Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wmediach społecznościowych młodzi licytują się, komu mniej sekund zajęła rejestracja. Najwyżsi urzędnicy chwalą się przyjęciem dawki, minister zdrowia dał się nawet sfotografować. Premier Morawiecki zapewnia, że każdy chętny będzie mógł zaszczepić się do końca lipca.
Wszystko to ma sprawić wrażenie, że akcja szczepień idzie jak burza. Diabeł tkwi jednak w szczegółach. Data podana przez premiera świadczy nie tylko o tym, że Polacy garną się do szczepień, ale przede wszystkim o ogromnej liczbie wolnych terminów. Czy grupa chętnych wyczerpie się w połowie lata? Już teraz się kurczy – spośród tych, którzy do tej pory się nie zaszczepili, chce to zrobić 53 proc. (sondaż Inquiry). Wskaźnik ten będzie coraz wyższy, „gdyż osoby negatywnie nastawione będą stanowić coraz większą część grupy niezaszczepionych” – zauważają badacze.
Entuzjazm 30-, 40-latków wobec sprawnego systemu zapisów też ma swój rewers: to wykluczeni technologicznie najstarsi seniorzy (i nie mówimy tu o umiejętnościach rejestrowania się online, część z nich nie ma nawet dostępu do telefonu). Według ECDC Polska zaszczepiła tylko 56 proc. osób powyżej 80. roku życia.
Tymczasem w związku z tym, że trzecia fala opada – maleją zarówno wskaźniki nowych infekcji, jak i liczba pacjentów w szpitalach – rząd przedstawił program odmrażania gospodarki i edukacji. Minister Niedzielski chce zachować ostrożność: „największe grupy poluzowania” mają następować w odstępach dwutygodniowych, tak by móc odpowiednio zareagować w razie skoku infekcji.
Optymizm studzi ekspert samorządu lekarskiego dr Paweł Grzesiowski: „Jeżeli otworzymy równocześnie różne strumienie transmisji wirusa, to niestety możemy za 2-3 tygodnie zaobserwować niekorzystny zwrot sytuacji”. Epidemiolodzy z niepokojem patrzą na otwarcie szkół i umożliwienie organizacji imprez. Przede wszystkim obawiają się jednak fałszywego przekonania, że koronawirus jest w odwrocie i nie trzeba się go bać. Może ono skłaniać do porzucenia podstawowych zasad sanitarnych. Zagrożenie stanowią też coraz to nowe warianty SARS-CoV-2: niektóre potrafią częściowo przełamywać odporność. Wirus mutuje przy dużych liczbach zachorowań, więc ewentualna czwarta fala – która może nastąpić, jeśli do końca wakacji nie osiągniemy odporności zbiorowej – grozi tym, że w końcu dorobimy się wariantu polskiego. ©℗