Życie jest czytaniem

Przez wiele lat przeczuwałem, że czytając książki dociekam tajemnicy ludzkiej egzystencji. I wcale nie dlatego, że za jedną z najważniejszych książek dzieciństwa uważam "Tajemniczą wyspę". Zaczynam nawet podejrzewać, że zostaliśmy kiedyś wybrani przez siłę wyższą do podtrzymywania tej coraz rzadszej umiejętności. Nie da się bowiem w świetle psychologicznej wiedzy wytłumaczyć, z jakich powodów niektóre dzieci w tak zwanym teście pierwszego roku wybierają książkę (przypomnę, że poza nią mają zwykle do wyboru zabawkę lub butelkę) i najczęściej są jej wierne do końca życia. Wydaje mi się, że hipotezę o roli sił wyższych określających naszą ostateczną życiową pasję warto by wreszcie sprawdzić.

27.03.2007

Czyta się kilka minut

Trudno mi w miarę precyzyjnie opisać, jak rozumiałbym określenie "siła wyższa", ale większość czytelników wie, co mam na myśli. Oczywiście dopuszczam, jako osoba otwarta i tolerancyjna, rozmaite rozumienia transcendentalności. Uwzględniam nawet ukryty wpływ cywilizacji lepiej od nas rozwiniętych. To tłumaczyłoby zresztą częste, ale niestety trudne do obserwacji, bo dokonujące się nocą, najazdy obiektów zwanych pięknie UFO. Moim skromnym zdaniem są one wyposażone w ogromne generatory sił, które pobudzają ludzki mózg, w tym te jego fragmenty, które odpowiadają za procesy alfabetyzacji.

Za dramatycznym tytułem w "Rzeczpospolitej" (16 marca 2007) - "Tylko co drugi Polak czyta książki, kupuje co trzeci" - kryje się więc proste wytłumaczenie: UFO przestały latać nad Polską. Nie latają, a więc nie włączają generatorów pieszczących wzgórki kory mózgowej nielicznych mózgów rozpoznających litery (co nie oznacza jeszcze zdolności do ich łączenia) - i mamy dramatyczne tego konsekwencje. Polacy, od dawna zbyt mało wpatrzeni w niebo, przestali czytać. Formułuję tę bezsensowną, zdawałoby się, hipotezę, by pokazać, jak bezradni jesteśmy wobec tajemnicy czytania. Warto bezradność naukowca opisać, odwołując się do refleksji osoby, która dla czytania zaprzedałaby, metaforycznie mówiąc, duszę diabłu.

Tę determinację można łatwo sprawdzić, sięgając po niezwykle odkrywczą książkę francuskiego pisarza i eseisty Daniela Pennaca "Jak powieść". Zbyt rzadko wyrażam wdzięczność polskim wydawcom za dostrzeżenie w oceanie światowych książek pozycji nieśmiertelnych. Moim zdaniem ta do nich należy.

Czytanie książek to jedno, a refleksja nad mechanizmami ich odbioru to zupełnie coś innego. To, nie bójmy się tego określenia, rozważania dotykające dziedziny, którą można nazwać metafizyką czytania. Francuski pisarz zdołał dotknąć w swoim pięknym eseju problemów stanowiących intelektualne i emocjonalne wyzwanie dla wszystkich, którzy od lat zadają sobie pytanie: dlaczego muszę czytać? Jaka złowroga siła każe mi przeznaczać czas, który inni spędzają oglądając telewizję, na pogrążanie się w nic dobrego nieprzynoszącej lekturze "Biesów" czy "Braci Karamazow"? Dlaczego inni mogą spokojnie żyć nie wiedząc, że istniał ktoś taki jak Franz Kafka czy Bruno Schulz, a ja paradoksalnie czerpię z czytania ich książek siłę pozwalającą mi przetrwać jeszcze jeden dzień mojego życia? Jak to się dzieje, że utrwalone na kartach książek obsesje i cierpienia innych oddalają ode mnie pragnienie samounicestwienia?

Na żadne z tak postawionych pytań nie znajdziemy u Pennaca ostatecznej odpowiedzi; on tylko przedstawia możliwe warianty. Wszystkie jednak mieszczą się w zaprojektowanej przez niego definicji ludzkiej egzystencji. Zapewniam, że nie można ich zlekceważyć. Po raz pierwszy tak wyraźnie została ustanowiona tożsamość między życiem a czytaniem. Pora wreszcie zrezygnować z ograniczających nasze prawdziwe odczuwanie zasad politycznej poprawności i powiedzieć jasno - że bez czytania życie ludzkie jest pozbawione sensu.

Nie ja pierwszy dokonałem wytyczenia granic między światem osób czytających i nieczytających. Dla tych drugich książka wygląda w taki oto sposób: "Dobre sobie! Strony zapełnione szczelnie linijkami wciśniętymi między mikroskopijne marginesy, czarne akapity spiętrzone jedne na drugich i tylko z rzadka rzucony łaskawie ochłap dialogu - myślnik niczym oaza, informujący, że jeden skurczybyk wcale mu nie odpowiada. I znów następuje dwunastostronicowy blok! Dwanaście bitych stron czarnego druku. Można się udusić! Aj, człowiek się normalnie dusi! K... mać, niech to jasna cholera!".

"Jak powieść" Daniela Pennaca jest nie tylko książką niezmiernie mądrą i refleksyjną. Urzeka po prostu wielka wiara autora w sens czytania: "Człowiek buduje domy, ponieważ żyje, ale pisze książki, bo wie, że umrze. Mieszka w gromadzie, bo jest stworzeniem stadnym, czyta natomiast, bo zdaje sobie sprawę ze swej samotności. Lektura dotrzymuje mu towarzystwa, nie zajmując miejsca nikogo innego, ale też niczyje towarzystwo nie mogłoby jej zastąpić. Nie zapewnia człowiekowi żadnego ostatecznego wytłumaczenia jego losu, jednak tka gęstą sieć wzajemnego porozumienia między życiem a nim. Ulotną i tajną sieć porozumienia, która wyraża paradoksalną radość życia, wydobywając jednocześnie absurdalność istnienia. Tak, że nasze racje czytania są równie dziwne, co nasze racje życia. I nikt nie ma prawa nam się tłumaczyć z tej zażyłości".

Daniel Pennac "Jak powieść", przeł. Katarzyna Bieńkowska, Warszawa 2007, Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza S.A.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2007

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku (12/2007)