Życiowa potrzeba czy wygoda? Nielegalne zajmowanie mieszkań to już w Hiszpanii zjawisko masowe. Nasza autorka ruszyła śladem „okupantów”

W Hiszpanii są ponad 4 mln pustych mieszkań, które należą do banków i funduszy inwestycyjnych. Ponieważ kara za ich nielegalne zajmowanie jest znikoma, a procesy o eksmisję długie i kosztowne dla właścicieli, ośmiela to tzw. okupas. Kim są i dlaczego to robią?

16.04.2024

Czyta się kilka minut

Demonstracja zwolenników przepisów uniemożliwiających okupowanie domów, Madryt, marzec 2022 r.  // Fot. Fernando Sanchez / Europa Press / Getty Images
Demonstracja zwolenników przepisów uniemożliwiających okupowanie domów, Madryt, marzec 2022 r. // Fot. Fernando Sanchez / Europa Press / Getty Images

Ricardo od zawsze chciał pomagać innym, dlatego został pracownikiem socjalnym. Po latach wyrzeczeń i odkładania pieniędzy w końcu kupił własne mieszkanie w Madrycie. Było drogie i mimo posiadanych oszczędności Ricardo musiał zadłużyć się w banku; hipotekę będzie spłacać do 74. roku życia.

Początkowo nic nie zapowiadało problemów. Wkrótce jednak właściciele reszty budynku, w którym Ricardo kupił mieszkanie, zbankrutowali, a ich majątek przejął bank. Wtedy zjawiali się okupas: ludzie, którzy nielegalnie wchodzą do pustych mieszkań i je zajmują.

– Zawsze kiedy opowiadam tę historię, wywołuje to u mnie mnóstwo emocji i bólu. Moje życie rozpadło się wtedy na wiele kawałków. Wciąż je składam i od 10 lat leczę się u psychiatry – mówi Ricardo w rozmowie z „Tygodnikiem”.

Ricardo Bravo, Madryt, kwiecień 2024 r. // Fot. archiwum prywatne

OKUP | Ricardo wspomina, że po półtora roku okupas opanowali już cały budynek, rzecz jasna poza jego mieszkaniem: – Zaczęły się kradzieże, strzelaniny, handel narkotykami i prostytucja. Przestałem nocami sypiać. Okupas zaczęli niszczyć nasz budynek, nieraz widziałem krew na klatce schodowej, ślady po bijatykach. Byłem inny, więc dostawałem pogróżki. Przebijali mi koła w samochodzie. Dwa razy musiałem prosić o pomoc policję, żeby w ogóle wejść do mojego mieszkania, bo okupas czekali na mnie przy wejściu i nie pozwalali przejść.

Ricardo prosił o pomoc policję i Ratusz, spotykał się nawet z przedstawicielami wszystkich partii. Nie pomogło, sytuacja ciągnęła się przez lata. – Przez całe życie starałem się pomagać innym, ale gdy to ja potrzebowałem pomocy, nikt nie wyciągnął do mnie ręki. Odeszła ode mnie partnerka, bo miała już tego wszystkiego dość – mówi.

Gdy był już na skraju wytrzymałości, poszedł do mediów. Skończyło się na tym, że okupas dostali pieniądze od banku w zamian za opuszczenie budynku. – To absurd, musieli dać pieniądze przestępcom, którzy nielegalnie zajmowali budynek, aby się wyprowadzili. Jak mam dziś wierzyć w rządy prawa i sprawiedliwość? – mówi mi Ricardo Bravo, dziś przewodniczący Platformy na rzecz Poszkodowanych przez Okupacje Mieszkań.

Okupowany budynek w Níjar, Andaluzja, marzec 2024 r. // Fot. Agnieszka Zielińska

TERAPIA | Platforma narodziła się w mediach społecznościowych i w gruncie rzeczy miała być (także) formą terapii. Bo osoby, których mieszkania czy budynki są zajęte przez okupas, zwykle czują bezsilność i brak wsparcia ze strony państwa.

Oficjalnie Platforma powstała w 2020 r. jako niezależna organizacja do kontaktu z politykami i na rzecz walki o zmianę prawa. – Do dziś nic się w tej kwestii nie zmieniło, jest jeszcze gorzej – Ricardo Bravo ma poczucie porażki.

