Turysta czy pielgrzym

Bez księdza jako przewodnika, z indywidualnym programem, a nawet z niereligijnym motywem: pojawiają się nowe sposoby pielgrzymowania.

11.07.2022

Czyta się kilka minut

Góralska pielgrzymka szlakiem papieskim. Dolina Chochołowska, 26 czerwca 2022 r. / PAWEŁ MURZYN / EAST NEWS
Góralska pielgrzymka szlakiem papieskim. Dolina Chochołowska, 26 czerwca 2022 r. / PAWEŁ MURZYN / EAST NEWS

Jeszcze trzy lata temu wydawało się, że będzie tylko lepiej. Światowa Organizacja Turystyki w raporcie z 2019 r. podawała, że co roku do sanktuariów różnych wyznań pielgrzymowało około 300-330 milionów ludzi, notując przez dwie dekady wzrost rzędu 60-90 milionów. Aż nadszedł covid. Lourdes co roku odwiedzało około 6 milionów pielgrzymów, lecz w 2020 r. z przyjazdu do francuskiego sanktuarium zrezygnowało aż 95 proc. grup zorganizowanych, w efekcie przynosząc najgorszy sezon turystyczny w historii tego drugiego najpopularniejszego miasta na turystycznej mapie Francji. Podobna zapaść dotknęła Fatimę, do której w 2020 r. dotarło 1,4 miliona pielgrzymów – cztery razy mniej niż w roku poprzednim. Kryzys nie ominął i Jasnej Góry (spadek ponad czterokrotny), ale niską frekwencją charakteryzowały się właściwie wszystkie kierunki turystyki religijnej, niezależnie od wyznań i szerokości geograficznej. Jaka przyszłość czeka pielgrzymowanie?

Załamanie trendu

Choć zwiększone zainteresowanie pielgrzymkami przed pandemią uzasadniano narastającymi potrzebami duchowymi, to rzeczywistość bywała bardziej prozaiczna, a motywacje klientów pielgrzymkowych biur podróży zróżnicowane.

– Przed pandemią bardzo popularnym kierunkiem podróży była Ziemia Święta – mówi Rafał Jankowiak z biura podróży Misja Travel. – Izrael i Palestyna to kraje o ciekawych kulturach żydowskiej i arabskiej, z historią, w której przenikają się chrześcijaństwo, judaizm i islam. Mają wspaniałą kuchnię, piękne krajobrazy. Jeśli się uprzeć, to w Izraelu znajdzie się nawet stoki narciarskie. Jedyne wady z perspektywy polskiego turysty to ceny na miejscu oraz nieprzyjemne kontrole bezpieczeństwa – opisuje.


ZOBACZ TAKŻE:

MILCZENIE WĘDROWCÓW. O. Maciej Biskup: Jeśli pielgrzymuję nie po coś, tylko ze względu na Kogoś, już podczas drogi osiągam cel. Bo tęsknota już jest pewnym rodzajem bycia z osobą, której mi brakuje >>>>


Niebagatelną rolę w popularności Ziemi Świętej na turystycznej mapie świata odgrywało państwowe wsparcie turystyki. – Rząd Izraela uruchomił dopłaty dla linii lotniczych, płacąc za każdego pasażera dodatek w wysokości 60 dolarów. To zwiększało liczbę relatywnie tanich połączeń, które w przypadku Polski obsługiwało aż osiem lotnisk – podkreśla przewodnik.

Pandemia jednak zmieniła wszystko. Ziemia Święta, topowy kierunek turystyczny, został niemal na trzy lata wyłączony z ruchu. W 2021 r. do Izraela przybyło ponad 400 tys. turystów, a to nawet nie 10 proc. ruchu sprzed pandemii. Dramatyczne przełożenie tego zamrożenia podkreślali franciszkanie z Kustodii Ziemi Świętej. Informowali, że mieszkańcy Betlejem, gdzie aż 90 proc. obywateli utrzymuje się z turystyki, z uwagi na zawieszenie pielgrzymek musieli mierzyć się z ubóstwem.

Trudności dotknęły również inne regiony pielgrzymkowe. Jankowiak podaje przykład Medziugorje, do którego wyjazdy często uwzględniały zwiedzanie Chorwacji. W związku z obostrzeniami pandemicznymi przekraczanie granicy krajów stało się większym niż do tej pory obciążeniem, zrażając część potencjalnych klientów.

