Cena sceptycyzmu

Na sparaliżowanej wariantem Delta amerykańskiej prowincji spełnia się czarny scenariusz: ludzie umierają, choć w większości przypadków mogli tego uniknąć.

04.10.2021

Czyta się kilka minut

Sanitariusz z Metro Emergency Medical Services w Louisville, Kentucky, transportuje pacjenta chorego na covid, 13 września 2021 r. / JON CHERRY / GETTY IMAGES
Sanitariusz z Metro Emergency Medical Services w Louisville, Kentucky, transportuje pacjenta chorego na covid, 13 września 2021 r. / JON CHERRY / GETTY IMAGES

Samantha Wendell, 29-latka z Gra- nd Rivers w stanie Kentucky, nie stanęła na ślubnym kobiercu. Zamiast tego w dniu planowanej ceremonii walczyła o życie. Zmarła 10 września, po trzech tygodniach spędzonych na oddziale intensywnej terapii. Samantha byłaby dziś szczęśliwą mężatką, gdyby nie zwlekała z przyjęciem szczepionki na koronawirusa. A zwlekała, bo przeczytała w internecie, że rzekomo atakuje ona łożysko, co może prowadzić do poronienia lub bezpłodności.

Gdy zmieniła decyzję i zapisała się na szczepienie, było za późno. Zdążyła jeszcze wybawić się na wieczorze panieńskim, ale na kilka dni przed terminem ślubu zachorowała na covid i trafiła do szpitala z obustronnym zapaleniem płuc. Jej najbliżsi twierdzą teraz, że Samanthę zabiła dezinformacja w mediach społecznościowych, i apelują do swoich znajomych, by nie powtórzyli jej błędu i jak najszybciej się zaszczepili.

Szpitale na krawędzi

W USA nie brakuje bowiem sceptyków: pod koniec września w pełni zaszczepionych było 56 proc. Amerykanów, co było najgorszym wynikiem w grupie G7, zrzeszającej najbogatsze kraje świata (w tym czasie w pełni zaszczepiło się 64 proc. Niemców i ponad 65 proc. Brytyjczyków, a w Portugalii 85 proc. – to światowy rekord; w Polsce tylko 52 proc.).

Sceptycyzm ten jest szczególnie silny na amerykańskiej prowincji, m.in. w słabo zaludnionych stanach Północnego Zachodu i na Południu, gdzie odsetek zaszczepionych jeszcze do niedawna przekraczał ledwie 40 proc. Właśnie w stanach z niższym poziomem wyszczepienia dochodzi dziś do pandemicznego paraliżu służby zdrowia. Szpitale w Idaho, Montanie i na Alasce są tak przeciążone, że wprowadzono procedury dopuszczające racjonowanie opieki medycznej, w tym podjęcie decyzji najtrudniejszej: kto ma uzyskać dostęp do respiratora.

W Idaho wytyczne są jasne: w pierwszej kolejności ratowane mają być dzieci do 17. roku życia i kobiety w ciąży, a potem dorośli – odpowiednio od młodszych do starszych. Na oddziałach intensywnej terapii brakuje respiratorów, łóżek i personelu. Dziennik „Washington Post” opisuje przypadek St. Luke’s Health System – największej sieci szpitali w Idaho – gdzie do czasu, aż zwolni się respirator, lekarze wentylują pacjentów ręcznie. Na zatłoczonych oddziałach chorzy lokowani są w niemonitorowanych pomieszczeniach, gdzie w razie pogorszenia się stanu zdrowia pacjenta personel ma mniejsze szanse na szybką reakcję.

Panaceum na covid

Wiele szpitali w Idaho odwołuje też planowe operacje, a pacjenci „niecovidowi” coraz częściej trafiają do placówek w sąsiednich stanach. Największe oblężenie przeżywają szpitale w stanie Waszyngton, co doprowadziło do furii tamtejszego gubernatora Jaya Inslee. „Nasi chorzy mają odwoływane operacje, bo przeżywamy szturm pacjentów z Idaho, którym nie chciało się zaszczepić i nosić maseczek. Przestańcie zapychać nasze szpitale!” – wypalił Inslee w wywiadzie dla telewizji MSNBC. Skrytykował też gubernatora Idaho Brada Little’a za to, że mimo rosnącej liczby hospitalizacji nie wprowadza nakazu noszenia maseczek w miejscach publicznych i restrykcji dotyczących zgromadzeń.

