„W większości formalnie prawidłowy, choć nie zawsze w pełni gospodarny” – tak NIK opisała sposób, w jaki Lasy Państwowe w ciągu 7 lat pozbyły się jednej piątej swoich nieruchomości. Łącznie od początku 2015 r. do końca sierpnia 2022 r. w prywatne ręce poszło prawie 2,5 tysiąca lokali mieszkalnych. Sprzedano je za 46,6 mln zł, czyli około... 13 proc. ich rynkowej wartości.
Dlaczego LP spieniężają swoje nieruchomości za bezcen i to pod rządami władzy, która w referendum straszy Polaków wyprzedażą państwowego majątku, który ma być skutkiem wygranej opozycji? Wszystko dzieje się zgodnie z prawem, bo, jak pisze NIK, „niezmienione od lat przepisy ustawy o lasach umożliwiają pracownikowi lub byłemu pracownikowi Lasów Państwowych kupno nieruchomości po znacznie obniżonej cenie”. Taką możliwość ma zresztą każdy, kto przez co najmniej trzy lata wynajmował mieszkanie od LP, ale to leśnicy dostają największy rabat, do 95 proc. wartości.
Nigdzie nie zapisano ograniczeń w liczbie kupionych nieruchomości. W raporcie opisano rekordzistę, emerytowanego leśnika, który w ciągu roku kupił w siedmiu różnych nadleśnictwach (od Bieszczad po Pomorze Zachodnie) siedem nieruchomości wartych w sumie 914,5 tys. zł, za które zapłacił ok. 71 tys. zł. Cztery z nich zdążył już sprzedać. NIK w tej sprawie zawiadomił prokuraturę i rekomenduje wprowadzenie limitu: jeden człowiek, jedna nieruchomość.
Na co wydawane są miliardy z funduszu leśnego
Pole do nadużyć jest ogromne i wiadomo to nie tylko dzięki raportowi NIK, ale też kontrolom Inspekcji LP. Przykładowa sytuacja: nadleśnictwo nagle wypowiada umowę najmu lokalnemu przedsiębiorcy. Lokal zamiast niego wynajmuje Regionalny Dyrektor LP, wniosek w tej sprawie podpisuje jego zastępca. Mijają dwa lata, dyrektor kupuje nieruchomość za 5 proc. jej wartości. Takie sytuacje od lat budują wizerunek Lasów Państwowych jako udzielnego księstwa pełnego niejasnych układów i korzyści „dla swoich”.