Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Szesnastu mężczyzn i jedenaście kobiet w różnym wieku. Dwadzieścioro siedmioro z setek czarnych niewolników zmuszonych między 1774 a 1850 r. do pracy w kuźni Catoctin Furnace w stanie Maryland, nieopodal dzisiejszej rezydencji prezydentów USA w Camp David. Ich szczątki odkryto w 1979 r. podczas budowy autostrady. Niewolniczy system nie trudził się dokumentacją ich losów, po odkryciu ich grobów nie dało się więc o nich dowiedzieć więcej. Aż do teraz.
Zespół Éadaoin Harney, genetyczki populacyjnej z firmy 23andMe.com i Uniwersytetu Harvarda, ogłosił w „Science”, że zidentyfikował prawie 41,8 tys. żyjących krewnych tych dwadzieściorga siedmiorga, w tym przeszło 2,9 tys. bliskich – od 9. od 5. (prapraprawnuk) stopnia pokrewieństwa.
Badacze zastosowali te same metody, dzięki którym można dziś wysłać próbkę śliny do firmy takiej jak 23andMe czy MyHeritage, by ich algorytmy porównały nasz genom ze swoimi bazami danych, oszacowały pochodzenie etniczne i geograficzne naszych przodków oraz wytypowały naszych krewnych spośród innych użytkowników: im więcej współdzielimy fragmentów DNA i im są one dłuższe, tym bliższe pokrewieństwo.
Okazało się m.in., że większość z tych bliskich krewnych wciąż żyje w Maryland, jest też grupa w południowych Stanach, co rzuca światło na późniejsze losy niewolników z Catoctin Furnace. Genom wielu z tych dwadzieściorga siedmiorga nosi ślady brytyjskich i irlandzkich przodków po mieczu – świadectwo przemocy seksualnej.
To pierwsze tego typu badanie, otwiera ono nowe metody przywracania pamięci i tożsamości anonimowych ofiar historii. Rodzi też jednak problemy etyczne – nie tylko w kwestii ujawniania wyników podobnych analiz. Otóż genetyczne klucze do takich odkryć dzierżą dziś prywatne firmy nastawione na zysk, co każe pytać o równość w dostępie do badań naukowych i wiedzy o własnej historii. ©℗