Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ogłoszony amerykańskim zakładnikiem o najdłuższym stażu w niewoli, świętowałby w marcu 72. urodziny. Przedstawiciele Białego Domu i FBI ogłosili jednak w tym tygodniu, że Levinson nie żyje, a posiadane przez władze informacje wywiadowcze świadczą, że nie żyje już od dawna.
Tajna operacja
Levinson, ojciec siedmiorga dzieci, będąc już na emeryturze, na początku marca 2007 r. wyjechał w podróż na Bliski Wschód. W Dubaju wsiadł do samolotu lecącego na irańską wyspę Kisz, turystyczny kurort i oazę obyczajowej swobody w konserwatywnej republice muzułmańskiej, rządzonej przez duchownych i rządzącej się religijnymi prawami i przykazaniami. Na wyspie znajduje się międzynarodowe lotnisko, objęta jest strefą wolnocłową, a w tamtejszych sklepach można kupić zakazany w pozostałej części kraju alkohol. Kisz, zamieszkaną przez niespełna 50 tysięcy ludzi, odwiedza co roku ponad milion turystów, co czyni z niej jeden z najczęściej odwiedzanych kurortów na całym Bliskim Wschodzie – obok Dubaju i egipskiego Szarm el-Szejk. Turystykę i handel nakręca też fakt, że cudzoziemcy przybywający na wyspę nie muszą ubiegać się wcześniej o irańską wizę i bez biurokratycznych procedur otrzymują ją na dwutygodniowy pobyt już na lotnisku.
Levinson nie przyjechał jednak na wakacje, ale w sprawach służbowych. Jako oficer FBI zajmował się walką z przemytem narkotyków i narkotykowymi mafiami, głównie rosyjskimi. Bliskim Wschodem nie zajmował się w ogóle. Po przejściu w 1998 r. na emeryturę pracował dalej jako prywatny detektyw.
Na Kisz pojechał, żeby się spotkać z człowiekiem znanym niegdyś jako David Belfield, Amerykaninem, który przyjął muzułmańską wiarę i nowe imię Dawuda Salahuddina. W 1980 r. Belfield zatrudnił się jako ochroniarz w ambasadzie irańskiej w Waszyngtonie, a w tym samym roku, ponoć na polecenie przełożonych, zastrzelił w Bethesdzie mieszkającego tam irańskiego dysydenta, przeciwnika rewolucji muzułmańskiej i jej przywódcy, ajatollaha Chomejniego. Po latach Levinson spotkał się z nim, żeby zdobyć informacje potrzebne mu w śledztwie w sprawie irańskiej mafii z Toronto, przemytu przez nią podrabianych papierosów i procederu prania pieniędzy. Według niektórych informacji w kontrabandę zamieszany był sam Ali Akbar Haszemi Rafsandżani (zmarł w 2017 r.), były przewodniczący parlamentu (1980-89) i prezydent Iranu (1989-97).
Władze USA długo utrzymywały, że Levinson prowadził to śledztwo jako prywatny detektyw. Kilka lat temu wyszło jednak na jaw, że pracował dla CIA i zbierał dla niej informacje wywiadowcze. CIA, choć wypłaciła już rodzinie Levinsona hojne odszkodowanie, a po jego aresztowaniu zwolniła z pracy oficerów, którzy podjęli z nim współpracę, do dziś wypiera się tej współpracy.
Zaginiony bez wieści
Z Daudem Salahuddinem Levinson spotkał się 9 marca. Potem przepadł bez wieści. W 2010 r. w internecie pojawiło się jednak nagranie (a rok później fotografie), na którym można go było rozpoznać. Długowłosy i brodaty, ubrany w pomarańczowy drelich, jaki noszą jeńcy w amerykańskim więzieniu w bazie wojennej w Guantanamo, miał na szyi zawieszoną planszę z napisem „Dlaczego nie możecie mi pomóc?”. Filmowi towarzyszyła muzyka, w której eksperci rozpoznali pasztuńską pieśń weselną, popularną wśród mieszkańców południa Afganistanu. Ustalono też, że film został umieszczony w internecie z Pakistanu, a fotografie – z Afganistanu. Amerykańskie władze zawsze były jednak przekonane, że Levinson został zatrzymany przez Irańczyków, a nagranie i zdjęcia były jedynie ich kontrwywiadowczą mistyfikacją dla zatarcia śladów.
