Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zespół socjologów na zlecenie episkopatu i na podstawie syntez diecezjalnych opracował ogólnopolską syntezę synodalną. Dotychczas w konsultacjach synodalnych uczestniczyło ponad 100 tys. osób. Ta liczba stanowi niecały procent Polaków, którzy przynajmniej raz w tygodniu uczestniczą w mszy. Jeśli założymy, że ich głos jest miarodajny (choć sposób funkcjonowania synodalnych grup mógł zniechęcać do udziału w rozmowach najbardziej postępowych katolików) i że twórcy syntez diecezjalnych i ogólnopolskiej wychwycili najważniejsze trendy, otrzymaliśmy diagnozę polskiego Kościoła, a jednocześnie portret polskiego katolika.
CZYTAJ TAKŻE
Dlaczego Polacy odchodzą dziś z Kościoła? Zbadał to CBOS >>>
Polski katolik boi się daleko idących zmian – doktrynalnych i strukturalnych. Straszakiem jest tu niemiecka droga synodalna (przypomnijmy, że chce ona np. zmian w teologii moralnej, ale nie dokonywanych arbitralnie, tylko na podstawie wypracowania nowej antropologii dostosowanej do współczesnej wiedzy). Polski katolik ma minimalne wymagania – chce, by Kościół jedynie poprawił się w swoim dotychczasowym funkcjonowaniu, tzn. by np. księża na ambonach nie politykowali, a biskupi poświęcali czas na rozmowę z ludźmi. Pełna władza i co za tym idzie – odpowiedzialność ma pozostać w rękach kleru. Myślenie polskiego katolika nie idzie jednak tak daleko, by zastanawiać się, jak tę odpowiedzialność egzekwować. Głos kobiet jest rzeczywiście słabo słyszalny, ale wystarczy, że ich będzie więcej w radach parafialnych, a te będą funkcjonować.
Wygląda na to, że dotychczasowemu procesowi synodalnemu wciąż nie udało się jednak obudzić „olbrzyma”, jakim jest polski laikat.©℗