Sanktuaria po sąsiedzku

Po zluzowaniu obostrzeń pielgrzymi stopniowo zaczęli wracać do sanktuariów. W Lourdes początkowo była to tylko ludność lokalna (mieszkająca w promieniu 100 km), a następnie głównie mieszkańcy Francji. To sprawiło, że sanktuarium o międzynarodowej sławie stało się miejscem lokalnego ruchu turystycznego.

Na taki lokalny kierunek zwraca uwagę również Jankowiak, podkreślając, że coraz częściej do jego firmy przychodzą turyści zainteresowani zwiedzaniem polskich sanktuariów. – Dziś mamy ponowny wzrost liczby zakażeń i choć na razie Europa się nie zamyka, to widzę po swoich klientach zmianę nastawienia. Klienci, którzy nie mogli wyjechać w 2020 r., obecnie mogą wykorzystać ­vouchery, które dla nich wystawiliśmy. Jednak jest taka grupa, która żyje dziwnym przeświadczeniem, że w Polsce pandemii już nie ma, ale za granicą jak najbardziej się pochorują. To przestawia ich priorytety na turystykę krajową – informuje.

Na zjawisko krótkodystansowych podróży zwrócił uwagę też Franciszek Mróz, geograf z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, przyglądając się wpływowi covid na pielgrzymki i turystykę religijną w pierwszym półroczu pandemii. Mróz przeprowadził badania terenowe na polskich odcinkach popularnej Camino de Santiago (Camino Polaco, Pomorska Droga św. Jakuba i Via Regia), z których wynika, że w porównaniu z 2019 r., w pierwszym roku pandemii ruch na polskich drogach pielgrzymkowych w miesiącach wakacyjnych nawet wzrósł. „Tysiące pielgrzymów, którzy planowali maszerować Drogą Świętego Jakuba, zmieniło plany i wybrało lokalne szlaki – krajowe bądź regionalne odcinki Camino ­de Santiago, lub też udali się innymi szlakami pielgrzymkowymi do pobliskich świątyń” – pisze badacz w artykule opublikowanym w 2021 r. Ludzie wybierali mniejsze i bliższe sanktuaria regionalne zamiast tych o tradycyjnie największej popularności.

Jednak nawet w kontekście polskim widać, że jakaś grupa pielgrzymów odpadła. W ostatnim dostępnym podsumowaniu ruchu turystycznego na Jasnej Górze widać co prawda wzrost z niespełna miliona pielgrzymów w 2020 r. do 1,6 miliona w roku 2021 – ale to znaczący spadek w stosunku do sytuacji przedpandemicznej, kiedy to do Częstochowy przybywało co najmniej 4 miliony pielgrzymów rocznie. „Aby uzmysłowić skalę załamania ruchu pielgrzymkowo-turystycznego z ­powodu pandemii, przytoczymy kilka danych statystycznych: w latach 1994- -2019 średnia roczna liczba osób oprowadzanych przez Jasnogórskie Centrum Informacji wynosiła około 130 tys. W roku 2020 z usług przewodnickich skorzystało tylko 11 460 osób, co stanowiło 8,8 proc. wieloletniej średniej, natomiast w roku 2021 było to 28 914 osób, co daje nam 22,2 proc. tejże” – podsumowywali paulini w dorocznym raporcie opisującym turystyczny wymiar ich pracy. Podobne dane przedstawia Franciszek Mróz, pisząc o Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach, gdzie spadek pielgrzymów w pierwszym półroczu pandemii wyniósł aż 80 proc.

A może ludzie zaczęli inaczej pielgrzymować?

Nowe pielgrzymowanie

Trudno powiedzieć, na ile w obecnym sezonie dojdzie do odbicia zniżkowej tendencji, ale mówiąc o pielgrzymowaniu i turystyce religijnej, warto się zastanowić, na ile to osobne zjawiska. Tradycyjne, piesze pielgrzymki do miejsc kultu są nie tylko polską specyfiką, choć to Polacy stanowią jedną z najliczniejszych grup pielgrzymich na świecie. Czym jednak jest sama turystyka religijna?


