Najmłodsza uczestniczka Synodu: „Chciałabym, żebyśmy mieli siłę trwać w kryzysie”

Julia Osęka, uczestniczka Synodu o synodalności: Fascynujące jest śledzenie przemian Kościoła w jego tożsamości i tego, jaki wpływ mają na to kobiety.

22.11.2023

Czyta się kilka minut

Julia Osęka / archiwum prywatne
Julia Osęka / archiwum prywatne

Paulina Model: Jak to się stało, że 22-letnia Julka, która jest przyszłą fizyczką i teolożką, została matką synodalną? 

Julia Osęka: Wszystko zaczęło się od tego, że przesłuchałam na jezuickiej stronie AMDG podkast zatytułowany „Synodalność zaczyna się od kawy” z siostrą Nathalie Becquart, która jest podsekretarzem Synodu. Akurat sprzątałam mieszkanie i ujęło mnie to, że siostra mówiła o synodalności jako o czymś do zrobienia dla każdego – dla mnie też. Dotknęło mnie to także na poziomie duchowym – miałam poczucie, że to jest nam potrzebne w Kościele. Potrzebuję kaw z ludźmi i przestrzeni, w której mogę swobodnie podzielić się moim doświadczeniem Kościoła, porozmawiać i budować Kościół w atmosferze „teraz”, „dzisiaj”, a nie czekać, aż będę miała wszystkie prawa i przywileje. 

Później podczas konsultacji synodalnych powstał SCHEAP (Synodalność w wyższym szkolnictwie katolickim w archidiecezji filadelfijskiej) – forum spotkań ze studentami z różnych uniwersytetów i z naszym arcybiskupem Nelsonem Perezem. Podzieliliśmy się tam na małe grupy i rozmawialiśmy. Wspomniałam o tych kawach synodalnych i potem dostałam maila od naszego arcybiskupa, który mnie zaprosił właśnie na kawę. Na początku mojego drugiego roku studiów dostałam maila, że arcybiskup Perez chciałby, żebym była reprezentantką archidiecezji filadelfijskiej na etapie kontynentalnym Ameryki Północnej. Dostawałam kolejne maile z Konferencji Episkopatu Stanów Zjednoczonych, np. czy mogłabym przejrzeć draft syntezy kontynentalnej i podesłać moje komentarze. Na koniec przyszedł mail, że papież Franciszek chciałby, żebym była na synodzie i mnie zaprasza. 

Jakie doświadczenia w Kościele były szczególnie ważne dla Ciebie do przekazania przy okrągłych synodalnych stołach?

To, o czym młodzi ludzie rozmawiają, gdy znajdują przestrzeń otwartą na wszystkie doświadczenia, a nie tylko te „katolicko-poprawne”. Jednym z takich bliskich mi tematów są osoby LGBT+ w Kościele. Szczególnie osoby młode, bo z nimi się przyjaźnię. To, w jaki sposób Kościół ich przyjmuje, lub też wyklucza ze społeczności, np. poprzez język, który jest używany chociażby w Katechizmie.

Była to także kwestia kobiet w Kościele. W mojej społeczności bardzo żywe jest pytanie o diakonat kobiet. Wyjechałam z Synodu z szerszą perspektywą, w której można pytać o włączenie kobiet do święceń na każdym poziomie: dlaczego tak nie jest? Dlaczego pytamy tylko o diakonat kobiet, w sytuacji gdy mamy wspólną i równą godność chrztu? Dlaczego funkcjonuje w Kościele taka nierówność?

W październiku 2023 r. zakończył się kolejny etap Synodu o synodalności. To najważniejsze wydarzenie pontyfikatu Franciszka, a może nawet jego zwieńczenie.

Kościół przenikają trzy poważne struktury: patriarchat, klerykalizm i hierarchiczność. Patriarchat jest zły, klerykalizm jest straszny i papież Franciszek też jasno o tym mówi, ale hierarchia w Kościele nie jest czymś w sposób oczywisty złym. Przemyślenie tych spraw może przynieść dobre rzeczy. 

Wróciłaś z odpowiedzią, czemu wciąż funkcjonujemy w strukturach, z których przynajmniej część jest ograniczająca?

Nie, nie znalazłam na to odpowiedzi. Nie wiem, dlaczego funkcjonujemy w takich strukturach, ale wiem, że powinniśmy coś z tym zrobić. Myślę też, że nie musimy wiedzieć, dlaczego tak jest, żeby to przerwać.

W Synodzie uczestniczyło tylko 70 osób niebędących biskupami, a jedynie 15 proc. uczestniczek to kobiety. Czy taki rozkład sił pozwalał na adekwatny namysł nad Kościołem?

