Polski senior chodzi głodny

Co trzeci emeryt nie dojada. Powodem jest bieda, utrata pamięci oraz samotność.

27.08.2023

Czyta się kilka minut

Chleb i masło jest
Seniorzy to grupa zróżnicowana pod względem społeczno-ekonomicznym. Ich sytuacja zależy od wysokości świadczeń, warunków mieszkaniowych i nawyków konsumenckich. / DANIEL DMITRIEW / FORUM

Osiem ziemniaków, dwie pietruszki, burak, kilka cebul – to dla osób, które gotują. Do tego owoce i pomidory na kanapki, chleb, kilka bułek. Każdy adres ma swoje wytyczne: tutaj torba bez cytrusów, tam pieczywo, tylko żytnie. Dziś jedna z wolontariuszek przywiozła ananasy. Trafią do osób, które jeszcze radzą sobie z nożem.

– Owoce są drogie, niektórzy się od nich odzwyczaili – tłumaczy Magda, koordynatorka. – Bywało, że przyjeżdżaliśmy do seniora po tygodniu, a one leżały nieruszone.

Paczki rozwozi fundacja, która powstała na początku pandemii, kiedy ośrodki pomocy społecznej miały przerwę w działaniu. Przejęła dostarczanie posiłków potrzebującym seniorom i tak już zostało.

– Część podopiecznych ma rodziny, ale nie utrzymują z nimi kontaktu – mówi Magda. – Może sobie na to zapracowali, może nie. Dzieci niektórych od lat są za granicą. A czasem rodzina po prostu nie potrafi się zająć bliskim. Zajrzy do lodówki: chleb jest, masło jest. Jedzie do swoich spraw.

Przez kilka tygodni też odwiedzam seniorów z paczkami. Rozmawiamy o wnukach, o tym, że znowu wszystko boli. Albo że ktoś się zgubił po raz pierwszy tam, gdzie nie gubił się nigdy. Niektórzy nie pamiętają, kim jesteśmy. Pani z kamienicy bierze nas za swoje wnuki. Pani z wieżowca nas poznaje, cieszy się, że zapamiętała imiona, że rozmawia z człowiekiem: – Z tej samotności zaczynam gadać do zdjęć.

Pukamy do drzwi byłych kierowców karetek, pracowników fabryk, inżynierów, aktorów, malarzy.

Dwadzieścia kilo mniej

Znamy tylko szacunki: niedożywienie, słyszę od ekspertów, może dotyczyć ­niemal co trzeciego seniora mieszkającego w domu rodzinnym i nawet 60 proc. z DPS-ów.

Dr n. med. Anna Mirczak, Uniwersytet Pedagogiczny w Krakowie: – Jako społeczeństwo przyzwyczailiśmy się do tego, że starszy człowiek źle się czuje. Zawroty głowy, osłabienie, przecież w tym wieku to normalne. Tak umykają pierwsze oznaki niedożywienia.

Może ono być objawem innych chorób, np. alzheimera. Trudniej zapamiętać listę zakupów, znaleźć na półkach produkty. Z głowy znikają dobrze znane przepisy. Słabnie apetyt. Czasem choremu przypomina się, że trzeba coś zjeść, dopiero wieczorem.

Ale niedożywienie bywa też przyczyną dalszych problemów. Zabiera siły, więc może prowadzić do upadku, kontuzji i unieruchomienia. W rezultacie: pogorszonego nastroju, izolacji, a nawet depresji, która niedożywienie jeszcze pogłębia. Da się zatrzymać tę lawinę, ale wtedy potrzeba już nie jednego specjalisty, tylko zespołu: dietetyka, rehabilitanta, psychologa.

Jedną z przyczyn niedożywienia jest samotność. Antoni po śmieci żony schudł 20 kilo. Opiekował się nią, zanim zmarła. Andrzej, też wdowiec, mówi, że wszystko jedno, kiedy umrze. Magda próbuje coś proponować. Spacer? Nowe hobby? Antoni nie ma na to ochoty. – Czym mam się interesować, jak mam 85 lat?

