Spowiedź to nie matematyka

Ks. ADAM BONIECKI, Ks. JACEK PRUSAK SJ: Czasem trzeba nieść cudze grzechy albo swoje błędy.
Pielgrzymka kobiet i dziewcząt do sanktuarium w Piekarach Śląskich, sierpień 2016 r. / ROBERT FRANKIŃSKI / REPORTER
Pielgrzymka kobiet i dziewcząt do sanktuarium w Piekarach Śląskich, sierpień 2016 r. / ROBERT FRANKIŃSKI / REPORTER

ARTUR SPORNIAK: Australijski pedofil, ks. Michael McArdle, zeznał, że spowiadał się ze swoich przestępstw ponad 1500 razy trzydziestu różnym spowiednikom; zalecali mu modlitwę.

KS. ADAM BONIECKI: Spowiadał się bez postanowienia poprawy – to widać wyraźnie. Także bez naprawienia wyrządzonych szkód. O żalu za grzechy trudno w tej chwili przesądzać. Wydaje mi się, że mamy do czynienia z cynikiem, który gra, posługując się religijnymi kategoriami...

Takie wypowiedzi jednak sprawiają, że w Australii wprowadzane jest prawo wymuszające na księżach przekazywanie informacji o przypadkach pedofilii uzyskanych podczas spowiedzi.

KS. ADAM BONIECKI: Nic nowego. Mamy męczenników, którzy odmówili złamania tajemnicy spowiedzi. Św. Janowi Nepomucenowi nakazano wyjawić treść spowiedzi żony króla. Odmówił, więc go utopiono w Wełtawie w Pradze. A teraz jego figurki stoją prawie w każdej polskiej wsi i przypominają, że istnieją sprawy, za które płaci się nawet życiem.

KS. JACEK PRUSAK SJ: W przypadku ks. McArdle’a nie chodzi o tajemnicę spowiedzi, tylko o ignorancję spowiedników. Jeśli aż trzydziestu spowiedników na wyznanie pedofilii do zaoferowania miało pouczenie, żeby się więcej penitent modlił, to znaczy, że oni źle spowiadali. Oprócz wspomnianych warunków dobrej spowiedzi, których zabrakło ze strony penitenta, zabrakło podstawowej wiedzy ze strony spowiedników. Gdyby ci spowiednicy byli mądrzejsi, albo po prostu spowiadali zgodnie z wymogami Kościoła, to taki pedofil nie otrzymałby rozgrzeszenia na takich warunkach, a w ramach pouczenia problem nie zostałby tak zlekceważony.

Domaganie się teraz przez państwo uchylenia tajemnicy spowiedzi w przypadku pedofilii jest potraktowaniem wszystkich spowiedników w taki sam sposób – jakby wszyscy na równi byli nieodpowiedzialni.

KS. ADAM BONIECKI: Żeby było jasne: spowiedź, w której nie udzielam rozgrzeszenia, jest także objęta tajemnicą spowiedzi. Co do jakości spowiedników, mam dość sceptyczny stosunek do relacji ludzi, którzy opowiadają o tym, co im ksiądz powiedział na spowiedzi. W latach 70. we Włoszech opublikowano książkę będącą – jak przedstawiano – zapisem nagranych wypowiedzi spowiedników podczas spowiedzi podstawionych osób spowiadających się z grzechów seksualnych. Wynikało z niej, że w różnych miejscach Włoch spowiednicy mówili te same wyjątkowo głupie rzeczy – albo byli tak uformowani, albo redaktorzy książki trochę jej treść podkręcili. Ludzie opowiadają tak nieprawdopodobne rzeczy, co im ksiądz rzekomo powiedział na spowiedzi, że trzeba do tego podchodzić ostrożnie.

Zdaje się, że samego penitenta nie obowiązuje tajemnica spowiedzi.

KS. JACEK PRUSAK SJ: Nie do końca tak jest. Po niedawnym tekście dziennikarki OKO.Press na temat tego, co księża mówią w konfesjonale o edukacji seksualnej dzieci, przypomniano, że kary kościelne dotykają także penitentów ujawniających treści spowiedzi.