Sfrustrowany sytuacją jest też Brad Bigford. Pielęgniarz z Boise, stolicy Idaho, ostatnio jeździ głównie do domów niezaszczepionych pacjentów zakażonych koronawirusem. W rozmowie z „Tygodnikiem” tłumaczy, że przed wzrostem zakażeń miał wolne terminy z dnia na dzień. Dziś ma wypełniony grafik z tygodniowym wyprzedzeniem i głowi się, jak dostać nowe butle z tlenem, które stały się towarem deficytowym. Problemem jest też wrogość ze strony chorych. Brad mówi, że stają się agresywni, gdy pyta ich, dlaczego się nie zaszczepili, lub gdy odmawia im podania iwermektyny – leku zwalczającego pasożyty u ludzi i zwierząt.

Choć środek ten nie został zatwierdzony do leczenia covidu (trwają testy kliniczne), wśród antyszczepionkowców w USA jest on reklamowany jako cudowne panaceum na koronawirusa. Korzystają na tym internetowe witryny sprzedające leki.

Groźby i błagania

W przypadku Ashley Carvalho, lekarki ze szpitala w Caldwell, 45-tysięcznym mieście w Idaho, odmowa podania iwermektyny skończyła się groźbami. Ashley opowiada „Tygodnikowi”, że zięć chorego sugerował jej, iż wróci do szpitala z bronią, jeśli ona nie przepisze „tego, co trzeba”. Nie zgadzał się też na podanie teściowi remdesiviru – leku przeciwwirusowego stosowanego w leczeniu covidu. Ostatecznie awanturującego się mężczyznę wyprowadziła ochrona szpitala.

– Toczyłam z nim niepotrzebną dyskusję w czasie, gdy jego teść miał trudności ze złapaniem oddechu – mówi Ashley Carvalho. – To jest obezwładniające, podobnie jak fakt, że ten pacjent nie musiał do nas trafić. Wystarczyło się zaszczepić. Choć mamy szczepionkę, nasze szpitale przeżywają obecnie rekordowy napływ chorych.

– Ludzie umierają na własne życzenie – lekarka nie kryje złości i dodaje, że jej szpital ma tak duże obłożenie, iż niekiedy do dyspozycji personelu pozostają jeden lub dwa wolne respiratory. Ponad 90 proc. chorych trafiających na oddział intensywnej terapii to niezaszczepieni. Podobne statystyki podaje sieć szpitali St. Luke’s Health System – tam stanowią oni nawet 98 proc.

Ashley mówi, że większość jej pacjentów nie zdecydowała się na szczepienie, bo, jak tłumaczyli, nie wierzyli, iż opracowane w ciągu niespełna roku preparaty są bezpieczne. Nie brakuje też zwolenników teorii spiskowej, że szczepionki zawierają mikrochipy służące władzom do śledzenia obywateli. Ci najbardziej radykalni twierdzą, że koronawirus nie istnieje i że mają ostre zapalenie płuc.

Ashley najbardziej bolą sytuacje, gdy chorzy błagają ją o podanie szczepionki. Wtedy jest jednak za późno. – Na moich oczach umierają trzydziesto- i czterdziestolatkowie, którzy przed zakażeniem nie mieli problemów ze zdrowiem. Gdy trafiają na intensywną terapię, wymagają natychmiastowego podłączenia do respiratora. W większości przypadków wirus wykańcza ich płuca lub nerki. Nie mają szans na przeżycie – tłumaczy Carvalho.

Wskaźnik wyszczepienia w hrabstwie Canyon, gdzie znajduje się jej szpital, wynosi 39 proc. Ashley przyznaje, sytuację pogarszają lokalni lekarze, którzy rozsiewają szczepionkową dezinformację.

