Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Temat toruńskiej rozgłośni pojawia się niemal zawsze, kiedy debata dotyczy Kościoła w Polsce. Wielu ludzi postrzega strukturę władzy w Kościele na podobieństwo dyktatury PZPR. Tymczasem nowe prawo kościelne chroni sprawujących władzę (w Kościele) przed pokusą wprowadzania, jakże doraźnie skutecznej, dyktatury. Próby kościelnej ingerencji w funkcjonowanie RM spektakularne nie są... Podczas grudniowych, dość nagłośnionych uroczystości piętnastolecia rozgłośni (uczestników przybyło mniej więcej tylu, co na odpust do Lichenia) kaznodzieja ordynariusz polowy abp Tadeusz Płoski powiedział m.in., że "walka, którą w imieniu Maryi podejmuje to radio, jest walką o coś, a nie przeciw jakiejś osobie!". Osąd życzeniowy. Nawet ja sam miałem zaszczyt być z imienia i nazwiska zwalczany przez rozgłośnię i bynajmniej nie ja jeden. Radio Maryja budzi entuzjazm zwolenników, ale też sprzeciw wielu ludzi wierzących. Sprzeciw dotyczy wizji świata, rozumienia roli Kościoła, metod prowadzenia sporu, stosunku do historii, do obcych, do Żydów itd. Jakakolwiek polemika nie jest możliwa. Ks. Tadeusz Rydzyk moją propozycję wywiadu dla "Tygodnika" odrzucił, uzasadniając: "i tak tekst sfałszujecie".
Nie łudźmy się, dialogu z Radiem Maryja takim, jakie jest teraz, nie będzie. Kościół (na szczęście) nie sięgnie po radykalne środki administracyjne. Tym, którzy w radiomaryjnym Kościele nie mogą i nie chcą się odnaleźć, pozostaje działanie "siłą samej prawdy". Dlaczego inna niż "toruńska" wizja Kościoła, inny język głoszenia chrześcijańskiej miłości, dialogu z innymi itd. brzmią słabo? Dlaczego zagłusza je RM? Dlaczego ludzie, którzy z Radiem się utożsamiają, z entuzjazmem wspierają je materialnie, a inicjatywy, mające równoważyć wpływy RM ledwo dyszą z braku środków albo upadają? Oto kilka myśli i pytań na piętnastolecie działalności Radia Maryja.