REWOLUCJA SEKSUALNA WŚRÓD MŁODZIEŻY POLSKIEJ

02.05.1971

Czyta się kilka minut

            „Żyjące w Polsce osoby, które liczą dziś ponad czterdzieści lat, były świadkami jednej z największych, a może po prostu największej rewolucji obyczajowej, jaka zaszła w naszym kraju od czasów zupełnie zamierzchłych” (M. Czerwiński – „Przemiany obyczaju”).

            Co właściwie oznacza „rewolucja seksualna”? Czy jest to proces obalania starej obyczajowości, etyki i powstanie zupełnie nowej? Wyniki badań socjologicznych sugerują, że „stara” nadal żyje, a „nowe” rodzi się w niepokoju. Zjawiskiem nowym i kształtującym naszą obyczajowość jest szeroki proces emancypacji kobiet, zjawisko akceleracji u młodzieży, migracja społeczna, urbanizacja, demokratyzacja, rosnące uświadomienie seksualne, antykoncepcja, kryzys modelu „męskości-kobiecości”.

            Publicyści zajmujący się problematyką młodzieżową wyrażają opinie sprzeczne. Jedni biją na alarm, że młodzież deprecjonuje zasady etyczne, ludycznie traktuje seks, a w zachowaniach wobec współżycia dominuje postawa egoistyczna. Inni, bardziej umiarkowani twierdzą, że problem rewolucji obyczajowej u młodzieży nie obejmuje wcale jej większości, że nadal popularny jest model miłości romantycznej, podporządkowanie seksu miłości.

            Są niekiedy próby przenoszenia na nasz grunt zjawisk z rewolucji obyczajowej Zachodu, najczęściej widzianego w krzywym zwierciadle. Zapomina się przy tym, że inna jest mentalność anglosaska, tradycja religijna (purytanizm) i inne mechanizmy życia społecznego. Zresztą same autorytety Zachodu mają sprzeczne opinie co do przemian obyczajowych. Na przykład Mc Luhan jest apostołem nowej cywilizacji audiowizualnej i przemian obyczajowych, Rollo May sugeruje natomiast, że wyzwolenie seksu zrodziło w efekcie nowy purytanizm.

            Ilość sprzecznych opinii można cytować w nieskończoność. Dyskusja o Erosie z „Uczty” Platona nadal jest nie zakończona. Stanowiska zajęte w niej przez Panzaniasza, Eryksimachosa, Arystofanesa, Agatona, Sokratesa i Platona i dzisiaj są gorąco popierane, z tą tylko różnicą, że z mniejszą tolerancją. Nigdy jeszcze konformizmy nie były bardziej nietolerancyjne niż obecnie – twierdzi Jean Danielou.

            Analiza przemian obyczajowych młodzieży w Polsce, dokonywana na podstawie wielu spotkań z młodzieżą szkół średnich i wyższych uczelni, setek listów ze wszystkich regionów kraju nasuwa niewesołe myśli: praktyka wyprzedza teorię, powszechna niedojrzałość psychoseksualna, niewiedza o odmienności psychicznej erotyki kobiecej i męskiej, niedobór informacji podstawowych (psychofizjologia seksu, płodności, ewolucji miłości). Z każdy rokiem rośnie zakres i natężenie patologii seksualnej i obyczajowej. Upowszechnia się swoista moda wyrażająca się w deprecjacji dziewictwa (dziewczęta nawet szkół podstawowych nie chcą się przyznać w gronie koleżeńskim do faktu dziewictwa), w wulgaryzmie traktowania spraw płci, w przedwczesnym rozpoczynaniu współżycia płciowego.

            Nie twierdzę bynajmniej, że powyższe zjawiska charakteryzują większość młodzieży, ale z pewnością są pewną siłą nacisku, niekiedy tak silną, że rodzą stan frustracji, alienacji u osób z innymi poglądami i postawami.

            Przyczynę powyższego stanu rzeczy determinują różne czynniki. Zjawisko przyśpieszonego dojrzewania biologicznego i erotycznego, z silną dominacją ośrodków podkorowych seksu stwarza konflikty, ponieważ między dojrzałością biologiczną a psychoseksualną istnieje „próżnia” licząca około 6-10 lat.

