Strzały w Teheranie

W poniedziałkowe południe na teherańskim cmentarzu pochowano Mohsena Fakhrizadeha, uważanego za niedoszłego ojca irańskiej bomby atomowej. W piątek, muzułmański dzień święty, został zabity w zamachu przeprowadzonym najpewniej przez oficerów izraelskiego wywiadu Mossad.
w cyklu STRONA ŚWIATA

01.12.2020

Czyta się kilka minut

Podczas ceremonii pogrzebowej Mohsena Fahrizadeha, Teheran, 30 listopada 2020 r. /  FOT. AFP PHOTO / HO /IRANIAN DEFENCE MINISTRY / AFP / EASTNEWS /
Podczas ceremonii pogrzebowej Mohsena Fahrizadeha, Teheran, 30 listopada 2020 r. / FOT. AFP PHOTO / HO /IRANIAN DEFENCE MINISTRY / AFP / EASTNEWS /

Czym się zajmuje 60-letni Fakhrizadeh, a nawet to, że w ogóle istnieje, otoczone było w Iranie najściślejszą tajemnicą. „Gdyby nie ta straszna zbrodnia, jakiej dopuścili się nasi wrogowie przelewając krew tego męczennika, pozostałby zapewne nikomu nieznany – powiedział podczas uroczystości żałobnych minister wojny Amir Chatami. – Dziś chcemy się nim pochwalić całemu światu”.

Atomowy męczennik

Rządzący w Teheranie ajatollahowie postanowili wyprawić fizykowi pogrzeb ze wszystkimi honorami, jak przystało na bohatera narodowego. W sobotę i niedzielę trumnę ze zwłokami uczonego wystawiono w meczetach w Meszhedzie i Komie, najświętszych miastach Iranu, a także w Teheranie, w świątyni poświęconej imamowi Chomejniemu, założycielowi i pierwszemu przywódcy muzułmańskiej republiki mułłów. W poniedziałek główne uroczystości pogrzebowe – transmitowane w telewizji, ale zamknięte z powodu epidemii dla szerszego grona osób – odbyły się na terenie ministerstwa wojny, a minister Chatami przyznał, że fizyk był jednym z jego zastępców, kierował wydziałem badań naukowych i wynalazków, i zajmował się przede wszystkim „obronnością atomową”. W ostatniej drodze towarzyszyli uczonemu wszyscy najważniejsi dowódcy Gwardii Rewolucyjnej i wywiadu.

Inny z dygnitarzy uczestniczących w pogrzebie, sekretarz Najwyższej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Ali Szamchani, powiedział nad trumną Fakhrizadeha, że został on zgładzony za pomocą zabójczej, zdalnie sterowanej, elektronicznej broni, przed którą wyjątkowo trudno jest się obronić.

Wcześniejsze wieści mówiły, że fizyk zginął od ran odniesionych w zamachu bombowym i strzelaninie, a zasadzkę zastawiono na niego na drodze prowadzącej z Teheranu do domu jego teściów w miasteczku Absard, położonym około 50 km na wschód od stolicy. Najpierw zamachowcy wysadzili w powietrze zaparkowany na poboczu nafaszerowany bombami samochód w chwili, gdy mijał go pojazd, którym podróżował fizyk z ochroniarzami. Chwilę po wybuchu przed wrakiem zatrzymał się czarny samochód terenowy, z którego inni zamachowcy ostrzelali z karabinów maszynowych auto Fakhrizadeha. „Nie było żadnych napastników” – zapewnił w poniedziałek Szamchani. Śmiertelnie ranny fizyk został przewieziony do szpitala, ale lekarzom nie udało się uratować mu życia.

Zapamiętajcie te nazwisko

Nikt nie przyznał się do zabójstwa irańskiego fizyka. Władze z Teheranu, a także telewizje i gazety z całego świata nie mają jednak najmniejszych wątpliwości, że został on zabity przez oficerów Mossadu.

Od lat dokonują oni zamachów na arabskich uczonych, których Izrael podejrzewa, że pracują nad bronią atomową. W latach 60. celem ataków Mossadu był Egipt, w latach 70. – Irak Saddama Husajna. W Iranie pierwsze programy atomowe zaczęto prowadzić jeszcze w latach 50., gdy kraj ten rządzony był przez szachów, przychylnych Ameryce i Zachodowi. W latach 60. Amerykanie podarowali Iranowi nawet pierwszy reaktor atomowy.