Proszę poczytać w internecie

Jerzy ostatnio nie czuje się dobrze. Dopiero co wyszedł ze szpitala, groziła mu amputacja stopy cukrzycowej. – Powtarzałyśmy Jurkowi, że źle się odżywia, ale nie słuchał – mówi koleżanka z klubu seniora. – Lekarz niby przemówił mu do rozsądku, ale jak Jurek wrócił do domu, od razu zjadł chleb z mielonką.

Inne koleżanki Jerzego rozumieją. Mówią, że jedzenie to przyjemność. Co innego zostało w życiu? Na coś trzeba umrzeć.

Grupę prowadzi Teresa. Wspomina rozmowę z jedną z seniorek: – Przyszła do mnie zapłakana po wizycie u lekarza. On postawił diagnozę, zalecił dietę i powiedział, żeby poczytała o niej w internecie. Nie zapytał, czy umie tam szukać informacji.

Dr. hab. Dariusza Włodarka, lekarza, dietetyka i wykładowcy SGGW, nie dziwi ta historia: – Lekarz powinien móc powiedzieć: proszę zastosować taką dietę, zapraszam do pokoju obok, gdzie czeka dietetyk. To nie powinno być zrzucone na barki lekarzy, którzy mają 15 minut na całą wizytę.

Gdyby nawet koleżanka Teresy w miarę sprawnie poruszała się w sieci, dla hasła „dieta w chorobie wieńcowej” zobaczyłaby w wyszukiwarce trzysta tysięcy wyników. Wśród nich reklamy suplementów diety. Mogłaby zajrzeć do prasy. W jednym z najpopularniejszych magazynów dla osób starszych znalazłaby dziesiątki porad, przepisów na kuracje, herbatki i napary, do tego reklamy cukierków ziołowych, a na końcu – pięć sposobów na żeberka.

Myślenie doraźne

– Niedożywienie pacjenta to dla systemu ochrony zdrowia ogromne koszty – mówi dr n. med. Marta Lewandowicz, dietetyczka. – Powoduje powikłania, trudno gojące się rany. Pacjent z niedożywieniem średnio dwa razy dłużej przebywa w szpitalu.

Dariusz Włodarek: – Porady dietetyczne są tanie w porównaniu do leczenia skutków nieprzestrzegania diety i niedożywienia. Potrzeba gabinetu, komputera, wagi i pensji dietetyka. Mimo to zakres refundacji porad dietetycznych w ramach NFZ wciąż jest niewystarczający. Oszczędności byłyby potężne, ale zauważylibyśmy je za kilka lat. Muszę tu też zaznaczyć, że właściwe żywienie osób starszych to nie tylko element leczenia chorób. Ma ono znaczenie dla utrzymania ich wydolności fizycznej i dobrej jakości życia.

 

Najlepsze przed nami

Nowy watykański dokument o starości apeluje, byśmy przestali traktować ludzi w podeszłym wieku jako ekonomiczny czy polityczny problem i dostrzegli korzyści społeczne płynące z życia w wielopokoleniowym społeczeństwie.

Dariusz uczy seniorów o żywieniu na uniwersytecie trzeciego wieku. Mówi im, żeby się nie bali: da się jeść i smacznie, i zdrowo. Podobnie Marta. Prócz wykładów, spotyka się z seniorami w poradni. Trafia do niej rocznie czterysta osób starszych. Porady są darmowe, dofinansowuje je miasto.

Gdy studiowała dietetykę, temat żywienia seniorów pojawiał się rzadko. A jeszcze rzadziej – co zrobić, gdy mówi on w gabinecie, że na jedzenie może wydać 300 zł miesięcznie. Marta twierdzi, że nie jest to niemożliwe, chociaż bywa trudno, zwłaszcza po ostatnich podwyżkach. Dlatego uważnie śledzi promocje. Gdy zauważy dobry tani produkt w markecie, robi zdjęcie i wysyła SMS swoim klientom.