Dekret Kongregacji Nauki Wiary z 1988 r. „Ad poenitentiae sacra­mentum tuendum” stwierdza: „Ktokolwiek, jakimkolwiek środkiem technicznym cokolwiek w spowiedzi, prawdziwej lub udawanej, przez niego czy przez kogoś innego uczynionej, coś, co zostało powiedziane przez spowiednika lub penitenta nagrywa albo za pomocą środków masowego przekazu rozprzestrzenia, popada w ekskomunikę »latae sententiae« [czyli automatyczną – red.]”.

KS. ADAM BONIECKI: Proszę zobaczyć, jak późno przepis ten wprowadzono – właśnie pod wpływem owej włoskiej książki. Gdy ukazała się w Rzymie, lokalny Kościół wprowadził kary na autorów i na czytelników. Dlatego książkę tę przeczytałem dopiero, kiedy pojechałem do Paryża, choć kupiłem ją w Rzymie.

Jednak zdarza się, że księża swoimi poradami krzywdzą penitentów. Czy rolą dziennikarzy nie jest także to ujawniać?

KS. JACEK PRUSAK SJ: To różne sytuacje: gdy dziennikarz rozmawia ze skrzywdzonymi penitentami i to opisuje, a gdy nagrywa symulowaną spowiedź albo nawet nie udając spowiedzi traktuje ją instrumentalnie jako materiał do tekstu. Przypadki takie wskazują na brak świadomości powagi sakramentu i są zakładaniem pułapki na nieświadomego jednak sytuacji księdza – spowiedź nie jest zwyczajną rozmową.

KS. ADAM BONIECKI: Mniejsza o kanony, tu chodzi o stosunek do drugiego człowieka. Spowiedź nie od razu przybrała taką formę, jaką ma teraz. Jest to dorobek ponad tysiąca lat. Jezusowe „komu odpuścicie grzechy, będzie odpuszczone” musiało znaleźć jakąś formę. Forma, którą dzisiaj mamy, odzwierciedla przekonanie człowieka, że on do swojego wnętrza powinien dopuścić Kościół, który ma władzę sakramentalną. Jest to przeżycie bardzo głęboko religijne. Oczywiście, czasami ono jest spłycone... Przystąpienie do spowiedzi jest jednak aktem wiary. To coś szalenie intymnego i delikatnego. Jako spowiednik muszę mieć szacunek wobec człowieka, który w intymnej sytuacji otwiera się przed Bogiem. Formuła łacińskiego Kościoła „Ja tobie odpuszczam grzechy” wskazuje, że spowiednik działa in persona Christi (w osobie Chrystusa). Doskonale wiem, że nie umarłem na krzyżu za jego grzechy, że jestem tylko głosem... Ktoś, kto to nadużywa spowiedzi, nie ma szacunku do intymności człowieka.

Co do perspektywy księdza jest podobnie, gdyż znajduje się on w sytuacji powiernika, świadka różnych tragedii. Jest taka pokusa, żeby wtedy zamienić się w doradcę, w pocieszyciela, w kolegę, w przyjaciela... Doskonale zapamiętałem to, co mi kiedyś powiedziała jedna z sekretarek pracująca niegdyś w „Tygodniku”: „Nie przychodzę do spowiedzi po głupie rady – tak powiedziała. – Przychodzę po znak odpuszczenia grzechów”. Istotą sakramentu spowiedzi jest odpuszczenie grzechów. Franciszek to miał na myśli, gdy mówił, żeby spowiedź nie była salą tortur, gdzie się będę pastwił nad człowiekiem: „A ile razy? A czy całkiem świadomie?”. Pytania, które mogą poniżać człowieka. Jezus z niesłychaną delikatnością podchodził do człowieka: „Odpuszczają ci się twoje grzechy. Idź i nie grzesz więcej!”. Też nie mówił: „Drobiazg, nie przejmuj się!”.

Istotą tajemnicy spowiedzi jest więc ochrona prawa do intymności. Dodaje się także – prawa penitenta do dobrego imienia. W przypadku spowiedzi pedofila to jest na jednej szalce, na drugiej jest niesłychana krzywda dzieci. Dlaczego pierwsza szalka ma przeważać?