            Inną przyczyną niezwykle istotną jest kryzys pedagogicznej funkcji środowiska rodzinnego. W rodzinie przecież dokonuje się proces internalizacji płci, obejmujący uświadomienie sobie istnienia określonych wzorów kulturowych, wtopienia ich w strukturę własnej osobowości. W wyniku kontaktu z rodzicami, na drodze naśladownictwa, następuje proces kształtowania obrazu własnej płci, jej roli społecznej. Szczególnie ważną rolę odgrywa tu postawa ojca. Cóż jednak zrobić, skoro tyle osób ze starszego i średniego pokolenia nie potrafi dostarczyć atrakcyjnych , przekonywających wzorów przeżywania swej płciowości, skoro istnieje kryzys pojęcia męskości, ojcostwa?

            Rodzice w badaniach socjologicznych jawią się jako bierne postacie, niezmiernie rzadko biorące udział w kształtowaniu płciowości dziecka, obawiające się stawiać duże wymagania, czujące się bezradnie wobec subkultury młodzieżowej, nie umiejące nawiązać dialogu, najczęściej nie mając czasu na kontakt z dzieckiem.

            Rodzice skarżą się na kryzys autorytetu rodzicielskiego, zapominając, że autorytet nie wzrasta proporcjonalnie do wieku czy dobrobytu, że młodzież szuka autorytetu „człowieka prawdziwego”, który postępuje zgodnie ze słowami, ukierunkowanego na humanitas, tolerancyjnego i życzliwego, kierującego się zasadami etycznymi w życiu codziennym a nie mirażem złotówki. Rodziny z konsumpcyjnym stylem życia, konformizmem, z religijnością „odświętną”, z brakiem troski o rozwój kulturalny, goniące za pieniądzem, w dużej mierze ponoszą odpowiedzialność za zauważalne zjawiska społeczne.

            W okresie dojrzewania następuje erotyzacja psychiki związana z dominacją ośrodków podkorowych i hormonów płciowych. Młodzież znajduje się wówczas w stanie dezintegracji rozwojowej.

            W sferze zachowania seksualnego może nastąpić wówczas automatyzacja erotyki (szczególnie wyraźna u chłopców). Proces ten w normalnych warunkach wychowawczych i pracy nad sobą prowadzi do integracji, samoświadomości płciowej, dojrzałości psychoseksualnej.

            W warunkach swobody seksualnej niektórych środowisk młodzieżowych, działanie bodźców erotyzujących kulturę masową, błędnej pedagogiki seksualnej i nacisku mody młodzieżowej, proces dezintegracji pogłębia się i wówczas mamy nie tylko do czynienia z infantylnym zachowaniem seksualnym, ale i z patologią wzorów kulturalnych, opartych na mitach fałszywych i stereotypach. W miarę trwania tego stanu osobowość ludzka może pogrążyć się w stan infantylizmu psychoseksualnego, tak często spotykanego nawet u wieludorosłych. Dochodzimy w ten sposób do błędnego koła: infantylni psychoseksualnie rodzice – infantylne dzieci – infantylna subkultura.

            Jeszcze na jedną przyczynę patologii obyczajowej chciałbym zwrócić uwagę. U 15 proc. pacjentów w wieku 15-25 lat udało mi się stwierdzić istnienie konkretnego systemu etycznego korelującego z zachowaniem seksualnym. U reszty system etyczny był nader zagmatwany, nie korelujący z praktyką. U katolików cechą znamienną jest brak znajomości współczesnego stanowiska Kościoła i rozchodzenie się w praktyce z podstawowymi zasadami etycznymi. Podczas spotkań z młodzieżą zauważa się powszechną nieznajomość norm etycznych. Co prawda w tym okresie bardzo często rządzi zasada „maksimum tego co wolno”, ale musi to być przynajmniej w obrębie konkretnego systemu moralnego. Przyczyny powyższego stanu rzeczy można również upatrywać w kryzysie życia rodzinnego, w rozbieżnościach między domem a szkołą, w upowszechnianiu się konsumpcyjnego stylu życia, w którym ethos stanowi wydzieloną enklawę.

            Młodzież nie należy do jednej, określonej subkultury. Polimorfizm kulturowy jest tutaj wyraźnie zauważalny. Część wzoruje się na Zachodzie znanym jedynie z sensacyjnych artykułów w prasie. Mam listy domagające się propagowania nudyzmu, pornografii, małżeństw grupowych itp. Inni natomiast sięgają do narodowej spuścizny kulturalnej, dziedzictwa szlachecko-romantycznego, zamiłowani w przeszłości. Usiłują żyć minionymi wartościami, co czyni ich w oczach niektórych rówieśników „oryginalnymi” (czyżby stąd pęd do wertowania herbarzy i starych dokumentów rodzinnych?).