Mówiąc krótko – nie. Myślę, że gdyby biskupi, którzy uczestniczyli w rzymskim zgromadzeniu, byli aktywnymi uczestnikami etapów lokalnych i kontynentalnych, to byłoby mniej problemów. Ponieważ spotkania lokalne były dużo bardziej inkluzywne, więc gdyby ci biskupi rzeczywiście tam byli głosem ludzi ze swojej diecezji, byłoby inaczej. Niestety, wielu z nich uczyło się np. rozmowy w Duchu Świętym dopiero w Auli Pawła VI, co dużo też mówi o tym, jak bardzo byli niezaangażowani na wcześniejszych etapach. Więc skład tego Synodu nieadekwatnie oddawał to, czym Kościół żyje teraz. Był np. tylko jeden stały diakon. Ale to się będzie zmieniać, co napawa mnie nadzieją. 

Gdy siedziałaś przy jednym z okrągłych stołów w Auli Pawła VI z innymi kobietami i mężczyznami różnych stanów, czułaś się tak samo wysłuchana jak np. biskupi czy starsze od Ciebie osoby?

Tak, czułam się tak samo wysłuchana. Nie było żadnego momentu, w którym czułam, by moje doświadczenie, czy to, czym się dzielę, było umniejszone. Ten format spotkania i metodologia Synodu rzeczywiście pozwoliły na to, żebyśmy siebie wysłuchali na równych zasadach. Rozkład małych grup był taki, że w każdej z nich uczestniczyła przynajmniej jedna kobieta, co zmieniało w ogóle atmosferę konwersacji.

Zostańmy przy kobietach w takim razie. Czy miałaś wrażenie, że Wasza obecność wpływa na obradujących?

Jestem przekonana, że obecność kobiet na zgromadzeniu synodalnym miała duży wpływ na dynamikę spotkania. I mówię to dlatego, że słyszałam to od różnych ludzi, także od mężczyzn. Siedziałam przy stole, którego tematem była rola kobiet w Kościele – także przy nim kobiety były mniejszością. A jednak usłyszałam tam głosy mężczyzn: „Jest mi wstyd teraz rozmawiać o kobietach, bo w przeszłości rozmawiałem o kobietach bez kobiet. Jest mi wstyd, że Kościół tak postępował. A teraz siedzę tutaj, widzę was przy tym stole i chcę współtworzyć z wami Kościół. Wreszcie kobiety też są tutaj!”. Po takich reakcjach mogę powiedzieć, że obecność kobiet miała bardzo duży wpływ na sposób, w jaki rozmawialiśmy o nich. Miało to też wpływ na to, jak wygląda końcowa synteza.

Stereotypem byłoby stwierdzenie, że matki synodalne wniosły wrażliwość i relacyjność, a ojcowie decyzyjność i jasność myślenia. Więc skoro nie tędy trop, to co wniosła Wasza obecność?

Doświadczenie kobiet, którego mężczyźni nie mają. To ważne, bo papież Franciszek lubi mówić o wrażliwości kobiety i o tym, że Kościół jest kobietą. Szczerze mówiąc, nie jestem wielką fanką takiego języka. Za to jestem fanką spotykania się ludzi z różną tożsamością: kardynała ze studentką, siostry zakonnej z mężczyzną homoseksualnym. Takie spotkania są wzbogacające, o czym m.in. mówił dominikanin Timothy Radcliffe na rekolekcjach przed Synodem. O tym, że nasza tożsamość zmienia się pod wpływem relacji, którą nawiązujemy z drugim człowiekiem. To też dla mnie jest niesamowicie ciekawa perspektywa patrzenia na Kościół: jaka jest tożsamość Kościoła dzisiaj? Jakie relacje mają wpływ na tożsamość naszego Kościoła? I jak nowe relacje – chociażby zaproszenie kobiet na Synod Biskupów – zmieniają tożsamość Kościoła? Myślę, że w tej chwili nie pora, by mówić o większej wrażliwości, mistycyzmie czy jakiś innych jeszcze przymiotnikach, które kobiety wnoszą do Kościoła. Fascynujące natomiast jest śledzenie przemian Kościoła w jego tożsamości, i tego, jaki wpływ na to mają kobiety oraz ich relacje z innymi osobami w Kościele.

Miałaś jakieś szczególnie ożywcze albo ciekawe spotkania podczas Synodu?

