Nagroda specjalna dla Agnieszki Holland: czy sztuka wygra z doraźną polityką?

Zagraniczny sukces skromnego filmu o wydarzeniach na białoruskiej granicy, który u nas stał się wyklęty, zanim powstał, musi drażnić.

10.09.2023

Czyta się kilka minut

Agnieszka Holland z Nagrodą Specjalną Jury 80. Festiwalu Filmowego w Wenecji za film „Zielona granica” / fot. Gian Mattia D'Alberto / Associated Press / East News

„Nie było łatwo zrobić ten film” – mówiła Agnieszka Holland, odbierając Nagrodę Specjalną Jury na festiwalu w Wenecji. Taktownie nie wspomniała, że po nakręceniu „Zielonej granicy” zrobiło się jeszcze trudniej. Hejterski ćwierkot ministra Ziobry, który filmu oczywiście nie widział, uruchomił lawinę, a stawką jest nieomal interes narodowy. Można by to nazwać cenzurą prewencyjną, gdyby nie fakt, że film został zrealizowany niezależnie, bez środków publicznych. Ale „szkaluje Polskę” i, co gorsza, poszedł z tym w świat. 

To nie pierwszy raz, kiedy prawicowi politycy zamieniają się w politruków od kultury. Film to wszak najważniejsza ze sztuk. Pamiętamy larum nad „Idą” czy „Pokłosiem”, wówczas szło o historię i tzw. pedagogikę wstydu. Nie jest to też jedyny przypadek, kiedy próbuje się instrumentalizować czyjąś twórczość. A że słuszny i wysokobudżetowy „Raport Pileckiego” nie spełnił pokładanych w nim nadziei, tym bardziej musi drażnić zagraniczny sukces skromnego filmu o wydarzeniach na białoruskiej granicy, który u nas stał się wyklęty, zanim powstał. 

Jednak personalny atak na reżyserkę i retoryka spod znaku reductio ad Hitlerum to w przededniu wyborów wyjątkowo brudne zagranie. Nie dość, że straszy, wzmacnia polaryzację i usiłuje przykryć aferę wizową, to jeszcze wywołuje po drugiej stronie odruch samobiczowania: czy premiera takiego filmu przed 15 października nie będzie dla opozycji strzałem w stopę? Przed nami kino szybkiego reagowania, nakręcone przez reżyserkę, której filmy często bywały głosem w palącej sprawie. Miejmy nadzieję, że obroni się właśnie jako kino. Że pospolite ruszenie na seanse będzie w Polsce nie tylko decyzją polityczną, ale obejmie także mniej przekonanych. I że sztuka ostatecznie wygra z doraźną polityką, a język zaangażowanej opowieści okaże się silniejszy niż język nienawiści. 

Więcej o samym filmie w tygodniu jego polskiej premiery, wyznaczonej na 22 września.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 38/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Sztuka i hejterzy