Umacnia się reżim Łukaszenki

Białoruś zaczyna przypominać totalitaryzm znany z dzieł Sołżenicyna. Jego symbolem jest wychudzona i pocięta zmarszczkami twarz Andrzeja Poczobuta, który właśnie trafił na pół roku do karceru.

21.08.2023

Czyta się kilka minut

Andrzej Poczobut
Przed siedzibą Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, Warszawa, lipiec 2021 r. Fot. Beata Zawrzel / NURPHOTO / GETTY IMAGES

Mijają trzy lata od najtragiczniejszych wydarzeń w historii współczesnej Białorusi. W sierpniu 2020 r. reżim Aleksandra Łukaszenki przez kilka dni krwawo tłumił powyborcze protesty. Tysiące ludzi przeszło przez „ścieżki zdrowia”, wielu zostało zgwałconych w aresztach. Na ulicach Mińska padli zabici. Po sfingowanych procesach uczestnicy protestów trafili do więzień i kolonii karnych. Nielicznym udało się uciec za granicę.

Z każdym miesiącem reżim zaostrzał kurs, rozkręcała się spirala terroru. W końcu na celowniku białoruskich władz znalazł się Andrzej Poczobut, dziennikarz mediów polonijnych i korespondent polskich gazet, z zamiłowania badacz dziejów Białorusi. Aresztowano go w 2021 r., rok później skazano na osiem lat kolonii karnej. Oficjalny powód: „podżeganie do nienawiści”, „gloryfikowanie nazizmu”. Poczobut nie bał się więzienia, sam chyba nie umiałby policzyć, który raz znalazł się za kratami. KGB zatrzymywało go co kilkanaście miesięcy, czasem „tylko” na przesłuchanie, czasem do aresztu. Szybko jednak – podobnie jak ponad trzydziestu innych więzionych przez reżim dziennikarzy – przekonał się, że żadna z wcześniejszych odsiadek nie była tak dramatyczna. Z lakonicznych wiadomości przekazywanych przez żonę dziennikarza dowiadujemy się, że Poczobut jest torturowany fizycznie i psychicznie, i że cierpi na nadciśnienie tętnicze. Boi się, że nie wyjdzie już zza krat. 

W podobnej sytuacji są inne dziennikarki i dziennikarze, którzy dostali drakońskie wyroki (nawet dziesięciu lat pozbawienia wolności) i których młodość upłynie za kratami.

Wraz z dojściem do władzy Łukaszenki w 1994 r. na Białorusi skończył się krótki okres względnej demokratyzacji. Przez ponad dwie dekady reżim przypominał sinusoidę – następowały okresy zamordyzmu i względnej liberalizacji. W dzisiejszej Białorusi liberalizacja już nie nastąpi. To kraj terroru, w którym nikt nie może czuć się bezpiecznie. Reżim – walcząc o przetrwanie – całkowicie kontroluje życie publiczne i prywatne.   

Przeglądam plik z telefonami do znajomych białoruskich pisarzy, dziennikarzy, działaczy organizacji pozarządowych. Szybko przekonuję się, że praktycznie wszyscy, z którymi kilkanaście lat temu spotykałam się w Mińsku czy Grodnie, siedzą w więzieniu albo (jeśli mieli szczęście) uciekli z kraju i teraz, jako emigranci, drżą o los najbliższych. Siedzi konserwatywny polityk Paweł Siewieryniec. Jako aktywista zorganizował przedwyborczą pikietę, co w języku reżimu nazywa się zaangażowaniem w „organizację masowych zamieszek”. Usłyszał wyrok siedmiu lat więzienia o zaostrzonym rygorze.

Władza szczególnie nienawidzi dziennikarzy. Wiele tytułów (jak opozycyjna „Nasza Nowa”) zostało uznanych za ekstremistyczne i zablokowanych. Siedzi więc Paweł Mażejka, dziennikarz i działacz społeczny zaangażowany w ruchy miejskie. Paweł dostał sześć lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze za „sprzyjanie działalności ekstremistycznej”. To nie pierwsza jego odsiadka, za kratki trafił jeszcze jako młody dziennikarz, wiele przeżył, przedwcześnie posiwiał, ale potrafił żartować, że „żaden tam z niego dysydent”. Siedzi Aleś Bialacki, obrońca praw człowieka, laureat Pokojowej Nagrody Nobla. Aleś usłyszał wyrok dziesięciu lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. Siedzą niegdyś aktywni w mediach politolodzy, miejscy aktywiści, blogerzy. 

Nielicznych dziennikarzy, czy po prostu znajomych, którzy zostali na wolności, nie ośmieliłabym się poprosić o wywiad czy choćby krótki komentarz do tekstu. Nie napisałabym do nich wiadomości w komunikatorze internetowym. To śmiertelnie niebezpieczne. Służby specjalne wciąż organizują łapanki na dziennikarzy i działaczy pozarządowych. W pierwszej kolejności sprawdzają właśnie ich telefony. Dowodem „winy” może być zapisany w kontaktach numer telefonu „kogoś z Polski”, żartobliwy SMS, a nawet emotikon. Nikt, kto trzy lata temu wziął udział w powyborczych protestach, nie może czuć się bezpieczny. Agenci Łukaszenki niestrudzenie analizują nagrania wideo i zdjęcia z tamtych sierpniowych dni. Z tłumu – klatka po klatce – wyławiane są sylwetki, twarze. Jeśli daną osobę uda się zidentyfikować, nazajutrz do jej drzwi puka KGB. Trafi do więzienia lub kolonii karnej – reżim nie wybacza „zdrajcom”.

Pytam mieszkającą w Polsce białoruską intelektualistkę o to, jak żyją jej rodzina i przyjaciele, którzy zostali w kraju. Odpowiada, że nie żyją, tylko „walczą o przetrwanie”. „Oczywiście to nie Wielki Terror, ale wychodząc z domu lepiej mieć przy sobie szczoteczkę do zębów” – pisze. Trzeba uważać na treści umieszczane w mediach społecznościowych. W żadnym wypadku nie mogą mieć wymowy politycznej. Polityka stała się tematem tabu. 

Szczególnie niebezpieczne jest wyrażanie jakiejkolwiek solidarności z Ukrainą. Wielu ludzi posadzono „przez Facebooka”. Białorusini wstają więc rano i idąc do pracy zabierają ze sobą „sterylny”, czyli wyczyszczony z SMS-ów i zdjęć, telefon. W pracy z nikim nie rozmawiają. Milczą w metrze i podczas rodzinnych spotkań (tak bezpieczniej, bo w każdej rodzinie nie tylko ktoś siedzi, ale jest też przynajmniej jeden donosiciel albo pracownik służb specjalnych). „Ludzie przestali mieć poglądy” – pisze mi. A w lepsze jutro nikt już nie wierzy. 

Białoruś – udzielając Rosji wsparcia w wojnie z Ukrainą – stała się wasalem Moskwy. Łukaszenka jest politycznie zależny od Putina. Jeśli jego władza dobiegnie końca, stanie się to na życzenie prezydenta Rosji. I trudno oczekiwać, że w jego miejsce pojawi się władca bardziej liberalny, a więźniowie wyjdą zza krat. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, reporterka, ekspertka w tematyce wschodniej, zastępczyni redaktora naczelnego „Nowej Europy Wschodniej”. Przez wiele lat korespondentka „Tygodnika Powszechnego”, dla którego relacjonowała m.in. Pomarańczową Rewolucję na Ukrainie, za co otrzymała… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 35/2023