Polecamy: "Strona świata" - specjalny serwis "TP" z reportażami i analizami Wojciecha Jagielskiego
Irańczycy nigdy nie przyznali się do zatrzymania Levinsona. Kiedy w Waszyngtonie ogłoszono, że nie żyje, rzecznik irańskiego ministerstwa dyplomacji oświadczył, że według posiadanych informacji, które Teheran przekazał też Amerykanom, Levinson „wyjechał z Iranu całe lata temu”, ale Irańczykom nie wiadomo dokąd. Jesienią irańskie władze przyznały jedynie, że przed jednym z rewolucyjnych trybunałów toczy się proces, dotyczący również Levinsona.
Niczego nie wskórali żona Levinsona i jego syn, którzy jeździli pytać o niego do Teheranu i na wyspę Kisz. Nie pomógł rosyjski oligarcha Oleg Deripaska, wpisany w Ameryce na czarną listę zaufanych ludzi Władimira Putina, objętych sankcjami i ostracyzmem za agresję Rosji na Ukrainę. Według amerykańskich gazet FBI obiecało Deripasce, że wykreśli go z czarnej listy, jeśli odnajdzie Levinsona i doprowadzi do jego uwolnienia. Nie pomogły też wielomilionowe nagrody obiecywane za wolność Levinsona i wieści o nim.
Kiedy dyplomaci Baracka Obamy negocjowali z Teheranem warunki „porozumienia atomowego” (Iran miał nie prowadzić prac nad budową bomby atomowej i poddać się międzynarodowej kontroli, a Zachód znieść wprowadzone przeciwko niemu sankcje gospodarcze), irańscy dyplomaci powiadomili ich, że martwego Amerykanina znaleziono w pakistańskim Beludżystanie, na pograniczu z Iranem i Afganistanem. Pakistańczycy zaprzeczyli i oznajmili, że żadnego amerykańskiego trupa nie znaleźli.
Amerykanie, zwłaszcza odkąd po Obamie do Białego Domu wprowadził się Donald Trump, nieprzyjaźnie nastawiony do wszystkiego, co robił jego poprzednik, a nienawistnie – do Iranu, uważali jednak, że Levinson był więziony przez irańskie służby wywiadowcze, by za jego uwolnienie wymusić na Waszyngtonie polityczne ustępstwa albo żeby wymienić go na irańskich jeńców przetrzymywanych w Ameryce.
Dobra wola
Epidemia COVID-19 jest kolejną z plag, z powodu których Iran przeżywa najtrudniejsze lata od rewolucji z 1979 r. i zastąpienia szacha przez ajatollahów. Amerykańskie sankcje, wprowadzone przez Trumpa, który wypowiedział „porozumienie atomowe”, od miesięcy wyniszczają irańską gospodarkę, uniemożliwiają Iranowi handel i zarobek. Teraz epidemia unieruchomiła kraj, a z powodu rosyjsko-saudyjskiej wojny cenowej wartość ropy naftowej, podstawowego źródła irańskich dochodów, spadła jeszcze bardziej.
Wybuch epidemii sprawił, że pojawiły się głosy nawołujące Waszyngton, by zawiesił lub złagodził sankcje, a Teheran do podjęcia dialogu z Zachodem. Wraz z więźniami wypuszczanymi na wolność z powodu epidemii uwolnieni zostali również zachodni obywatele skazani w Iranie za szpiegostwo. Na Zachodzie uznano to za sygnał ze strony Teheranu i gest dobrej woli podobny do tego z 2016 r., kiedy po podpisaniu „porozumienia atomowego” Iran uwolnił z więzienia czterech Amerykanów irańskiego pochodzenia.
W marcu z irańskich więzień uwolnieni zostali Brytyjka irańskiego pochodzenia Nazanin Zaghari-Ratcliffe i Kylie Moore-Gilbert, posiadająca paszporty brytyjski i australijski, francuski naukowiec Roland Marchal i Amerykanin Michael White. W Libanie, w którego sprawach najwięcej do powiedzenia ma sprzymierzona z Iranem partia Hezbollah, uwolniony z aresztu został Amerykanin libańskiego pochodzenia. Francja wypuściła na wolność irańskiego inżyniera, którego ekstradycji, za łamanie amerykańskich sankcji, domagały się Stany Zjednoczone.
Waszyngton, Londyn i Paryż domagają się, by Teheran wypuścił na wolność ich pozostałych obywateli – jest ich co najmniej pół tuzina. Według amerykańskiego wywiadu Robert Levinson umarł, zanim wybuchła epidemia.