ZOBACZ TAKŻE:

IDZIE KOŚCIÓŁ I NARÓD. W polskich pielgrzymkach dominują formy zbiorowe, w których przeważa konwencjonalna zabawa. Nie o dramat osobistej przemiany chodzi, lecz o proces wytwarzania się wspólnoty >>>>


– Specyfika wyjazdów religijnych polega na tym, że każdej z organizowanych wycieczek towarzyszy ksiądz i prawie codziennie jest msza – opisuje Rafał Jankowiak. Wyjazd ma zatem dwojaki charakter: podróży i zwiedzania, ale takich, którym towarzyszy opieka duszpasterska.

– Zależy nam na tym, aby księża towarzyszący wycieczkom byli zaangażowani w kierunek podróży – mówi szef Misja Travel. – Przykładowo, gdy organizujemy wycieczki do Ziemi Świętej, to księża towarzyszący najczęściej są biblistami.

Można by zatem odnieść wrażenie, że turystyka religijna przypomina tradycyjne wycieczki autokarowe, w których grupa pokonuje dobrze zdefiniowaną trasę wraz z przewodnikiem, a religijną wyjątkowość zadaje kierunek, obecność księdza i modlitwy.

Prof. Izabela Sołjan z Uniwersytetu Jagiellońskiego podkreśla, że to nie środek transportu jest najważniejszy. – Turystyka religijna jest pojęciem szerszym niż pielgrzymowanie, chociaż to pielgrzymki były wcześniejszym historycznie zjawiskiem – mówi badaczka. Twierdzi, że dla wyłapania dystynkcji między jednym a drugim należy skoncentrować się na motywacjach uczestników. – Pielgrzymka jest podróżą podjętą z motywów religijnych, a turysta religijny może kierować się także poznawczymi – wyjaśnia Sołjan, dodając jednak, że element duchowościowy też powinien jakoś być spełniony, aby nie mówić o turystyce wyłącznie kulturowej.

Trudno tu szukać czytelnych rozróżnień, a same sanktuaria tego nie ułatwiają. – Gdy już ktoś przybywa do miejsca kultu, to raczej nikt go o motywy nie pyta, a liczby pielgrzymów podawane w statystykach sanktuariów są szacunkowe i bazują na danych bezwzględnych, czyli liczbie osób przebywających w danym ośrodku. To, czy ktoś ma motywy poznawcze albo kulturowe, ostatecznie nie ma znaczenia w tej klasyfikacji – wyjaśnia naukowczyni.

Kto zatem wybiera się na takie wakacje? W biurze Misja Travel nie pytają klientów o stosunek do wiary. Wiedzą jednak, że niekiedy w wyjazdach uczestniczą osoby poszukujące. Niemniej szef biura podejrzewa, że większość klientów stanowią osoby zaangażowane w wiarę. – Najczęściej w pielgrzymkach biorą udział kobiety, a jeśli pojawiają się mężczyźni, to w dużej mierze są to „mężowie swoich żon”. Spotkać singla na wyjeździe to wydarzenie – opowiada Jankowiak zaznaczając, że taki obraz koreluje z generalnym zainteresowaniem kościelną tematyką. – Trzeba też podkreślić, że średnia wieku naszych klientów w latach 2017-2022 wynosi 57 lat. Nie są to klienci najmłodsi, ale też wydaje się, że w pewnym sensie wiek pokrywa się tutaj z turystami typowych objazdówek „świeckich”. Osoby młodsze po prostu korzystają z innego modelu wyjazdowego: albo turystyki trampingowej, albo all inclusive w kurorcie.

Są i inne tryby pielgrzymowania. Porównując oferty katolickich biur podróży, coraz częściej można w nich natrafić na zorganizowane pielgrzymki do wspomnianego już Santiago de Compostela. Nie są to wycieczki autokarowe, lecz pielgrzymki perse, co również wpływa na profil klienta. Jankowiak nie ukrywa, że taką ofertą są zainteresowane osoby młodsze, bardziej sprawne fizycznie. – Warunkiem minimalnym jest możliwość przejścia stu kilometrów. Dla wielu osób starszych to rzecz nie do przeskoczenia.

