Na Dzień Matki

Chcę w Dniu Matki przypomnieć te, o których można przeczytać w niskonakładowych pamiętnikach, o których nie bardzo się pamięta.

23.05.2016

Czyta się kilka minut

 /
/

Świetnie wyedukowane w szkołach sióstr niepokalanek, Sacré Coeur i podobnych, doskonale znające przynajmniej jeden obcy język, często obyte za granicą, szanowane, ozdobione rodowymi tytułami, zwykle zajmowały się „prowadzeniem domu”, co w praktyce można porównać z prowadzeniem sporego przedsiębiorstwa o zróżnicowanej działalności gospodarczej, zatrudniającego bardziej lub mniej liczny personel (zwany wtedy „służbą”). Chcę przypomnieć, że to dzięki nim w czasie okupacji ich domy, dwory czy pałace stawały się domem dla ofiar wojny, wygnańców, tułaczy i schronieniem dla ludzi ukrywających się przed okupantem.

Wiele z nich musiało ciężar wszystkich obowiązków dźwigać samotnie, bo mężowie przebywali w niewoli niemieckiej bądź zginęli na froncie lub zostali zgładzeni przez Niemców w ramach eksterminacji polskiej inteligencji.

Chcę przypomnieć, że wyzwolenie spod okupacji zbiegło się dla nich z reformą rolną, to jest wygnaniem z domu i utratą wszystkiego. Z poziomu klasy, bądź co bądź, uprzywilejowanej zostały zepchnięte na dno struktury polskiego społeczeństwa, naznaczone piętnem najgorszej „przynależności klasowej” i skazane na często samotną walkę o przetrwanie własne i na ogół licznego potomstwa.

Znałem te matki i pamiętam. Nigdy, od żadnej z nich, nie słyszałem nostalgicznych wzdychań za dawnymi, dobrymi czasami. Niby nieprzygotowane do tej zupełnie nowej dla nich sytuacji, weszły w nią spokojnie i zwyciężyły. O tym, w jaki sposób pracowały na utrzymanie rodziny, można by napisać tomy. Żadnej uczciwej pracy nie traktowały jako będącej poniżej ich godności. Tak, w przetrwaniu przez nie tego okropnego czasu wspierała ich rodzinna solidarność bliskich.

Chcę z wdzięcznością przypomnieć te matki, które mimo dotkliwej biedy nie uległy kulturowej degradacji, wychowując dzieci w poczuciu godności, zapewniając im – heroicznym wysiłkiem podejmowanym tak, jakby to było oczywiste – możliwie najlepsze warunki edukacji. Ich religijna formacja, na ogół bardzo dobra, nie miała w sobie nic z niezdrowej bigoterii. Jeśli przekazały swoim dzieciom wiarę, to przez świadectwo własnej, dojrzałej wiary.

Pisząc o nich, piszę też o mojej Matce. To, co wyżej, jest także o niej. Po wojnie, pragnąc, żeby nasz dom naprawdę był domem (najmłodszy z nas zaczynał chodzić do przedszkola), podjęła pracę chałupniczą dla wytwórni lalek. Wieczorami, często do późna, my, starsi, pomagaliśmy jej – co było oczywiste – przy wypychaniu trocinami lalczynych kadłubów i kończyn. Kiedy byliśmy starsi, zaczęła pracę jako szefowa magazynu dużej firmy produkcyjnej. Nie miała za sobą ekonomicznych studiów, nie uczyła się księgowości, lecz wyniesiona z domu pracowitość, rzetelność i uczciwość wystarczyły, by się okazała pracownikiem doskonałym. Kiedy odchodziła, firma na jej miejsce musiała zatrudnić dwie osoby, bo jedna nie była w stanie podołać pracy wykonywanej przez Mamę.

Nie było w niej nostalgii za utraconym stanem posiadania. Wśród nielicznych zachowanych mebli było duże mahoniowe biurko mego ojca. Kiedy w ciężkich latach powojennych sąsiad inżynier się pożalił, że nie ma stołu, na którym mógłby kreślić, mama natychmiast podarowała mu to pamiątkowe biurko. Podobnie było z fortepianem. Odkąd wyrzucono nas z domu, rzadko na nim grała. Przez pewien czas akompaniowała na organizowanej w domu rytmice, w której brała udział nasza młodsza siostra. Potem lekcje rytmiki się skończyły, a fortepian został z domu wyniesiony (przez okno) i podarowany komuś, komu bardziej był potrzebny.

Wspaniałe, niezłomne matki, które się nie ugięły pod naciskiem historii. Nie przyznano im orderów papieskich ani państwowych nagród. Można o nich najwyżej przeczytać w niskonakładowych rodzinnych wspomnieniach. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2016