Miałam same ożywcze i ciekawe spotkania! Szczerze mówiąc, większość była bardzo osobista, dlatego trudno o nich opowiadać… ale dobrze, podam przykład. Jedna z małych grup bardzo mnie zbudowała. Uczestniczyło w niej dwóch niemieckich biskupów: Stefan Oster i Franz-Josef Overbeck – pierwszy jest bardzo konserwatywny, drugi bardzo postępowy. Niesamowite wrażenie na mnie robiło to, jak oni odnosili się do siebie – w jak przyjacielski, ciepły, wręcz braterski sposób! Uradowana byłam też tym, jak rozmawiali ze mną. Choć od razu przyznam, że moje poglądy różnią się od tych, które ma biskup Oster, siedział on obok mnie i to był najlepszy sąsiad, którego miałam podczas całego zgromadzenia!

Wspomniałaś o tym jednym diakonie stałym – kogo jeszcze zabrakło przy okrągłych stołach?

Szerokim echem odbiło się w Kościele amerykańskim to, że spośród wszystkich uczestników Synodu nikt otwarcie nie mówił o sobie, że należy do osób LGBT+. Niektóre media twierdziły, że nie było ich reprezentacji. Jednak ona była. Fakt, że ktoś otwarcie się nie określił, nie znaczy, że nie było tam takich osób. 

Brakowało więcej ludzi młodych. Czasami czułam, że mam tak dużo do przekazania moich doświadczeń, a o podobnych mówiły jeszcze może ze dwie inne osoby w całej auli. W Synodzie uczestniczyło tylko dwoje studentów: Wyatt (19 lat) jest ze Stanów Zjednoczonych, i ja, Polka z urodzenia i studentka międzynarodowa w USA. On był najmłodszym uczestnikiem, a ja najmłodszą uczestniczką Synodu. 

Z Ameryki Północnej zabrakło przy okrągłych stołach rdzennych mieszkańców. Były jednak osoby rdzenne z Australii. 

Nie było także sióstr klauzurowych. Myślę, że takie kobiety też wniosłyby ciekawą perspektywę synodalności. Czytałam, że siostry klauzurowe wspierają Synod w modlitwie. Super, ale mogłyby też być zaproszone do uczestniczenia w Synodzie tak aktywnie, jak inni ludzie.

Skoro ten Synod był inny niż wcześniejsze, czy jego perspektywa też jest inna?

Taką mam nadzieję. Nie wiem, gdzie on nas zaprowadzi. Nie wiem też, jaka powstanie adhortacja. Ale z mojej perspektywy owoce tego Synodu nie ograniczają się tylko do tego, co papież Franciszek opublikuje. One są już widoczne choćby w tym, że w Synod zaangażowało się tak dużo lokalnych wspólnot. Myślę, że żaden inny synod czegoś takiego nie zrobił.

Ojciec Radcliffe powiedział, że Kościół teraz jest w 11-miesięcznej ciąży. Nie jestem zachwycona tym sformułowaniem, ale zgadzam się z tym, co on dalej powiedział – że mamy teraz wrócić do naszych wspólnot i dzielić się doświadczeniem tego miesiąca przy okrągłych stołach i rozmowy w Duchu Świętym. Myślę, że to może przynieść dużo większe owoce niż dokumenty końcowe.

Czy to nie jest duże ryzyko – ludzie się zaangażowali, a może się okazać, że nic z ich wysiłku nie przełoży się na życie?

Z jednej strony myślę, że to duże ryzyko: być zawiedzionym. Ja właśnie tego teraz doświadczam, synteza końcowa jest dla mnie źródłem dużego zawodu. Chciałabym, żeby chociaż język tego dokumentu był inny.

Nie spodziewam się też, że w tym stuleciu doczekamy się kobiet biskupek. Ale myślę, że możemy doświadczyć za naszego życia przemiany tożsamości Kościoła, która będzie też od środka zmieniać sposób, w jaki Kościół się wyraża. Papież Franciszek powiedział: „Módlcie się, żebym zawsze miał siłę trwać w kryzysie” – bardzo sobie te słowa wzięłam do serca po tym miesiącu.

Tak, zaproszenie ludzi świeckich do tak wielkiej rzeczy jest bardzo ryzykowne. Ryzykujemy smutek i rozczarowanie, ale ryzykujemy też otwarcie się na spontaniczne działanie Ducha Świętego w nas jako ludziach Kościoła. I myślę, że to jest bardzo dobre ryzyko.

 

Julia Osęka (22 lata) pochodzi z diecezji siedleckiej. Studentka fizyki i teologii na jezuickim Uniwersytecie św. Józefa w Filadelfii. Jest jedyną stypendystką fizyki w prestiżowym programie im. Johna P. McNulty’ego na tym uniwersytecie, w ramach którego przyznawane są stypendia kobietom w dziedzinach STEM. Delegatka Ameryki Północnej na Synod o synodalności. 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 48/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Bardzo dobre ryzyko