Nielegalne zajmowanie cudzych mieszkań zaczęło cieszyć się popularnością jeszcze w latach 60. i 70. XX w., wraz z migracją do miast i ogromnym popytem na nieruchomości.  Ruch okupas polega na nielegalnym zajmowaniu – czasowo lub na stałe – pusto stojących mieszkań lub domów.

Po roku 1976, w pierwszych latach hiszpańskiej demokracji, zalegalizowano – w ramach walki z problemem bezdomności – tysiące nielegalnych zajęć państwowych nieruchomości. Praktyka sądowa pokazuje, że do 1996 r. w większości spraw sędziowie orzekali na korzyść nielegalnych lokatorów, a to dawało dalsze przyzwolenie.

AKCEPTACJA | Zwolennicy ruchu okupas mówią o prawie do mieszkania, nawet jeśli oznaczałoby to naruszenie prawa do własności innych osób. Powołują się na artykuł 47. konstytucji, który mówi, że „wszyscy Hiszpanie mają prawo do godnych i odpowiednich warunków mieszkaniowych”.

Hiszpania ma 48 mln mieszkańców i 26 mln mieszkań, z czego 4 mln stoją puste. Większość z nich należy do banków i funduszy inwestycyjnych. To pozostałość po kryzysie finansowym w strefie euro, który zaczął się 2008 r. i doprowadził do bankructwa wiele firm i osób fizycznych. A skoro nieruchomości trafiły do banków, które obwinia się za tamten kryzys, to i akceptacja społeczna dla przejmowania pustostanów jest większa.

PRAWO | Okupas ośmiela fakt, że kary, których mogą się spodziewać, są znikome.

Kodeks karny rozróżnia dwa rodzaje przestępstw związanych z okupas: włamanie (gdy mieszkanie było przez kogoś zamieszkiwane) i uzurpację (gdy stało puste). Za włamanie grozi od 6 miesięcy do 2 lat więzienia, a za uzurpację grzywna (chyba że eksmitowani dzicy lokatorzy stawiają opór, wtedy ich kara może wzrosnąć do 2 lat więzienia).

Przestępstwem okupas zajmuje się Policja Krajowa (jeśli rzecz dotyczy miasta) lub Guardia Civil (gdy idzie o mniejsze miejscowości). Ich funkcjonariusze mają ograniczone możliwości działania. Zawiadomienie o „okupacji” musi zgłosić właściciel, a w przypadku banku trwa to zwykle długo. Tymczasem jeśli służby zostaną wezwane w ciągu 72 godzin, mogą reagować tak, jak w przypadku włamania i rabunku – wtedy udaje się usunąć dzikich lokatorów. Jeśli jednak przekroczy się ten termin, trzeba udowodnić w sądzie swoje prawo własności, a to zwykle proces długi i kosztowny.

Niedawno media donosiły, że okupas zajęli w Galicji willę z ogrodem i basenem, wystawioną na sprzedaż i wartą 750 tys. euro. Zrobili to tak cicho, że sąsiedzi nic nie zauważyli. Właściciele, gdy się zorientowali, wezwali policję. Ale minęło zbyt dużo czasu i policjanci nie mogli eksmitować dzikich lokatorów. Sprawa trafiła do sądu. Oczekując na proces, rodzina okupas wygodnie się urządziła.

NARKOMIESZKANIA | Osiem na dziesięć przypadków okupas dotyczy kilku regionów: Katalonii, Madrytu i Andaluzji. Drugą zaś prowincją w kraju z największą liczbą okupas jest Almería (należąca do Andaluzji).

Nawet trzy czwarte zajmowanych tu mieszkań służy do produkcji marihuany. To dodatkowe zagrożenie dla prawnych lokatorów takich budynków, bo uprawa narkotyku wymaga ogromnych nakładów energii, co z kolei oznacza nielegalne podłączenia do prądu.

Funkcjonariusz Guardii Civil z Almeríi mówi mi (prosząc o anonimowość), że z tej prowincji eksportuje się już do całej Europy więcej narkotyków niż pomidorów: – Doskonale wiemy, w których dzielnicach są nawet całe budynki, gdzie uprawia się marihuanę. Czuć to nawet, gdy idziesz ulicą. Oczywiście interweniujemy, przejmujemy narkotyki, ale powstają nowe plantacje. Zatrzymujemy ludzi, którzy odpowiadają z wolnej stopy, a oni wracają do dawnych zajęć. Zresztą rzadko udaje nam się dotrzeć do szefów mafii narkotykowych.