            W miarę upływu lat zauważa się u starszej młodzieży potrzebę oparcia postępowania seksualnego na autorytecie nauki, kultury, identyfikacji z „prawdziwym człowiekiem”. Na przykład studenci z wyższych lat studiów krytycznie traktują swoje pierwsze współżycia płciowe, mówiąc o nich, że to „była dziecinada” i co ciekawe, domagają się podwyższania wieku inicjacji płciowej do okresu pełnej dojrzałości psychosocjalnej. Brak jednak informacji odbija się niekorzystnie na ich formacji.

            Różnice między pokoleniami młodzieży uwidaczniają się bardzo wyraźnie zarówno w listach jak i w spotkaniach.

            Młodzież z ostatnich klas podstawowych czy pierwszych średnich stwarza więcej kłopotów ze względu na swoistą modę swobody seksualnej, deprecjacji dziewictwa, wczesnej inicjacji współżycia. W pytaniach dominują problemy natury „technicznej”, tzn. fizjologii stosunku, ciekawostek, a równocześnie istnieje spory procent młodzieży z modelem miłości romantycznej, dziewictwa przed małżeństwem, prymatu etyki nad erotyką. W dyskusjach po prelekcji wyraźnie wyczuwa się tą dwubiegunowość, tylko że ta druga grupa jest bardziej nieśmiała, kryjąca się ze swymi poglądami, lękająca się ośmieszenia, zgłaszająca pytania dyskretnie na karteczkach, obawiająca się swej „nienowoczesności” nie ma bowiem dla siebie adekwatnego modelu w obecnej kulturze masowej.

            Młodzież starsza bardziej interesuje się zagadnieniami odmienności psychicznej płci, przemian kulturowych i etycznych, kulturą współżycia. Zachód traktuje bardziej dojrzale i umiarkowanie, wobec sensacyjnych publikacji jest krytyczna. Nastawiona praktycznie do życia rodzinnego i bliskiego (lub już istniejącego) małżeństwa, interesuje się zagadnieniami dialogu, kontaktu między mężczyzną i kobietą, ewentualnymi konfliktami. Ta grupa przysyła najciekawsze listy poruszające ważne problemy etyczne i życiowe.

            Wśród młodzieży powszechną koncepcją miłości jest uczuciowość (czyżby słowiańskość?), rzadziej integralne zaangażowanie osobowości. O ile w młodszym wieku taki punkt widzenia jest zrozumiały, to może niepokoić u osób w przededniu lub po fakcie małżeństwa. Położenie dominanty na elemencie emocjonalnym siłą rzeczy musi wywołać „mit wygasania”. W przypadkach znów, gdzie miłość była determinowana namiętnością seksualną sprawdza się mit Tristana i Izoldy: po przekroczeniu bariery małżeństwa namiętność zanika i pozostaje jedynie przyzwyczajenie. Często spotyka się w poradni młodych po ślubie ze skargami na zanik popędu, czego przyczyną stało się właśnie małżeństwo.

            Niedobór wyobraźni, fantazji w życiu codziennym, czasu, dialogu (owych wartości podkreślanych przez starszą młodzież, a nieobecnych w publicystyce) odbija się niekorzystnie na miłości. Zamiast wyzwalać twórczość, wyzwala monotonię. Jacques Bourbon-Busset pisze: „Trwała miłość, to wierność wyzwalająca, wrośnięcie głęboko korzeniami w urodzajną glebę, mądrość pełna szaleństwa, to pozorne narzucenie sobie ograniczeń, zapewniające autentyczną ekspansję osobowości. Nie spotkałem dotąd nic takiego, co miałoby w większym stopniu posmak wieczności”.

            Co można przewidywać na przyszłość? Czy seksofala obejmie Polskę?

