Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wiele osób przewidywało, że papież w ostatniej chwili zrezygnuje. Mówili, że tak naprawdę wcale nie zależało mu na Kongresie Liderów Religii Światowych i Tradycyjnych, lecz na spotkaniu z Cyrylem, który miał być, a niespodziewanie odwołał swój przyjazd.
Inną przeszkodą miały być – jak uważano – nadchodzące wybory parlamentarne i prezydenckie w Kazachstanie. Wiadomo było, że urzędujący prezydent Kasym-Żomart Tokajew będzie chciał wykorzystać organizację kongresu do poprawienia swoich notowań, które spadły po brutalnym stłumieniu zamieszek w styczniu tego roku. Wizyta papieża jeszcze bardziej była mu na rękę.
ZOBACZ TAKŻE:
Ostatnim, choć nie najważniejszym argumentem przeciwko wizycie miały być nie najlepsze relacje papieża z hierarchami kazachstańskiego Kościoła – abp. Tomaszem Petą, metropolitą Astany, i jego biskupem pomocniczym Atanazjuszem Schneiderem – którzy nie raz publicznie krytykowali decyzje Franciszka (obaj byli sygnatariuszami głośnej „Deklaracji nt. najbardziej rozpowszechnionych błędów w życiu Kościoła naszych czasów” z 2019 r.). Zresztą nawet w ostatnich dniach bp Schneider przekonywał, że papież nie powinien brać udziału w wydarzeniach, które, mimo szczytnych haseł, są jak „supermarket z religiami”, bo przecież „jest tylko jedna prawdziwa religia: Kościoła katolickiego, założonego przez samego Boga”.
Problemy zdrowotne papieża były w ostatnich miesiącach pretekstem do odwołania dwóch podróży – do Libanu oraz do Konga i Sudanu Południowego. Nikt by się nie zdziwił, gdyby Watykan i tym razem zmienił plany. Franciszek jednak pojechał.
Kazachstan dobrze wpisuje się w podróżne preferencje papieża. Co prawda nie jest krajem małym (jego powierzchnia jest blisko 9 razy większa od Polski), ale za to peryferyjnym – przynajmniej z europejskiej perspektywy – i wielokulturowym. Mieszka w nim 550 grup etnicznych, które posługują się ponad 80 językami, a przy islamskiej większości katolicy stanowią niewielką grupę (0,6 proc.). Takie klimaty Franciszek lubi najbardziej. Zwłaszcza że peryferyjne położenie kraju jest jednocześnie strategiczne – Kazachstan graniczy z Rosją i Chinami, jest też pomostem między Wschodem a Zachodem, Europą i Azją. Nie bez znaczenia jest dla Kościoła męczeńska historia tego kraju, miejsca zsyłek tysięcy ofiar stalinowskiego reżimu.
Najbardziej oczekiwany gość
Do rozmów w Pałacu Niepodległości w stolicy Kazachstanu zasiedli przedstawiciele chrześcijaństwa, islamu, judaizmu, hinduizmu, szintoizmu, buddyzmu, zaratusztrianizmu i kilku innych religii – w sumie ponad 80 delegacji z 50 państw. Byli wśród nich m.in. Ahmed el-Tayeb, wielki imam Al-Azhar (który trzy lata temu w Abu Zabi podpisywał z Franciszkiem „Dokument o ludzkim braterstwie dla pokoju światowego i współistnienia”, często na kongresie przywoływany), Teofil III, patriarcha Jerozolimy, naczelni rabini Izraela: David Baruch Lau (aszkenazyjski) i Yitzhak Yosef (sefardyjski) czy wreszcie reprezentant Cyryla metropolita Antoni, przewodniczący Wydziału Zewnętrznych Kontaktów Kościelnych Patriarchatu Moskiewskiego. Ale bez wątpienia najważniejszym i najbardziej oczekiwanym gościem był papież, jedyny przywódca religijny i jednocześnie państwowy (funkcje te łączą jeszcze król brytyjski czy – poniekąd – Dalajlama i najwyższy przywódca Iranu). Z uwagą śledzony był każdy jego krok i słuchane wszystkie słowa. Uwadze obserwatorów nie uszło jego przywitanie z delegacją patriarchatu moskiewskiego, podczas którego papież ucałował krzyż, zawieszony na piersi metropolity Antoniego.
