Gomułka jedzie na Grunwald

Obchody 550. rocznicy bitwy w 1960 r. miały przekonywać, że komunizm to ukoronowanie tysiącletniej historii narodu, a Niemcy (Zachodnie) to odwieczny wróg Polski.

13.07.2010

Czyta się kilka minut

W wyścigu do obchodów Milenium - czyli: Milenium Chrztu Polski (jak akcentował to Kościół) lub Tysiąclecia Państwa Polskiego (jak widziały to władze) - Kościół początkowo przodował: wykorzystując chwilową "odwilż", kard. Stefan Wyszyński zaczął "akcję milenijną" już w 1956 r. na Jasnej Górze. Choć do władz docierały niepokojące sygnały, zajęci "wojną na górze" komuniści nie mieli pomysłu, jak reagować. Dopiero na początku 1958 r., gdy ekipa Władysława Gomułki okrzepła, zaczęto rozważać projekty konkurencyjne wobec kościelnego Milenium.

Początkowo planowano, że kulminacja uroczystości państwowych nastąpi w 1965 r., aby "rocznica powstania Polski nie rozpłynęła się w tych kościelnych uroczystościach". Ale zwyciężyli partyjni "jastrzębie": uważali, że obchody kościelne muszą zostać przygaszone przez imprezy państwowe. Gra toczyła się przecież o rząd dusz. Co prawda historycy zżymali się, że początków państwa nie można datować na rok 966, bo było starsze. Ale polityka przeważyła. W lutym 1958 r. Sejm przyjął jednogłośnie uchwałę, że lata 1960-1966 to czas obchodów Tysiąclecia Państwa Polskiego. Formalnie miały nie kolidować z Milenium, faktycznie w ich cieniu toczyła się walka z Kościołem - czasem groźna, a czasem kuriozalna.

Wśród różnych uroczystości poczesne miejsce miała zająć świecka celebra rocznic historycznych. A pierwszą stały się obchody 550-lecia bitwy pod Grunwaldem.

Studnie, drogi, koleje

W czerwcu 1958 r., na posiedzeniu Prezydium Ogólnopolskiego Komitetu Frontu Jedności Narodu oraz Komitetu Przygotowawczego Obchodów Tysiąclecia Państwa Polskiego, wystosowano apel do narodu: w sprawie obchodów rocznicy i wzniesienia pomnika na dawnym pobojowisku. Komitety FJN i organizacje młodzieżowe podjęły akcję sprzedaży "cegiełek grunwaldzkich" i zbiórkę pieniędzy na "Fundusz Grunwaldzki". W związku ze zbliżającym się jubileuszem utworzono też Komisję Koordynacyjną Obchodów Grunwaldzkich.

Komisja zaproponowała bogaty plan: prócz wzniesienia pomnika, przewidziano m.in. przygotowanie do zwiedzania nie tylko placu boju, ale też tzw. szlaku Jagiełły (trasy przemarszu wojsk polskich i ich sprzymierzonych, zmierzających na bitwę z siłami Zakonu Krzyżackiego), popularyzację Grunwaldu (przez stosowne publikacje) oraz sesje naukowe i popularnonaukowe. Zatwierdzono emblemat, którym "pieczętowano" imprezy organizowane wokół rocznicy.

Do samych uroczystości jubileuszowych przygotowywano się długo i starannie. W trosce o "pielgrzymujących" na pole bitwy w okolicznych miejscowościach badano wodę w studniach, ustalono sieć posterunków służby zdrowia, na przejazdach kolejowych zainstalowano nowoczesne urządzenia, poprawiono stan dróg itd.

