Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Następnego dnia znalazł w zakrystii kopertę, a w niej list. Anonimowy autor wyrzucał pomijanie problemów współczesności: aborcji, nieposzanowania autorytetu papieża, troski o ubogich, chciwości bankierów, deprawacji młodzieży, poszanowania dla naturalnych metod planowania rodziny, materializmu. Miłość to dobra teoria, a tu trzeba zająć się wyzwaniami cywilizacyjnymi. Ksiądz zasmucił się, ale konsekwentnie sięgnął po przygotowane przez siebie teksty. Do końca rekolekcji dotrwała tylko garstka młodzieży.
"Które przykazanie w Prawie jest największe?". Tradycyjna egzegeza i sam tekst Ewangelii przekonują nas, że faryzeusze zadając to pytanie, chcieli po raz kolejny zastawić pułapkę na Jezusa. Pamiętajmy jednak, że pytanie było poszukiwaniem kwintesencji Prawa. Przy nagromadzeniu setek nakazów, zakazów i przepisów rytualnych faryzeusze pytali samych siebie, gdzie leży serce religii hebrajskiej. Cała biblijna tradycja przed Jezusem postrzegała podstawową zasadę etyczną w miłości bliźniego i miłości Boga. Pozostawało jedynie otwartym pytanie: co to znaczy kochać Boga i bliźniego. Dokąd może sięgnąć ta miłość?
Serce, dusza i umysł. Czy można sięgnąć głębiej, by odnaleźć moc więzów łączących człowieka z Bogiem? Są to wymiary realne, chociaż niedostrzegalne okiem i właśnie dlatego najgłębsze. Serce to wola i działanie. Z niego pochodzą ludzkie cnoty i grzechy, wzloty i upadki. Dusza to nasza przeszłość, często zraniona, i nasza przyszłość, która ma być szczęśliwą i nieskończoną. Wreszcie umysł to pamięć, w której przechowujemy obrazy z przeszłości, wyobrażenia przyszłości i twarze ludzi towarzyszących nam w teraźniejszości. Innymi słowy, jak uczył św. Augustyn, kocha się Boga, źródło życia, tym wszystkim, co żyje w nas.
Bliźniego kochać najtrudniej, szczególnie, gdy ma on twarz tego Innego. Ale i tu została dana miara. Nie musi się kochać ludzi miarą doskonałości wyznaczoną przez normy i autorytety. Wystarczy, jak będziemy "kochać bliźniego jak siebie samego". To znaczy nie więcej niż siebie, nie mniej niż siebie, nie tak samo jak inni ani nie mniej niż inni. Wystarczy życzyć mu każdego dobra, jakiego życzymy sobie. Pomagać mu osiągnąć życie wieczne, bez wypominania mu jego błędów. Ostatecznie, nikt z nas nie lubi, jak ktoś coś mu wytyka.
I warto pamiętać, że Jezus nie nauczał pod wpływem impulsu chwili, ale zanim wyraził jakąś myśl, to wszystko dobrze przemyślał. Wszak przyszedł od Boga. Swoją odpowiedzią uciszył tych, którzy zakwestionowali jego autorytet nauczyciela, a św. Mateusz zapisał to, aby sprowokować do działania nas samych.