CZYTAJ WIĘCEJ

STRONA ŚWIATA to autorski serwis Wojciecha Jagielskiego, w którym dwa razy w tygodniu reporter i pisarz publikuje nowe teksty o tych częściach świata, które rzadko trafiają na pierwsze strony gazet. CZYTAJ TUTAJ →


Sytuacja zmieniła się, gdy w 1979 roku w Iranie doszło do muzułmańskiej rewolucji, a wrodzy Zachodowi ajatollahowie zastąpili na „pawim tronie” szacha. Od tego czasu Teheran i Waszyngton uważają siebie nawzajem za śmiertelnych wrogów, a ajatollahowie dążą do rewizji ustanowionego na Bliskim Wschodzie Pax Americana i występują przeciwko wszystkim w regionie, których Amerykanie uważają za swoich sojuszników.

Według amerykańskiej CIA, pod koniec lat 90. Iran zaczął prace nad tajnym programem AMAD, którego celem było zbudowanie własnej broni atomowej. Programem tym kierował Mohsen Fakhrizadeh. „Zapamiętajcie te nazwisko” – obwieścił w 2018 roku premier Izraela Beniamin Netanjahu, gdy po brawurowej operacji szpiegowskiej Mossad wykradł w Teheranie całe tomy dokumentów, związanych z irańskim programem atomowym.

W 2003 roku Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej ogłosiła, że według jej inspektorów Irańczycy wstrzymali prace nad bronią atomową. Cztery lata później potwierdziła to CIA. Wywiad izraelski cały czas twierdził jednak, że Irańczycy potajemnie pracują nad własną bombą atomową. Kiedy w 2007 roku otruty został jeden z irańskich fizyków, podejrzenia padły na Mossad. Między 2010 a 2012 rokiem od kul zamachowców i wybuchów podłożonych bomb zginęło kilku kolejnych irańskich uczonych. Iran za każdym razem oskarżał Izrael.

Nieporozumienia atomowe

W 2015 roku Iran przystał na wynegocjowany przez amerykańskiego prezydent Baracka Obamę układ – wyrzeknie się bomby atomowej, jeśli Amerykanie i Zachód odwołają ostracyzm i gospodarcze sankcje, jakimi od dziesięcioleci karzą republikę muzułmańską. Sojusznicy Ameryki od początku krytykowali układ i twierdzili, że jest on korzystny wyłącznie dla ajatollahów. Uwolniona od sankcji gospodarka irańska odżyje i zapewni dopływ pieniędzy do państwowego skarbca, ale znaczną ich część irański rząd przeznaczy na dywersję porządku na Bliskim Wschodzie i wspieranie swoich protegowanych i zbrojnych ugrupowań, prowadzących dla Teheranu zastępcze wojny i zapewniających mu polityczne wpływy w regionie.

Donald Trump, który zastąpił Obamę, od początku krytykował umowę atomową z Iranem i jeszcze w kampanii wyborczej zapowiadał, że zrobi wszystko, by ją zerwać. Dwa lata temu jednostronnie wypowiedział układ i nie słuchając próśb ani gróźb pozostałych sygnatariuszy – Francji, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Rosji i Chin – nie tylko przywrócił sankcje dla Iranu, ale jeszcze je zaostrzył. Przez następny rok Iran przestrzegał jeszcze zobowiązań umowy, ale wobec amerykańskiej nieustępliwości ogłosił, że w takim razie również nie czują się nią związany i wznawia prace nad programami atomowymi.

W listopadzie Trump przegrał jednak wybory prezydenckie, a w styczniu będzie musiał wyprowadzić się z Białego Domu i ustąpić w nim miejsca swojemu pogromcy Joemu Bidenowi. Biden, który za ośmioletnich rządów Obamy pełnił funkcję wiceprezydenta, zapowiada, że zrewiduje politykę zagraniczną Trumpa i będzie dążył do powrotu do umowy atomowej z Iranem.

