Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Do 600 działaczy ruchów ludowych dyskutujących na Zachodnim Wybrzeżu USA o migracjach i rasizmie Franciszek skierował słowa, które łatwo uznać za polemikę z polityką administracji Donalda Trumpa. Papież wskazuje, że kryzys ekologiczny jest rzeczywistością (inaczej, niż mówi Trump) oraz że żaden naród nie jest przestępczy i żadna religia nie jest terrorystyczna (decyzje nowej administracji wydają się wynikać z przeciwnych założeń). Tyle że Franciszkowi chodzi o coś znacznie więcej.
Mówiąc, że kryzys to szansa i zagrożenie, przypomina on pytanie: „A kto jest moim bliźnim?”. Zadawszy je Jezusowi, uczony w Piśmie usłyszał w odpowiedzi przypowieść o Samarytaninie. Papież widzi podobieństwa. Zglobalizowane społeczeństwo jak kapłan i lewita odwraca głowę w poczuciu niewinności. Jeśli patrzy, to nie dotykając, nie konfrontując się ze strukturami, które powodują wykluczenie.
Franciszek sugeruje, że pytający właściwie chce się dowiedzieć, kto jego bliźnim… nie jest. Wiedząc to, łatwiej na niebliźniego zrzucamy odpowiedzialność za nasze lęki, niepewność, poczucie ekonomicznej degradacji. Odpowiedź Jezusa jest zupełnie inna: „Nie klasyfikuj ludzi, by zobaczyć, kto jest twoim bliźnim, a kto nie. Jeśli masz w sercu współczucie, możesz zostać bliźnim każdego, kogo spotkasz w potrzebie”. Możesz się okazać bliźnim. To, że on jest twoim bliźnim, nie ulega wątpliwości. ©