STRACH | W takim budynku z narkomieszkaniami żyć musi Guillermo z Almeríi.

– Miesiąc temu była duża akcja policyjna, agenci weszli do czterech mieszkań, zabrali wszystkie rośliny i mężczyzn, którzy tam przebywali. Kolejnego dnia widziałem, jak okupas wracali do naszego budynku. To surrealistyczne. Nie mogę pojąć, jak europejski kraj na to pozwala – mówi 37-letni prawnik.

Gdy to opowiada, spacerujemy wokół urzędu, w którym pracuje. Guillermo ścisza głos, kiedy przechodzi obok nas jego kolega z pracy. Wstydzi się tego, gdzie mieszka. Przyznaje, że stara się nie wracać zbyt późno do mieszkania. I nie wyjeżdża na wakacje, bo boi się, że pod jego nieobecność wtargną okupas.

Nie dzwoni na policję i nie zgłasza kwestii narkotyków, boi się o życie: – Najchętniej sprzedałbym mieszkanie i wyprowadziłbym się z tego budynku. Ale kto je kupi, wiedząc, że sąsiadami są okupas i w dodatku uprawiają marihuanę? Dostałbym za nie grosze.

W budynku jest dwanaście mieszkań, z czego osiem zajmują okupas. Trwa to od trzech lat i nic nie wskazuje, że szybko się zmieni. Budynek należy do funduszu inwestycyjnego i to on musiałby zgłosić sprawę do sądu.

Guillermo: – Żyję z dnia na dzień. Nie wiem, czy jutro będę mógł wyjść do pracy albo czy nie będą na mnie czekać przy schodach lub garażu. To nieprzewidywalni ludzie. Czuję bezsilność i rezygnację.

OGŁOSZENIE | W internecie zdarzają się takie anonse: „Mieszkania nie można zobaczyć przed kupnem, bo w środku są okupas, płatność tylko gotówką”. To prawdziwa oferta mieszkania w Madrycie: trzy pokoje, 57 metrów kwadratowych. Cena: 85 tys. euro.

Sprzedaż mieszkania z okupas obniża jego cenę średnio o 50-70 proc., a płatność odbywa się tylko gotówką, bo żaden bank nie sfinansuje lokalu z okupas. Czasem kupnem takiej nieruchomości zainteresowani są inwestorzy, którzy nie potrzebują jej od zaraz i mogą czekać kilka lat na wyrok sądu oraz eksmisję.

STRONY | W mediach społecznościowych pełno jest stron A favor de los okupas, czyli „na korzyść okupas”. Jak piszą twórcy jednej z nich, „pomożemy wszystkim bezdomnym, ludziom żyjącym na ławkach”. Nie brak też odwołań do wspomnianego artykułu 47. konstytucji, który mówi o prawie do godnego mieszkania.

Większość z postów publikowanych na takich stronach jest anonimowa, bo i sprawa dość delikatna. Np. ktoś publikuje zdjęcie z opisem: „Chciałabym wejść do tego mieszkania. Jestem w trudnej sytuacji. Nie znam dobrze tematu okupacji. Będę wdzięczna za pomoc”. W komentarzach zgłaszają się osoby gotowe pomóc otworzyć drzwi i przenieść rzeczy.

Bywa, że w takich grupach niektórzy tak oferują swoje usługi: „Napisz, gdzie chcesz mieszkanie, a my dezaktywujemy alarm, żebyś mógł wejść”.

Autorów postów można podzielić na dwie grupy: tych, którzy mają upatrzone lokum i chcą je zająć, oraz tych, którzy piszą o swojej trudnej sytuacji i pragnieniu zamieszkania „gdziekolwiek”.

MAFIE | Guillermo uważa, że okupas to nie tylko akcje oddolne, i że funkcjonują wyspecjalizowane mafie mieszkaniowe. – To ogromny biznes. Najpierw wchodzą jako pierwsi do domu, który od dawna wygląda na opuszczony, zmieniają zamki i sprzedają go potem np. za 5 tys. euro – mówi prawnik.