ZOBACZ TAKŻE:
Papieskie wystąpienia rzeczywiście wyróżniały się na tle łatwych do przewidzenia mów o roli religii w postpandemicznym i ogarniętym wojną świecie. W przemówieniu na otwarcie obrad Franciszek zaapelował o wspólny wysiłek, by odmienić oblicze religii, często uważanej – dziś i w przeszłości – za czynnik destabilizujący nowoczesne społeczeństwo, traktowanej podejrzliwie, a nawet z pogardą. Biskupów i duszpasterzy z regionu Azji Środkowej przestrzegał, by „nie patrzyli z nostalgią wstecz” i nie byli „żandarmami zajmującymi się egzekwowaniem norm religijnych, ale pasterzami bliskimi ludziom”. W przemówieniu wygłoszonym po podpisaniu wspólnej deklaracji na zakończenie kongresu podkreślał, że rygorystyczna i przytłaczająca religijność należy do przeszłości i jako taka została odrzucona przez młode pokolenia.
Pojedynek z Moskwą
Warta zauważenia jest też konfrontacja – niezamierzona, ale i nieunikniona – do jakiej doszło podczas wygłaszania przemówień inauguracyjnych papieża i metropolity Antoniego, przemawiającego w imieniu Cyryla. Słowa Franciszka: „Obyśmy nigdy nie usprawiedliwiali przemocy. Oby sacrum nie było podpierane władzą, a władza nie podpierała się sacrum” – odczytano jako krytykę patriarchy moskiewskiego, błogosławiącego wojnę w Ukrainie. Antoni z kolei sugerował, że wielcy przywódcy religijni też ulegają dezinformacji, a „ostatnie wydarzenia pokazały, jak łatwo jest stworzyć obraz wroga, wskazać na niego palcem i wywołać nienawiść do wszystkiego, co z nim związane”. Winą za wojnę, terroryzm i głód w świecie obarczył „kulturę masową, oferowaną przez obrońców świeckiej, a nawet ateistycznej świadomości”, która każe wielbić człowieka, jego „pragnienia, namiętności, wady i odchylenia od wartości zdrowego społeczeństwa ludzkiego”. Papież, przeciwnie, za główną przyczynę konfliktów uznał „ekstremizm, radykalizm i nacjonalizm, które – pod przykrywką tego, co sakralne – podsycają lęki i obawy wobec religii”.
Trzymanie się tekstu
Papieskie przemówienie inauguracyjne można zaliczyć do najlepszych i najbardziej zapadających w pamięć z całego pontyfikatu. Franciszek sięgnął w nim do twórczości poety, pedagoga i kompozytora Abaja, ojca nowoczesnej literatury kazachskiej (1845-1904), wykorzystując cytaty z jego twórczości jako motto kolejnych części wystąpienia (o wolności religijnej, solidarności, pokoju i braterstwie, gościnności wobec obcych, trosce o ziemię), co tekstowi nadało lokalnego kolorytu a XIX-wiecznym sentencjom świeżości.
W drodze powrotnej do Rzymu, podczas konferencji prasowej w samolocie, papież przyznał, że niewiele wiedział o kulturze, tradycjach i aktualnej sytuacji Kazachstanu, a wizyta w tym kraju przyniosła mu wiele pozytywnych zaskoczeń. Poety Abaja zapewne też nie znał – przemówienia przygotowuje Sekretariat Stanu, zlecając napisanie szkicu osobom zorientowanym w realiach odwiedzanego kraju. Co w niczym nie umniejsza ich znaczenia. Wręcz przeciwnie – korzystanie z pomocy dobrych współpracowników i trzymanie się wcześniej napisanego tekstu zwykle wychodzi Franciszkowi na dobre.