Jako społeczeństwo zwariowaliśmy

Tragedię w łódzkim biurze PiS i jej konsekwencje komentują Bogdan de Barbaro, Jarosław Flis, bp Tadeusz Pieronek, o. Paweł Kozacki i ks. Robert Nęcek.

19.10.2010

Czyta się kilka minut

Do łódzkiego biura Prawa i Sprawiedliwości wtargnął uzbrojony mężczyzna i przy użyciu prawdopodobnie broni gazowej przerobionej na ostrą, oraz noża, zaatakował obecnych tam pracowników. Jedna osoba nie żyje, a druga jest ranna.

prof. Bogdan de Barbaro

Psychiatra i psychoterapeuta

Dostrzegam niebezpieczeństwo w przyspieszeniu błędnego koła agresji społecznej.  Agresja rodzi agresję, a wsłuchując się w przekaz mediów można zobaczyć, jak łatwo dziś o wzajemne oskarżenia.  Pojawiają się uogólniania, które z dramatu w łódzkiej siedzibie PiS-u czynią oręż polityczny. Głoszone są hipotezy, że zbrodnia ta była wyrazem generalnej postawy anty-pisowskiej, prowokowanej przez PO.  Teza taka wpisująca się właśnie w mechanizm cyrkulacji agresji.

Zachodzi też niebezpieczeństwo swoistej medialnej licytacji "kto jest bardziej agresywny" (czytaj: kto odpowiada za to zabójstwo), a sama ta licytacja może nasilać spiralę agresji. Dlatego boję się, że to, co się wydarzyło, wcale nie będzie prowadzić do otrzeźwienia i nie spowoduje, że jako społeczeństwo będziemy spokojniejsi i że poskromimy instynkt agresji czy żądzę zemsty.  Część polityków komentujących to tragiczne wydarzenie - wprost lub między wierszami - podtrzymuje agresywną grę. Mnie przekonują ci politycy, którzy w sposób wiarygodny apelują o spokój.

Z psychiatrycznego punktu widzenia pojawia się tu kwestia streszczona w dylemacie  "bad or mad?": "zły czy szalony?".  Czy ktoś, kto dokonuje zabójstwa, może być uznany za zdrowego, czy nie? To dylemat natury niemal filozoficznej, ale ważne jest, by psychiatrzy uczestniczący w procesie orzekania, czy sprawca jest chory czy zdrowy, nie ulegali presjom społecznym, lecz by ich opinia była staranna i rzetelna.  Obawiam się, że jeśli sprawcą zbrodni w łódzkim biurze PiS okaże się osoba chora psychicznie, to wzmocni się negatywne i niesprawiedliwe uprzedzenie w odniesieniu do chorych psychicznie, nastąpi nasilenie procesu stygmatyzacji.  Tymczasem chorzy psychicznie wcale nie są statystycznie częściej przestępcami niż zdrowi.

Jarosław Flis

Komentator polityczny "Tygodnika Powszechnego"

Łódzkie zabójstwo to coś naprawdę wyjątkowego - coś, czego przez 20 lat nie doświadczyliśmy. Nawet jeśli stoi za nim czyjaś indywidualna fobia, to jednak nie sposób zaprzeczyć, że napędu i uzasadnienia dostarczyła jej atmosfera, w której od paru lat toczy się polska polityka. Gdy w ostatnich latach raz czy drugi pojawiały się publiczne wypowiedzi polityków czy aktywistów, które literalnie wzywały do przemocy - "dorżnięcia, pozbycia się czy patroszenia" - przez ich sympatyków było to usprawiedliwiane twierdzeniem, że to tylko figury retoryczne. Od dziś nikt już tak powiedzieć mógł nie będzie.

Czy oznacza to otrzeźwienie, czy też dostarczy tylko nowego paliwa dla starego pożaru? Rzecz zależy przede wszystkim od tego, w czyje piersi będziemy się starali uderzać. Jeśli tylko we własne - możliwy jest odwrót od eskalacji konfliktu. Widać już jednak wyraźnie, że najzagorzalsi uczestnicy minionych walk dalej chcą uderzać tylko w piersi cudze. To zaś skończyć się może nieuchronnie jeszcze większą bijatyką. By samemu nie iść tym tropem, nikogo tu nie wymienię. Każdy sam się będzie z tego tłumaczył na Sądzie Ostatecznym.

Dla dobra wszystkich osoby, które wyrażały w przeszłości podobne uczucia podobne do tych, które targały łódzkim zabójcą, powinny być szczególnie ostrożne w swych wypowiedziach. Niestety nie wszyscy z nich tak to odczuwają. Stronie, którą zaatakowano, umiar i powściągliwość też by się przydały. Wszyscy powinniśmy jednak podejść do ich emocji ze znacznie większą wyrozumiałością. Tych emocji zakrzyczeć się już nie da. One się świetnie uzasadniają oskarżycielskimi kontratakami dotychczasowych przeciwników.

