Jak czcić Boże Narodzenie, gdy świętom tak daleko od tego, co się w naszym świecie dzieje

Na te święta Bożego Narodzenia życzymy wszystkim Czytelnikom otuchy i nadziei.

20.12.2023

Czyta się kilka minut

 /
Ks. Adam Boniecki / Fot. Grażyna Makara

Obchodzi się to święto na pewno od IV wieku. Na pewno data narodzin Pana Jezusa nie była ani znana, ani przywoływana. Ta grudniowa została wybrana później. Ale w sumie nie jest to tak bardzo ważne. Pogodziliśmy się, że liczby lat nie całkiem się zgadzają z wydarzeniami z życia Jezusa. Obchodzimy bardziej fakt narodzenia aniżeli dokładny jego moment. 

Gorzej z okolicznościami narodzin. Opisy Ewangelii, nie całkiem – jak wiadomo – między sobą zgodne, właśnie dlatego budzą zaufanie. Tak się przecież pamięta wydarzenia. Nie pamięta się dokładnie. Zwłaszcza jeśli wiadomości mamy z drugiej ręki, a tak jest z narodzeniem Jezusa. Oczywiście, sensowne jest pytanie, czy wszystkie szczegóły, które znamy, są historycznym opisem wydarzeń czy literackim upiększeniem, może religijnym komentarzem. Zresztą to pytanie uzasadnione w odniesieniu do całej Biblii. Ważne pytanie brzmi: jak wtedy, gdy powstawały Ewangelie, nie mówiąc o innych księgach Biblii, traktowano ścisłość historyczną? 

Narodzenie Jezusa w Betlejem, sposób opowiadania o nim – ma ogromny wpływ na jakość chrześcijaństwa także dzisiaj. Nawet fakt, że przez ponad 300 pierwszych lat chrześcijaństwa nie starano się o możliwie dokładny, jednolity opis betlejemskich wydarzeń, ma swoją wymowę. Moim zdaniem – pozytywną. Świadomi, że dokładnej daty nie znamy, od wieków czcimy Boże Narodzenie. 

Czcimy je, choć nie po raz pierwszy widzimy bezgraniczną odległość świąt od tego, co się w naszym świecie dzieje. Weźmy Ukrainę. To wojna o niezależność od Rosji, to ruiny domów do niedawna zamieszkałych, to bezlik zniszczonych ukraińskich instytucji, to zabici i zabijani nadal ludzie, wojskowi i osoby cywilne, zabijani, bo nie chcą należeć do Rosji. Ta wojna zdumiewa – że trwa nadal, że zaangażowały się w nią inne kraje, dostarczając środków bojowych, zdumiewa wytrwałością Ukraińców, zdumiewa wzbudzeniem podziwu i solidarności wielkich obszarów świata, nawet jeśli chwiejnej. Widok ludzi uciekających z Ukrainy pozostanie w naszej pamięci, zwłaszcza tych z nas, którzy też uchodzili z podobnych, palonych i burzonych miast w czasie ostatniej wojny. Odruch współczucia i pomoc świadczona Ukrainie jest odruchem wspaniałym i biada tym, którzy wywołują złe duchy przeszłości. Zdumiewa też upór, z jakim przeciwko Ukrainie walczy potężna Rosja, upór w niszczeniu przez nią wszystkiego, co się da w Ukrainie zniszczyć. Giną obrońcy Ukrainy, ale giną także liczni walczący po stronie agresora. Wiadomości o poległych po tamtej stronie frontu też są przerażające. Ludzie wcieleni do armii rosyjskiej giną masowo. Zapewne ani nie są tak przygotowani do walki, ani nie są tak zmotywowani, jak wojska ukraińskie. A to jeszcze nie koniec, bo nawet jeśli – co bynajmniej nie jest pewne – Ukraina miałaby ostatecznie ulec potędze rosyjskiej, to i tak prędzej czy później znów powstanie. Kiedy więc i jak to się skończy?

Jakby tej wojny było mało, mamy drugą, w Izraelu. Nie jest łatwo wygłaszać o niej sądy. Tysiące pozbawionych domów, mnóstwo zabitych, winnych i niewinnych, racje każdej ze stron konfliktu odczytywane w najgorszej wersji, pytania o możliwości współżycia na tym niewielkim obszarze, izraelskie roszczenia i pragnienia Palestyńczyków, by żyć spokojnie na ziemi ojców, czy to wszystko jest możliwe? I kiedy? 

Boże Narodzenie... W wielu domach będzie jak zwykle radośnie. Dzieciom nie trzeba odbierać radości. My, starzy, przy dzieciach ogrzejemy stare uczucia, zapomnimy na chwilę o własnych niepokojach, będziemy śpiewać kolędy. Namiastki domu będziemy tworzyć dla tych, którzy dom stracili, będziemy się dzielili z tymi, których wojna pozbawiła ciepłego domowego wnętrza, i ciepła najbliższych. To nie zmienia faktów, ale pozwala przeżyć.

Na te święta Bożego Narodzenia życzymy wszystkim Czytelnikom otuchy i nadziei – płynących z faktu, że jeśli nawet nie znamy precyzyjnej daty narodzin, to wiemy na pewno, że On przyszedł, że zamieszkał między nami.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 52-53/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Choć nie wiemy kiedy...