Czas jastrzębi

Amerykańskie gazety pisały, że po przegranych wyborach Trump zażądał od swoich wojskowych i dyplomatów podpowiedzi, w jaki sposób mógłby jeszcze boleśniej ugodzić Iran. Współpracownicy Trumpa ponoć mu to zgodnie odradzali. Wyjątkiem był Mike Pompeo, który u Trumpa najpierw pełnił funkcję szefa CIA, a potem dyplomacji i który podziela jego ogląd rzeczywistości i poglądy na świat. Niedługo przed zamachem na Fakhrizadeha, w pożegnalnej podróży po Bliskim Wschodzie Pompeo spotkał się w Arabii Saudyjskiej z tamtejszym księciem koronnym Mohammedem ibn Salmanem i premierem Izraela Beniaminem Netanjahu. Wymierzone przeciwko Iranowi przymierze Izraela i sunnickich, konserwatywnych monarchii z półwyspu Arabskiego stało się najważniejszym celem bliskowschodniej polityki Trumpa.

Według amerykańskich znawców Bliskiego Wschodu, przepytywanych przez „Washington Post” i „New York Times” zabójstwo Fakhrizadeha nie storpeduje irańskich prac nad bronią atomową, za to może skutecznie utrudnić Bidenowi rewizję porządków, jakie zapanowały w tym regionie za prezydentury Trumpa.

Zabójstwo Fakhrizadeha przypomniało w Iranie o zabitym przez Amerykanów w pierwszych dniach stycznia w Bagdadzie Kassemie Sulejmanim, uważanym za głównego speca i mecenasa irańskich zastępczych wojen na Bliskim Wschodzie. Trump nie ukrywał nawet, że kazał zabić Irańczyka. Latem, w Teheranie zabity w zamachu został drugi najważniejszy przywódca al-Kaidy Abu Mohammed al- Masri wraz z córką Miriam, wdową po Hamzie bin Ladenie, synu Osamy. Latem doszło w Iranie także do wielu niewyjaśnionych pożarów i awarii w rozmaitych ośrodkach, wiązanych z programem atomowym. Wszystkie te zabójstwa, zamachy i akty sabotażu, dokonane najprawdopodobniej przez Mossad za wiedzą, a w przypadku Masriego także na zlecenie Waszyngtonu, rozjuszyły w Teheranie miejscowych „jastrzębi”, którzy od lat wytykają „gołębiom”, w rodzaju prezydenta Hassana Rouhaniego czy jego szefa dyplomacji Mohammeda Dżawada Zarifa, ugodowość i naiwną według nich wiarę, że z Zachodem można się porozumieć.


CZYTAJ TAKŻE

CIOS W IRAN: Generał Kasem Sulejmani, uchodzący za architekta i głównego wykonawcę irańskiej polityki bliskowschodniej w ostatnich dekadach, został zabity w ataku amerykańskich dronów w Bagdadzie >>>


Po kolejnym zamachu w zdominowanym po lutowych wyborach przez „jastrzębi” irańskim parlamencie padły żądania, by rząd nie zgadzał się więcej na wizytacje inspektorów z ONZ i Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, a nawet wypowiedział układ o nierozprzestrzenianiu broni atomowej. A codzienna gazeta „Kajhan”, której redaktora naczelnego wyznacza Najwyższy Przywódca Ali Chamenei, w artykule wstępnym wezwała rząd, by wydał rozkaz ataku na Hajfę, jeśli okaże się, że Fakhrizadeha zabili oficerowie Mossadu. Zdaniem znawców Iranu zaostrzenie konfliktu z USA jest na rękę teherańskim „jastrzębiom” przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi w Iranie. 

Sunniccy królowie, emirowie i szejkowie, których Trump przekonał, by zapomnieli o Palestyńczykach i w imię wspólnej nieprzyjaźni do Iranu pogodzili się z Izraelem, także nie będą narzekać, jeśli Joemu Bidenowi nie uda się nawiązać jakichkolwiek rozmów z Teheranem. Uważają, że zanim Ameryka zgodzi się reanimować porozumienie atomowe z Iranem, powinna wymóc na ajatollahach nie tylko wcześniejsze wyrzeczenie się bomby atomowej, ale także prowadzonych przez nich dywersji i zastępczych wojen na Bliskim Wschodzie. Premier Netanjahu, któremu Trump nie potrafił niczego odmówić, wie, że kiedy do Białego Domu wprowadzi się Biden, na podobne względy nie będzie już mógł liczyć. A Trump, który nie pogodził się z przegraną z Bidenem, po ludzku chce mu uprzykrzyć życie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej