Adam Bodnar zaczyna sprzątanie

Uchwała zawiera apel, by wszyscy sędziowie Trybunału Konstytucyjnego zrezygnowali z funkcji – instytucja ta i tak w obecnym kształcie jest przecież zaprzeczeniem swej idei. To dobry wybór.

05.03.2024

Czyta się kilka minut

Filip Naumienko/REPORTER

Minister sprawiedliwości Adam Bodnar wraz z przedstawicielami rządzącej koalicji oraz autorytetami prawniczymi przedstawił „czteropak” projektów legislacyjnych mających prowadzić do uporządkowania sytuacji wokół Trybunału Konstytucyjnego. TK to dziś ustrojowa stajnia Augiasza, jej posprzątanie zaś będzie nie lada wyzwaniem.

Sam fakt przedstawienia projektów należy ocenić bardzo pozytywnie, choć uchwała, którą miałby przyjąć Sejm, ma w gruncie rzeczy przede wszystkim polityczno-moralny charakter. Jest ona opisem sytuacji, w jakiej działa TK od 2015 roku, i z formalnego punktu widzenia nie rodzi skutków prawnych. Wskazuje, że tzw. sędziowie dublerzy powołani zostali przez zdominowany przez PiS Sejm „awansem”, bez wystarczającej podstawy prawnej. W związku z tym werdykty Trybunału z ich udziałem wydane zostały z wadą prawną.

Uchwała zwraca też uwagę, że Julia Przyłębska nie jest już prezesem TK, gdyż istnieją silne przesłanki, że ustawa określająca sześcioletnią kadencję prezesa Trybunału nie powinna obejmować Przyłębskiej, a to znaczy, że jej kadencja upłynęła w grudniu 2022 r. Uchwała nie zakłada jednak, że trzej sędziowie dublerzy zostaliby odwołani, podobnie jak Stanisław Piotrowicz czy Krystyna Pawłowicz, choć były takie medialne doniesienia na etapie prac nad uchwałą. Zawiera jednak apel, by sędziowie Trybunału zrezygnowali z funkcji w tym sądzie – instytucja ta i tak w obecnym kształcie jest przecież zaprzeczeniem swej idei.

To dobry wybór. Dokonywanie ostrzejszych kroków byłoby niczym innym jak wchodzeniem w buty PiS, a poza tym Trybunał Konstytucyjny to nie TVP czy nawet prokuratura, które są podległe rządowi – nie można w nim działać siłowo.

Dobrze też, że uchwała piętnuje nie tylko praktyki PiS wobec TK w kadencji 2015-19, ale także to, co zrobiła PO na koniec kadencji 2011-15, wybierając awansem dwóch sędziów TK – co potem brutalnie „rozwinął” PiS.

Zaprezentowana przez Bodnara całkiem nowa ustawa o TK wraz z ustawą zawierającą przepisy wprowadzające też wydaje się potrzebna. To uporządkowanie praktyki działania Trybunału, doprecyzowanie przepisów, którego brak dał PiS pole do prowadzenia bezprawnych praktyk. Ustawa ta ma jednak głównie organizacyjny charakter (choć ustrojowo też zmienia sporo, np. mocno rozszerzając grupę podmiotów uprawnionych do zgłaszania kandydatów na sędziów TK czy wprowadzając zakaz sprawowania mandatu sędziego w ciągu 4 lat od ustania działalności politycznej) i nie można wykluczyć, że może nawet uzyskać akceptację, jeśli nie PiS w Sejmie, to być może prezydenta Andrzeja Dudy.

Inaczej jest z kluczową propozycją, o największej politycznej sile – zmiany konstytucji. Projekt ustawy na ten temat zawiera dwie części. Pierwsza to zmiana artykułów 193 i 194 konstytucji, odnoszących się do Trybunału. W myśl tej propozycji w ustawie zasadniczej miałby się znaleźć analogiczny jak w ustawie o TK zapis, że sędzią Trybunału można zostać dopiero po 4 latach po zaprzestaniu działalności politycznej lub sprawowaniu mandatu parlamentarnego. Jednocześnie autorzy zmian nie proponują wpisania wprost do konstytucji innego artykułu z ustawy o TK, że sędziów Trybunału Sejm wybiera większością 3/5.

Druga część ustawy o zmianie konstytucji to niejako przepisy wprowadzające. Po pierwsze zakładają, że obecni sędziowie przestaną w jednym momencie sprawować swoje funkcje, pełniąc je jednak dalej – do wyboru następców. Po drugie wprowadzają przejściową zasadę, że spośród 15 sędziów pięciu wybranych jest na pełną 9-letnią kadencję, pięciu na 6 lat, a pięciu na 3 lata. Dotyczy to jednak tylko tego pierwszego składu, potem, jak zakłada projekt ustawy, sędziów TK będzie się wybierać tylko na 9 lat.

Według ustawy sędziów TK będzie się wybierać większością 3/5, ale jeśli Sejmowi nie uda się dogadać w sprawie kandydatów w ciągu dwóch miesięcy od wejścia w życie ustawy, będzie można ich wybrać bezwzględną większością (ponad 50 proc. głosów). W uzasadnieniu autorzy tłumaczą, że ma to zapobiec sytuacji, w której część parlamentu (w domyśle PiS) specjalnie będzie blokować wybór nowych sędziów, by nadal swoje funkcje pełnili sędziowie dotychczasowi.

Rozumiem tę argumentację, ale wpisanie wprost do konstytucji, że sędziów TK wybiera się w każdych okolicznościach większością 3/5, znacznie zwiększyłoby szanse na przeforsowanie tej zmiany ustawy zasadniczej w parlamencie. Oczywiście jest ryzyko, że PiS uzyska instrument do blokowania wyboru nowych sędziów, ale też stanowi mocny argument na rzecz partycypacji opozycji w zmianie. Natomiast przedstawienie propozycji sprowadzającej się do tego, że jak nie będzie większości 3/5, to obecna koalicja i tak wybierze sobie sędziów, wyklucza moim zdaniem współpracę PiS. Tym samym uniemożliwia przeprowadzenie w tym parlamencie kluczowej zmiany, prowadzącej do uzdrowienia Trybunału. Koalicja nie zdoła przecież zgromadzić liczby głosów niezbędnej do zmiany konstytucji.

Być może lepsze byłoby wpisanie na twardo do konstytucji wyboru sędziów TK większością 3/5, ale zarazem dopisanie, że obecni sędziowie pełnią swoje funkcje nie do wyboru następców, ale przez określony czas, np. 3 miesiące albo pół roku. Tak właśnie obecny TK zrobił z kadencją samego Adama Bodnara jako Rzecznika Praw Obywatelskich – przez blisko rok po zakończeniu kadencji pełnił on jeszcze obowiązki, bo nie miał następcy, ale po werdykcie TK w tej sprawie musiał odejść, choć wciąż nie był wybrany jego następca.

Ten przykład jest dobry o tyle, że wówczas – po wielu nieudanych próbach – udało się w końcu znaleźć takiego kandydata na RPO, który w ubiegłej kadencji Sejmu znalazł poparcie i PiS, i ówczesnej opozycji. Nawet jeśli się to nie uda dzisiaj, warto spróbować.

Według mitologii Herakles mimo wszystko zdołał w końcu posprzątać stajnię Augiasza.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Z wykształcenia biolog, ale od blisko 30 lat dziennikarz polityczny. Zaczynał pracę zawodową w Biurze Prasowym Rządu URM w czasach rządu Hanny Suchockiej, potem był dziennikarzem politycznym „Życia Warszawy”, pracował w dokumentującym historię najnowszą… więcej