Co czwarty Polak jest seniorem

Dr hab. Piotr Szukalski, demograf i gerontolog z Uniwersytetu Łódzkiego: Wiek 60 plus coraz rzadziej kojarzy się z problemami zdrowotnymi, a coraz częściej z ekonomicznymi.

29.07.2019

Czyta się kilka minut

Fot. Bartosz Krupa / East News /
Fot. Bartosz Krupa / East News /

PRZEMYSŁAW WILCZYŃSKI: W połowie XIX wieku w Królestwie Polskim – nieco ponad 3 proc. W międzywojniu niecałe 8. W roku 1990 – 12 proc., dwie dekady później 17. Na koniec zeszłego roku osoby w wieku 60 plus stanowiły już 24,8 proc.

PIOTR SZUKALSKI: W maju lub czerwcu tego roku przekroczyliśmy symboliczną barierę: co czwarty z nas ma 60 lub więcej lat. W tej grupie wiekowej większy odsetek naszych współobywateli stanowią ci, co pozostali w kraju: statystyki, o których rozmawiamy, obejmują wszystkich Polaków, a przecież 2 miliony wyjechało za granicę. Tymczasem w ramach największej fali emigracji wyjeżdżali głównie młodzi, z których większość nie zdążyła jeszcze osiągnąć granicy 60 lat.  

Zmienia się też rozumienie starości.

Sześćdziesiątka przestała kojarzyć się z wiekiem, którego lepiej nie dożywać, bo po jego osiągnięciu dzieją się już same złe rzeczy, z kryzysem zdrowotnym na czele. Co nie zmienia faktu, że polskie prawo nadal określa – niezbyt adekwatnie do rzeczywistości – moment rozpoczęcia starości właśnie od ukończenia 60. roku życia.   

W najnowszym numerze Biuletynu Informacyjnego „Demografia i Gerontologia Społeczna”, zatytułowanym „Polska – kraj starych ludzi”, pisze Pan o trzech cechach starzenia się polskiego społeczeństwa.

Cecha pierwsza: podwójne starzenie. Nijak nie da się porównać stylu życia, typowych problemów i potrzeb – choćby opiekuńczych – 60-latka z tymi, które dotyczą coraz większego odsetka np. 80-latków. Przyzwyczailiśmy się, by traktować seniorów jako grupę jednorodną. Tymczasem starzejemy się nie tylko jako całe społeczeństwo: starzeje się wewnętrznie także grupa seniorów. Z biegiem czasu coraz więcej jest też osób powyżej 70., 80. czy 90. roku życia. Ostatnia prognoza GUS mówi, że około roku 2050 niemal co dziewiąty mieszkaniec Polski będzie mieć ukończone 80 lat!


Czytaj także: Wiek to nie data ważności - rozmowa z Ewą Woydyłło


Cecha druga: feminizacja starości. O ile w Polsce rodzi się nieco więcej chłopców niż dziewczynek – to proporcja mniej więcej 106 do 100 – o tyle po osiągnięciu przez nich 48., 49. roku życia liczba kobiet i mężczyzn się wyrównuje. A po pięćdziesiątce narasta przewaga kobiet, by w grupach najstarszych osiągnąć wyraźną nadreprezentację. Konsekwencje społeczne są wyraźne: mamy coraz więcej kobiet, które utraciły życiowych partnerów i które borykają się z mnóstwem problemów.  

Jeszcze kilka lat temu – przed wprowadzeniem Programu 500 Plus – mawiano, że polska bieda ma twarz dziecka. Teraz: że będzie miała twarz kobiety po sześćdziesiątce.

To, niestety, bardzo prawdopodobne. Kobiet w tym wieku jest więcej niż mężczyzn, w dodatku wcześniej odchodzą na emeryturę, co wpływa na wysokość świadczeń. A nowy system emerytalny daje znacznie niższą tzw. stopę zastąpienia, czyli pogarsza się relacja pomiędzy ostatnim uzyskiwanym wynagrodzeniem a wysokością świadczenia.  