Kwestia szacunku

Teresa mieszka w osiemnastometrowej kawalerce bez kuchni. Używa tylko mikrofalówki i czajnika elektrycznego, stoją na szafce w przedpokoju. Gdyby nie wsparcie z ośrodka pomocy społecznej, obiadów nie jadłaby wcale.

Tam, gdzie mieszka, nie ma tanich bazarków, ale z koleżankami wypatrzyły mały sklep. Wszystko, co lekko obite, właściciel wystawia w skrzynkach za budynkiem. Można brać. – Dobrze, że towar wynoszą, kiedy się jeszcze nadaje. Nie wszędzie tak jest. A to kwestia szacunku do nas, żeby człowiek nie grzebał w tej zgniliźnie.

Na tanie zakupy Teresa poleca też sklep socjalny. Prowadzi go Fundacja Wolne Miejsce. Produkty z krótką datą przydatności pozyskuje jako darowizny lub kupuje je w obniżonych cenach. Można się spodziewać pieczywa, nabiału, pewnie warzyw, ale co dokładnie będzie – nigdy nie wiadomo. Dziś dojechał makaron, jutro mogą być banany. Niektóre produkty są nawet o połowę tańsze. Do zakupów uprawnia skierowanie z OPS-u lub decyzja wydana na miejscu. W soboty zakupy może zrobić każdy.

Wywiady i progi

W małym pomieszczeniu na terenie dawnej jednostki wojskowej stoją kartony czekolad z pistacjami. Do sklepów już nie trafią, choć data ważności upłynie dopiero za rok. – Gdy bok palety się rozerwie, wszystko idzie do wyrzucenia – wyjaśnia Jan.

Przeciskamy się dalej, przez stosy bombonier i zgrzewki napojów gazowanych z Niemiec. – Wyrzucili wszystko, bo jedna butelka się wylała. Może ci się wydawać, że tego wszystkiego jest mnóstwo. Kasze, makarony, wafle ryżowe. Ale jak naraz przychodzi do nas 600 osób, to co to jest; dwa dni i nie ma.

Janowi Piontkowi w głowie się nie mieści, że w XXI wieku ludzie są głodni. Dlatego wrocławska Fundacja Weź Pomóż, którą założył, siedem razy w tygodniu po godzinie 14.00 wydaje żywność. Osobom niemobilnym, w większości seniorom, rozwozi ją do domów.

– Ludzie słyszą o nas w telewizji, dzwonią, mówią, że mają tylko suchy chleb. Boją się skontaktować z OPS-em, bo instytucja to wywiad: dzień dobry, imię nazwisko, ile pani ma emerytury, musimy panią zweryfikować, proszę czekać.

Czekać trzeba m.in. dlatego, że OPS, zanim przyzna wsparcie finansowe, może kontaktować się z rodziną. Zasoby ośrodków są ograniczone, więc to bliscy są zobowiązani do pomocy w pierwszej kolejności. Część osób, gdy o tym słyszy, rezygnuje. Nie chce wciągać w to rodziny. Jeszcze inni rezygnują, gdy widzą dokumenty, a w nich klauzule i zgody. Boją się oszustów.

Jan złości się też na progi. Szczególnie na ten dla osoby gospodarującej samotnie: 776 zł. Po jego przekroczeniu traci się prawo do części świadczeń. – Progi odbierają godność – mówi. – U mnie progów nie ma. W Urzędzie Miasta usłyszałem, że rozwalam system, który dobrze funkcjonuje. Więc pokazałem notes z nazwiskami osób, do których jeździmy, które od tego systemu nie mają pomocy. Opiekunowie z OPS-ów sami dzwonią do mnie i mówią: Janek, podjedź i pomóż tej pani, bo my nie możemy.

