff może zachęcić do szczepień tych, którzy są wobec nich najbardziej oporni?

We Francji do 11 stycznia dwiema dawkami zaszczepiły się 52 mln osób, czyli 77,6 proc. ogółu populacji, natomiast trzecią dawkę, przypominającą przyjęło 43 proc. populacji – przy czym dopiero w połowie grudnia rozpoczęto szczepienia dla dzieci w wieku 5-12 lat. Gdyby ograniczyć się tylko do dorosłych Francuzów, dwie dawki szczepionki przyjęło ok. 90 proc. spośród nich.

Tych 10 proc. niezaszczepionych to jednak niemało: 4 mln osób. I właśnie ta grupa, choć zdecydowanie mniejszościowa, skupia nad sobą gorące spory nad Sekwaną.

Według danych medycznych cytowanych przez dziennik „Le Figaro”, to właśnie osoby niezaszczepione lub nie w pełni zaszczepione stanowią obecnie ok. 80 proc. pacjentów na oddziałach reanimacyjnych we francuskich szpitalach. I to w sytuacji, gdy w placówkach zaczyna brakować łóżek szpitalnych, a personel medyczny pada ze zmęczenia. Popularny dziennik „Le Parisien” alarmował na początku roku, że już teraz w wielu szpitalach trzeba odkładać na później od dawna zaplanowane operacje z powodu lawinowego wzrostu liczby chorych na covid w stanie ciężkim.

Lekarze i pielęgniarki coraz częściej publicznie krytykują pacjentów odrzucających szczepienia. W grudniu kilkunastu lekarzy na łamach dziennika „Le Monde” opublikowało list, w którym wzywali niezaszczepionych do zmiany postawy. „Nie szczepić się to ryzykować życie swoje i innych (...), to także blokować dostęp do oddziałów intensywnej terapii osobom najsłabszym” – apelowali. Jak dotąd, z mało widocznym skutkiem.

Media francuskie cytują też głosy personelu medycznego, proponującego, by każdy niezaszczepiony płacił za pobyt pod respiratorem na francuskich OIOM-ach. Tę propozycję trudno uznać za realistyczną, zwłaszcza we Francji – wszak w konstytucji tego kraju zapisane jest, że państwo „gwarantuje każdemu opiekę zdrowotną”.

Macron chce być upierdliwy

Ton w kwestii szczepień zaostrzył także bardzo prezydent Emmanuel Macron – choć jeszcze niedawno, bo w noworocznym orędziu telewizyjnym, w pojednawczy sposób prosił „niezaszczepionych”, by uczynili ten „prosty gest” dla siebie i innych.

Ten sam prezydent na początku stycznia oświadczył: „Mam wielką ochotę wkurzać niezaszczepionych”. Słowa te padły w rozmowie z przedstawicielami „zwykłych Francuzów”, opublikowanej na łamach dziennika „Le Parisien”. Dokładniej rzecz biorąc, Macron użył dość wulgarnego – choć bardzo dziś spowszedniałego – czasownika emmerder; słowo to przysparza niemałych kłopotów tłumaczom z języka francuskiego, a najbliższy oryginału wydaje się zwrot „być (dla kogoś) upierdliwym”.

To niesalonowe określenie wzburzyło nie tylko samych zainteresowanych – co było nietrudne do przewidzenia – lecz także bardzo licznych zwolenników szczepień. „Prezydentowi nie wypada używać takich słów” – tak uważa 65 proc. Francuzów, według styczniowego sondażu ośrodka Odoxa-Backbone dla dziennika „Le Figaro”. Ale jednocześnie 59 proc. ankietowanych przyznało, że prezydent ma rację co do sedna sprawy. Zwolennicy Macrona twierdzą, że nawet jeśli wyraził się on zbyt dosadnie, to tak naprawdę można go usprawiedliwić, bo, ich zdaniem, to niezaszczepieni zatruwają życie reszcie Francuzów.

W tym samym wywiadzie padło jeszcze inne zdanie, bardziej nawet kontrowersyjne: nazywając osoby niezaszczepione „nieodpowiedzialnymi”, Macron rzucił, iż „osoba nieodpowiedzialna nie jest obywatelem”. Opozycja, w pełni kampanii przed wiosennymi wyborami prezydenckimi, zatriumfowała, zarzucając prezydentowi pogardę wobec zwykłych Francuzów. Centroprawicowy marszałek Senatu Gérard Larcher oświadczył, że Macron „stygmatyzuje” miliony Francuzów i stara się ich pozbawić praw obywatelskich.

Protesty na ulicach

Wypowiedź Macrona oburzyła oczywiście także przeciwników szczepień, którzy w sobotę 8 stycznia wyszli na ulice wielu miast – w sumie według ministerstwa spraw wewnętrznych w całym kraju było ponad 100 tys. demonstrantów. To więcej niż w ostatnich tygodniach, ale mniej niż w szczytowym okresie demonstracji przeciw obowiązkowemu dziś paszportowi sanitarnemu – w sierpniu 2021 r. protestowało, według danych policyjnych, ok. 237 tys. osób. Jak wcześniej, tak i tym razem protestujący wznosili hasła takie jak: „Nie dla apartheidu” i „Stop dyktaturze sanitarnej”.

Według badań opinii przytaczanych przez „Le Figaro”, tylko 2 proc. Francuzów to tzw. twardzi antyszczepionkowcy, często bliscy teorii spiskowych. Pozostałe osoby, które dotąd nie chcą się szczepić, mają liczne wątpliwości lub też z zasady protestują przeciw przymusowym szczepieniom (tj. formalnie są one przymusowe dla personelu medycznego, ale coraz liczniejsze restrykcje sprawiają, że osobom niezaszczepionym trudno już teraz uczestniczyć w życiu publicznym, a rząd szykuje kolejne ograniczenia).