Kto umiera częściej

W połowie września usłyszały o nim całe Stany: chociaż Ryan Cole, patolog z Idaho, kpi z noszenia maseczek i straszy powikłaniami po szczepionce (twierdzi, że wywołuje raka i choroby autoimmunologiczne), to ostatnio został wybrany na członka stanowej rady ds. zdrowia publicznego. Zdaniem komentatorów decyzja ma podłoże polityczne: Cole, promowany przez Partię Republikańską, objął wakat po lekarzu, który wbrew woli większości opowiadał się za zaostrzeniem pandemicznych restrykcji.

Panującą w Idaho atmosferę dobrze oddaje niedawna wypowiedź zastępczyni gubernatora Janice McGeachin, która zasugerowała, że „to zaszczepieni pacjenci, a nie antyszczepionkowcy są bardziej narażeni na śmierć wywołaną powikłaniami po COVID-19”.

Szykując się do walki o fotel gubernatora w 2022 r., Republikanka McGeachin krytykuje swego wewnątrzpartyjnego rywala Brada Little’a, który w obliczu rosnącej liczby zakażeń i hospitalizacji zaczął zachęcać mieszkańców do szczepień. McGeachin woli z elektoratem nie zadzierać i pisze na Twitterze, że każdy mieszkaniec Idaho „ma prawo do podejmowania własnych decyzji w sprawach zdrowotnych”.

Bez covidu nie przyjmiemy

– Tak dzieje się, gdy polityka zwycięża nad troską o życie ludzi – denerwuje się Jerry Hendershot. Nauczyciel z liceum w Boise mówi „Tygodnikowi”, że retoryka lokalnych polityków trafia do wielu jego republikańskich sąsiadów i znajomych, którzy konsekwentnie odmawiają szczepienia. To duży problem także w jego szkole: rodzice uczniów awanturują się z powodu obowiązku noszenia maseczek i restrykcji dotyczących niezaszczepionych nastolatków. Jerry przywołuje przypadek 17-letniej licealistki, która nie mogła pojechać na wycieczkę szkolną do Nevady, bo jej matka nie zgadza się na zaszczepienie córki.

Przez długie miesiące sceptyczny do przyjęcia szczepionki był też 85-letni ojciec Jerry’ego. W końcu się przemógł, co być może uchroniło go od jeszcze większych komplikacji zdrowotnych. W ciągu ostatnich trzech miesięcy dwa razy trafiał bowiem do szpitala z zapaleniem płuc. Gdy pod koniec sierpnia znów wylądował na ostrym dyżurze, tym razem z zapadniętym płucem, w szpitalu nie było ani jednego wolnego łóżka. Ojciec Jerry’ego otrzymał pomoc na miejscu, po czym natychmiast został odesłany do domu.

– Na szczęście system jest jeszcze na tyle wydolny, że dostaliśmy kontakt do pielęgniarki, która doglądała tatę w domu – mówi Jerry. – Ale wciąż zadaję sobie pytanie, co będzie, jeśli mój ojciec znów będzie potrzebować pomocy? Przecież sytuacja w szpitalach już teraz jest dramatyczna.

Antyrekordy na Alasce

Podobne obawy co Jerry mają mieszkańcy Alaski. Pod Providence Alaska Medical Center – największym szpitalem na całej Alasce, mieszczącym się w Anchorage, stolicy stanu – wustawiają się dziś długie kolejki samochodów. Chorzy mają czekać na zewnątrz, bo w poczekalni nie ma wolnych miejsc. Od kilku tygodni szpital nie jest też w stanie przyjmować pacjentów z bardziej odległych i gorzej wyposażonych placówek.


CZYTAJ WIĘCEJ: AKTUALIZOWANY SERWIS SPECJALNY O KORONAWIRUSIE I COVID-19 >>>


Według zestawienia dziennika „New York Times” z 29 września, na Alasce odnotowuje się dziennie 176 nowych zakażeń na 100 tys. mieszkańców. To najwyższy wskaźnik w całym kraju. W ciągu dwóch ostatnich tygodni liczba zakażeń w tym zaledwie 728-tysięcznym stanie podwoiła się, a od początku lipca wzrosła aż dwudziestokrotnie.