Grupa mało roszczeniowa

Osób, których emerytura wynosi mniej niż minimalna, jest w Polsce prawie370 tys. Dostają miesięcznie kilkaset, a nawet kilkadziesiąt złotych. Łącznie w skrajnym ubóstwie w 2022 r. żyło 3,9 proc. osób powyżej 65. roku życia.

– W ich przypadku koszyk dóbr jest na tyle skromny, że zagraża to zdrowiu i życiu – mówi dr Rafał Bakalarczyk, badacz polityki senioralnej. – Ale są też inne dane: według badania jakości życia osób starszych w 2020 r. co czwarta osoba w wieku 60 plus mówiła, że musi na co dzień bardzo oszczędnie gospodarować pieniędzmi. Co piąta, że nie może związać końca z końcem.

– W takim razie niedożywienie seniorów wynika z kwestii finansowych? – pytam.

– Nie zawsze, seniorzy to zróżnicowana pod względem społeczno-ekonomicznym grupa – tłumaczy Bakalarczyk. – Ich sytuacja zależy od wysokości świadczeń, warunków mieszkaniowych, tego, czy osoba żyje sama, czy z innymi, jakie ma nawyki konsumenckie i umiejętności, np. w zakresie przygotowania posiłków. Jeśli ktoś jest schorowany i niesamodzielny, wydatki gwałtownie rosną.

Według GUS ponad 40 proc. gospodarstw domowych złożonych wyłącznie z osób starszych ocenia swoją sytuację materialną jako dobrą lub raczej dobrą, połowa jako przeciętną. Jednocześnie prawie co piąty senior jest dotknięty co najmniej jedną formą ubóstwa.

Jak pogodzić te sprzeczne dane? Rafał Bakalarczyk ma pewną teorię: – Wbrew stereotypom seniorzy są grupą mało roszczeniową. Subiektywnie mogą swoją sytuację oceniać nieźle. Ale część z nich, zwłaszcza tych najstarszych, jest przyzwyczajona do bardzo skromnego życia. Przez lata żyli w warunkach niestabilnych ekonomicznie lub na pewnym etapie życia ulegli marginalizacji. Część wycofała się z pewnych form uczestnictwa społecznego: chodzenia do kawiarni, kina czy restauracji, także z powodów poza­ekonomicznych, chociażby braku osób towarzyszących. Sprowadzili swoje potrzeby do bardzo podstawowych wydatków, np. na żywność i lekarstwa. Innych nawet nie biorą pod uwagę.

Znikają kolejne rzeczy

O tym, że pan Mieczysław nie ma działającej lodówki, Magda dowiedziała się przypadkiem. Powiedział, że miał dobry dzień, bo kupił kiełbasę, którą uwielbia. „Czemu nie mógł kupić? Zwykle nie było?”, zastanawiała się Magda. „Dziś i jutro ma być zimno, to kiełbasa wytrzyma na parapecie” – usłyszała.

Magda nie wie, jak długo parapet był lodówką pana Mieczysława. Podobnych sytuacji pamięta więcej. Gdy wirus trochę odpuścił, wolontariusze zaczęli wchodzić za progi. Zobaczyli puste szafki, zepsute kuchenki. Seniorzy nie gotowali, bo garnki się zużyły, talerze potłukły i został jeden, nie ma kto naprawić kuchenki. Przyzwyczaili się. Mówili, że sobie radzą. A radzili sobie coraz gorzej.

Niektórzy potrzebowali już profesjonalnej opieki, jak pan Kazimierz. Leżał w łóżku, był po operacji biodra. Niewiele mówił, patrzył w telewizor, palił jednego papierosa za drugim. OPS przyznał mu opiekunkę. Gdy pojechała na urlop, przyszła druga, na zastępstwo. Ta, zdaniem Magdy, nie starała się. Magda zastała pana Kazimierza głodnego, nieprzewijanego i ze złamaniem. Wezwała karetkę i policję.

