Kaszubski obrzęd pustych nocy niemal zaginął. Dziś jest przywracany

Rytuały pogrzebowa są nam potrzebne. Nawet, gdy pominiemy religię.

23.10.2023

Czyta się kilka minut

Puste noce
Kondukt pogrzebowy w okolicy Kartuz, sierpień 1975 r. / WOODY OCHNIO / FORUM

Zaczynało się po zmroku. W największym pokoju ustawiona otwarta trumna, za nią mały ołtarzyk, zapalone świece, wieńce. Zmarłemu złożone ręce opleciono różańcem, w trumnie znaleźć się mogła książeczka do nabożeństwa czy inne rzeczy, które lubił lub używał, np. tradycyjna kaszubska tabaka czy talia kart chętnie wykorzystywana do kaszubskiej gry w Baśkę. Wokół rodzina i sąsiedzi, przychodziła cała wioska, niektórzy przyprowadzali dzieci. Zasłonięte lustro i okna, zegar zatrzymany na godzinie śmierci.

– Całą noc siedzieliśmy i śpiewaliśmy. Aż do rana. Pierwsze „Kto się w opiekę”. Odmawialiśmy też części różańca. Koło pierwszej w nocy była przerwa na poczęstunek. Dawali domowe jedzenie, była czarna kawa z cukrem, zawsze drożdżówka – opowiada Anna Szreder z Masłowic na Kaszubach. – I sznaps był, pili wódkę. Noc długa, a śpiewać było trzeba. Kiedyś śpiewano na zmianę, po zwrotce kobiety i mężczyźni. Rano trzeba było się umyć, ubrać na pogrzeb, a potem do kościoła. A szło się za trumną aż osiem kilometrów i całą drogę się jeszcze śpiewało. Nasza wioska była śpiewająca, wszyscy pięknie śpiewali. Teraz już tego nie ma.

Opis obrzędu pustej nocy, pamiętanej przez starszych Kaszubów jako zwyczaj powszechny, można znaleźć w opracowaniach XIX-wiecznych badaczy. Stanowi prawdopodobnie „ochrzczoną” wersję przedchrześcijańskich rytuałów czuwania przy zmarłym, na co wskazują pozostałości zabobonnych elementów. Na Kaszubach do początku XX w. wierzono w wampiry i praktykowano prewencyjne zwyczaje ochronne, z których najbardziej radykalnym było obcięcie głowy podejrzanemu o wampiryzm zmarłemu i złożenie jej u jego nóg.

Niektórzy uważają, że świadectwem przedchrześcijańskich korzeni pustych nocy jest także sama wódka, przez którą zresztą kościelna hierarchia zakazywała niegdyś uczestnictwa w tych ludowych obrzędach duchownym, którym zdarzały się gorszące przypadki nadużywania alkoholu. W znanej nam formie pusta noc na Kaszubach ukształtowała się w XVIII  wieku.

Repertuar

Dawniej pieśni śpiewano z pamięci. Później zaczęły się pojawiać śpiewniki, które na Kaszubach cieszyły się fenomenalną popularnością. Jeden z najważniejszych zbiorów wydał pod koniec XIX w. w Pelplinie ks. Szczepan Keller. Tzw. „Śpiewnik pelpliński”, zawierający ponad 1100 polskich pieśni z XVII i XVIII w., a nawet średniowiecznych, dzięki reprintowi sprzed kilku lat znów cieszy się popularnością. W wielu domach znaleźć można jednak grube zeszyty ze spisanymi ręcznie pieśniami.

W „Śpiewniku pelplińskim” nie było zapisu nutowego, dzięki czemu nie wpływano na wypieranie z użycia lokalnych wariantów melodii. Do jednej pieśni, nawet w sąsiednich wioskach, mogło być ich kilka.

Kolejność i wariant melodyczny śpiewanych utworów wyznaczali prowadzący. Byli to głównie mężczyźni, świeccy lokalni liderzy pobożności. Cieszyli się dużym szacunkiem: często oprócz obrzędów pogrzebowych prowadzili też inne nabożeństwa wyznaczone okresem liturgicznym – różańce, majowe, gorzkie żale, godzinki.

Puste noce

Dawniej za prowadzenie śpiewów pustonocnych nie przyjmowano żadnego wynagrodzenia ani ofiary – wystarczył zastawiony stół. To był po prostu społeczny i pobożnościowy obowiązek.

Pieśni są literacko różnorodne. Wiele z nich to spolszczone łacińskie hymny liturgiczne, psalmy i inne utwory. Na Kaszubach w pogrzebowym repertuarze jest ich ok. 120, z czego podczas pełnej pustej nocy, ze względu na czasowe ograniczenia, wykonać można ok. 30. To często długie utwory, mające kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt zwrotek. Każdą pieśń, jak modlitwę, kończono słowem „Amen”.

Podczas pustej nocy śpiewa się pieśni pokutne, żałobne, o męce Pańskiej i adresowane do patronów dobrej śmierci, zwłaszcza do Maryi. Ciekawe są pieśni dydaktyczne, traktujące o marności i skończoności życia oraz nieubłaganej konieczności śmierci. Niektóre z nich z katolicką doktryną o eschatologii związane są luźno, zawierają za to nawiązania do mitologii.

Śpiewający
 

W ostatnich latach wydano dwa śpiewniki na pustą noc – ks. prof. Jana Perszona i Sławomira Bronka, i nagrano także pustonocnych śpiewaków z różnych stron Kaszub. Zamiast pełnego obrzędu organizuje się godzinne śpiewanie – zdarza się, że do północy. Do dawnego repertuaru dochodzą nowe pieśni – czasem o dyskusyjnej wartości, jak „Panience na dobranoc” lub „Barka”, a czasem utwory wysokiej kultury, ekumenicznie zaczerpnięte od ewangelików, jak „Rozpoznaj mnie Pasterzu” Bacha.