Choć obecnie najpopularniejszą pielgrzymką pieszą jest Camino de Santiago, to podobne szlaki rozciągają się na całej mapie Europy, tworząc drogi św. Olafa, św. Marcina czy szlak ignacjański. Dane statystyczne potwierdzają stale rosnące od lat 80. zainteresowanie tego typu formą turystyki religijnej, niemniej również w tym przypadku pandemia spowodowała wyrwę. W 2019 r. zarejestrowano rekord na Camino de Santiago, którą pokonało niemal 350 tys. pielgrzymów. Pierwsze miesiące 2020 r. wskazywały, że może być jeszcze lepiej (zarówno w styczniu, jak lutym liczba pielgrzymów przebiła wyniki porównawcze z 2019 r.). Jednak według informacji biura pielgrzymkowego z Santiago de Compostela, ostatecznie w 2020 r. drogę przeszło niecałe 54 tys. pielgrzymów, czyli siedem razy mniej niż rok wcześniej. Zmienił się też sam profil pielgrzyma zmierzającego do grobu św. Jakuba.

– Mówimy o coraz bardziej popularnej formie pielgrzymowania, ale tutaj także zachodzą zmiany. Przypuszczam, że w przyszłym roku zorganizujemy kilka grup Camino bez księdza – opowiada Jankowiak. – Jest coraz mniej księży, a przede wszystkim młodych. Przewodnik też powinien przejść te wspomniane już sto kilometrów. Dodatkowo taka pielgrzymka zabiera więcej czasu. Wyjazd do sanktuarium jest obliczony na tydzień od niedzieli do soboty, natomiast Camino wymaga dłuższego okresu, od dziesięciu dni wzwyż. Ksiądz nie zostawi parafii na dwa tygodnie bez zastępstwa – objaśnia szef biura podróży.

Pielgrzymki niereligijne

Franciszek Mróz, pisząc o pierwszych miesiącach pandemii, zwraca uwagę na nietypowe zjawisko dotyczące samego Camino. W odróżnieniu od poprzednich lat wybierało się na nie znacznie więcej młodszych pielgrzymów (w grupie 30- -60 lat) odwołujących się do innej niż religijna motywacji.

Zmianę wzorca kulturowego podkreśla również prof. Sołjan. – W przeszłości pielgrzym musiał się utrudzić, sama pielgrzymka zaś rodziła się z pobudek pokutnych. Same sanktuaria nie podejmowały działań mających na celu zagwarantowanie komfortu pielgrzymowi. Reforma zachodzi dopiero w XX wieku. Coraz częściej sanktuaria, czego przykładem może być Lourdes i Fatima, zwracają uwagę na standard obsługi i stworzenie odpowiednich warunków pobytu odwiedzającym. Moim zdaniem kolejny etap polega na większym otwarciu sanktuariów na przybywających, co widać zarówno w formach działalności duszpasterskiej, jak i organizacji przestrzeni ośrodków. Sanktuaria, zwłaszcza duże, coraz częściej wychodzą poza teren jednej świątyni, przypominają założenia parkowe z dużą liczbą obiektów o różnym przeznaczeniu albo wprowadzają rozwiązania kierowane np. do turystyki rowerowej. Wynika to z coraz bardziej zacierających się różnic między tradycyjnym pielgrzymem a turystą – opisuje badaczka.


ZOBACZ TAKŻE:

RUSZ DUSZĘ. O. Roman Bielecki: Każda pielgrzymka jest metaforą życia. Ona nie rozwiązuje problemów, tylko je pokazuje z innej perspektywy. W drodze nic nie ma już, od razu i natychmiast.


Takie otwarcie owocuje jednak pewnymi paradoksami. – Obecnie osoba, która przeszła Camino de Santiago i otrzymuje certyfikat przebycia drogi, tzw. compostelkę, zostaje niejako mianowana pielgrzymem, choć podając racje podróży, może przywołać motyw niereligijny. Tym samym staje się „pielgrzymem niereligijnym” – zwraca uwagę prof. Sołjan. To jakoś kłóci się z podaną wcześniej sakralną ideą pielgrzymki, ale zjawisko niereligijnego pielgrzymowania jest też świadectwem dużych przemian w samej duchowości. – Jeśli tradycyjne sposoby nie zapewniają realizowania potrzeb duchowych współczesnego człowieka, to siłą rzeczy zachodzi zmiana – uważa prof. Sołjan i dodaje, że choć przemianie mogą ulegać formy, to jednak idea poszukiwania duchowości pozostaje zbliżona. Podobnego zdania jest Jankowiak, który nie ukrywa, że część klientów zainteresowanych pieszymi pielgrzymkami poszukuje spowolnienia i refleksji, ale z powodów osobistych nie chce tego robić w towarzystwie księdza, choćby ze względu na powszechny spadek zaufania do Kościoła.