KS. JACEK PRUSAK SJ: Gdybyśmy tak chcieli to rozpatrywać, wtedy musielibyśmy brać pod uwagę krzywdę kogokolwiek. Spowiednik musiałby reagować – czyli łamać tajemnicę? – za każdym razem. Przecież nie licytuje się krzywdy ludzkiej w taki sposób: na to cierpienie musisz reagować, na tamto nie. Pedofilia nie jest uzasadnieniem odejścia od tajemnicy spowiedzi. Natomiast jest bardzo poważnym grzechem. Problem w tym, że rzadko kiedy pedofil mówi, że jest pedofilem. Podobnie jak większość penitentów, grzechów seksualnych nie opisuje on w szczegółach. Woli pozostawać na poziomie dużej ogólności. Mówi: wykroczyłem przeciwko szóstemu przykazaniu (ewentualnie dziewiątemu przykazaniu). Jeśli spowiednik nie będzie dopytywał o szczegóły, otrzyma rozgrzeszenie. Tak ogólnikowo z grzechów seksualnych spowiadają się zwłaszcza księża.

KS. ADAM BONIECKI: A jak spowiednik będzie dopytywał, to...

KS. JACEK PRUSAK SJ: ...będzie swój grzech minimalizować. Żeby spowiedź rzeczywiście była ważnym sakramentem, obie strony powinny być świadome, jakie warunki muszą być spełnione. Niestety często idzie się do spowiedzi, żeby się pozbyć poczucia winy, a nie żeby się nawrócić. O to nas oskarżają niekatolicy. Ale takie traktowanie spowiedzi jest jej karykaturą.

Innym problemem jest sposób spowiadania się samych księży.

Na czym polega różnica?

KS. JACEK PRUSAK SJ: Jest to spotkanie „profesjonalisty z profesjonalistą”. Ksiądz nie potrzebuje pouczeń, bo sam jest księdzem, chce rozgrzeszenia. A jeśli inny ksiądz go poucza, wtedy się irytuje. Jeśli ma poważne grzechy na sumieniu, to będzie się tak spowiadał, żeby je ukryć.

Czy wtedy spowiedź będzie ważna?

KS. JACEK PRUSAK SJ: O to pytanie właśnie chodzi.

KS. ADAM BONIECKI: Nawet jak nie jest ważna, spowiednik jest związany tajemnicą – trzeba to ciągle podkreślać. Kiedy byłem w seminarium – to była pierwsza połowa zeszłego stulecia – kładziono nam do głowy, żeby zadawać pytania bardzo szczegółowe. Dziś się od tego odchodzi. Mam takie dwa doświadczenia. Jedno, że nauczono mnie, żeby pouczenia przyjmować jako pokutę, więc cierpliwie je wysłuchuję, choć czasami są rzeczywiście dziwne. Drugie, że jeśli ktoś – zwłaszcza ksiądz – mówi, że zgrzeszył przeciwko szóstemu przykazaniu i bardzo żałuje, to jednak trzeba zapytać: sam? Z cudzą żoną? Z kimś podporządkowanym? Osobą pełno­letnią? To są różne grzechy. Na przykład odkrywasz, że masz przed sobą człowieka, który boryka się ze swoim homoseksualizmem. Spotkałem się z kimś takim. Spowiadam już prawie 60 lat i nie zdarzyło mi się jednak, by ktoś się wyspowiadał z pedofilii. Trzeba być świadomym pokusy, że to można tak zręcznie przedstawić – zwłaszcza jak spowiada się ksiądz – iż nie dotknę zła, które popełniłem. Tymczasem jedną z niezastępowalnych wartości spowiedzi jest nazwanie grzechów ciężkich, które się popełniło. To oczyszczające, jeśli wobec drugiego człowieka powiem takie upokarzające mnie słowa: popełniłem taki a taki grzech ciężki. Nazwanie po imieniu swoich grzechów jest już aktem pokuty. Skręca mnie, gdy słyszę modlitwy w rodzaju: „odpuść nam nasze słabości”. Bóg nie ma co przebaczać naszych słabości, jeśli nas stworzył słabymi! Przepraszamy za winy, za grzechy.

Co w przypadku spowiedzi pedofila spowiednik powinien zrobić, żeby ratować przede wszystkim dzieci i nie łamać przy okazji tajemnicy?

KS. JACEK PRUSAK SJ: Nie dać rozgrzeszenia, mówiąc, że jego warunkiem jest zrobienie tego, tamtego i owego...

Czyli czego – przyznania się w prokuraturze? Czy od takiego warunku można uzależnić rozgrzeszenie?

KS. JACEK PRUSAK SJ: Nie. Ale można domagać się podjęcia konkretnych kroków profilaktycznych.