            Można przewidywać upowszechnianie się kultury masowej, wzrost roli kultury seksualnej, prymat partnerskiego modelu małżeństwa, wzrost laicyzacji i diasporowości etyki katolickiej. Obawiam się, że głód podstawowej informacji, niedostatki życia rodzinnego, konsumpcyjny styl życia, desakralizacja, wspomniany nacisk mody będzie przyczyną fali „porno”, która na Zachodzie zaczyna już mijać. Początki tego zauważamy w rodzimej „produkcji” pornografii w cechach subkultury niektórych środowisk młodzieżowych, w rosnącej nietolerancji wobec tzw. wartości tradycyjnych, w masowości pociągu i coraz obniżającej się bariery wieku inicjacji seksualnej. Jak na razie ten proces przysparza nam pacjentów, ponieważ np. mit orgazmu, konieczności satysfakcji seksualnej, sportowy styl współżycia (ilość a nie jakość), stereotyp wulgarnej męskości są typowymi mechanizmami nerwicogennymi.

            Tak wielka rozbieżność w ocenie zjawisk obyczajowych, zetknięcie się z patologią obyczajową niektórych środowisk młodzieżowych, mogłoby prowadzić do sceptycyzmu i bierności. Fali „porno” można się przeciwstawić z pomocą współczesnej seksuologii i psychologii. Ostatnie 20 lat pozwoliło poznać naturę płciowości człowieka, rolę ośrodków korowych i podkorowych mózgu, podświadomości, procesów przeddecyzyjnych i motywacyjnych, mechanizmów obronnych i chorobotwórczych, identyfikacji i wzorców kulturowych. Gwałtowny wzrost patologii seksualnej (nerwic, perwersji, niedojrzałości psychoseksualnej)  jest najlepszym dowodem tego, że nieliczenie się z naturą człowieka i próby obalenia za wszelką cenę tzw. tradycyjnych systemów moralnych wystawiają płciowość człowieka na wielkie niebezpieczeństwo. Potrzebą czasu jest zgodna praca wszystkich kierunków i etapów pedagogizacji seksualnej. Rozproszenie sił na jałowe partykularyzmy prowadzi do nikąd.

            Na zakończenie pragnąłbym zgłosić kilka postulatów:

            - należy objąć szeroką akcją informacji i wychowania seksualnego młodzież począwszy od środowisk rodzinnych;

            - w pedagogice należy wykorzystać współczesną psychofizjologię, np. rolę w dojrzewaniu psychoseksualnym ośrodków mózgowych oraz ewolucyjną koncepcję miłości;

            - młodzieży należy stawiać duże wymagania i rodzice niech się nie obawiają tego na pozór niewdzięcznego zadania. Przecież cała współczesna cywilizacja, praca zawodowa stawia coraz większe wymagania np. w dziedzinie wykształcenia;

            - pedagogika winna dążyć do pełnego i harmonijnego rozwoju całej osobowości, w której seks jest cenną wartością, ale podporządkowaną uczuciom najwyższym, poczuciu odpowiedzialności. Tymczasem na przykład w życiu rodzinnym czy w szkolnictwie dominanta spoczywa na rozwoju intelektualnym;

            - w pedagogice należy wykształcać umiejętność trafiania do drugiego człowieka, poprzez miłość, dialog, świadomość odmienności psychicznej płci;

            - uwzględniając fakt polimorfizmu wzorów kulturowych w pedagogice należy częściej niż dotychczas sięgać do narodowej spuścizny kulturalnej.

            W wychowaniu seksualnym, jako części wychowania ogólnego, najważniejszy jest system, zespół założeń teoretycznych i wskazówki praktyczne. Miłość jest jedynym miejscem godnym człowieka do przejawiania swoich działań seksualnych. Wychowanie winno objąć kierowanie młodzieży ku powściągliwości płciowej, powiązania erotyki z miłością.

            Wypowiedzi czytelników i dyskutantów dowodzą, że żyjemy w wychowawczym interregnum. Młodzież bywa poddawana tak sprzecznym naciskom, że efekty stają się gorsze od zamierzeń. Dziwne, że w tak delikatnej materii jaką jest edukacja Erosa usiłuje się szerzyć nader subiektywne koncepcje. To, co dla jednych jest zabawą, dla innych jest przeżyciem rzutującym w przyszłość. Nie można z chaosu własnego życia, fragmentarycznych obserwacji, kilku przeczytanych publikacji z Zachodu tworzyć systemu wychowawczego. Kryterium pedagogicznym musi być zawsze dobro całej osobowości, chociaż kosztem wysiłku, wyrzeczenia i poświęcenia.

ZBIGNIEW LEW-STAROWICZ

„Tygodnik Powszechny” nr 18/1971

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]