Nowe współrzędne w polityce Watykanu

Wojny pokazały słabość watykańskiej dyplomacji i zmiany, jakie w niej zaszły w czasie tego pontyfikatu.

08.01.2024

Czyta się kilka minut

Spotkanie papieża z korpusem dyplomatycznym przy Stolicy Apostolskiej, Watykan, 8 stycznia 2024 r. // fot. Vatican Media / ABACA / East News
Spotkanie papieża z korpusem dyplomatycznym przy Stolicy Apostolskiej, Watykan, 8 stycznia 2024 r. // fot. Vatican Media / ABACA / East News

Noworoczne spotkania papieża z ambasadorami akredytowanymi przy Stolicy Apostolskiej są okazją do podsumowania aktywności Watykanu na arenie międzynarodowej w ostatnich dwunastu miesiącach. 

Jak dyplomata z dyplomatą

Autorski „raport o stanie świata” od kilku lat zdominowany jest przez informacje o konfliktach zbrojnych w wielu, od lat tych samych, miejscach na świecie. Dzisiejsze (8 stycznia) przemówienie Franciszka równie dobrze mogłoby zostać napisane rok, dwa lub nawet kilka lata temu: niepokoje społeczne w krajach Ameryki Łacińskiej, wojny w Afryce, południowym Kaukazie, na Bliskim Wschodzie czy wreszcie rosyjska agresja wobec Ukrainy zmieniają jedynie stopień zaawansowania – niestety, tylko na gorsze. 

Przemówienia Franciszka, na tę okazję pisane zawsze przez profesjonalne służby Watykanu, nie budzą już nawet większego zainteresowania. Pisane przez dyplomatów i adresowane do dyplomatów, są wyważone, ostrożne i pełne słusznych apeli o nieustawanie w wysiłkach. Zwykle najważniejsze jest w nich to, co nie zostało powiedziane: w tym przypadku brak choćby najmniejszej wzmianki o „pokojowych misjach”, jakie w połowie roku kard. Matteo Zuppi odbył  – z mandatu papieża – w Kijowie, Moskwie, Waszyngtonie i Pekinie. Co dowodzi fiaska papieskiej inicjatywy, sprowadzonej już jedynie do zabiegów o uwolnienie ukraińskich dzieci z rąk rosyjskich – sprawy bynajmniej nie małej wagi, ale póki co i na tym polu żadnego sukcesu nie odnotowano.

Spotkanie papieża z dyplomatami jest jednak dobrą okazją, by przyjrzeć się stanowi watykańskiej dyplomacji oraz zmianom w polityce międzynarodowej Stolicy Apostolskiej, jakie w ostatniej dekadzie zaszły. „Wojna światowa w kawałkach” – jak obecną sytuację określa papież Franciszek – boleśnie zweryfikowała opinię o wyjątkowym profesjonalizmie i skuteczności papieskich służb. 

Ich działaniom na arenie międzynarodowej najbardziej zaszkodził zresztą sam papież, demonstrując nie raz wobec nich swoją nieufność, zmieniając priorytety polityki zagranicznej (do czego, jako monarcha ma pełne prawo), a przede wszystkim pokazując dysonans pomiędzy dyplomacją a Ewangelią, autorytetem państwa i religii. Franciszkowe papiestwo wymyka się wielu regułom. Z tymi, które rządzą światem polityki, pogodzić je szczególnie trudno.

Nowy układ

Główne osie polityki międzynarodowej Watykanu wyrysowane zostały ponad pół wieku temu, w czasach „zimnej wojny”, a ich punktem wyjścia był pojałtański porządek w Europie i wynikający z niego także globalny układ sił. W kolejnych dekadach papieska dyplomacja musiała je parę razy korygować – choćby po rozpadzie Związku Radzieckiego, zamachach na World Trade Center czy po amerykańskich interwencjach w Iraku i Afganistanie. Wydaje się jednak, że największe zmiany, wyznaczające dla całego układu zupełnie nowe współrzędne, przyniósł dopiero pontyfikat Franciszka – pierwszego w historii papieża spoza „zachodniego kręgu kulturowego”. Reakcje papieża na rosyjską inwazję w Ukrainie i wojnę Izraela z Hamasem wydają się to potwierdzać.