KS. ADAM BONIECKI: Zapytam: czy ja go wtedy rozgrzeszam warunkowo, mówiąc, że rozgrzeszenie będzie ważne, jak się zgłosi na leczenie?


Czytaj także: Ks. Jacek Prusak SJ: Czas na spowiedź


KS. JACEK PRUSAK SJ: Tak nie możesz powiedzieć. Albo dajesz rozgrzeszenie, albo nie dajesz. Nie ma trzeciej możliwości. Jeśli wyczujesz, że się spowiada w sposób powierzchowny, możesz mu nie dać rozgrzeszenia, tłumacząc, iż traktuje spowiedź instrumentalnie. Że nie bierze odpowiedzialności za to, co zrobił, i nie widać w nim wystarczającej skruchy, żeby się to nie powtórzyło.

KS. ADAM BONIECKI: Miałem przypadki, gdy mówiłem: „Nie odmawiam ci rozgrzeszenia, ale my tę spowiedź rozkładamy na dwa etapy. Kiedy to i to zrobisz, przyjdź, dostaniesz rozgrzeszenie”. Jakoś nie podoba mi się powiedzenie: „Nie dostrzegam u ciebie objawów skruchy...”.

KS. JACEK PRUSAK SJ: Nie ma obowiązku rozgrzeszania w każdym przypadku. Z drugiej strony trzeba roztropnie szafować warunkami. Kiedyś spotkałem się z przypadkiem, jak młody stażem ksiądz uzależnił rozgrzeszenie żony alkoholika od tego, czy zgłosi się do ośrodka interwencji kryzysowej, bo przecież jest współuzależniona. Jej proboszcz znał sytuację, ale mówił jej z kolei na spowiedzi, że ma nieść swój krzyż. Ostatecznie się nie zgłosiła. Czym innym jest świadomość moralna swojego grzechu, a czym innym świadomość psychologiczna swojego stanu. Od tej drugiej nie można uzależniać rozgrzeszenia. Szlachetnie jest chcieć pomóc, ale trzeba brać pod uwagę uwarunkowania psychologiczne penitenta. Spowiedź jest spotkaniem dwóch osób...

KS. ADAM BONIECKI: Trzech; a właściwie pięciu...

KS. JACEK PRUSAK SJ: W grę wchodzi pytanie o dojrzałość obu tych stron. Tajemnica nie jest najważniejszą stroną tego sakramentu, tylko chodzi o to, że jest ona nieusuwalna.

KS. ADAM BONIECKI: Uważam, że gdybyśmy wprowadzili klauzulę, iż w przypadku spowiedzi pedofilii tajemnica nie obowiązuje, to i tak byłby to koniec spowiedzi w takiej formie. To byłoby zburzenie jej fundamentu. Ja bym wtedy już w ogóle nie siadł do konfesjonału. Tajemnica jednak należy do natury tego sakramentu w formule, którą Kościół wypracował.

KS. JACEK PRUSAK SJ: To nie takie proste. Żaden z nas nie był w takiej sytuacji, żeby dowiedział się na spowiedzi o krzywdzie konkretnego znanego mu dziecka. Nie wyobrażam sobie, że można wtedy wrócić spokojnie do domu i o tym zapomnieć.

Nie można pójść do kogoś, kto może dziecku pomóc, np. jego wychowawczyni, i nie mówiąc konkretnie, o co chodzi, poprosić, by zwróciła baczniejszą na nie uwagę?

KS. JACEK PRUSAK SJ: Nie można wykorzystać żadnej wiedzy pozyskanej na spowiedzi. Na tym polega dramat tej sytuacji.

Pewien znany ksiądz w portalu naTemat stwierdził, że kategoryczny zakaz naruszania tajemnicy spowiedzi nie oznacza, iż ksiądz nie może reagować. Jego zdaniem duchowny może rozmawiać z innymi osobami związanymi ze sprawą, ale nie może nawet sugerować, że coś wie.

KS. ADAM BONIECKI: Moim zdaniem ta rada jest sprzeczna w sobie – jeśli rozmawia, to sugeruje, że coś wie.


Czytaj także: Ks. Adam Boniecki: Niekochana miłość


KS. JACEK PRUSAK SJ: Wówczas, Adamie, nie mógłbyś rozmawiać z penitentem poza spowiedzią. To tak nie działa.

