Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Klatki zdjęć ukazujących podruzgotane wagony i ludzkie ofiary pełne były ruchu ludzi niosących pomoc. Patrząc na nie odnosiłam to samo wrażenie, co dawno temu, ilekroć socjalistyczna telewizja donosiła niechętnie i z widoczną schadenfreude o klęskach żywiołowych na Zachodzie: bo zamiast klęsk nieodmiennie dostrzec można było ludzi, którzy z tych klęsk ratują siebie i innych, usuwają zniszczenia, zbierają siły do nowego życia. Teraz też przypominałam sobie niejeden raz słyszany ton wyższości wobec “społeczeństw konsumenckich", którym dopiero my mamy podobno udzielić lekcji duchowych wartości. A tu na przekazach filmowych oni po doznaniu takiego jak wczorajsze doświadczenia okazywali się tymi, którzy zdają egzamin - i z wartości, i z czynnej miłości bliźniego...
Dzień wcześniej w Warszawie odbyła się “zmiana warty" w Radzie Etyki Mediów. Dla mnie ten okres doświadczeń właśnie się skończył i zamierzałam nawet podsumować go w którymś “Votum", bo był aż nadto ciekawy. Jednym z przekonań, które po tych kilku latach wyniosłam jako szczególnie niewzruszone, jest przekonanie, iż generalne obejmowanie wszystkich mediów tym samym zakresem i wymiarem odpowiedzialności jest naiwną pomyłką. Media elektroniczne muszą być traktowane osobno, zarówno w analizie odpowiedzialności dziennikarskiej, jak w jej mierzeniu. Ale na razie poprzestanę na tym stwierdzeniu, bo oto tego samego wieczoru odkryłam, że sprawie popkultury, m.in. w telewizji właśnie i radiu, poświęcony jest marcowy numer “Znaku", z gorącymi dyskusjami i wielu osądami godnymi bliższej uwagi. Marcowy “Znak" zasługuje na osobne omówienie, a wszystkich, którym temat ten jest bliski, odsyłam do samego zeszytu.
A tymczasem przepisuję zdanie z listu, który dotarł do mnie ostatnio ze Starej Kamienicy na Dolnym Śląsku razem z pierwszym reaktywowanym po pięciu latach numerem magazynu “Karkonosze". Redaktor Jacek Jaśko pisze: “Mimo że wokół tyle narzekań, niechęci i marazmu, warto nie wyzbywać się marzeń". Magazyn “Karkonosze", na razie skromny w rozmiarach, pełen zamierzeń, jeszcze jeden region będzie utrwalany w fotografii i opisywany, niechby się udało, tak jak wszystkim, którzy nie składają broni.