Cecha trzecia, związana z tą drugą: syngularyzacja starości.

Po owdowieniu nie tylko utrzymujemy się z jednego źródła, ale bardzo często ponosimy koszty życia wcale nie mniejsze niż wcześniej: bardzo wiele osób pozostaje po śmierci współmałżonka w tym samym mieszkaniu, płacąc podobne rachunki i musząc zadbać o taką samą dużą powierzchnię.  Niestety, w przypadku starości rzadko w Polsce sprawdza się zasada, że mieszkanie powinno być dostosowane do etapu życia. Dlatego powinniśmy pilnie pomyśleć o wprowadzeniu systemu ułatwiającego zamianę mieszkania bez zmiany środowiska – bo nie chodzi przecież o to, by osoba mieszkająca od kilkudziesięciu lat w jednym miejscu przenosiła się w zupełnie inne.  

Pomimo tego braku w swoim raporcie pisze Pan wyraźnie: w polskiej polityce senioralnej kilka lat temu nastąpił przełom.

Od 2012 r. bez wątpienia w tej kwestii coś się zaczęło w Polsce zmieniać. Pretekstem był zainicjowany przez UE Europejski Rok Aktywności Osób Starszych i Solidarności Międzypokoleniowej. Pojawiło się wtedy wiele oddolnych impulsów zachęcających rząd do nowego otwarcia, a politycy zaczęli sobie zdawać sprawę, że starzeje się też elektorat. Wcześniej polityka senioralna polegała głównie na zapraszania do różnych gremiów „uczonych w piśmie”, a więc ekspertów, którzy mówili, co powinno się w Polsce stać. Byli albo niesłuchani, albo sami nie potrafili wskazać konkretnych rozwiązań systemowych.

Od pewnego momentu politykę społeczną zaczęły kształtować organizacje senioralne, np. Ogólnopolskie Forum Uniwersytetów Trzeciego Wieku. Zaczęły też działać ogólnopolskie programy, np. ASOS, dotyczący aktywizacji społecznej osób starszych, czy Senior Wigor, zamieniony później na Senior Plus, którego celem jest budowanie gminnych ośrodków dostarczających usług aktywizacyjnych. Jest też Program Dostępność Plus, w ramach którego finansuje się np. przekształcenia architektoniczne.

Czego najbardziej brakuje?

Po pierwsze: rozwoju geriatrii. Czterystu lekarzy na 9 milionów sześćdziesięciolatków to mało, nawet jeśli uznamy, że problemy geriatryczne zaczynają się zwykle dekadę albo dwie dekady później. Po drugie: usług opiekuńczych. Jak najtańszych i jak najbardziej dostosowanych do ideału, czyli do sytuacji, w której zapewniając opiekę, nie wyrywamy człowieka z jego środowiska.

Tymczasem polski system jest anachroniczny i zero-jedynkowy: albo dom, albo – w razie konieczności – całodobowa placówka.

I to nie zawsze dom pomocy społecznej: bardzo często – przy gorszym stanie zdrowia – szpitalny oddział, pękający zwykle w szwach od zbyt dużej liczby ludzi, których nikt nie chce. Potrzebujemy dziennych domów pobytu, w których będzie możliwe wykonywanie podstawowych badań, rehabilitacji i które będą równocześnie miejscami spotkania. Miejscami, z których osoba starsza zostanie odwieziona na noc do domu. Potrzebujemy zatem systemu, który nie tylko będzie bardziej ekonomiczny, ale też lepiej dostosowany do potrzeb starzejącego się społeczeństwa.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz działu krajowego „Tygodnika Powszechnego”, specjalizuje się w tematyce społecznej i edukacyjnej. Jest laureatem Nagrody im. Barbary N. Łopieńskiej i – wraz z Bartkiem Dobrochem – nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Trzykrotny laureat… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 31/2019