Mafie mają szukać też domów na stronach z ogłoszeniami o nieruchomościach. Jeśli któregoś przez kilka miesięcy nie udaje się wynająć czy sprzedać, wtedy można je „przejąć”. Zwłaszcza jeśli mieszkanie należy do funduszy inwestycyjnych.

Ale nie wszyscy okupujący nielegalnie mieszkania to mafie. W Hiszpanii prawie nie ma mieszkań socjalnych, więc dla niektórych to sposób na uniknięcie bezdomności.

Po Hiszpanii, Holandii czy Włoszech teraz także Portugalia skręca politycznie na prawo. Dlaczego Portugalczycy postawili na radykalną zmianę?

Perspektywa utworzenia w Lizbonie stabilnego rządu jest po tych wyborach niewielka. Chyba że tradycyjna centroprawica złamie kampanijną obietnicę i porozumie się z nową skrajnie prawicową partią Dość. Jej lider, dawny komentator sportowy, otwarcie odwołuje się do tradycji portugalskiej dyktatury.

17 marca na jednej z grup „A favor de los okupas” pojawia się taki anonimowy post: „Szukam domu w Walencji. Jestem kilka dni przed porodem, a właścicielka mieszkania powiedziała mi, że muszę się wyprowadzić, bo sąsiadom będzie przeszkadzać płacz dziecka. Potrzebuję waszej pomocy. Jestem zdesperowana, nie mam gdzie pójść”.

NIEPŁACĄCY | Ostatnio narodziło się nowe zjawisko: inquiokupas. Nazwa pochodzi od słów okupas oraz inquilino (lokator, najemca). Inquiokupas to osoby, które wynajęły mieszkanie i płaciły czynsz, a potem przestały płacić. Zjawisko stało się popularne w czasie pandemii, gdy wzrosło bezrobocie.

Z inquiokupas boryka się 60-letnia Bianca, Argentynka. 10 lat temu wraz z mężem sprzedali wszystko, co mieli, i przeprowadzili się do Katalonii. Tu kupili mieszkanie i chcieli, by na nich zarabiało. Wynajęli je małżeństwu z trójką dzieci. Wszystko było w porządku do chwili, gdy małżeństwo ich lokatorów się rozstało. W mieszkaniu została kobieta z dziećmi i przestała płacić. – Nie chciałam przedłużać im umowy, ale mąż nalegał, byśmy zrobili to ze względu na dzieci, by nie musiały zmieniać podstawówki – mówi mi Bianca.

Wkrótce pożałowali tej decyzji. Sprawę zgłosili do sądu, wnosząc o eksmisję. Miało do niej dojść 8 lutego. Ale wtedy okazało się, że samotna matka z trójką dzieci dostała z opieki społecznej zaświadczenie o trudnej sytuacji życiowej. Eksmisję wstrzymano.

– Państwo traktuje nas, jakbyśmy byli serwisem socjalnym – uważa Bianca. Co prawda obiecano im rekompensatę: polega na tym, że jeśli mieszkanie zajmuje osoba w trudnej sytuacji, a państwo nie może zapewnić jej lokum socjalnego, będzie płacić właścicielowi. Kwotę ustala się na podstawie średniej za wynajem. Mimo obietnic Bianca nie otrzymała dotąd pieniędzy. A jak przyznaje, sama jest na granicy ubóstwa po tym, jak mąż stracił pracę.

ANTYOKUPANCI | Bianca rozważała zatrudnienie firmy antiokupas. Od kilku lat powstało ich wiele w całym kraju, w reakcji na narastające zjawisko okupas. Firmy reklamują się jako mediatorzy, ale zdaniem policji działają na granicy prawa. Bo ich głównym zadaniem jest zastraszanie okupas: częste odwiedzanie, dzwonienie do drzwi, pukanie w okna, tak by zachęcić dzikich lokatorów do opuszczenia zajmowanego lokum.

– Aby skorzystać z usług takiej firmy, musiałabym wziąć kredyt na 4 tys. euro, a nie gwarantuje to przecież, że odzyskam mieszkanie – mówi Bianca.

Niepłacących inquiokupas w swoim domu ma także Jaime z Wysp Kanaryjskich. 42-letni księgowy wziął kredyt, by kupić 4-pokojowe mieszkanie. Dzięki jego wynajmowi chciał spłacić kredyt, dlatego sam z żoną i dziećmi wynajął mniejsze mieszkanie.