Z powodu koronawirusa w całym kraju umiera dziś ponad 2 tys. osób dziennie. To niemal tyle, co podczas szczytu pierwszej fali w kwietniu 2020 r. Najwięcej zgonów notuje się w Alabamie i na Florydzie. W obu tych stanach spada już jednak powoli liczba zakażeń i hospitalizacji, podobnie jak w większości rejonów na amerykańskim Południu.

Od początku epidemii do minionego wtorku, 28 września, na covid zmarło 693 tys. Amerykanów.

Nakazy i wytrychy

Aby powstrzymać ten ostatni wzrost zakażeń, dotykający w dużej mierze nieza- szczepionych, prezydent Joe Biden ogłosił w połowie września obowiązek szczepień dla ok. 100 mln ludzi: pracowników administracji federalnej, dużych firm i lekarzy. „Długo byliśmy cierpliwi, ale ta cierpliwość właśnie się skończyła. Tu nie chodzi o wolność. Chodzi o ochronę siebie samego i otaczających ciebie ludzi” – mówił Biden do sceptyków.

Wielu z nich próbuje jednak obejść ten obowiązek i odmawia szczepienia, powołując się na przekonania religijne. Associated Press donosi, że tak zrobiło m.in. 2,6 tys. policjantów z Los Angeles, a także 3,8 tys. urzędników w stanie Waszyngton oraz 1,7 tys. pracowników służby zdrowia w kalifornijskim hrabstwie San Diego. Sytuację wykorzystują tacy obrotni duchowni jak pastor Jackson Lahmeyer z Sheridan Church w Oklahomie, który wystawia zaświadczenia o członkostwie w jego wspólnocie w zamian za wpłacanie darowizn.

W niektórych rejonach, jak stan Nowy Jork, powołanie się na względy religijne nie jest akceptowane: tu o zwolnienie z obowiązku szczepienia można ubiegać się tylko w przypadku przeciwwskazań medycznych. „New York Times” pisze, że wprowadzony przez Biały Dom nakaz może prowadzić do fali zwolnień. Np. jeden ze szpitali w Buffalo straci nawet 400 pracowników, co zmusi placówkę do odwołania planowych zabiegów.

Z kolei w sieci szpitali w Arkansas znaleziono sposób na szczepionkowych sceptyków. Aby sprawdzić, czy pracownicy rzeczywiście kierują się względami religijnymi, poproszono ich, by podpisali specjalne oświadczenie. Mają się w nim zobowiązać do nieprzyjmowania ok. 30 leków, m.in. na ból głowy i niestrawność, które produkowane są z użyciem linii komórkowych z abortowanych płodów. Właśnie ten argument podnoszą niektórzy sceptycy, wzbraniając się przed przyjęciem szczepionki (wspomniane linie komórkowe wykorzystano do produkcji szczepionek firm Johnson&Johnson i AstraZeneca).

Rozumienie wolności

Walki Białego Domu z pandemią nie ułatwiają republikańscy gubernatorzy, którzy zapowiadają, że zaskarżą w sądach wprowadzony przez Bidena nakaz szczepień (do tej pory zrobiła to tylko Arizona). Ron DeSantis z Florydy grozi, że nałoży grzywnę na władze miast i hrabstw wymagających od pracowników zaszczepienia się. Inni twierdzą, że nakazywanie czegoś obywatelom to „przejaw autorytaryzmu” i „atak na ciężko pracujących Amerykanów”.

Republikańscy gubernatorzy Dakoty Południowej i Missisipi przekonują wręcz, że sprzeciw wobec nakazu szczepień to „walka o wolność”. Tyle że tak rozumiana wolność ma swoją cenę. Płacą ją także zaszczepieni Amerykanie, którzy mają problem z dostaniem się do szpitali zapchanych przez chorych na covid.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka specjalizująca się w tematyce amerykańskiej, stała współpracowniczka „Tygodnika Powszechnego”. W latach 2018-2020 była korespondentką w USA, skąd m.in. relacjonowała wybory prezydenckie. Publikowała w magazynie „Press”, Weekend Gazeta.pl, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 41/2021