Znamienna rozmowa

"TP" 19/10

Znamienna rozmowa

Traktujący o mnie komentarz Michała Olszewskiego "Krótka pamięć Ewy Stankiewicz" jest bardzo tendencyjny. Wiem, że to rozgrywanie prywatnych porachunków, szkoda, że na łamach "Tygodnika". Jestem gotowa udostępnić rozmowę z Krzysztofem Kozłowskim. Pytany o sympatię do SKS-u kilka razy unika odpowiedzi, wreszcie niechętnie (w tonie) przyznaje szacunek ­SKS--owi. W ogóle rozmowa bardzo znamienna, myślałam, że szerzej uda się ją zamieścić w serialu, który miał być produkowany. Bardzo ciekawe pytanie tam Kozłowski zadaje: "Proszę powiedzieć, co się bardziej liczy, czy wszystkie te lata, kiedy się jest porządnym i uczciwym, czy ten jeden moment, te pięć minut słabości, kiedy człowiek zegnie kark". Pytam go: "Ale o kim pan mówi, o sobie czy hipotetycznie?". Kozłowski ucieka od odpowiedzi, za trzecim podejściem odpowiada: "O wszystkich, proszę pani, o wszystkich!". Niestety, w filmie ten fragment się nie znalazł.

Ewa Stankiewicz

Od autora:

Pani Ewa Stankiewicz nie musi udostępniać rozmowy z Krzysztofem Kozłowskim. Wystarczy porównać film i przygotowaną na podstawie całości zgromadzonych przez autorki filmu materiałów książkę "Trzech kumpli", w której znalazła się w miarę pełna wersja jego wypowiedzi. Jeśli ktoś chce, może więc porównać - manipulacja autorek staje się wtedy oczywista. Ponieważ przygotowywałem materiały do tej książki, dobrze pamiętam, z jaką irytacją zareagowały autorki na znacznie zwiększoną w stosunku do filmu obecność Krzysztofa Kozłowskiego w tekście. Wcale się tej irytacji nie dziwię, ponieważ zestawienie tych dwóch całości jasno pokazuje sposób działania, który nie ma nic wspólnego z obiektywizmem. Nauka zdobyta przy okazji "Trzech kumpli" najwyraźniej nie poszła w las.

"TP" 18/10

Katolik nie zna encyklik

Postanowiłam napisać, ponieważ uderzył mnie agresywny i nieprzyjazny ton artykułu George'a Weigla, który przecież miał w założeniu bronić papieża. Weigel nie pisze niestety w duchu chrześcijańskim, nakazującym kochać wrogów, jako tych, którzy często pokazują nam niewygodne prawdy domagające się naszej reakcji. Weigel zarzuca Küngowi dokładnie to, co on sam robi. W psychologii nazywa się to projekcją. Dlaczego w obronie papieża Weigel oskarża Künga o fałsz, jad, rzucanie kalumni, ignorancję? Czy nie sensowniej byłoby traktować Künga jako cennego przeciwnika, jako przyjaciela nawet, który chce zakomunikować nam jakąś trudną prawdę?

Zgadzam się z Ignacym Krasickim (który przecież nie szczędził Kościołowi gorzkich słów), że prawdziwa cnota krytyk się nie boi. Watykan jako centrum zarządzania Kościoła katolickiego powinien być otwarty na głosy krytyków, a wręcz być wdzięczny za odmienne opinie, tak cenne przecież dla określenia strategii Kościoła.

Osobiście zgadzam się z wieloma argumentami Künga oraz jego diagnozą na temat kryzysu Kościoła katolickiego. Kierunek jego dalszego rozwoju pod przewodnictwem Benedykta XVI wydaje się w opinii publicznej wielce niepokojący. Istniejący i potencjalni członkowie Kościoła katolickiego to ludzie często zapracowani, niemający dużo wolnego czasu, często bez teologicznego wykształcenia, pozwalającego na dokładne zapoznanie się ze szczegółami papieskiego nauczania. Dlatego wyrabiając sobie zdanie o Kościele i papieżu, przeciętni ludzie kierują się doniesieniami prasowymi, opiniami dziennikarzy, tekstami wyrwanymi z kontekstu. Oczywiście wynika z tego opinia powierzchowna, często krzywdząca. Ale aby zachęcić ludzi do czytania encyklik papieża, trzeba czegoś więcej niż tylko powoływania się na jego autorytet. Przyznaję, że cenię Benedykta za jego książkę "Jezus z Nazaretu", natomiast nie zaciekawiła mnie żadna jego encyklika ani książka o Ojcach Kościoła. Myślę jednak, że próbując czytać Benedykta, jestem wyjątkiem nawet wśród katolików - uważam bowiem, że przeciętny katolik nie ma pojęcia, jakie tematy omawiał obecny papież w swoich encyklikach.

List Hansa Künga dokładnie odzwierciedla obecny stan ducha i świadomości katolików, którzy chociaż trochę zastanawiają się nad swoją wiarą i leży im na sercu przyszłość Kościoła. Jaki obraz naszego Kościoła przekazuje światu papież? Kościoła zamkniętego, autorytarnego, mającego monopol na jedynie słuszne prawdy, nierozumiejącego problemów społecznych, zacofanego i konserwatywnego, bez strategii na przyszłość. Nie chcę przez to powiedzieć, że Kościół ma ulegać opinii publicznej, władzy massmediów czy stać się skrajnie liberalny. Powinien natomiast z większą pokorą przyjmować krytykę i pytać wiernych, czy podoba im się droga, którą im dyktuje w swojej nieomylności papież.

Anna Connolly

Nostra culpa

W opublikowanej w poprzednim numerze rozmowie z ks. Tomášem Halíkiem "Wobec milczącego Boga" zabrakło informacji, że tłumaczył ją o. Tomasz Dostatni OP. W artykule "Czar prysł" przez pomyłkę napisaliśmy, że wskaźnik dzietności liczy się w procentach. Za pomyłki przepraszamy.

Redakcja

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2010