Grunwaldzki zlot

Centralne uroczystości 550-lecia bitwy poprzedził "Zlot Grunwaldzki" młodzieży (1-17 lipca 1960 r.). Jego program przewidywał poznanie historii Warmii i Mazur oraz spotkania z działaczami z tych terenów (5 lipca), "Dzień Przyjaźni i Pokoju" (6 lipca), "Dzień Dziewcząt" (8 lipca), "Dzień Warmii i Mazur" (11 lipca), "Dzień Ciekawej Techniki" (13 lipca), "»Gaudeamus« Grunwaldzką" (14 lipca), "Dzień Bitwy pod Grunwaldem" (15 lipca) i wreszcie centralne uroczystości zlotowe (17 lipca). Na zlot przybyło 30 tys. młodzieży z czterech organizacji: Związku Harcerstwa Polskiego, Związku Młodzieży Socjalistycznej, Związku Młodzieży Wiejskiej i Zrzeszenia Studentów Polskich. Zostali rozlokowani w 70 obozach w okolicy Grunwaldu.

"Zlot Grunwaldzki" nie miał precedensu w dziejach PRL pod względem programowym i organizacyjnym. Jego cele, jak głoszono, były trojakie: po pierwsze odpoczynek, po drugie "służba dla środowiska" (prace społeczne dla mieszkańców okolic, w tym remonty szkół, świetlic, wytyczanie szlaków turystycznych itd.), wreszcie "seminaria" polityczne.

Nieprzypadkowo to młodzieży przypadła główna rola w obchodach grunwaldzkich. Jej masowy w nich udział - o co skrzętnie zadbano, mobilizując znaczne siły i środki - miał odzwierciedlać poparcie dla władz. Był to element walki o rząd dusz i wyzwanie rzucone Kościołowi.

Sielanka i patos

16 lipca na uroczystości rocznicowe przybyli członkowie władz partii komunistycznej i państwa, w tym przywódca PZPR Władysław Gomułka i premier Józef Cyrankiewicz. Najpierw odwiedzili młodzież uczestniczącą w "Zlocie", w obozach nad jeziorami Dąbrowa Mała i Mielno. Wizyta stała się, jak pisano w charakterystycznym wtedy stylu, "wielką manifestacją młodzieży na cześć partii i jej kierownictwa - manifestacją najgorętszych młodzieńczych uczuć przywiązania do ludowej ojczyzny. (...) Nie było ani cienia oficjalności. Było za to wiele szczerej radości, bezpośredniej i serdecznej atmosfery".

Spektakl obfitował w "spontaniczne" zdarzenia - jak to, gdy z szeregu harcerzy wybiegł chłopiec, stanął przed Gomułką na baczność i zawiązał mu chustę harcerską na szyi. Z kolei dziewczyna w stroju ludowym wręczyła mu bukiet kwiatów i słomkowy kapelusz. Inne dziewczęta obdarowały go wieńcem kwiatów polnych; na zdjęciach widać Gomułkę rozluźnionego i uśmiechniętego. Impreza przebiegała w klimacie sielanki, okraszonej ideologicznym patosem.

Ale na tym nie skończyły się atrakcje tego dnia. Kolejną imprezą było ognisko harcerskie nad jeziorem Dąbrowa Mała, w którym uczestniczyło 14 tys. młodzieży i partyjna wierchuszka. I tym razem wykazano się zdolnościami inscenizacyjnymi. Wszyscy zasiedli przed estradą, wokół której ustawili się harcerze z pochodniami. Nastrój podtrzymywały lampiony i strzelające w górę kolorowe rakiety. Przed widzami prezentowali się woje słowiańscy, rycerze Chrobrego, Krzywoustego i oczywiście Jagiełły. Prezentowano staropolskie obrzędy, przewijały się grupy artystyczne. Ognisko zakończył występ blisko tysiącosobowego zespołu artystycznego.

Tymczasem jeszcze tego samego dnia delegacja Związku Bojowników o Wolność i Demokrację (oficjalnego stowarzyszenia weteranów) złożyła w muzeum na polu grunwaldzkim urnę z ziemią ze 132 pobojowisk - tych, gdzie Polacy walczyli z Niemcami.