– Na opiekę są skargi – przyznaje Katarzyna. Pracowała jako koordynatorka w firmie, która realizowała usługi opiekuńcze na zlecenie OPS-u. Przyczyn skarg wymienia wiele: praca ciężka, pensje niskie, ciągle brakowało ludzi do pracy. Wszyscy mieli grafik upakowany pod korek. Często robili nadgodziny.

– Nie mogliśmy zostawić nikogo bez opieki – mówi. – Mieliśmy tyle zleceń, że opiekunom brakowało czasu na dojazdy. Wiele z nich to starsze osoby, które dorabiały do emerytury. Niektóre schorowane, w wieku swoich podopiecznych. Dojeżdżały autobusem lub tramwajem. Musiały wystać swoje na przystankach, w korkach, kosztem czasu usługi.

Z braku ludzi Katarzyna sama chodziła w teren. Gdy chciała jednej z seniorek zrobić śniadanie, znalazła w kuchni trzy rzeczy: herbatę z 1998 roku, stare płatki kukurydziane i przeterminowany jogurt. A zlecenie zakupów nie obejmowało. – Pani była leżąca, trochę chodząca. Podobno przychodził do niej brat dwa razy w tygodniu, więc OPS założył, że musi jej coś przynosić. Ale nie przynosił. A ona się nie upomni.

W przypadku najmniej samodzielnych osób można się starać o miejsce w domu pomocy społecznej. W zależności od regionu na miejsce czeka się nawet trzy lata. Katarzyna: – Miejsce zwalnia się dopiero, gdy ktoś umrze.

O kolejkach oczekujących na DPS słyszę też od osób, którym rozwozimy posiłki. Do DPS-u próbował się dostać pan Kazimierz. Inicjatywa wyszła od Magdy. Uznała, że już nie może mieszkać sam. Złożyła dokumenty. Zanim pracownikom socjalnym udało się znaleźć jego syna, bo trzeba było przeprowadzić wywiad, pan Kazimierz zmarł.

Dieta sucharkowa

Kiedy nie wykłada i nie przyjmuje w poradni, Marta Lewandowicz pracuje w dziennym domu opieki medycznej. W przeciwieństwie do DPS-u, jego podopieczni po południu wracają do domów. – Pacjent może przyjść do nas maksymalnie na pół roku – mówi. – Nawet jeśli u nas nawiąże relacje, pojawi się apetyt, bo w gronie osób lepiej się je, to później wraca do samotności.

Lukę dostrzega też Grzegorz, ratownik medyczny. Niektórych niedożywionych pacjentów regularnie przywoził karetką do szpitala. Personel stawiał ich na nogi, karmił, poił, wyrównywał parametry. Potem wracali do domów. Mieszkali sami, bez wsparcia, więc za kilka tygodni znowu trafiali na internę.

Na jadłospis osób z tej grupy Anna Mirczak zna nazwę – dieta sucharkowa. Suche pieczywo popijane herbatą.

Lukę widać nawet na papierze, wykazała ją kontrola NIK. W raporcie z 2016 r. czytamy, że liczba osób niezdolnych do samodzielnej egzystencji, potrzebujących opieki środowiskowej, wynosi ok. 2 mln i rośnie, a opieką domową objęto niewiele ponad 1 proc. osób powyżej 60. roku życia. Jedną z przyczyn jest brak monitorowania sytuacji mieszkańców. Potrzebę wsparcia trzeba zgłosić samemu lub mieć nadzieję, że zrobi to ktoś inny.

A nawet jeśli wszyscy potrzebujący seniorzy zgłosiliby do OPS-ów, że lodówki mają puste i potrzebują pomocy z zakupami, to w co piątej gminie zakupy do nich nie dotrą. Gminy te usług w miejscu zamieszkania nie zapewniają.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 36/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Chleb i masło jest