Tęczowy piątek, czarny PR

Tegoroczną edycję „Tęczowego Piątku” poprzedziła retoryczna wojna na górze. Lokalna i ogólnopolska.

25.10.2019

Czyta się kilka minut

„Tęczowy piątek”, 25 października 2019 r.  / / Fot. Tomasz Jastrzebowski/REPORTER
„Tęczowy piątek”, 25 października 2019 r. / / Fot. Tomasz Jastrzebowski/REPORTER

Nasza szkoła nie włączyła się w akcję, mimo że wśród uczniów są chętni. W zeszłym roku była afera: pojawiły się publikacje na nasz temat w prawicowej prasie i ruszyły kontrole z kuratoriów, więc dyrekcja się wycofała – mówi „Tygodnikowi” uczeń jednego z warszawskich liceów.

To niejedyny taki przykład: szkół, które „dla świętego spokoju” odstąpiły od uczestnictwa w akcji Kampanii Przeciw Homofobii, jest więcej.

– W Krakowie wypowiedzi kurator Barbary Nowak podziałały na dyrektorów odstraszająco. Szkoda, że trafiają rykoszetem w młodzież – mówi Cecylia Jakubczak z KPH, która nie prowadzi w tym roku rejestru szkół przystępujących do akcji, nie są więc znane jej ogólnopolskie statystyki.

Tegoroczną edycję „Tęczowego Piątku” poprzedziła retoryczna wojna na górze. Lokalna i ogólnopolska. W Gdańsku radni PiS wystosowali do władz „Sprzeciw wobec promocji środowisk LGBTQ+ w szkołach”. W Toruniu Solidarność przestrzegła nauczycieli nie tylko przed „Piątkiem”, ale też przed ideą „swobodnego wyboru tzw. orientacji seksualnej”. „Jako pedagodzy jesteśmy szczególnie odpowiedzialni nie tylko za edukację i wychowanie, ale także zbawienie młodego pokolenia” – pisali związkowcy. Przeciw akcji protestowali też politycy PiS i Rzecznik Praw Dziecka.


CZYTAJ TAKŻE: W kwestii edukacji seksualnej pytanie nie brzmi: „czy”, ale „w jaki sposób”. I jak uzgodnić wspólne stanowisko mimo różnic światopoglądowych >>>


Z napędzającego się histerycznego zgiełku dało się wyciągnąć jeden refren: „Tęczowy Piątek” godzi w prawo rodziców do decydowania o edukacji dzieci. Tyle że prawo oświatowe nie mówi nic o rodzicielskim prawie weta – gdyby istniało, dałoby się z jego pomocą storpedować wszystkie szkolne zajęcia dodatkowe. O tym, czego szkoła może uczyć poza lekcjami, decyduje – przynajmniej teoretycznie – dyrektor i rada rodziców.

Problem w tym, że główna rozgrywka o „Tęczowy Piątek” odbywa się poza paragrafami. To wojna nerwów: MEN i kuratorzy naciskają na dyrektorów. Dyrektorzy na uczniów. Rodzice – choć pozornie to o ich prawa toczy się spór – mają najmniej do powiedzenia. Także dlatego, że rzadko chcą ze swoich praw korzystać.

Tylko jedno prawo ma się w polskiej edukacji coraz lepiej: prawo urzędników do meblowania szkoły wedle własnego gustu.      ©℗


CZYTAJ TAKŻE: Tu chodzi o rzeczy ważniejsze niż edukacja seksualna, bo o zdrowie i życie ich dzieci. Apele rodziców osób LGBT+ pozostają jednak bez echa >>>

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz działu krajowego „Tygodnika Powszechnego”, specjalizuje się w tematyce społecznej i edukacyjnej. Jest laureatem Nagrody im. Barbary N. Łopieńskiej i – wraz z Bartkiem Dobrochem – nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Trzykrotny laureat… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 44/2019