Niemcy dobrzy i Niemcy źli

17 lipca na polach Grunwaldu odbyła się wielka manifestacja: punkt kulminacyjny uroczystości. Wzięło w niej udział 200 tys. ludzi, wśród nich młodzież uczestnicząca w "Zlocie", delegacje z całej Polski, wojsko, dyplomaci. Byli też oczywiście członkowie Biura Politycznego KC PZPR z Gomułką, a także delegacje z ZSRR i Czechosłowacji.

Odsłonięto pomnik: przedstawiał wykute w granicie twarze rycerskie, zwrócone - nieprzypadkowo - na Zachód. Były przemówienia, także wiceprzewodniczącego Rady Najwyższej Związku Sowieckiego Nikołaja Organowa - i oczywiście Gomułki. To ostatnie wypadło sztampowo: I sekretarz PZPR wskazał na "głęboki, twórczy i pokojowy wpływ socjalizmu", dzięki któremu Polska weszła na drogę przyjaźni i współpracy z sąsiadami, szczególnie z komunistycznymi Niemcami Wschodnimi. Nie zabrakło rytualnej przestrogi przed odradzaniem się "sił imperializmu i militaryzmu zachodnioniemieckiego". Gomułka wezwał też młodzież do pracy i "walki dla ojczyzny, pokoju i socjalizmu", a rzesze młodych ludzi ślubowały jedność w służbie narodu, socjalizmu i pokoju, a także walkę z "wstecznictwem, ciemnotą i zacofaniem" (co w partyjnej nowomowie było synonimami Kościoła).

Rocznica Grunwaldu była obchodzona także w całej Polsce. Tu program wypełniały imprezy artystyczne, marsze młodzieży, rajdy motorowe, sesje i wystawy naukowe. Z punktu widzenia masowego odbiorcy kluczowa była oficjalna prapremiera filmu "Krzyżacy" w reżyserii Aleksandra Forda, która odbyła się 22 lipca w Olsztynie. W kolejnych latach film ten - stylizujący Grunwald jako starcie "Wschodu" z "Zachodem" - miały obejrzeć miliony Polaków.

PRL: ukoronowanie dziejów

Uroczystości w 1960 r. pod Grunwaldem były masowym spektaklem, wręcz przytłaczającym swoim splendorem. Łączył on elementy historyczne i ludyczne, przy czym te pierwsze nieraz stały na granicy historycznej prowokacji. Cele tak sformułowanej polityki historycznej władz były jasne: uzasadnić tezę, że komunistyczna PRL to "ukoronowanie" tysiącletniego rozwoju Polski; wzmocnić świadomość, że naród toczy odwieczną walkę z zagrożeniem ze strony Niemiec (germańskim, faszystowskim, imperialistycznym, rewizjonistycznym) i podkreślić prawa Polski do tzw. Ziem Zachodnich. W istocie obchody były wyraźnie podszyte nacjonalizmem, przez władze dozowanym i ukierunkowanym głównie przeciw Niemcom (z Zachodu).

Można by rzec, że obchody miały też efekty pozytywne: władze przeznaczyły znaczne sumy na infrastrukturę Warmii i Mazur, a uczestnicy obozów wykonali tam wiele pożytecznych prac... Jednak wszystko to dokonywało się pod znakiem masowej indoktrynacji. A niebagatelne koszty imprez - także innych, organizowanych w ramach obchodów Tysiąclecia - koniec końców musiało ponieść społeczeństwo, żyjące i tak w warunkach "gospodarki niedoboru".

Dr BARTŁOMIEJ NOSZCZAK jest pracownikiem IPN i redaktorem naczelnym kwartalnika www.historycy.pl. Ostatnio wydał "Polityka państwa wobec Kościoła rzymskokatolickiego w Polsce w okresie internowania prymasa Stefana Wyszyńskiego 1953-1956".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 29/2010

Artykuł pochodzi z dodatku „Grunwald 600 lat później