Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ponad 9 mln Polaków zmaga się z otyłością – oszacowała Najwyższa Izba Kontroli. Na naszą kondycję fatalnie wpłynęła pandemia: jak wynika z sondaży, na które powołuje się NIK, w trakcie jej trwania przytyło (średnio o niemal 6 kg) ponad 40 proc. z nas. Odsetek ludzi z nadwagą i otyłością w niektórych województwach sięga 70 proc. Otyłość jest chorobą przewlekłą i powoduje wiele powikłań, m.in. cukrzycę, choroby serca i krążenia, choroby stawów, nowotwory i depresję. Opublikowany ostatnio raport NIK podaje, że w latach 2020-2022 u lekarzy pierwszego kontaktu i specjalistów z powodu otyłości leczyło się prawie 800 tys. pacjentów, a ich liczba w tym czasie zwiększyła się o połowę.
To wyzwanie nie tylko dla systemu ochrony zdrowia, ale i gospodarki. Koszty ZUS w latach 2012-2022 związane z niezdolnością do pracy z powodu rozpoznania otyłości wzrosły z 22 mln zł do 31 mln zł. Przez dekadę liczba dni na zwolnieniu z tego powodu wzrosła o cały rząd wartości: z ok. 28 tys. do prawie 206 tys.
Tymczasem – punktuje NIK – Ministerstwo Zdrowia nie opracowało kompleksowego planu profilaktyki i leczenia otyłości, nie zgromadzono nawet potrzebnych do tego danych. Zaniedbania kontrolerzy wytykają na każdym poziomie systemu, w tym najniższym – u lekarzy POZ, z których wielu zaniedbuje np. regularne ważenie pacjentów. Lekarze rodzinni wskazywali jednak, że w okresie pandemii skupiali się na covidzie, zgłaszali też swój brak kompetencji do wykrywania i leczenia otyłości. Pacjentów odsyłali do specjalistów zajmujących się leczeniem powikłań – diabetologów, kardiologów czy endokrynologów. W okresie badanym przez NIK kolejki do diabetologów wydłużyły się z 1,4 do 5,3 tys. osób.
Otyłość – choroba otoczona tabu, o której rozmawia się trudno (przeczytaj raport nt. agresji słownej w gabinetach lekarskich) – stała się jednym z najpoważniejszych problemów zdrowia publicznego.