Proszę i dziękuję

Telewizja w czasach głębokiego PRL bardzo lubiła pokazywać migawki z klęsk żywiołowych, jakich doznawał wraży imperializm USA. Tyle że migawki te tak naprawdę były zawsze relacją o ludziach radzących sobie ze skutkami żywiołów: ludzi w akcjach ratunkowych albo w trakcie usuwania skutków klęski. Zwyczajnie ludziach czynnych, i to czynnych zespołowo, nie osamotnionych. Ta prawda obrazu silniejsza była od złośliwych intencji propagandzistów.

30.06.2009

Czyta się kilka minut

Dziś po raz któryś z rzędu mamy niestety naszą własną klęskę żywiołową jako wiodący temat serwisów informacyjnych. Reporter tkwiący w środku zagrożonej miejscowości podsuwa mikrofon mieszkańcom. Tylko że pyta o to, co i tak wiemy: że się boją. Albo że już ponieśli straty, a niebezpieczeństwo nie minęło, bo ulewy grożą dalej. Mosty zerwane, droga nieprzejezdna we wszystkich kierunkach. Więc dziennikarz chce koniecznie kropki nad i: nie ostrzeżono was? Nikt wam nie pomógł? Tak jakby oberwanie chmury było przewidywalne, tak jakby żywioł podlegał odgórnej strategii polityków. Najlepiej zaś zaraz potem zaprosić do studia polityków z przeciwstawnych ugrupowań. Niech się oskarżają, niech mnożą rady, które wszystkiemu by zapobiegły, gdyby to tylko oni rządzili. Niech się wyżywają w pustych słowach, dzięki którym rośnie ich wyrazistość, a dziennikarz ma napięcie, którego potrzebuje. Tyle że wszystko to razem jest żałosne.

Kiedy dzieje się coś naprawdę złego, mamy prawo prosić: szanowni redaktorzy, nie bawcie się "newsami", tylko pokazujcie nam albo ludzi, którzy ze złem walczą, albo takich, którym możemy pomóc. Niech to będą strażacy wypompowujący wodę z setnego już dzisiaj budynku. Pracownik gminy, powiatu, województwa, który wisi przy telefonie, organizując ratownicze ekipy. Osiedle, które wspólnym wysiłkiem uszczelnia wał. Biuro placówki pomocy już przygotowujące magazyn na dary, których zbiórkę zaraz ogłosi. A jeśli brak wam takiego serwisu, poprzestańcie na komunikatach, zamiast straszyć i wyzwalać narzekania i postawy roszczeniowe, na tle których wasi goście - politycy będą korzystnie lub niekorzystnie wypadali.

Nie jestem oryginalna w tym, co piszę. Powtórzyło to przede mną już mnóstwo odbiorców telewizji. Jak dotąd na próżno, redaktorzy wiedzą lepiej. A potem, zadowoleni, serwują nam na przykład program satyryczny, w którym para gawędziarzy stwierdza pogodnie: u nas już dziś nie padało - i przechodzi do tematów byle jakich.

Otrzymałam niedawno ze Szczecina list, podpisany przez dwadzieścia kilka osób. List wyjątkowo miły, nie tylko dlatego, że mówi mi wiele słów bardzo ciepłych. Czytam w nim, że gromadka ludzi zbiera się co jakiś czas, by rozważać polskie losy i "wspierać na duchu tych, którzy przyczyniają się do polskiego sukcesu". Wtedy zapada decyzja, by bodaj podziękować, dobrym słowem, takim listem jak ten, który dotarł do mnie. Domyślam się, że autorzy listu nie należą do piszących anonimowo w internecie inwektywy pod wszystkimi możliwymi adresami ani nie dzwonią (anonimowo również) do żadnego działacza z wymyślaniem... Chciałabym im i za to, i za sam list przede wszystkim, podziękować. To jako przeciwwaga dla utyskiwań, które powyżej popełniłam.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2009