Nie zmienia się jednak przekonanie, że śpiewana modlitwa ma większą wartość niż recytowana, zgodnie z przypisanym św. Augustynowi powiedzeniem „Kto śpiewa, dwa razy się modli”. Mówi się też, że śpiew naturalnie sprzyja skupieniu, bo gdy czuwa się nad tekstem i melodią, nie ma przestrzeni na rozproszenia.

Kaszubi, mimo że mają swój język, nabożne pieśni śpiewali po polsku. – Język kaszubski nigdy nie był językiem liturgii, uważano go za język codziennej komunikacji, dobry do pracy w polu, albo do targowania się w mieście, ale niekoniecznie służył modlitwie – opowiada Mateùsz Titës Meyer, młody kaszubski działacz, organista i nauczyciel języka kaszubskiego. – Do tego wiele pieśni, które śpiewa się na pustej nocy, to utwory dawne, znane szerzej w Polsce. Tradycyjne pieśni kaszubskie związane były raczej z pracą, relacjami damsko-męskimi, miłością. Takich o śmierci i przemijaniu nie było zbyt wiele. Co nie znaczy, że niektórych słów modlitw czy pieśni polskich nie przeinaczało się w wymowie tak, że brzmiały one po kaszubsku. Oczywiście, kaszubski był i nadal jest jedynym językiem komunikacji osób zebranych na pustych nocach, pomiędzy pieśniami czy modlitwami. Niektóre pieśni mają swoje kaszubskie nazwy, które padają, gdy ustalana jest kolejność śpiewów.

Odchodzenie

Mateùsz Titës Meyer pamięta puste noce z dzieciństwa. – W tamtym czasie było dla mnie oczywiste, że po śmierci kogoś bliskiego wieczorami odmawiano w jego domu różaniec przy otwartej trumnie, a w ostatnią noc modlono się i śpiewano do rana, gdy ksiądz przyjeżdżał po ciało, by zabrać je z trumną do kościoła – opowiada. – Uczę w szkole podstawowej. Od kilku lat dostrzegam, że dzieci w wieku 10-14 lat nie są jeszcze oswojone ze śmiercią, z przemijaniem. Dla wielu to niezrozumiały i bolesny temat, który ciężko poruszać na lekcjach, choć jeszcze kilkanaście lat temu był to naturalny element życia, z którym kaszubskie dzieci oswajano od najmłodszych lat, tłumacząc im to w prosty, religijny sposób. Może to kwestia laicyzacji społeczeństwa?

Niegdyś powszechny przejaw kaszubskiej pobożności od połowy XX w. zaczął zanikać. Po pierwsze, coraz rzadziej umiera się w domach. Ciało trafia do szpitalnych kostnic, pogrzebem zajmują się profesjonalne zakłady. Obrzędy przenoszą się do cmentarnych kaplic czy kościołów.

– Jako organista od kilkunastu lat obserwuję, jak obcym dla ludzi jest uczestniczenie w pogrzebie – dodaje Mayer. – Coraz rzadziej odmawia się różaniec, mało kto uczestniczy aktywnie we mszach, w modlitwach. Ludzie nie potrafią odnaleźć się w najprostszych czynnościach związanych z przebiegiem liturgii, jak choćby siadanie czy klękanie we wskazanym momencie. Najlepiej, gdyby na wyświetlaczach poza tekstami pieśni, których i tak ludzie nie śpiewają, wyświetlać instrukcje postępowania, jak dla publiki w programie telewizyjnym. No i nie zapomnijmy, że dawno już księża przestali przyjeżdżać do domów zmarłych po ciało. Pierwszą stację pogrzebową – w domu zmarłego, całkowicie się pomija.

Oswajanie

Pogrzebowe zwyczaje, choć ich głównym celem było zapewnienie zmarłemu wiecznego odpoczynku, miały pozytywny wpływ na lokalną społeczność. Wspólne przeżywanie zbliża, a dzięki ustalonym obrzędom łatwiej przeżyć żałobę.

– Rytuały pogrzebowe mają kolosalne znaczenie przede wszystkim dla żyjących, przeżywających żałobę, opuszczonych – wyjaśnia Jarosław Krawczak, psychoterapeuta. – Nawet pomijając kwestie religijne, zwyczaje okołopogrzebowe pozwalają na skuteczne pożegnanie. W swojej pracy często spotykam się z problemem niedokończonej żałoby. Było to szczególnie widoczne w czasie pandemii, kiedy wielu z nas nie miało standardowej możliwości pożegnania bliskich. Takie towarzyszenie zmarłemu stanowi dobrą okazję do pożegnania, przyjęcia faktu śmierci. Dzięki temu rozpoczynamy w naszej psychice proces wycofywania energii z wewnętrznego obiektu, z którym dotychczas mieliśmy żywą relację. Innymi słowy: pozwalamy mu odejść.

Jarosław Krawczak dodaje, że te tradycje stanowią też okazję do oswajania śmierci: – Konfrontujemy się z tym, że śmierć istnieje, jest blisko, dotyka nas. Oswajamy się z jej nieuchronnością. Orientujemy się, co jest ważne. Wszystkie troski dnia codziennego otrzymują niski priorytet. Zaczynamy doceniać i troszczyć się o wciąż żywe relacje. Pogrzeby i zwyczaje takie jak pusta noc budują wspólnotę żałobników, która dźwiga stratę przez obecność, modlitwę, śpiew. To poczucie jedności jest bardzo ważnym elementem towarzyszenia osobom, które doświadczyły straty. Smutek nie jest zły. Jest naturalny. Złe jest nieprzeżycie żałoby. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 44-45/2023