– No i teraz utrzymuję dwie rodziny – mówi Jaime.

Nie ma w tym przesady, bo nie tylko nie dostaje pieniędzy za wynajem, ale sam musi płacić za wodę, prąd, śmieci i opłatę spółdzielczą swojego „okupowanego” mieszkania. Gdyby Jaime odciął media, groziłyby mu poważniejsze konsekwencje niż kobiecie, która nielegalnie zajmuje jego mieszkanie. Do tego spłaca kredyt.

– Dzwoniłem do lokatorki, ale odrzucała moje połączenia, chodziłem do budynku, ale nie otwierała mi drzwi. Nie mogę zrobić nic więcej, bo może mnie pozwać o nękanie – mówi Jaime i czeka, aż jego sprawę rozpatrzy sąd.

POLITYKA | Ilu jest w Hiszpanii okupas oraz inquiokupas? Trudno stwierdzić. Platforma na rzecz Poszkodowanych przez Okupacje Mieszkań twierdzi, że rząd manipuluje danymi, że nie chce np. wskazać, ile wyroków o eksmisji wstrzymano od czasu pandemii. Jeśli wierzyć oficjalnym statystykom, w 2022 r. było o 9 proc. mniej zgłoszonych przypadków okupas. Do tej pory nie opublikowano danych za 2023 r.; Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w korespondencji mailowej zapewnia, że stanie się to do końca kwietnia.

Temat okupas pojawił się przed wyborami parlamentarnymi w lipcu 2023 r. Wówczas parlamentarzystka ze skrajnie prawicowej partii VOX, Cristina Alicia Esteban Calonje, stwierdziła, że podczas rządów lewicy trzykrotnie wzrosła liczba nielegalnie okupowanych mieszkań. W Madrycie oraz Kastylii i León, gdzie rządzi konserwatywna Partia Ludowa (opozycyjna wobec rządu centralnego w Madrycie), stworzono specjalne biura i telefony, na które można zgłaszać nielegalne zajęcie domu. W stolicy takich telefonów ma być średnio sześć dziennie.

PROJEKT | Platforma skupiająca osoby pokrzywdzone przez okupas stworzyła propozycję ustawy, popieraną przez konserwatywną Partię Ludową, która w Senacie ma większość. Projekt zakłada, że wysiedlenie okupas byłoby możliwe w ciągu 24 godzin po złożeniu skargi przez właściciela.

Jednak nic nie wskazuje, że projekt uzyska poparcie w izbie niższej, gdzie większość należy do Partii Socjalistycznej, która rządzi w koalicji ze skrajnie lewicową partią Sumar. Ricardo Bravo zapewnia, że socjaliści popierają projekt Platformy, ale nie chcą tego powiedzieć publicznie z obawy przed koalicjantami z Sumar. Ci bowiem nie chcą słyszeć o zmianie prawa.

Inflacja, recesja, kryzys. Waluty, kredyty, banki. Nuda? Wielu z nas deklaruje brak zainteresowania gospodarką – niestety, bez gwarancji wzajemności. My traktujemy ją po ludzku.

Na razie lewicowy rząd przedłużył tzw. tarczę ochroną do końca 2024 r. (tarcza chroni przed eksmisją rodziny w trudnej sytuacji życiowej; powstała w czasie pandemii i do tej pory przedłużano ją dziesięciokrotnie).

– Uzurpacja mieszkań należących do banków jest akceptowalna społecznie. Lecz problem inquiokupas uderza często we właścicieli, którzy mają tylko jedno lub dwa mieszkania i kredyty do spłacenia. Rozumiem, że niektóre osoby mogą znaleźć się w trudnej sytuacji i dlatego nie mogą płacić czynszu. Powinno im pomagać państwo, ale nie kosztem innych obywateli – uważa Ricardo Bravo.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka mieszkająca w Andaluzji, specjalizująca się w tematyce hiszpańskiej. Absolwentka dziennikarstwa, stosunków międzynarodowych i filologii hiszpańskiej. Od 2019 roku współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. W przeszłości pracowała m.in. w telewizji… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 16/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Pomieszkać za darmo