O chaosie, jakie „osobista dyplomacja” Franciszka spowodowała w Watykanie po 24 lutego 2022 r. napisano już wiele. Kontrowersyjne wypowiedzi, niezrozumiała i – w oczach wielu – niesprawiedliwa ocena moralna konfliktu, osłabienie służb dyplomatycznych przez przekazywanie ich uprawnień powoływanym ad hoc emisariuszom spoza Sekretariatu Stanu, pokazały, że papież patrzy na wydarzenia z perspektywy zupełnie innej niż dotychczasowa. Można oczywiście mówić, że to „perspektywa ewangeliczna”, ale to zbyt proste wyjaśnienie, w dodatku obrażające jego poprzedników czy współczesnych krytyków jego słów i czynów – świeckich i duchownych, biskupów i teologów – którym trudno odmówić przywiązania do ewangelicznych prawd i głęboko chrześcijańskiej postawy.

Niedopuszczalny symetryzm

Atak Hamasu na Izrael (7 października 2023 r.) i odpowiedź państwa żydowskiego uwypukliły jeszcze bardziej zmiany, jakie w ostatnich latach zaszły w polityce Watykanu. Słowa o terroryzmie obu stron i ludobójstwie w Strefie Gazy, jakie miały paść 22 listopada podczas spotkań papieża z rodzinami izraelskich zakładników oraz grupą palestyńskich katolików, oburzyły nie tylko rząd w Tel Awiwie. Rzecznik Watykanu, Matteo Bruni, i sekretarz stanu, kard. Pietro Parolin, nie zaprzeczyli im wprost, poddając w wątpliwość, czy rzeczywiście padły z usta papieża. Uczestnicy obu audiencji (grupa żydowska i palestyńska spotkały się z papieżem oddzielnie), zapewniają o ich prawdziwości.

Bez względu na to, czy padły i w jakim kontekście, czy były oskarżeniem, czy jedynie „ogólnym rozważaniem”, jak sugerował kard. Parolin – izraelska opinia publiczna znajduje w wypowiedziach Franciszka, również i innych, publicznych, sporo przykładów „niedopuszczalnego symetryzmu”. I nie waha się natychmiast przywołać analogii ukraińskich, uznając także swój kraj za ofiarę agresji - w tym wypadku palestyńskiej. Stosunki między Izraelem a Watykanem dawno nie były tak napięte.

Za kim jest papież

Budowana po II wojnie światowej polityka międzynarodowa Watykanu była przez dziesiątki lat zgodna z polityką Stanów Zjednoczonych, które kolejni papieże uważali za gwaranta światowego bezpieczeństwa, demokracji i wolności obywatelskich. Co oznacza, że była też proizraelska.

Krytykowanie Izraela było zresztą zawsze dla Watykanu kłopotliwe – choćby ze względu na historię. Wszyscy powojenni papieże, od Piusa XII poczynając, nosili na sobie ciężar win za Holokaust, antyjudaizm i antysemityzm. Franciszek jest pierwszym, który do tej odpowiedzialności (historycznej i kulturowej, nie osobistej) się nie poczuwa. Nie ma więc problemu z oddzieleniem antysemityzmu od antyizraelskości (wśród europejskich i amerykańskich katolików ta różnica często się zaciera). Jako pierwszy papież „antyzachodni” całkowicie odmiennie ocenia politykę i światową rolę Stanów Zjednoczonych. W przeciwieństwie do poprzedników – zwłaszcza Jana Pawła II i Benedykta XVI – większy akcent kładzie też na relacje z islamem niż z judaizmem.

Wkrótce minie jedenasty rok Franciszkowego pontyfikatu. Czas najwyższy przyzwyczaić się, że Watykan (i Kościół) nie jest już  europocentryczny i zachodni. Pora zrozumieć, że większość katolików żyje dziś w Azji, Afryce i Ameryce Łacińskiej, całkowicie inaczej myśląc o Rosji, Stanach Zjednoczonych, Ukrainie, Izraelu i Palestynie. Rolą papieża jest zapewnić jedność, ale nie jednomyślność Kościoła. Zwłaszcza w takich sprawach, jak konflikty polityczne i zbrojne. 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz „Tygodnika Powszechnego”, akredytowany przy Sala Stampa Stolicy Apostolskiej. Absolwent teatrologii UJ, studiował też historię i kulturę Włoch w ramach stypendium  konsorcjum ICoN, zrzeszającego największe włoskie uniwersytety. Autor i… więcej