– Pandemia przyspieszyła procesy sekularyzacji. Widać przecież, że do kościołów wierni nie powrócili w takiej liczbie, w jakiej uczęszczali przed koronawirusem. W Polsce szczególnie wyraźny jest przykład młodzieży – twierdzi geografka. – Warto przyjrzeć się np. pielgrzymkom maturzystów na Jasną Górę. Wydaje mi się, że w jakimś stopniu są one praktyką wymuszoną na młodzieży, jednak stanowiły wyraźnie zaznaczającą się grupę w ruchu pielgrzymkowym. Jak będą one wyglądać przy takim spadku uczestników lekcji religii? – pyta prof. Sołjan.

Być może obserwujemy przemianę modelu pielgrzymowania w kierunku indywidualistycznym. Mówi Rafał Jankowiak: – Nasze wycieczki w ramach Camino są inaczej prowadzone: przewodnik opisuje rano etap, miejsce docelowe, natomiast pielgrzym może pokonywać trasę sam. Jeśli ktoś czuje się niepewnie w obcym kraju, może iść z przewodnikiem. To po prostu inny typ pielgrzyma, który jest bardziej podmiotowy i chce samodzielnie kształtować swoją pielgrzymkę – dodaje.

– W Lourdes obecnie podejmowany jest wieloletni program odrodzenia sanktuarium w wymiarze krajowym, do którego włącza się rząd francuski. To nie tylko wynik pandemii, ale również powszechnej w kraju nieznajomości tego miejsca – twierdzi prof. Sołjan. – Profil duszpasterski sanktuarium zmienia się, by coraz bardziej uwzględnić potrzeby pielgrzymów indywidualnych, którzy stanowią tam aż 70 proc. wszystkich wiernych.

Jak to wygląda w Polsce? Zdaniem badaczki polskie sanktuaria zdecydowanie nie zwracają uwagi na pielgrzyma indywidualnego, nadal biorąc za dobrą monetę fakt, że ponad połowa przybywających do nich osób uczestniczy w wyjazdach zorganizowanych. – Gdy do sanktuarium przybywa pielgrzymka zorganizowana, to nie sanktuarium ją organizuje, ale pielgrzymi lub inne podmioty, np. parafie. Porównując to ze znaną mi sytuacją francuską, widzę, że w Lourdes powstają oddzielne, przeznaczone dla osób indywidualnych programy duszpasterskie, ale też po prostu ścieżki zwiedzania, pojawia się jakaś oferta możliwości poruszania się po tym miejscu – opisuje prof. ­Sołjan. – W Polsce ze względu na silne historyczne powiązanie Kościoła z sytuacją polityczną kraju, czynnik narodowy i patriotyczny nadal odgrywa w sanktuariach dużą rolę, czego przykładem może być Jasna Góra czy Licheń. Prawdopodobnie tradycyjne, zwłaszcza piesze pielgrzymki nadal będą miały miejsce i nie przeszkodzi im pandemia, co trzeba uznać za pewien fenomen Częstochowy i innych polskich kierunków pielgrzymkowych – podsumowuje badaczka. – Jednak powszechna tendencja się zmienia, a klient indywidualny ma swoje wymagania. Potrzebuje udostępniania sanktuarium na innych zasadach. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Redaktor miesięcznika „Znak", doktor filozofii, dziennikarz i publicysta. Współpracuje z Magazynem Kontakt, pisał również na portalach NOIZZ.pl, Deon.pl oraz w Tłustym Druku. Autor rozmowy-rzeki z ks. Alfredem Wierzbickim „Bóg nie wyklucza" (2021).

Artykuł pochodzi z numeru Nr 29/2022