Choć rzecz nie wygląda pomyślnie, pozostaje jeszcze nadzieja. Liczyć można na to, że w naszym społeczeństwie ciągle więcej jest osób, które w kolejnych wyborach docenią tych, którzy starają się rozszalałe emocje zdusić, nie zaś jątrzyć. Bo na opamiętanie samych weteranów minionych wojen szczególnie bym nie liczył.

CZYTAJ TAKŻE: Prof. Paweł Śpiewak, socjolog: - Wydarzenie z Łodzi pokazuje po raz kolejny, że podziały w Polsce dotyczą nie tylko polityki, ale wyraźnie zeszły "w dół". Ludzie przeżywają je głęboko, aż do swojego "ja". Jest w tych podziałach coś przeraźliwie głębokiego... >>

KOMENTARZE:

Bp Tadeusz Pieronek

Po pierwsze, musimy powstrzymać się od sądów przedwczesnych dotyczących morderstwa w siedzibie europosła PiS - naprawdę: nie bądźmy tu sędziami. Osobiście nie wyobrażam sobie, żeby człowiek w pełni zdrowy mógł takiego morderstwa dokonać. I to trzeba zweryfikować. Jeśli natomiast będziemy wiedzieć, że sprawca był osobą poczytalną, przyczyn jego postępowania będzie trzeba szukać naprawdę głęboko. Bo mówienie o takiej tragedii jako wyniku medialnej kampanii nienawiści wobec Prawa i Sprawiedliwości jest nie na miejscu. Takie pochopne opinie wyrządzają tylko więcej szkody.

Po drugie tragiczna - oprócz samego morderstwa - jest atmosfera, jaka momentalnie wokół niego się wytworzyła. Wcześniej słyszeliśmy domysły o zamordowaniu byłego wiceministra Eugeniusza Wróbla jako o efekcie związanych z wyjaśnieniem przyczyn tragedii smoleńskiej. Pytam: w jakiej my żyjemy atmosferze? Dramatem jest więc także to, że tę śmierć instrumentalizujemy, jednocześnie wypłukując z siebie racjonalne myślenie o otaczającej nas rzeczywistości.

O. Paweł Kozacki OP

przeor Konwentu Świętej Trójcy w Krakowie

Zadziwia mnie mentalność Kalego, która po raz 127 ujawnia się przy okazji morderstwa łódzkiego. Każdy widzi winę jako leżącą po drugiej stronie. Jedni dostrzegają "zakrwawione ręce Tuska", inni "faszystowskie zapędy Kaczyńskiego". Tymczasem ta śmierć każdego z nas powinna ostudzić - bo jako społeczeństwo zwariowaliśmy. Spolaryzowaliśmy się tak bardzo, że drugiej stronie przypisujemy wszystko, co najgorsze: od nienawiści aż do nagonki. I każdy mówi, wskazując na drugiego: "to oni są winni".

Byłoby bardzo dobrze, gdyby ta tragedia zadziałała w taki sposób, że każdy z nas zrobi rachunek sumienia: "czy w moim podejściu do drugiego człowieka nie ma elementów, które są ziarenkiem takiej właśnie tragedii?". Zbigniew Nosowski napisał kiedyś tekst zatytułowany "Kochaj bliźniego swego, nawet wroga politycznego". Marzę o tym, żeby ten tytuł stał się dla nas obowiązujący. Przyjmijmy ludzi o różnych niż nasze poglądach, ale przyjmijmy jako bliźnich.

Ks. Robert Nęcek

rzecznik kurii krakowskiej

Sprawa łódzkiego morderstwa ukazuje, jak bardzo dziczeją obyczaje w naszym kraju. Zamiast argumentu - broń. Zamiast dyskusji - pozbawienie ludzi życia.

I w tym kontekście nie rozumiem, dlaczego niektóre środowiska tak namiętnie obniżają rangę Kościoła rzymskokatolickiego w debacie publicznej - a nawet wręcz próbują go wyeliminować. Kościoła, który zawsze wskazuje na najbardziej elementarne wartości gwarantujące pokój między ludźmi.

Not. tpo

CZYTAJ TAKŻE: Prof. Paweł Śpiewak, socjolog: - Wydarzenie z Łodzi pokazuje po raz kolejny, że podziały w Polsce dotyczą nie tylko polityki, ale wyraźnie zeszły "w dół". Ludzie przeżywają je głęboko, aż do swojego "ja". Jest w tych podziałach coś przeraźliwie głębokiego... >>

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Socjolog, publicysta, komentator polityczny, bloger („Zygzaki władzy”). Stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Pracuje na Wydziale Zarządzania i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Specjalizuje się w zakresie socjologii polityki,… więcej