Niemniej można przypuszczać, że to właśnie niewielka „frakcja” radykalna nadaje ton protestom przeciw restrykcyjnej polityce antycovidowej.

Nowy paszport szczepionkowy

Już od kilku miesięcy nad Sekwaną obowiązuje paszport sanitarny, bez którego nie można wejść do większości miejsc publicznych, takich jak środki transportu (samoloty i pociągi dalekobieżne), niektóre centra handlowe, bary, restauracje, kina, teatry czy muzea. Za paszport sanitarny uznaje się we Francji certyfikat szczepień przeciw covidowi, ale także negatywny wynik testu.

Teraz jednak władze idą krok dalej: od połowy stycznia chcą zastąpić ów paszport sanitarny – paszportem szczepionkowym. Innymi słowy: od tej pory tylko osoby zaszczepione będą mogły uczestniczyć w szeroko pojętym życiu społecznym. Pozostali nie będą mieli wstępu do większości miejsc publicznych – nawet negatywny wynik testu już tu nie wystarczy.

Centrowy prezydent Macron i lojalny mu rząd premiera Jeana Casteksa pozostają wierni swojej strategii: zmusić niemal wszystkich Francuzów do szczepień, nie wprowadzając formalnie ich obowiązku.

Na nowym paszporcie rządowe restrykcje się nie kończą. W obliczu fali Omikrona od stycznia w wielu miastach przywrócono obowiązek noszenia masek ochronnych na ulicy (nie wymaga się jednak, jak we Włoszech, żeby były to maski typu FFP2). Nakaz ten wywołał kolejne sprzeciwy, także wśród lekarzy, którzy powątpiewają w jego skuteczność – zwracają oni uwagę, że do zdecydowanej większości zakażeń dochodzi w pomieszczeniach, a nie na zewnątrz.

Poza tym władze wprowadziły obowiązkową telepracę co najmniej trzy razy w tygodniu we wszystkich miejscach, gdzie jest to możliwe. Za złamanie tej reguły mają grozić wysokie grzywny.

Projekt wprowadzenia paszportu szczepionkowego był przedmiotem gorących debat w parlamencie. I wszystko wskazuje, że po jego przegłosowaniu przeciwnicy obowiązkowych szczepień będą kontynuować batalię na ulicy.

Rząd francuski planuje też surowiej ścigać osoby które używają fałszywych certyfikatów szczepień – będzie im grozić nawet do 5 lat więzienia i 75 tys. euro grzywny. Według policji na początku roku krążyło we Francji aż 200 tys. fałszywych przepustek sanitarnych (projekt ustawy przewiduje też furtkę dla skruszonych: przyłapany oszust może uniknąć tej bardzo surowej kary, jeśli zaszczepi się w ciągu miesiąca).

Szkolny chaos

Z powodu ofensywy Omikrona napięcie rośnie nie tylko w szpitalach, ale także w szkołach. Początkowo ministerstwo edukacji zamierzało przedłużyć przerwę noworoczną, żeby powstrzymać ekspansję wirusa. W końcu jednak zwyciężyła opcja, że dzieci i młodzież mają wrócić do nauki zaraz po Nowym Roku. Kłopot w tym, że po tym, jak rychło wykryto liczne przypadki zakażeń wśród uczniów lub nauczycieli, 10 tys. klas szkolnych trzeba było tymczasowo zamknąć.

Według francuskiej procedury, każdy z uczniów może wrócić do nauki tylko wtedy, gdy przedstawi negatywny wynik testu. To jednak nie rozwiązało problemu: obowiązek natychmiastowego dostarczenia testu szkole zmusza rodziców dzieci do czekania w tasiemcowych kolejkach do laboratoriów lub aptek (we Francji także one wykonują testy). Nie wspominając o tym, że licznych zakażonych nauczycieli nie ma kto zastąpić, w związku z tym normalna edukacja staje się w wielu miejscach fikcją.

Po wielu woltach rząd uprościł procedurę, dopuszczając robienie przez samych uczniów szybkich testów. Problem w tym, że w aptekach brakuje takich testów; rzecznik rządu twierdzi, że w najbliższych dniach mają one dotrzeć do aptek.

Widmo edukacyjnego paraliżu

Chaotyczne i często zmieniające się komunikaty władz wywołały gniew rodziców i nauczycieli. Większość związków zawodowych sektora edukacyjnego ogłosiła ogólnokrajowy dzień strajku: protestują przeciw „niewyobrażalnemu bałaganowi”, o który obwiniają rząd.

Stéphane Crochet, sekretarz generalny SE-Unsa, jednego z syndykatów nauczycielskich, bije na alarm. „Nigdy nie widzieliśmy czegoś podobnego – mówił Crochet cytowany przez radio France Inter. – Takiego poziomu rozpaczy, wyczerpania, kolegów ze łzami w oczach, którzy spędzają całe wieczory, żeby wysyłać wiadomości do rodziców uczniów o kolejnych zmianach procedur”.

Ta ocena, nawet jeśli bardzo emocjonalna, dobrze oddaje widmo paraliżu szkół wywołanego ekspansją Omikrona.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, tłumacz z języka francuskiego, były korespondent PAP w Paryżu. Współpracował z Polskim Radiem, publikował m.in. w „Kontynentach”, „Znaku” i „Mówią Wieki”.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 4/2022