A jak Wam, księżom, udaje się oddzielić wiedzę o penitencie, żeby ona nie wpływała na Was w żaden sposób w kontakcie z nim poza spowiedzią?

KS. JACEK PRUSAK SJ: Penitent wie, że ja nie mogę w żaden sposób wrócić do rozmowy ze spowiedzi. Poza tym zawsze pytam znajomych, czy rzeczywiście chcą się spowiadać u mnie. Jeśli chcą, nie mogę odmówić.

KS. ADAM BONIECKI: Nie mogę odmówić tylko w sytuacji zagrożenia życia. W innych – mogę. Gdy byłem generałem zakonu, odmawiałem spowiadania podwładnych. Jest inne rozwiązanie: gdy ktoś mi mówi podczas spowiedzi o jakimś złu, które się dzieje, proszę, byśmy porozmawiali o tym poza spowiedzią. To jest oczywiście ryzykowne, bo wiedzę otrzymuje się i na spowiedzi, i poza nią.

KS. JACEK PRUSAK SJ: Wiele osób prosi, że chce porozmawiać „tak jak na spowiedzi”. I choć to formalnie nie jest spowiedź, dyskrecja mnie wówczas także obowiązuje. Owo porównanie do spowiedzi właśnie ma zagwarantować dyskrecję. I tu wyłania się kolejny problem. Do naszych domów na rekolekcje ignacjańskie przyjeżdżają także osoby z doświadczeniem bycia wykorzystanym w dzieciństwie. Rozmowa z rekolekcjonistą nie jest spowiedzią. Czy zatem mamy obowiązek informować prokuraturę? O ile się nie mylę, ostatnio takie sytuacje prawo polskie zaczęło zaliczać do chronionych tajemnicą zawodową.

I jeszcze jedna sprawa: w polskim prawie informacje zdobyte na spowiedzi nie mogą być traktowane jako materiał dowodowy. Nawet więc jeślibym zdradził tajemnicę spowiedzi, zaciągając ekskomunikę, nic bym w sądzie nie wskórał.

Prosty wniosek: gdyby ci wszyscy księża pedofile naprawdę się spowiadali, nie byłoby tylu ofiar.

Jak sobie radzicie jako spowiednicy z brzemieniem wejścia w tajemnicę zła?

KS. JACEK PRUSAK SJ: Ja sobie radzę podobnie jak z psychoterapią. Czasem trzeba nieść cudze grzechy. Jednak staram się penitenta zrozumieć, ale nie wchodzić w syndrom zbawcy. Nie uratujesz ludzi przed nimi samymi. W spowiedzi jesteś świadkiem w imieniu Kościoła tego, co się dzieje między Bogiem a człowiekiem. A w psychoterapii próbujesz osobie pomóc, żeby wzięła odpowiedzialność za swoje życie.

KS. ADAM BONIECKI: Zgadzam się, że trzeba być świadomym, iż zło jest realne, a ja nie jestem zbawcą. Natomiast po latach spowiadania muszę powiedzieć, że jest coś, co się niesie: złe rozwiązania. W dwóch sytuacjach w jakimś młodzieńczym zapale nie postąpiłem według norm kościelnych. Nie mówię, że normy trzeba kanonizować, one się zmieniają, ale zwykle wyrastają z długiego doświadczenia. Jakoś swoją łagodność pokrętnie wytłumaczyłem. Moje pełne miłosierdzia rozwiązania wcale nie przyniosły cudownych owoców – są ich dalsze ciągi. I mam takie dwa kamienie w plecaku.

KS. JACEK PRUSAK SJ: Trzeba mieć świadomość, że błędy będą się zdarzały. Jest to związane z ryzykiem zawodowym. ­Spowiedź to nie matematyka. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej
Jezuita, teolog, psychoterapeuta, publicysta, doktor psychologii. Dyrektor Instytutu Psychologii Uniwersytetu Ignatianum w Krakowie. Członek redakcji „Tygodnika Powszechnego”. Autor wielu książek, m.in. „Wiara, która więzi i wyzwala” (2023). 
Kierownik działu Wiara w „Tygodniku Powszechnym”. Ur. 1966 r., absolwent Wydziału Mechanicznego AGH, studiował filozofię na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie i teologię w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Dominikanów. Opracowanymi razem z… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 36/2019